Skocz do zawartości
Nerwica.com

Boję się, że jestem BI od 2-3 miesięcy po raz 3 xd


zielony_kabaczek

Rekomendowane odpowiedzi

Dobrze, zacznę od początku. Pisałam już jeden post na tym forum, wtedy dostałam dość spory odzew, ale mało odpowiedzi tam mi pomogło. Miałam wsparcie również od jednego użytkownika tego forum, ale niestety po jakimś czasie przestaliśmy pisać - jest to moja wina, ponieważ chciałam bardzo w końcu pozbyć się tego lęku i uznałam moje wchodzenie na to forum jako rodzaj kompulsji, dzięki któremu rozładowuję napięcie i lęk czytając i pocieszając/dołując na forum. Niestety mimo że przestałam uczęszczać na to forum chyba na miesiąc niecały, myśli nadal się pojawiają i pojawiały.

Powiem wam, że mam bardzo słabą pamięć do dat, ale na pewno jest to trzeci raz kiedy martwię się o to, że w jakikolwiek sposób mogą mi się podobać kobiety, co już samo w sobie mnie stresuje, bo trzeci raz to samo, to może coś znaczyć... Pierwszy raz był w wieku podejrzewam 3cio klasistki - nie wiem skąd mi się to wzięło wtedy, ale pamiętam że STRASZLIWIE nie chciałam być homoseksualna ani nic z tych rzeczy. Zwierzyłam się mojej przyjaciółce która też była w wieku 10 lat chyba. Głupotka, bo nie wiem nawet jak mi przeszła ta myśl że mogę być lesbijką (wtedy nie wiedziałam o biseksualizmie). Po prostu wygadałam się jej przy okazji z ostrym płaczem i słowami "JA STRASZNIE NIE CHCĘ!!!". Minęło, super. Później w 5/6 klasie podstawówki znowu miałam strach przed homoseksualizmem, ale to dlatego, że oglądając filmik na YT zobaczyłam piękną dziewczynę (na którą teraz jak patrzę i patrzyłam wcześniej to jest zwykła i normalna chyba), zrobiło mi się gorąco na jej widok czy coś? Nie wiem, poczułam uderzenie gorąca i wtedy się wystraszyłam, że mogę być lesbijką. Wtedy nigdy nie miałam chłopaka, ale zawsze mi się podobali a w grach miałam ich miliardy haha. W trakcie tych kilku lat do następnego lęku przed homoseksualizmem pojawiały się losowe lęki - strach przed piekłem (bo ktoś na religii powiedział że za organizowanie imprezy halloweenowej mogę iść do piekła xd), strach przed tym że świat to iluzja i wytwór mojej wyobraźni (musiałam wtedy iść do psychologa bo nikomu nie ufałam przez to że wydawało mi się że świat to iluzja i w takim razie nikomu nie mogę ufać o dziwo prócz Boga, więc można powiedzieć że to on mnie z tego wyciągnął ;) bo Pani psycholog w ogóle nie pomogła), strach przed używaniem narkotyków lub paleniem marihuany (to było w mega dzieciństwie, jak byłam malutka - bałam się, że zostanę ćpunem. Płakałam co noc i mówiłam o tym rodzicom, oni się tylko śmieli i mówili, że przecież mam kontrolę nad swoim życiem i jeśli kiedyś nie będę chciała brać, to nie będę brała. Tak też z tego wyszłam ale minęły chyba 2 tygodnie.), strach przed byciem kanibalem, strach przed chęcią bycia mężczyzną ... Taa, dużo tego. Wiem. Ale z wszystkim sobie dawałam radę + moja mama w moim wieku też miała chyba nerwicę natręctw. Zawsze jak jej się zwierzałam z takich rzeczy, to ona mówiła "... Będziesz miała to samo, co ja." tyle że w jej wieku/czasach, nie było pomocy psychologicznej a ona sama wychowała się w bardzo toksycznej i smutnej rodzinie. Ja mam za to wspaniałą rodzinę, ale czytałam, że nerwica natręctw może się dziedziczyć genetycznie. Nie wiem tego, jak w sumie wszystkiego.

Wracając do tematu wątku - kiedy już opisałam swoje przygody z lękami, zapraszam do słuchania tego, który aktualnie mnie wyniszcza. Ogólnie od początku roku był mój pierwszy seks i od niego wszystko się zaczeło oczywiście z moim chłopakiem którego kocham - nie wyszło nam bo tak się stresowałam, że płakałam. Po pierwszym razie wpadłam w panikę że mogę być w ciąży, później dostałam okresu i poczułam sie super lepiej i nerwica z ciążą zniknęła. Później w trakcie okresu miałam wrażenie że mam coś z głową jakiegoś raka ucha czy coś bo miałam wrażenie że ciągle mi się kręci w głowie ale przeszło jak mama do mnie zadzwoniła i powiedziała "przestałaś wymyślać"? no i jak mówiła do mnie że niedawno miałam robione badania i nic nie wyszło a jeśli będzie trzeba, to zrobimy znowu na co ja zareagowałam NO TAK! RACJA! no i zniknęło ale po tygodniu odpoczynku od natręctw to... Zaczęło się to niewinnie, gdyż na WF-ie po prostu stanęłam na przeciwko przyjaciółki bardzo blisko, po czym po prostu przeleciała mi myśl w głowie "Jakby to było jakbym ją pocałowała? Chciałabym ją pocałować." i sądzę, że nie ma w tym nic złego, bo hormony, bo wiek, bo fascynacja. Rozumiem to. Jednak... wtedy zamiast to olać jak powinnam to zrobić, wybuchł we mnie lęk, rozlał się po całym ciele, zrobiło mi się gorąco, panika, humor zaczął się psuć. I tak oto na nowo powitałam lęk, którego nie miałam chyba 5 lat. Na początku od razu mówiłam sobie - masz chłopaka i go NA PRAWDĘ KOCHASZ, o co Ci chodzi? I rzeczywiście mogę powiedzieć, że przed lękiem byłam tak w nim zakochana... a teraz mam nawet wrażenie że mam inny lęk czyli że go nie kocham. Jak znika ten o homoseksualizmie na chwile pojawia się ten że go nie kocham i wtedy jedynym wytłumaczeniem jest homoseksualizm i tak w koło macieju. I oczywiście lęk przebiegał i przebiega u mnie jak u wszystkich i u Ciebie nawet - panika, płacz, ROZMYŚLANIE W NIESKOŃCZONOŚĆ nawet do teraz, zagubienie, strach, niechęć, obrzydzenie, dół emocjonalny codziennie, uwięzienie jak w klatce... długo by opisywać. Czytałam KAŻDE FORUM, każdą stronę internetową, nic nie działa i nie działało, choć wczoraj chyba poprawiło mi to humor, ale z drugiej strony mega zepsuło, bo weszłam na forum dla lesbijek z zastanowieniem czy ktoś może nienawidzić swojej orientacji (czyli ja będąca możliwe BI nienawidziłabym tej orientacji i i tak wybierałabym tylko chłopaków XD). Otóż nie dowiedziałam się tego a co gorsza dowiedziałam się że jednak orientacja zmienia się z wiekiem a nie się z nią rodzi. No i co? Ja wale, znowu. Jeszcze gorzej. Nie dość, że chyba można nie lubić swojej orientacji, to jeszcze w dodatku ona się kształtuje z wiekiem, i możliwe że nic nie będzie tak jak kiedyś. Załamka totalna, płakać mi się chce, ale wczoraj tyle o tym gadałam z chłopakiem i płakałam... Kocham go i to wiem, ta nerwica o tym że go nie kocham to olewam ją jak cholera. Bez niego nie dałabym sobie rady i on mi zabrania używać tych forów, ale rozumiem że chce dla mnie jak najlepiej. Boi się mnie wysłać znowu do psychologa (bo byłam w lutym u psychologa na początku mojej nerwicy z homoseksualizmem i szczerze to Pani mi sama powiedziała że mam narzędzia i chyba umiem nimi się obsługiwać, że sama sobie odpowiadam mówiąc że nie byłabym sobą gdybym miałabyć bi/homo.). Ja też się boję iść do psychiatry i psychologa, boję się że mnie zamkną w szpitalu psychiatrycznym, chociaż ze mną nie jest aż tak źle. No i mama się na mnie na pewno wydrze jeśli się dowie że to mi nie minęło już miesiąc temu, ona mnie kocha, ale niestety wydziera się ostro jeśli coś mi nie przechodzi. Mówiłam jej o tym 2-3 razy. Pierwszy raz był taki "ah ty głuptasku", drugi był "Boże, serio? Inni ludzie mają gorsze problemy", trzeci był "ZAMKNĄ CIĘ W KAFTANIE I DOSTANIESZ LEKI USPOKAJAJĄCE AŻ BĘDZIESZ CHODZIŁA OTUMANIONA..." i jak tu się nie bać? Masakra, nie wiem co mam robić. Chcę wrócić do tego momentu przed wfem i po prostu na niego nie iść, marzę o tym by było tak jak kiedyś, chcę być dalej z moim chłopakiem, chcę by chłopacy mi się podobali tylko tak jak zawsze. No powiem wam że ciężko mi powiedzieć w końcu co się dzieje. Mam wrażenie że żyję te 3 miesiące w chmurach, w mojej głowie. Zamyślam się, ciężko mi funkcjonować. Doła mam praktycznie codziennie, najbardziej cierpie jak mówię to wszystko co drugi dzień mojemu chłopaku, nie chcę żeby mnie zostawił ale on mówi że nigdy tego nie zrobi i będzie mi tłukł do głowy że nie jestem bi czy les ile tylko będzie trzeba XD. Kocham go za to, ale wiem że on też przeze mnie cierpi i mogłabym iść na terapię tylko dla niego nawet. Ale on sam się boi o mnie że gdzieś mnie wrzucą do ośrodka. Miałam nawet moment taki depresyjny chyba, byłam wtedy u mojego brata i nadal nie mogłam wyzbyć się tych myśli. Myślałam że mam depresje i wtedy miałam takiego doła, myślałam nawet o najgorszych rzeczach których tu nie napiszę ale oczywiście nie chcę nic z tego robić i już sama niewiem co to było. Później znalazłam jakiś nowy sposób na myśli o byciu bi i jakoś przeszedł strach przed depresją. Jeszcze nie wspomniałam, że w trakcie tego stresu miałam myśli o tym że jestem pedofilem, co było straszne, że chcę być znowu mężczyzną xd, że jestem kanibalem... ja nie wiem o co chodzi z moją głową. Od dzieciństwa odpieprza ale teraz nie mam chwili wytchnienia. Nie jest ze mną najgorzej, ale powiedzcie co byście zrobili na moim miejscu. Sama już nie wiem. Miałam dzisiaj sen z koleżanką z klasy jak się całuję i powiem wam że już sama nawet nie mam siły tego analzować. Wczoraj próbowałam zaakceptować ten lęk i możliwość bycia BI, ale chyba wolę mnieć HOCD niż to akceptować. I powiem tak - nie chcę mieć dziewczyny ani nic robić z kobietami bo 1. Nie potrzebowałam tego nigdy i nadal do niczego nie jest mi to potrzebne 2. Na samą myśl o tym mam troche obrzydzenie a co dopiero jakbym zrobiła to w realu, chyba bym się załamała i zrobiła coś bez zawachania 3. Czuję jak mam brudne usta gdy myślę o pocałunku z dzierwczyną a seks to do mnie tak bardzo nie pasuje i tak czuję się dziwacznie jakby to było tak idiotyczne... no niemożliwe do mnie. Gdy myślę o tych rzeczach czasem to czuję podniecenie, ale gdy wyobrażam sobie to realnie to 90% mnie mówi FUJ a 10% (pewnie HOCD) mówi "super!". Dodam, że nie mam stwierdzonej nerwicy, nigdy nie byłam u psychiatry a z moich lęków byłam tylko 2 razy u psychologa. Pomóżcie co mam zrobić? I nie, nie chce być lesbijką ani bi, wiem że bi to spoko bo i tak mogę być z chłopakami, ale wolę nie mieć nawet cienia szansy na zakochanie się w kobiecie. Nie wyobrażam mieć sobei życia z kobietą, czuje to jakby to było marnotractwo życia... powiedzcie co myśleć, bo ja już nawet sama nie wiem czy czasem tego chcę, czy nie. Ale raczej nie, no widzicie jaki mam konflikt?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że głównym problemem jest to, że uważasz orientację seksualną za jakiś przymus postępowania i mylisz instynkty z miłością. Myśli i instynkty mogą być automatyczne, ale zachowania zależą już od naszej woli. Zakochanie czy podniecenie seksualne są instynktami, a miłość świadomą decyzją.
 
Według mnie obarczasz się zbyt dużym poczuciem winy z powodu tego, że pomyślałaś o pocałowaniu koleżanki i wzbudziło to w tobie jakąś reakcję emocjonalną - pamiętaj, że to tylko pojedyncza myśl, która absolutnie nie ma niczego wspólnego ze zdradą, gdyż odrzuciłaś ją od razu, jak tylko się pojawiła. Myśli są automatyczne, mogą pojawiać się przeróżne i to nie one świadczą o tym, kim jesteśmy, tylko to, czy zdecydujemy się podporządkować im nasze zachowania. Sny świadczą tylko o tym, że myśli te cię dręczą i niepokoją, nie muszą być świadectwem ukrytych pragnień.
 
Spróbuj zaakceptować, że nawet pomimo pewnego prawdopodobieństwa, że masz orientację biseksualną, to przecież skłonności do tej samej płci mogą pozostać uśpione. Nie musisz zachowywać się jak osoba biseksualna, gdyż jesteś szczęśliwa w związku ze swoim chłopakiem, więc nie potrzebujesz relacji z kobietami.
 
Spróbuj też może spojrzeć na to od innej strony: sam fakt, że tak silny lęk wzbudziła w tobie myśl, że mogłabyś pocałować kogoś innego niż Twój chłopak świadczy o tym, że go kochasz, zależy Ci na nim i nie chcesz go skrzywdzić. Co do tego, że pojawia się u Ciebie lęk, że być może już go nie kochasz - to według mnie po prostu może wynikać z tego, że okres wstępnego zauroczenia już mógł minąć i w wasz związek wkradła się rutyna. Pamiętaj, że miłość to nie jest to samo co zakochanie, "motyle w brzuchu" nie utrzymują się cały czas i po pewnym czasie naturalne jest, że miłość opiera się raczej na wzajemnym przywiązaniu czy trosce o szczęście drugiej osoby, staje się bliższą przyjaźni relacją.
 
Wydaje mi się, że dobrze jakbyś wybrała się jeszcze do psychologa lub zastanowiła się jednak nad wizytą u psychiatry, który mógłby przepisać Ci leki na nerwicę lękową. Nie chcę oczywiście diagnozować niczego przez internet, ale po prostu dostrzegam u Ciebie cechy, które mogłyby na nią wskazywać - mówisz, że często pojawiają się u Ciebie bardzo silne lęki również z innych przyczyn, więc głównym problemem tu może nie być nawet w ogóle kwestia orientacji.
 
Trochę smutne jest to, że Twoja mama wydaje się bagatelizować Twoje problemy - często reakcje lękowe zależą od naszych neuroprzekaźników, na pewno nie są to rzeczy, które powinnaś ignorować, bo "inni mają gorzej" czy "wymyślasz". Niczego nie wymyślasz, jesteś nieszczęśliwa i czujesz się źle, w związku z tym trzeba potraktować tę sprawę poważnie i dlatego uważam, że warto, żebyś spróbowała u psychiatry - w szpitalu Cię bez Twojej zgody nikt nie zamknie, a nerwicę lękową można całkowicie wyleczyć dobrze dobranymi lekami.
 
Życzę Ci wszystkiego dobrego ❤️

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×