Skocz do zawartości
Nerwica.com

Złota klatka czyli frustrująca praca


Qarius

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich

 

Od 6 lat pracuje w straży pożarnej. Zarabiam całkiem nieźle. Żona, 3ka dzieci, spore mieszkanie na które zostało jeszcze 210 tys. Kredytu. 

 

Straż to w mojej rodzinie popularne zajęcie. Ojciec, wujek już na emeryturze. Dwóch kolejnych wciąż pracuje. Za namową taty uzyskałem wszystkie potrzebne kursy, ogarnąłem sprawność fizyczna i dostałem się. Na początku było bardzo  ciężko. Sporo technicznych wymagań, ciężki sprzęt i tym podobne rzeczy. Zagryzłem jednak żeby i starałem jakoś wdrożyć się w pracę, uczyć nowych rzeczy.. Minęło jednak 6 lat. Wymagania rosna, coraz więcej uprawnień, obowiązków. Jako byłego nerwicowca zaczyna mnie to przerastac: od kilku lat denerwuje się praca nawet na długim wolnym. Ciągle ćwiczenia, testy sprawdziany, możliwość wystąpienia ciężkich akcji podczas których mogę sobie nie poradzić zaczyna mnie przytłaczać.. Poza tym totalnie nie posiadam tak potrzebnych w straży umiejętnetności technicznych, brakuje mi zmysłu technicznego. Jest mi wstyd przed kolegami, że często coś zawalam, czegoś nie wiem, a nawet jeśli się tego nauczę to szybko zapominam. 

 

Powoli zaczynam wysiadać. Ciągle myślę o przebranzowieniu ale wiem że to nie takie proste. Myślałem o wejściu w IT. Na początku jako tester manualny, później może jakieś programowanie... 

Nie czuje się strażakiem, nie czuje się bohaterem.. Od zawsze wolałem stabilna, przewidywalna pracę. Myślę o pracy prawie bez przerwy. Obija się to. Na rodzinie. Sporo pije, objadam się.. 

 

Do emerytury zostało 18.5 roku. Chyba nie dam rady tyle Dociągnąć. Boję się, że nawet kiedy uzyskam wiek emerytalny będę emocjonalnym wrakiem.

 

Muszę tu też nadmienic, że jest to praca w systemie 24/48h więc często zdarzają się dłuższe ciągu wolnego i chyba tylko dlatego tak długo już wytrzymałem. Większość. Strazakow to. Fanatycy udzielający się w ochotniczej straży, żyją tym i ta praca to dla nich marzenie. Jednak nie dla mnie.. 

 

Czasami jestem już na granicy zwolnienia. Nie potrafię jednak się przelamac. Ze straży praktycznie nikt się zwalnia. W dodatku komenda za wszystkie lata pracy musiałaby zapłacić składki społeczne. Kiedy myślę o zwolnieniu w pierwszej kolejności mam przed oczami krytyczne zdanie rodziny, kolegów, otoczenia... Dopiero później jest to, co ja na prawdę myślę, co czuje. 

 

Jak widzicie to Z boku? Co zrobilibyście na moim miejscu. Muszę także myśleć o nowej pracy, o rodzinie, pieniądzach, kredycie...  Nie mogę ot tak rzucić roboty i zacząć pracować za najniższa krajowa... Proszę o wypowiedzenie się bo już nie mam z kim porozmawiać. 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wygląda jak wypalenie zawodowe. Powiem Ci jako wypalona testerka/programistka, która ma dokładnie te same objawy (wypalenie, objadanie się, nerwica no). IT to ciągła nauka i jest to BARDZO techniczne. Moje życie wygląda tak że ciągle czegoś nie wiem, nie rozumiem, bo wszystko non stop się zmienia, nie wytrzymuje nerwowo w jednej pracy, idę do innej, tam są zupełnie inne technologie, muszę się uczyć wszystkiego od zera. A deadline sapią w kark, szybciej, szybciej. Bardzo podupadło moje zdrowie psychiczne i fizyczne od tej pracy. Jednocześnie kuźwa wiem jak wygląda rynek pracy, jest zjebany, nie wiem gdzie indziej szukać pracy. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 23.02.2022 o 22:49, Cognac napisał:

[...] IT to ciągła nauka i jest to BARDZO techniczne. Moje życie wygląda tak że ciągle czegoś nie wiem, nie rozumiem, bo wszystko non stop się zmienia[...]

 Podpisuję się pod tym obiema rękami. Również pracuję w IT chodź w innym obszarze, też mam dosyć tych zmian. Czuję się jak Syzyf który nieustannie wtacza kamień na górę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Lilith napisał:

Jeśli nie zmienisz pracy - będziesz wrakiem człowieka. Gwarantuję Ci to. Rozumiem względy finansowe. Natomiast to, co ktoś powie...czy to ich życie? Nie, Twoje i to Ty cierpisz i będziesz cierpiał. Warto brać na siebie to wszystko z powodu ewentualnej oceny innych?

 

Prawda! @Qarius Pamiętaj, że kumulowany stres prędzej czy później daje o sobie znać! W pierwszej kolejności musisz zadbać o samego siebie, jeżeli chcesz się spełniać w swojej pracy. W przeciwnym razie, podobnie jak @Lilith, gwarantuję ci, że po prostu się wykończysz!!! 

 

Jak ja chodziłem do złej pracy, to po jakimś miesiącu miałem tyle stresów, że dopadła mnie bardzo ciężka bezsenność, na którą żadne leki nie były mi w stanie pomóc. Na dodatek często myślałem, żeby się zadźgać w środku nocy, bo miałem takie lęki w nocy!!! Teraz jestem w bardzo dobrej pracy i jest to niebo a ziemia w porównaniu z tamtym...  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychiczna męczarnia znam to.

Też mam psychicznie, stresującą pracę, nigdy nie wiesz czego się spodziewać. Tzn. miałam, bo aktualnie przerzucili mnie na inny dział.

Ale taka praca wyniszcza organizm, jesteś nerwowy, dochodzi do depresji, która nawraca, a potem zwalają na to, że sobie wymyślasz, albo za emocjonalnie przechodzisz pewne rzeczy.

Zgadzam się z przedmówczynią, że kumulowany stres wcześniej czy później da zna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich

 

Odświeżam temat,żeby powiedzieć iż podjąłem ostateczną decyzję o zmianie pracy a przynajmniej jej trybu. Myślę jeszcze nad mozliwymi drogami przebranżowienia ale bedzie to albo IT(nie będą konieczne studia) lub rozpoczęcie kariery od nowa w finansach lub kadrach. W drugim przypadku potrzebne bedą studia ale moge zacząć magisterke od września jako studia pokrewne z tymi które już mam.

 

Przed ostatecznym zwolnienie z obecnej pracy poruszę jeszcze temat u komendanta o ewentualą mozliwość przeniesienia do kadr/kwatermistrzostwa ale będzie to trudne ze względu na brak szkoly oficerskiej lub choćby aspiranckiej. W kazdym razie w tej kwestii nie mam nic do stracenia

 

Do wszystkich , którzy pisali zeby zmieniać pracę bo się wykoncze to mieliscie rację. Myśli o przebranzowieniu powracaly coraz częsciej i częściej aż w końcu nie bylem w stanie tego wygasić i podjąłem decyzję. W momencie kiedy zaczynały pojawiać się wizję mojego pogrzebu , nie mogłem dłuże czekać

 

Narazie odświeżam sobie excela , angielski. Nauka sprawie ami ogromną radość , bo wiem, że ide w jakimś kierunku. 

 

Udało mi się przeforsować własny umysł i przekonać go , że obecna praca to tylko praca i można zwolnić się jak z każdej innej.

 

Jesli opcja przejścia do kadr nie wypali to nie bedę też zwalniał się na huraa, bo po prostu mnie na to nie stać(kredyt ,dzieci). I tak dobrze, że zona poszła do pracy i nawet jak coś nie pyknie to nie zostaniemy całkiem na lodzie.

 

Pozdrawiam wszystkich w podobnej sytuacji i trzymajcie kciuki za moją wytrwałość i konsekwencję w działaniu. Mam nadzieje, że kolejny post utworzę juz jako człowiek robiący to w czym jest dobry i człowiek po prostu szczęśliwy. 🙂

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×