Skocz do zawartości
Nerwica.com

Walka bez leków (?)


Nevertoolate

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć.

Szanuje Wasz i Swój czas więc postaram się streścić, co mnie tu sprowadza...

Około 3 lat temu na pewnej uroczystości zrobiło mi się słabo i niemal się przewróciłem. Błahostka, która pociągnęła sprawy znacznie dalej. Jak się zapewne domyślacie, każda taka uroczystość sprawiała, że z tyłu głowy miałem tą sytuację i sam się nakręcałem. Po pewnym czasie przełożyło się to na msze w kościele (stopniowo z nich zrezygnowałem, to i też 'problemu się pozbyłem' :)) ) , kolejki w sklepie, czasem podczas spacerów, jazdy na rowerze - ale to też nie zawsze. Oddaje honorowo krew, gdzie do punktu mam z 300 metrów. Zdarzało się, że największym wyzwaniem było dojście do tego punktu, a w nim było już wszystko ok. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Było więcej takich 'smaczków' ale z reguły obecność kogoś lub słuchanie muzyki sprawiało, że o tym nie myślałem.

Niecały miesiąc temu 'nagle' zaczęło się pogarszać, tak po prostu. Zaczęło się już w pociągu, gdy wracałem ze studiów do domu na święta. Potem przez cały weekend czułem jakiś niepokój, bałem się wyjść z psem - ale wychodziłem. Wychodziłem i niemal od razu łapały mnie zawroty głowy, szybsze bicie serca... Miałem wrażenie, że ciało chce mi powiedzieć iż jest w stanie zagrożenia - ale przecież tego zagrożenia nie było. Co ciekawe, najczęściej takie 'ataki' dopadały mnie tylko w godzinach wieczornych, rano zazwyczaj mi to nie dokuczało. Jakie było rozwiązanie? Wychodziłem z psem najczęściej w godzinach porannych :)) W tym samym czasie miałem prawdopodobnie infekcję gardła, było strasznie spuchnięte i ciężko było złapać oddech. Myślę, że domyślacie się co to dla mnie oznaczało, gdy serce wali jak szalone, a mi się gardło ściskało przy braniu wdechu. ;)) Muszę przyznać, że byłem zwyczajnie przestraszony, nie wiedziałem co mi jest. Porobiłem badania, EKG, cukier, saturacja - ok. Podwyższone tsh 3ciej generacji i kreatynina. Jutro idę na dalsze badania w tym kierunku. 

W między czasie zdecydowałem się jednak na psychiatrę, ponieważ tak jak napisałem w przeszłości bywały 'epizody' że czułem pewien niepokój, zwłaszcza jeżeli chodziło o wszelkiego rodzaju 'czekania' - na przystanku, w kolejce, na dworcu, a czasem nawet bałem się iść do toalety czy pod prysznic - na szczęście zdarzyło się tak parę razy tylko.. Zbagatelizowałem, ponieważ nie utrudniało mi to życia AŻ tak mocno.

Pani psychiatra stwierdziła u mnie agorafobię (czy jakoś tak) i przypisała leki ( mozarin + cloransen ). Po przeczytaniu ulotek myślałem, że jak je wezmę to dopiero zwariuję. Lekarz mnie uprzedził, że objawy mogą się nasilić itp. ale bardziej boję się skutków ubocznych. Wiem, że nikt mi tu tego nie powie, czy dam radę bez leków ale myślę, że warto będzie skontaktować się ponownie z psychiatrą i zaproponować najpierw samą terapię? Spróbuję dzisiaj wieczorem wyjść i zobaczyć jak organizm zareaguje. Kupiłem sobie melisę i nervosol ( oo tak, na pewno pomoże :)), czuję lekki niepokój gdy pomyślę o wyjściu ale czy od razu należy pakować się w takie leki jakie mi przypisano? Przyznam szczerze, że wzięcie leków traktuje jako osobistą porażkę. Zawsze uważałem się za osobę odporną psychicznie, zawsze byłem zrównoważony, nic mnie nie ruszało, a teraz okazuje się, że mam obawy przed wyjściem z chałupy. Wstyd i zażenowanie... ale mam zamiar wziąć ten lęk na rogi... może najpierw bez leków...

Miało być krótko, a wyszło pewnie jak zwykle. Fajnie gdyby ktoś podzielił się swoją historią. Zawsze łatwiej jest dokonać czegoś czego już ktoś dokonał.


Miłego dnia.
Pozdrawiam
M. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dodam jeszcze, że mam wiele zainteresowań, które chce rozwijać ale czuję teraz wewnętrzną blokadę. Teraz co mi zostało to jedynie ćwiczyć w domu, bo nie muszę nigdzie wychodzić.

 

Mam 25 lat, wiele rzeczy do zrobienia, wiele sobie do udowodnienia, mam swoje zdanie i poglądy. Cały czas nie mogę uwierzyć, że taka sytuacja jaka mnie spotkała 3 lata temu mogłaby doprowadzić mnie do takiego stanu. Czasem mam wrażenie, że sam siebie oszukuje... Przecież nie spotkała mnie żadna tragedia, tylko zrobiło mi się słabo. Czy wy też to widzicie? Po przejrzeniu paru postów niektórzy naprawdę mieli przykre doświadczenia... zdecydowanie gorsze niż to moje.

Przepraszam za spam ale... bije się właśnie z myślami. ; - )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Nevertoolate napisał:

Mam 25 lat, wiele rzeczy do zrobienia, wiele sobie do udowodnienia, mam swoje zdanie i poglądy. Cały czas nie mogę uwierzyć, że taka sytuacja jaka mnie spotkała 3 lata temu mogłaby doprowadzić mnie do takiego stanu. Czasem mam wrażenie, że sam siebie oszukuje... Przecież nie spotkała mnie żadna tragedia, tylko zrobiło mi się słabo. Czy wy też to widzicie? Po przejrzeniu paru postów niektórzy naprawdę mieli przykre doświadczenia... zdecydowanie gorsze niż to moje.

Przepraszam za spam ale... bije się właśnie z myślami. ; - )

 

Jeśli czegoś się nauczyłam, czy to z postów tutaj, czy to patrząc wstecz na swoje życie, to to, że wielu z nas ma tendencję do bagatelizowania problemów, które nas dotyczą, bo "na logikę inni mają gorzej" - a tu nie ma co porównywać. Każdy z nas jest inny i inaczej reaguje na różne sytuacje w życiu.

Mogę się mylić, ale wydaje mi się, że np. arachnofobia też nie musi się brać z nie wiadomo jak traumatycznej sytuacji, a i tak mało kto powiedziałby takiej osobie, że wymyśla sobie problemy.

 

Z farmakoterpią i agorafobią jako taką nie miałam styczności, ale może warto zastanowić się, dlaczego za pierwszym razem zrobiło Ci się słabo? Myśl, emocja, wrażenie zmysłowe (tylko to mi przychodzi do głowy)?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Likaaseli napisał:

 

Jeśli czegoś się nauczyłam, czy to z postów tutaj, czy to patrząc wstecz na swoje życie, to to, że wielu z nas ma tendencję do bagatelizowania problemów, które nas dotyczą, bo "na logikę inni mają gorzej" - a tu nie ma co porównywać. Każdy z nas jest inny i inaczej reaguje na różne sytuacje w życiu.

Mogę się mylić, ale wydaje mi się, że np. arachnofobia też nie musi się brać z nie wiadomo jak traumatycznej sytuacji, a i tak mało kto powiedziałby takiej osobie, że wymyśla sobie problemy.

 

Z farmakoterpią i agorafobią jako taką nie miałam styczności, ale może warto zastanowić się, dlaczego za pierwszym razem zrobiło Ci się słabo? Myśl, emocja, wrażenie zmysłowe (tylko to mi przychodzi do głowy)?

Szczerze powiedziawszy to już nie pamiętam co się wtedy dokładnie stało. Możliwe nawet, że nie było mi słabo tylko podczas stania prawie 3 godziny tak jakbym się zachwiał, że tak to ujmę - i to sprawiło, że nagle zrobiło mi się gorąco i ogólnie byłem przerażony. Na tej uroczystości trzeba było ładnie stać więc starałem się jak mogłem. 

 

1 minutę temu, acherontia styx napisał:

Jasne, że można próbować bez leków, ale jeśli objawy utrudniają nam funkcjonowanie na podstawowym poziomie, to po co się męczyć? Leki co prawda nie załatwią sprawy, ale mogą pomóc przetrwać najgorsze.

Właśnie wspomniałem o swoich obawach. Nasilenie się objawów - niby do tego mam ten clarensen, od którego z kolei można się uzależnić. No i kiedyś te leki trzeba byłoby odstawić i pytanie jak tu organizm się zachowa? Boje się też, że stracę chęci do ćwiczeń i tylko będę "leżał i kwiczał"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Nevertoolate napisał:

Właśnie wspomniałem o swoich obawach. Nasilenie się objawów - niby do tego mam ten clarensen, od którego z kolei można się uzależnić. No i kiedyś te leki trzeba byłoby odstawić i pytanie jak tu organizm się zachowa? Boje się też, że stracę chęci do ćwiczeń i tylko będę "leżał i kwiczał"

Na pytanie jak się organizm zachowa nikt Ci nie odpowie, bo to kwestia indywidualna 🤷‍♀️ 

przy włączaniu np. SSRI większość osób ma jakieś objawy uboczne, ale one mijają po ok. 2-3 tyg., odstawienie też każdy przechodzi różnie. Nie sprawdzisz to się nie dowiesz 🤷‍♀️

Możesz sobie brać Cloranxen, ale jeśli masz nasilone objawy i będziesz go jadł niewiadomo jak długo to po pierwsze, wzrośnie tolerancja i będziesz potrzebował wyższej dawki, po drugie się uzależnisz w końcu. To jest nazwijmy to "wygodny" lek, bo bierzesz i po chwili zaczyna działać, ale nie jest do brania na co dzień. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, z o.o. napisał:

W schizofrenii trzeba brać leki do końca życia, a co, jeśli się okaże, że masz właśnie schizofrenię?

Chyba aż tak to nie ;))

 

Godzinę temu, acherontia styx napisał:

Na pytanie jak się organizm zachowa nikt Ci nie odpowie, bo to kwestia indywidualna 🤷‍♀️ 

przy włączaniu np. SSRI większość osób ma jakieś objawy uboczne, ale one mijają po ok. 2-3 tyg., odstawienie też każdy przechodzi różnie. Nie sprawdzisz to się nie dowiesz 🤷‍♀️

Możesz sobie brać Cloranxen, ale jeśli masz nasilone objawy i będziesz go jadł niewiadomo jak długo to po pierwsze, wzrośnie tolerancja i będziesz potrzebował wyższej dawki, po drugie się uzależnisz w końcu. To jest nazwijmy to "wygodny" lek, bo bierzesz i po chwili zaczyna działać, ale nie jest do brania na co dzień. 

To chyba tym bardziej warto byłoby zacząć od samej terapii. Tylko nie wyobrażam sobie jak miałaby taka terapia wyglądać, a raczej co ten lekarz by mi 'naopowiadał' żeby mi to przeszło... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Nevertoolate napisał:

To chyba tym bardziej warto byłoby zacząć od samej terapii. Tylko nie wyobrażam sobie jak miałaby taka terapia wyglądać, a raczej co ten lekarz by mi 'naopowiadał' żeby mi to przeszło... ;)

W terapii to nie psychoterapeuta będzie opowiadał, tylko Ty. Terapeuta niczego za Ciebie nie zrobi, ani nie powie magicznego sposobu jak się wyleczyć ;) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Nevertoolate napisał:

To chyba tym bardziej warto byłoby zacząć od samej terapii. Tylko nie wyobrażam sobie jak miałaby taka terapia wyglądać, a raczej co ten lekarz by mi 'naopowiadał' żeby mi to przeszło... ;)

Polecam poczytać wątek Początki psychoterapii i może w ogóle przejrzeć wątki z tego działu. Sama przeczytałam cały ten temat - nie mówię, że Ty koniecznie musisz cały, ale chociaż kilka-kilkanaście stron moim zdaniem warto 🙂 - i wydaje mi się, że jest to cenne źródło informacji nt. tego, jak taka psychoterapia mogłaby wyglądać (w różnych nurtach).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odpowiedzi.

Byłem oddać dzisiaj krew, sama droga przebiegła bez objawów typowo somatycznych, ale czułem się troche nieswojo, gdy na tym się skupiałem. Dużo pomogła mi muzyka w słuchawkach ;)) Poczekam na wyniki i jak wszystko bedzie ok (ze strony tarczycy, makroelementów itp) to raczej zdecyduje się na te leki. Teraz chyba mogę powiedzieć, że mam taki stan jak sprzed miesiąca czyli nie czuje tego niepokoju 24/h, ale szału też nie ma. Czuję też, że mimo wszystko jestem nadal spięty, obgryzuje paznokcie nieświadomie, oczy szczypią, światło drażni, głowa boli itp. No ale trening i tak spróbuję zrobić, zawsze troche endorfin powinno wlecieć ;)
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i stało się, dzisiaj jestem już (albo dopiero ;) ) 3 dzień na mozarinie. Co zauważyłem, to pierwszego i drugiego dnia czułem się zwyczajnie... świetnie ;) Tak jakbym już nie pamiętał o tym co się stało. Z takich minusów codziennych to na pewno brak apetytu zauważyłem i impotencja :( Dzisiaj w nocy natomiast obudziło mnie jakieś dziwne uczucie ciepła i zawroty głowy (?) i po chwili zacząłem cały drżeć. Oj to było straszne, bo ledwo po termometr doszedłem... temperatura 35,4. Po paru minutach wróciło na 36 i więcej i już było ok. Obecnie lekki ból głowy.

Byle do przodu... ;)
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj mija tydzień od brania leków. Czasem czuje się ok, czasem troche gorzej. "Gorzej" czyli ucisk w brzuchu, bóle głowy, lekkie zawroty i taka ogólna wrażliwość na wszystko (światło, ból itp.) 

Czasem mam ochotę wyjść na zewnątrz, ale czuje pewną blokadę. Myślicie, że warto się zmusić do wyjścia czy odczekać jeszcze tydzień/dwa? 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Nevertoolate napisał:

Czasem mam ochotę wyjść na zewnątrz, ale czuje pewną blokadę. Myślicie, że warto się zmusić do wyjścia czy odczekać jeszcze tydzień/dwa? 

Myślę, że nie ma na co czekać. Nie musisz od razu podbijać świata. Wyjść na chwilę, przejść się 5 minut i tyle. Nawet jeśli pojawią się zawroty czy szybsze bicie serca- to tylko somaty, nic się nie stanie złego, nie zemdlejesz ani nic z tych rzeczy 🙂 Głowa do góry i małymi kroczkami do przodu 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11.01.2021 o 13:11, Nevertoolate napisał:

Dzięki za odpowiedzi.

Byłem oddać dzisiaj krew, sama droga przebiegła bez objawów typowo somatycznych, ale czułem się troche nieswojo, gdy na tym się skupiałem. Dużo pomogła mi muzyka w słuchawkach ;)) Poczekam na wyniki i jak wszystko bedzie ok (ze strony tarczycy, makroelementów itp) to raczej zdecyduje się na te leki. Teraz chyba mogę powiedzieć, że mam taki stan jak sprzed miesiąca czyli nie czuje tego niepokoju 24/h, ale szału też nie ma. Czuję też, że mimo wszystko jestem nadal spięty, obgryzuje paznokcie nieświadomie, oczy szczypią, światło drażni, głowa boli itp. No ale trening i tak spróbuję zrobić, zawsze troche endorfin powinno wlecieć ;)
 

Zdajesz sobie sprawę że już nie możesz oddać krwi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 19.01.2021 o 17:25, Nevertoolate napisał:

Dzisiaj mija tydzień od brania leków. Czasem czuje się ok, czasem troche gorzej. "Gorzej" czyli ucisk w brzuchu, bóle głowy, lekkie zawroty i taka ogólna wrażliwość na wszystko (światło, ból itp.) 

Czasem mam ochotę wyjść na zewnątrz, ale czuje pewną blokadę. Myślicie, że warto się zmusić do wyjścia czy odczekać jeszcze tydzień/dwa? 

Pozdrawiam

Nie rozumiem....jeszcze 2 tyg temu wychodziłeś,byłeś oddać krew... a teraz jak jesteś na lekach zastanawiasz się czy wyjść z domu? Czy te leki były Ci potrzebne?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Walka bez leków jeśli chodzi o depresję jak najbardziej jest możliwa. Depresja jest chorobą, w której dominuje obniżony nastrój. 

Sam obniżony nastrój nie stanowi jednoznacznego kryterium do rozpoznania depresji. 

 

W depresji obecne są inne objawy takie jak zaburzenia napędu psychoruchowego, zaburzenia snu, zaburzenia łaknienia czy też zaburzenia lękowe, czy nie daj Boże - myśli samobójcze. Oczywiście te wszystkie zaburzenia, które wymieniłem są objawami psychiatrycznymi, które należy leczyć LEKAMI. Ponieważ takie objawy jak np. zbyt płytki sen, lęki, natręctwa, zaburzenia afektu - nikt sobie z tymi objawami sam nie poradzi. Wymagane są tutaj leki, żeby wyrównać do prawidłowego poziomu neuroprzekaźniki w mózgu. 

 

Akurat takie objawy wegetatywne typu różne bóle, czy zawroty głowy, drżenie rąk itd są najbardziej charakterystyczne dla depresji z lękiem. To wymaga leczenia farmakologicznego. Psychoterapia raczej nie złagodzi tego do końca, chociaż dobra jest na depresję z lękiem psychoterapia poznawczo-behawioralna na przykład. Tutaj jest problem w funkcjonowaniu organizmu.

 

Akurat nastrój jest rzeczą względną. Na jego wpływ ma wiele czynników, różne życiowe sytuacje mogą powodować jego wahania. I nie powinno stanowić to powodów to niepokoju - o ile ten nastrój jest nieprzerwanie obniżony bardzo długo miesiącami czy nawet latami - to już jest tzw. duża depresja. Ale nie istnieje taki "magiczny lek" dzięki któremu będziesz uśmiechnięty od ucha do ucha dzień i noc. Żeby być szczęśliwym trzeba najpierw porozwiązywać swoje problemy, nauczyć się żyć z jakimś problemem, który się ma... Dlatego depresję leczy się nie tylko lekami, tylko również psychoterapią.

 

Te napady o których piszesz, mogą świadczyć o jakichś zaburzeniach lękowych. Czasem jak człowiek zaczyna bardziej aktywnie żyć, więcej się wokół niego dzieje to twój mózg stara się zaadaptować do tych szybkich zmian. Wiesz człowiek jest tak zaprogramowany, że może źle reagować na ciągłe zmiany w otoczeniu. Niektórzy są bardziej lub mniej oporni na takie rzeczy... po prostu - osobowość, określona konstrukcja psychiczna. Ale lekarzem nie jestem ani psychoterapeutą i myślę, że u ciebie problem leży w psychice, głęboko we wnętrzu, nieuświadomione może coś chce się przedostać??? Zapisz się na psychoterapię. Pozdrawiam. 

Edytowane przez MarekWawka01

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Marcelina 28 napisał:

Nie rozumiem....jeszcze 2 tyg temu wychodziłeś,byłeś oddać krew... a teraz jak jesteś na lekach zastanawiasz się czy wyjść z domu? Czy te leki były Ci potrzebne?

To nie do końca tak. Krew ostatnio oddawałem 3 miesiące temu. Te 'lęki' zaczęły się znacznie wcześniej ale pewne rzeczy mogłem sobie odpuścić ( np. chodzenie na msze ) więc i też gdzieś ten lęk minął. No ale z czasem zaczęły pojawiać się w nowych okolicznościach... i tak dla przykładu miesiąc temu gdy wychodziłem z psem, to po wyjściu z klatki miałem wrażenie, że zaraz się przewrócę, suchość w gardle, śliny nie mogłem przełknąć i tylko jedno w głowie, aby jak najszybciej wrócić do domu. Czasem się czułem lepiej ale po głębszym przeanalizowaniu stwierdziłem, że za długo zwlekałem, aby w miarę szybko poradzić sobie bez leków.
 

3 godziny temu, MarekWawka01 napisał:

Walka bez leków jeśli chodzi o depresję jak najbardziej jest możliwa. Depresja jest chorobą, w której dominuje obniżony nastrój. 

Sam obniżony nastrój nie stanowi jednoznacznego kryterium do rozpoznania depresji. 

 

W depresji obecne są inne objawy takie jak zaburzenia napędu psychoruchowego, zaburzenia snu, zaburzenia łaknienia czy też zaburzenia lękowe, czy nie daj Boże - myśli samobójcze. Oczywiście te wszystkie zaburzenia, które wymieniłem są objawami psychiatrycznymi, które należy leczyć LEKAMI. Ponieważ takie objawy jak np. zbyt płytki sen, lęki, natręctwa, zaburzenia afektu - nikt sobie z tymi objawami sam nie poradzi. Wymagane są tutaj leki, żeby wyrównać do prawidłowego poziomu neuroprzekaźniki w mózgu. 

 

Akurat takie objawy wegetatywne typu różne bóle, czy zawroty głowy, drżenie rąk itd są najbardziej charakterystyczne dla depresji z lękiem. To wymaga leczenia farmakologicznego. Psychoterapia raczej nie złagodzi tego do końca, chociaż dobra jest na depresję z lękiem psychoterapia poznawczo-behawioralna na przykład. Tutaj jest problem w funkcjonowaniu organizmu.

 

Akurat nastrój jest rzeczą względną. Na jego wpływ ma wiele czynników, różne życiowe sytuacje mogą powodować jego wahania. I nie powinno stanowić to powodów to niepokoju - o ile ten nastrój jest nieprzerwanie obniżony bardzo długo miesiącami czy nawet latami - to już jest tzw. duża depresja. Ale nie istnieje taki "magiczny lek" dzięki któremu będziesz uśmiechnięty od ucha do ucha dzień i noc. Żeby być szczęśliwym trzeba najpierw porozwiązywać swoje problemy, nauczyć się żyć z jakimś problemem, który się ma... Dlatego depresję leczy się nie tylko lekami, tylko również psychoterapią.

 

Te napady o których piszesz, mogą świadczyć o jakichś zaburzeniach lękowych. Czasem jak człowiek zaczyna bardziej aktywnie żyć, więcej się wokół niego dzieje to twój mózg stara się zaadaptować do tych szybkich zmian. Wiesz człowiek jest tak zaprogramowany, że może źle reagować na ciągłe zmiany w otoczeniu. Niektórzy są bardziej lub mniej oporni na takie rzeczy... po prostu - osobowość, określona konstrukcja psychiczna. Ale lekarzem nie jestem ani psychoterapeutą i myślę, że u ciebie problem leży w psychice, głęboko we wnętrzu, nieuświadomione może coś chce się przedostać??? Zapisz się na psychoterapię. Pozdrawiam. 


Dziękuje za wyczerpującą odpowiedź. Psychiatra stwierdził agorafobie i podejrzewam, że też w tym kierunku leki są skierowane. Muszę też przyznać, że odkąd zacząłem studia znowu powróciłem do nawyku obgryzywania paznokci (być może były to już jakieś pierwsze symptomy). Obecnie mój nastrój zależy od tego jak się czuję. Czasem jest 'ok' tak jak za starych czasów, a za chwilę czuję ból głowy i ucisk w brzuchu. Jak mam być szczery to jest o wiele lepiej niż powiedzmy jeszcze miesiąc temu, gdzie potrafiłem dosłownie parę godzin w ciągu dnia czuć taki strach, lęk przed nie wiadomo czym. Jestem na tych tabletkach równe 12 dni, od 8 dni przyjmuję całą tabletke... Liczę, że za miesiąc będę w jeszcze lepszym położeniu niż teraz.

Dziękuje za radę odnośnie psychoterapii. Niebawem mam również konsultację z psychiatrą. Zapytam też co on o tym sądzi 🙂
Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć.

Minęły już 4 tygodnie od brania leku. Jestem w stanie normalnie wyjść z domu, w końcu! Można powiedzieć, że czuję się jak za dawnych starych lat ;) Chociaż też nie do końca. Jakbym miał opisać to jak się czuje to tak, jakby chciało mnie 'wziąć', a nie może ;) Wierzę, ze teraz będzie tylko lepiej. 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Nevertoolate Będzie dobrze. Słuchaj co lekarz specjalista zaleca i tak rób. Biorę Setaloft u mnie jest mocna depresja, która z łagodnej przechodziła w coraz głębszą po zdradzie żony i niedawałem rady. Pomimo nabieganych 3700 km w 3 lata czułem się fatalnie dopiero leki mnie ustabilizowały 💪. Dodatkowo nie piję wogóle alkoholu, nadal sport i zdrowe odżywianie a także mindfulness (skupianie się na tym co dzieje się tu teraz, bo przez lata próbowałem produkować w głowie czarne scenariusze.) Omijam osoby toksyczne i jest git.:):)

Edytowane przez Łuki1398

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cóż ja brałam ten chłam kilkanaście lat i co nic więc 

 

 

Od 3 lat nie biorę, żyje ale ciężko jest oraz łatwiej niż z lekami 

Na doraźnie mam benzodiazepiny 

Testuję teraz suplement na uspokojenie destresan bo ma 300mg melisy, spróbuj może ?

Biorę cbd bo pomogło na lęki i strachy. Teraz mam wyjebane ale nie znaczy że z ochotą chce wychodzić, okazało się że po zdjęciu lęków ja wcale nie chcę wychodzić, bo mi dobrze gdy nie wychodzę.  Najlepiej jakby wszystko online było..

 

Też dla mnie branie leków było jak porażka, wtedy czułam się jak najgorszego sortu odpad plus dodać to nie pomagały.

 

Póki nie chcesz umrzeć podziałaj bez leków.

 

Edytowane przez Treason

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć. 
Od mojego ostatniego podsumowania minął już niemal miesiąc, a to oznacza, że leki biorę już 8 tygodni. Zdecydowana większość czasu upłynęła bardzo dobrze. Czasem nawet zapominałem, że musze wziąć tabletkę i musiałem budzik nastawiać :)) Nie bez przyczyny wspomniałem większość czasu, bo było parę dni, gdzie czułem się gorzej. Znowu dopadło mnie uczucie jakby 'chciało wziąć, a nie mogło' - a już go nie było. Rozmawiałem z psychiatrą. Poinformował mnie, że biorę małą dawkę i z czasem działanie może słabnąć i że w razie pogorszenia rozważyć ciut większą dawkę. Dostałem trochę więcej czasu z tą dawką i mam dać znać jak się czuje. 
Chciałbym właśnie rady zasięgnąć czy warto zwiększyć dawkę? Bo idąc tym tokiem rozumowania to za parę miesięcy będę brał 5 tabletek dziennie 🤣🤣🤣🤣 Obecnie biorę 10mg mozarinu dziennie, plan jest, aby przejść na 15mg. 
Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×