Skocz do zawartości
Nerwica.com

Miłosierdzie Boże


drań

Rekomendowane odpowiedzi

Czy tez jedyną rzeczywistością która jest Nam dana jest to życie,po którym następuje śmierć będącą nieodwracalnym zakończeniem naszego istnienia.Być może brzmi to zbyt antropocentrycznie tj czujemy się gatunkiem wyróżnionym który może sobie rościć prawo do nieśmiertelnosci ,zwierzęta zaś nie mają takiego przywileju.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, wierzę w istnienie piekła, w którym niegodziwcy będę cierpieć wieczne, nieskończone męki, nie tylko duchowe, ale także zmysłowe, a samo piekło jest pełne i znajdzie się tam wielu ludzi, a nie tylko Ci, którzy dopuścili się najbardziej odrażających zbrodni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ktoś tam wcześniej na forum pisał, że jak nie ma nieba i piekła to świat jest niesprawiedliwy, bo altruiste i zbrodniarza czeka ostatecznie ten sam los, tymczasem jest zupełnie odwrotnie, tzn. idea piekła i nieba jest nieskończenie bardziej niesprawiedliwa.

 

wezmy takiego zbrodniarza, ile by on złych uczynków nie wyrządził, zawsze będzie to zło skończone, więc nieskończenie razy mniejsze niż kara - piekło, które jest tym samym nieskończenie niesprawiedliwe nawet dla największego zbrodniarza.

 

w ogóle jaki to jest czarnobiały prymitywny system, dzielący ludzi w sposób absolutny, że jednych stawia na biegunie nieskończonych męk a innych na biegunie nieskończonego szczęścia.

 

nie mówiąc już o tym, że nie ma jasnego klucza za co piekło, za co niebo, poza słowami brzuchaczy w sułtannach, którzy wiele razy już zawiedli ludzkie zaufanie.

 

...są ładniejsze bajki :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piekło jest tu i teraz. Patrząc na to jak jest zbudowany świat to jeśli przyjmiemy, że istnieje Bóg to pewnie jest piekło po śmierci. Ale na szczęście nie ma podstaw żeby zakładać istnienie Boga więc i w piekło po śmierci nie wierzę. Uważam, że piekło kończy się wraz ze śmiercią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawia mnie czy są tutaj osoby wierzące z Boga osobowego, a jednocześnie nie w istnienie piekła, albo przynajmniej w piekło jako coś pustego lub przejściowego. Po odrzuceniu koncepcji Boga logiczne jest odrzucenie koncepcji wiecznej nagrody i wiecznej kary, a pierwszy napisany przeze mnie wcześniejszy przykład właśnie pozbawiony jest konsekwencji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, wierzę w życie po śmierci. A pogląd, według którego zwierzęta czują czy mają świadomość, ale po śmierci ich "dusze" zostają unicestwione, jest dla mnie "okrutny". Może zwierzęta to tylko maszyny? Jeśli czują, to dla mnie logiczne byłoby to, że są nieśmiertelne. Choć pewnych przymiotów nie mają. Zwierzęta nie mają wolnej woli, nie są osobami, istotami zdolnymi do miłości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wierzę, że człowiek jest ukoronowaniem aktu stworzenia i posiada nieśmiertelną duszę duchową, po śmierci dusza duchowa odłącza się od ciała, ale kiedyś połączy się znowu i to w wieczną jedność. Wierzę, że zwierzęta mają swoją duszę zmysłową, ale w chwili śmierci dusza umiera wraz z ciałem na zawsze. Może wydawać się to dość smutne :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aby reinkarnacja się spełniła musi zaistnieć koniecznie jeden warunek -mianowicie kontynuacja świadomości(i osobowości) tu na naszej Ziemi ukształtowanych.

Rozwój mózgu następuje poprzez pamięć o przeszłych wydarzeniach życiowych,obecnych pragnieniach i aspiracjach oraz niepowtarzalnej osobowości z jaką sie rodzimy na bazie której czytamy świat.

 

PS.Czy upośledzony umysłowo człowiek tez podlega reinkarnacji-jedyny świat jaki zna to czytanie świata przez pryzmat szaleństwa,czy w związku z tym jest skazany na wieczne upośledzenie? bowiem czytanie świata dokonuje sie przez pryzmat naszej tożsamości-słowem "wszystko zależy od punktu odniesienia";ów upośledzony człowiek podlegając reinkarnacji musi pamiętać o swojej tożsamości ze świata który opuszcza z kolei zamazanie w otchłani świata jego wcześniejszego doświadczenia wytwarza osobowość nową nieredukowalną do osobowości ukształtowanej za życia -tylko czy wtedy mówimy już o tej samej osobie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To, że dusza zwierząt, które potrafią czuć, umarłaby na zawsze, "rozpłynęła się w niebycie", byłoby bardzo smutne. Przecież te istoty też czują. Może to więc tylko maszyny, co niczego nie czują i niczego nie są świadome, a zabicie zwierzęcia to jak zniszczenie starego samochodu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren,

no już nie spamujmy o tej ewolucji, o wici bakteryjnej poczytaj w necie, np. tutaj: http://pl.wikipedia.org/wiki/Nieredukowalna_z%C5%82o%C5%BCono%C5%9B%C4%87

bo widzę że na siłe chcesz wynajdować luki w teorii ewolucji, a ja tu olbrzymie luki w teorii piekła wskazałem i to jest na temat, jak się do tego odniesiesz? :)

 

 

jetodik, przeczytałam o wici właśnie na tej stronie wiki, więc nic nowego na niej raczej nie znajdę :)

Nie odnosisz się do tego, co piszę, tylko wrzucasz mi całe, trochę chyba przypadkowe, strony, na których są rzeczy związane i niezwiązane z tym, co piszemy. Nie mówiłam jak na razie o "nieredukowalnej złożoności", a Ty mi wrzucasz polemikę z tym. Nie mam ochoty dyskutować ze stroną wikipedii.

 

Nie próbuję na siłę wyszukiwać luk, one po prostu są, wielkie i stałe jak nasza dziura budżetowa.

 

 

Co do niesprawiedliwości piekła - wielu o tym mówiło, są teologowie, którzy twierdzą tak jak Ty, że nie może istnieć wieczne potępienie, bo człowiek nie wyrządza nieskończonego zła, a Bóg nie byłby dobry, gdyby komuś to zgotował, poza tym taka kara nie ma żadnego wymiaru "resocjalizującego".

 

Myślę, że problem w tym, że patrzymy na to z punktu widzenia kodeksu karnego, a tu idzie o coś innego - o prawa metafizyczne :)

 

Człowiek staje się nieskończenie zły, kiedy w stu procentach zawładnął nim szatan- jego wolą, czynami, pragnieniami - wszystkim. Pytanie czy taki człowiek mógłby się nawrócić. Spotkałam się z takim zdaniem, że kiedy szatan się zbuntował, myślał, że w razie niepowodzenia będzie mógł wrócić, ale nie wziął pod uwagę, że jeśli odrzuci całkowicie Boga, to już nie będzie w stanie - nie będzie mógł nawet tego zapragnąć, bo czuje do Boga już jedynie nienawiść. Ktoś, kto daje szatanowi porządzić w swojej duszy, coraz bardziej przyjmuje jego wykrzywioną optykę - Boga uważa za zło i zaczyna go nienawidzić, a szatan wydaje mu się dobry. Dopóki "stężenie szatanowości" nie osiąga 100-u procent, może jeszcze wrócić. Ktoś kto w momencie śmierci ostatecznie odrzuca Boga, zyskuje właśnie te 100 procent (więc w niebie nie czułby się szczęśliwy). W piekle chyba nikt nie może się nawrócić, słychać podobno tam same złorzeczenia wobec Boga. Z drugiej strony, jakby każdy po iluś tam milonach lat cierpień miałby być zbawiony, to każdy by był "skazany" na Boga i nie byłoby wolności.

 

Jeśli ktoś wybrał sobie za swojego pana diabła, oddycha nim i z niego się składa, brnie w pychę, to widocznie muszą być konsekwencje. Jeśli coś zniszczysz, to już tego nie ma, widocznie jeśli zniszczysz w sobie całe dobro, to już nie możesz go odzyskać.

 

Każdego przeraża myśl o wiecznych cierpieniach, mnie też (nic nie może być gorszego). (Teraz na przykład wyobrażam sobie, jak Bóg na sądzie ostatecznym wyciąga tę moją wypowiedź i mam przechlapane - bo skoro niby wszystko wiedziałam, to czemu się nie nawracałam?) i też bym chciała, żeby każdy miał jeszcze szansę po śmierci trafić do nieba (po stosownej pokucie) i mam jakiś promil nadziei, że może jednak kiedyś piekło będzie puste. Ale nie postawiłabym na to swojego życia. Skoro Bóg (m.in przez wielu mistyków i w przerażających obrazach) ostrzega przed piekłem, to nie po to, żebyśmy sobie to lekceważyli. Bóg nie odrzuca nikogo, kto się do niego zwraca (patrz "dobry" łotr), więc po co szukać czegoś innego?

 

Potępienie nie jest jedynie karą za złe uczynki, na podstawie uczynków nikt by nie był zbawiony. Niebezpieczne jest odrzucanie Boga, radość z tego że się grzeszy właśnie z tego powodu, że się grzeszy, nie podejmowanie żadnej walki z grzechami, nie szukanie pomocy Boga, nie korzystanie ze spowiedzi. Jest masa rzeczy, które wynagradzają grzechy i są łatwo dostępne. O tym się za dużo nie mówi, nie wiem czemu, może dlatego że ma to posmak przekupywania Boga i działania mechanicznego - odpusty cząstkowe. Ale to nie działa mechanicznie, tylko działa, jeśli płynie z wnętrza, pokory, a nie tylko automat. Ktoś żyjący z Bogiem robi te rzeczy sam z siebie, często nawet nie wiedząc, że to wynagradza jego grzechy (choć modlitwa zbliża do Boga i wsącza mu w serce nadzieję na zbawienie). Dobre uczynki także mają moc wynagradzającą za grzechy.

 

Odpusty cząstkowe:

http://www.antoni.kuria.lublin.pl/dtd/odpusty_czastkowy

 

Umieszczone tu opinie nie są skróconą nauką Kościoła i mogą mieć charakter subiektywny.W razie potrzeby skonsultuj się ze spowiednikiem lub /i katechizmem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że problem w tym, że patrzymy na to z punktu widzenia kodeksu karnego, a tu idzie o coś innego - o prawa metafizyczne :)

 

Nie istnieją takie prawa. Piszesz o czymś najgorszym i najokrutniejszym co człowiek jest sobie w stanie wyobrazić i dajesz uśmieszek na końcu. Religia zdemoralizowała cie i wyprała ci mózg albo trafiła na podatny grunt. Można z czystym sumieniem powiedzieć, że zawładnął tobą szatan i odebrał ci resztki empatii. Wieczne piekło nie może istnieć jeśli istnieje sprawiedliwy i wszechmogący Bóg. Biblia mówi wyraźnie, że karą za grzechy jest śmierć i dlatego przyszedł Chrystus żeby umrzeć za nasze grzechy i nas zbawić. Piekło to dogmat wyłącznie katolicki i przeczy on metafizycznym prawom profanując wszystkie pozostałe nauki katolickie.

 

Człowiek staje się nieskończenie zły, kiedy w stu procentach zawładnął nim szatan- jego wolą, czynami, pragnieniami - wszystkim. Pytanie czy taki człowiek mógłby się nawrócić. Spotkałam się z takim zdaniem, że kiedy szatan się zbuntował, myślał, że w razie niepowodzenia będzie mógł wrócić, ale nie wziął pod uwagę, że jeśli odrzuci całkowicie Boga, to już nie będzie w stanie - nie będzie mógł nawet tego zapragnąć, bo czuje do Boga już jedynie nienawiść. Ktoś, kto daje szatanowi porządzić w swojej duszy, coraz bardziej przyjmuje jego wykrzywioną optykę - Boga uważa za zło i zaczyna go nienawidzić, a szatan wydaje mu się dobry.

 

Brzmi jakby to pisał schizofrenik. Jesteś chora a przyczyną Twojej choroby jest religia. Wprowadzasz do swojej psychiki zewnętrzne byty a masz wyraźnie powiedziane, że masz wolną wolę. Szatan nie może zawładnąć człowiekiem, który ma wolną wolę. Religia wykrzywia moralność i przerabia zło na dobro żeby przypisać zło Bogu a mądrość szatanowi. To jest nieprawda bo nie istnieje żaden szatan. To są tylko symbole. Każdy człowiek musi mieć szansę na nawrócenie. Żeby Bóg mógł oceniać trzeba mieć też równe szanse na starcie, równy potencjał intelektualny i wychowanie w moralnym środowisku. Wierzysz w reinkarnację? Żeby człowiek mógł być całkowicie zły i żeby to była jego wina to musi podejmować złe wybory przez setki wcieleń. Kara wiecznego piekła oznacza maksymalną odpowiedzialność człowieka. W końcu nasze wybory mają decydować o naszym życiu wiecznym. Bóg obarczając człowieka taką odpowiedzialnością musi mieć pewność, że człowiek jest w stanie podejmować samodzielne decyzje mając odpowiednie przygotowanie do tego.

 

Dopóki "stężenie szatanowości" nie osiąga 100-u procent, może jeszcze wrócić.

 

Tworzysz własne teorie religijne. Zanim zmądrzałem byłem niestety katolikiem znającym dobrze doktrynę i nigdy nie obiło mi się o uszy pojęcie "stężenie szatanowości" :lol:

 

Każdego przeraża myśl o wiecznych cierpieniach, mnie też (nic nie może być gorszego). (Teraz na przykład wyobrażam sobie, jak Bóg na sądzie ostatecznym wyciąga tę moją wypowiedź i mam przechlapane - bo skoro niby wszystko wiedziałam, to czemu się nie nawracałam?)

 

To zdanie świadczy o chorobie psychicznej. Nerwica eklezjogenna?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To, że dusza zwierząt, które potrafią czuć, umarłaby na zawsze, "rozpłynęła się w niebycie", byłoby bardzo smutne. Przecież te istoty też czują. Może to więc tylko maszyny, co niczego nie czują i niczego nie są świadome, a zabicie zwierzęcia to jak zniszczenie starego samochodu?

 

Może i byłoby smutne albo i wręcz okrutne, ale czy fakt, że coś wydaje się człowiekowi smutne lub okrutne powoduje, że należy założyć, że coś jest nieprawdopodobne? Bycie istotą czującą, posiadającą świadomość, ale i jednocześnie śmiertelną nie oznacza od razu, że jest się maszyną nad którą można się swobodnie znęcać i zniszczyć niczym stary samochód. Osobną kwestą jest, że przy takim postawieniu sprawy wychodząc z pozycji ateistycznych, materialistycznych uznając, że człowiek nie ma nie tyle nawet duszy, co choćby duszy nieśmiertelnej także można by go zniszczyć jak stary samochód i się nad nim znęcać.

 

Człowiek ma godność ludzką, zwierzęta mają godność zwierzęcą, nad zwierzęciem nie można się znęcać :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kalebx3, Eee, no nie przesadzajmy, to dogorywanie ziemskie nie jest chyba AŻ takie złe?

mówisz ?

Jak człowiek ma poukładane i pod kopułą i w codziennym życiu , nie ścigają go dłużnicy , choroby ( wszyscy w domu zdrowi i rześćy ) , mam w miarę jakąś średnio-nawet pracę , którą lubi . Ma swóje mieszkanie ( albo dwa , gdzie jedno wynajmuje ) , rodziców , którzy jak mu sie noga powinie , są w stanie wesprzeć ,,, to mozna jeszcze jakoś przepykać to życie . Jednak zaznaczam , nie ma co się za bardzo cieszyć z tego co wyżej wymieniłem , bo zawsze można wyjść w wesołym nastroju i wpaść pod samochód ( niekoniecznie kierowanym przez pijaka ) .

Wszystko Tu kruche i niepewne ,same drżenie .

A to ,że czasem zdarzy się jakaś chwila szczęścia , która ze swojej definicji szybko sie skończy to już szczyt błogostanu jestestwa .

W. Goethe w swoich listach do przyjaciela Akhermana ( zaznaczam ,że Goethe był geniuszem i miał zapewne stokroć więcej wizji przeżywanego szczęśćia niż my tutaj )napisał ,że w człym jego życiu było zaledwie TYDZIEŃ SZCZĘŚCIA .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powstaje pytanie dlaczego ludzie żywią nadzieje na życie wieczne?

Jeśli życie osobowe skazane jest na nieodwracalne zniszczenie to odnosi sie to również do wszelkich owoców ludzkiej aktywnosci.

 

-- 26 lut 2015, 14:19 --

 

Nie ma nic niespójnego w wierze w życie po śmierci 'bez wiary w Boga.Jednakże wierzyć w Boga i godzić sie. na ostateczne zniszczenie

wszystkiego poza Nim, to uczynić Go wybitnie bezużytecznym" — nie w sensie osobistego zadośćuczynienia,lecz w tym, że Bóg jest z punktu widzenia Jego wyznawców gwarantem sensu świata, że On wyznacza cele i że bez Jego związku z tym, co stworzył,nie jesteśmy w stanie zrozumieć Jego egzystencji.Z drugiej strony, wiara w nieśmiertelność człowieczą bez Boga pozostawia pytanie o sens w niejasności: jeśli Boga nie ma, a kosmos jest obojętny wobec naszego życia, to jakież prawo natury mogłoby zagwarantować nam błogosławieństwo nieśmiertelności?

Dlaczegóż wszechświat miałby być tak zbudowany, by czynić zadość naszym pragnieniom?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×