Skocz do zawartości
Nerwica.com

Chyba zwariuję...


zalamana1234

Rekomendowane odpowiedzi

Dzień dobry wszystkim

 

Od razu na wstepie zaznaczę, że jestem tu nowa.

 

Szukałam miejsca w którym mogę się wygadać i w którym nie zostanę uznana za zdziwaczałą.

 

Jeśli już taki wątek był to z góry przepraszam - jak już wspomniałam nawet samo to, że napiszę wszystko co leży mi na sercu, pomoże mi :angel:

 

Zacznę od tego, że jestem kobietą, mam 24 lata i w sumie nie wiem co mi jest. Nie wiem czy to "taki charakter", "ten typ tak ma", czy jest to może zaburzenie. Będę opisywała ze szczegółami mój problem, post będzie długi, ale jak już wspomniałam któryś raz z kolei, muszę się porządnie wygadać. Pamiętam, że jak byłam młodsza (ok. 14 lat) jechałam gdzieś z rodzicami i strasznie chciało mi się siku. Niestety, albo nie było możliwości żeby gdzieś przystanąć, albo ja się wstydziłam i niestety do samego domu oczy wychodziły mi z orbit i prawie mdlałam ale niestety musiałam wytrzymać. Tak jak sobie myślałam w duchu to wydarzenie musiało być kluczowym w całym tym moim procesie "dziwaczenia", bo już rzy następnej okazji do wycieczki jakiejkolwiek z rodzicami, do toalety chodziłam kilka razy przed wyjściem, nawet dosłownie z jedną kroplą byle tylko mi się nie zachciało po drodze. No i od tego korzystania z toalety zrodziło sie "tak niby przy okazji" sprawdzanie czy na pewno komputer/żelazko/ pralka itp. są wyłączone. Początkowo sprawdzałam to raz, później zaczęły się kłótnie rodziców ze mną, żę ich zawracam z samochodu bo nie byłam pewna czy coś tam wyłączyłam. Takich historyjek i kłótni było tysiące, bałam się wyjeżdzać gdziekolwiek bo w myślach widziałam spalony/zalany/ zniszczony po powrocie dom.

 

Czasy liceum były spokojne w tym względzie, że moje "odchyły" nie pogłębiały się, ani nie zanikały.

 

Czas studiów był dla mnie bardzo trudny. Wybrałam trudny kierunek, nie chciałam być gorsza od kuzynostwa (jestem jedynaczką) i niestety zdałam studia, ale metodą "po trupach do celu". W czasach studiów, jak można się domyślić, zanim poszłam na uczelnie wracałam się kilka razy aby sprawdzić czy na pewno coś wyłączyłam :D

 

Najgorszy dla mnie okres, mam wrażenie, zaczął się gdy zaczęłam prace. Chciałam we wszystkim być najlepsza, czasem nie wychodziło no bo jak wiadomo każdy jest tylko człowiekiem, ale ja każdą porażkę brałam sobie mocno do serca i przeżywałam. Do tego stopnia, że oprócz znanych "czy wyłączyłam, zrobiłam itd." zaczęło się "czy ja aby na pewno dobrze coś powiedziałam itd..." Zaczęłam bardzo wszystko analizować, rozdrabniać. Nie mogłam skupić się na niczym innym.

Dołowało mnie to strasznie, bo w myślach widziałam co mogłam powiedzieć lepiej, zrobić lepiej, żeby szef mnie pochwalił docenił...

 

Mam takie przeczucie, że te dziwne zachowania to troszkę kwestia charakteru, a troszkę wychowania. Oczywiście nikogo tu nie obwiniam, mam świadomość, że to ja, a nie ktoś inny jest odpowiedzialny za to kim jestem.

 

Drugim moim przeczuciem jest przeświadczenie, że to moje utajone dziwactwo osiągnęło swoje apogeum przed świętami BN. Na początku zaczęły się urojenia, że jestem w ciąży, pomimo stosowania wszelakich zabezpieczeń, ja (jak zwykle zresztą) wpadłam w histerię, że na pewno tym razem będę w ciąży. Przez krótki okres, kilkdniowy, był względny spokój, uspokoiłam się. Następna sytuacja to ta, gdy z chłopakiem wyjechałam w góry i byłam święcie przekonana, że nie wyłączyłam wody. Cały wyjazd zmarnowany, bo ja myślami przy zalanym mieszkaniu, nawet w internecie szukałam ile wynosi odszkodowanie dla sąsiada za zalane mieszkanie. Po powrocie z wyjazdu (oczywiście mieszkanie całe wszystko zakręcone :angel: ) wmówiłam sobie, że jak chłopak spał, a my nie zamkneliśmy pokoju na noc to ktoś wszedł i mi zrobił krzywdę jak ja spałam, trochę wypiłam i nie pamiętam :silence: . Zaraz po tym zaczęło się, że jak ktoś mógł mi zrobić krzywdę to na pewno mam HIV i każdą inną możliwą chorobę. Gdy przetłumaczyłam sobie logicznie, że nie ma ŻADNEJ możliwości krzywdy/hiv itp. to stwierdziłam, że NA PEWNO u kosmetyczki się zaraziłam, że jak nie hiv to zapaleniem wątroby i na pewno będzie po mnie. Wiem, że dla osoby postronnej to brzmi mega śmiesznie, ale dla mnie takie śmieszne nie jest :cry: . W końcu i to jakoś w sobie stłumiłam, że nie ma możliwości i się uspokoiłam. Trzeci epizod, bardzo wstydliwy dla mnie bo pokazuje, że coś ze mną jest naprawdę nie tak, był dziś rano i trwa do dziś. Dzwonił do mnie rano chłopak i tłumaczy mi że był troszke wstawiony był z kolegą w sklepie nocnym i spotkał jakieś koleżanki. Ja oczywiście co mogłam sobie ubzdurać? Aż wstyd pisać ale to prawda: że mnie zdradził z tą dziewczyna spotkaną na stacji, oczywiscie hiv.../ i że na pewno będzie miał z nią dziecko no bo on nie pamięta zbyt wiele, a ona mogła to wykorzystać. Podświadomie czuje jakie to odrealnione, ale nie mogę przestać w ten sposób myśleć :(. Mimo wszystko cieszę się, że mogłam się, chociaż troszkę, wygadać :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzwonił do mnie rano chłopak i tłumaczy mi że był troszke wstawiony był z kolegą w sklepie nocnym i spotkał jakieś koleżanki. Ja oczywiście co mogłam sobie ubzdurać? Aż wstyd pisać ale to prawda: że mnie zdradził z tą dziewczyna spotkaną na stacji

 

Czy ja wiem, czy taka bzdura? Może Cię zdradził. Wiadomo, jak to jest z facetami ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zalamana1234,

 

Wygląda to na nerwicę natręctw, byłaś u psychologa?

Żadne dziwactwo, bez przesady. Po prostu martwisz się trochę bardziej niż przeciętna osoba, możesz to złagodzić terapią czy farmakoterapią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć załamana1234!

 

Doskonale Cię rozumiem, bo kiedyś byłam bardzo podobna do Ciebie. Mam na myśli nie tylko natręctwa, lecz także chory perfekcjonizm i potrzebę uznania ze strony innych. Poszłam na terapię, gdy natręctwa nie pozwalały mi już normalnie funkcjonować. Psycholog pomógł mi uporać się z natręctwami, ale w sumie nie to jest dla mnie najważniejsze. Podczas terapii pozbyłam się chorego perfekcjonizmu, polubiłam siebie i zyskałam poczucie własnej wartości, dzięki czemu nie potrzebuję już uznania ze strony innych. Gorąco Cię zachęcam do podjęcia terapii, to może zmienić Twoje życie :) Nie musisz tak cierpieć.

 

Trzymam za Ciebie kciuki, bo wiem, jak Ci ciężko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×