Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pod Trzeźwym Aniołem


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Pije w każdy weekend, a przez resztę tygodnia zdycham z powodu kaca, bólu wątroby, stanów lekowych. Kiedy pije, to mieszam wódkę z benzodiazepinami i innymi lekarstwami. Próbowałem to przerwać wielokrotnie, ale pomimo szkód jakie ten nałóg mi przynosi, bez przerwy wracam do tych zachowań. Kac jest straszny. Kac moralny tez jest straszny. Nie wiem, czy istnieje wyjście z tej sytuacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pije w każdy weekend, a przez resztę tygodnia zdycham z powodu kaca, bólu wątroby, stanów lekowych. Kiedy pije, to mieszam wódkę z benzodiazepinami i innymi lekarstwami. Próbowałem to przerwać wielokrotnie, ale pomimo szkód jakie ten nałóg mi przynosi, bez przerwy wracam do tych zachowań. Kac jest straszny. Kac moralny tez jest straszny. Nie wiem, czy istnieje wyjście z tej sytuacji.

 

A chcesz z niej wyjść?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z uzależnienia od zapijania się w weekend chce wyjść. Ale nie chce tracić tego, co zyskuje dzięki alkoholowi - a zyskuje stan wolności od strachu, dobre samopoczucie, energie i te fantastyczna empatogenna chemie, która pozwala być razem z ludźmi. Jesli znajdę kiedyś dostęp do środków działających podobnie do alkoholu (np. GHB), to natychmiast porzucę alkohol. Nienawidzę alkoholu. Co innego benzodiazepiny - od benzodiazepin to chyba tak naprawdę nie chce się uwolnić, bo wiem, ze bez nich życie z moimi zaburzeniami jest po prostu beznadziejne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z uzależnienia od zapijania się w weekend chce wyjść. Ale nie chce tracić tego, co zyskuje dzięki alkoholowi - a zyskuje stan wolności od strachu, dobre samopoczucie, energie i te fantastyczna empatogenna chemie, która pozwala być razem z ludźmi. Jesli znajdę kiedyś dostęp do środków działających podobnie do alkoholu (np. GHB), to natychmiast porzucę alkohol. Nienawidzę alkoholu. Co innego benzodiazepiny - od benzodiazepin to chyba tak naprawdę nie chce się uwolnić, bo wiem, ze bez nich życie z moimi zaburzeniami jest po prostu beznadziejne.

 

Dużo bardzo sobie wkładasz w środki odurzające, korzystając również z substancji, której jak piszesz nienawidzisz.

Nie da się pozbyć zapijania się w weekend, bo to opcja "zjeść ciasteczko i mieć je nadal".

Po prostu nie pij w weekend. To jest jedyna możliwa rada, ale domyślam się, że trudna do zaakceptowania.

Możesz jeszcze pracować nad tym, żeby na trzeźwo "móc być z ludzmi, mieć dobre samopoczucie i uzyskiwać stan wolności".

 

No i poczytaj sobie tutaj wątek o uzależnieniu od benzo. Pouczający.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od ponad 7 lat nie piję (mam 33 lata) .... za nim zaczęłam pic doświadczałam w swoim życiu różnych rzeczy, kiedy miałam jakieś 15 lat moim życiem zawładnęły lęki, pierwsze wizyty u lekarza i diagnoza że to nerwy, że wymysły mojej głowy i dobre rady "zajmij się czymś a nie wmawiasz sobie". Odkąd pamiętam czułam gdzieś w okolicy serca ból, ale nie taki fizyczny ale emocjonalny, cierpiała moja dusza, kiedy rano otwierałam oczy ja już sie bałam, nic się nie działo niby wszystko dookoła było ok ale w mojej głowie się działo, dużo się działo. Kiedy pojawił się alkohol w moim życiu gdzieś w wieku 20 lat zobaczyłam pewną zależnośc: kiedy wypijałam alkohol mijały moje lęki, byłam śmielsza, lepiej o sobie myślałam - gdzieś znikało moje niskie poczucie własnej wartości, snułam plany na przyszłosc, wierzyłam w siebie. Polubiłam ten stan ..... zaczełam co raz czesciej pic dla tego własnie efektu. Chyba nie musze pisac jak to się skonczyło. Detoks/y/ -> terapia -> mitingi AA. Jak wspomniałam na początku swojego postu nie piję od ponad 7 lat, jestem zdrowiejącą alkoholiczką. I Bóg zapłac za tę chorobę, gdyby nie ona pewnie dalej zyłabym w lękach, niepokojach, i z przekonaniem że jestem jakaś psychiczna. Kiedy dotarłam do źródła moich problemów i zaczelam nad tym pracowac z dnia na dzien zaczełam czuc się lepiej. Dziś żyje mi się jak nigdy przedtem, rano nie budzą mnie strachy że kolejny dzien przede mną, nie czuje tego braku w sercu w którego próbowałam przez lata upychac mężczyzn, lepsze prace itp, z nadzieją że to bedzie ten brakujący element który pozwoli mi byc szczesliwą ... nic bardziej mylnego. Dziś czuję się wolna, dziś mam wybór / mogę pic albo nie pic - dziś alkohol nie jest mi zupełnie do niczego potrzebny. Jeśli ktoś szuka pomocy - to ja jestem przykładem że z tego się wychodzi, idź na miting, przeczytaj książkę Anonimowi Alkoholicy i poczuj że "jest sposób" - daj sobie szansę :-) pozdrawiam :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jutro rozpocznę piąty tydzień terapii AA. Mimo, że przez lata wzbraniałem się, przed terapiami , a szczególnie grupowymi, to w końcu podjąłem decyzję. Na początku ciężko było mi cokolwiek wypowiedzieć; serce waliło przed każdą odpowiedzią zwrotną, teraz jest nieco lepiej. Żałuję, że tak późno się za to wziąłem(mam 34l) i droga przede mną długa, ale już jestem bogatszy o wiedzę. Jeśli ktokolwiek się waha, zachęcam do działania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Earth mozliwe ze mam i to derealizacja jest z stresu.Ja zaczynałem jak piłem tez mialem fobie jak byłem mlody 2 piwa i dopiero normalny, pilem tak przez 4 lata codzienie piwo to bym moj lek zeby lepiej zyc.. nie pije 8 miesiecy nie bylem na detoxie i terapi.Bo tutaj moze moja przyczyna kwi ciagle ze mam nerwice i depresje i dlatego wlasnie popijalem ale zawsze umiem przestac pic.A alko jak dziala, przeciwlekowo+euforia, wiec na nerwice i depresje.A z rana na kacu 2x wieksze wszystko i tak ciagle zapijalem to.I mysle ze moje objawy to nie z alkoholu sa tylko z psychiki, skonczyl sie tzw moj lek na objawe jakie jest piwo dostalem silnego stresu i derealizacja sie wlaczyła.. Ze tzw jakbym nie mial nerwicy i depresji to bym nie musial pic.I nie wiem czy jestem uzaleziony ale pilem codziennie przez 4 lata ale tylko i wylacznie same piwa.I rzuciłem to sam.I jak wlasnie rzuciłem to dostalem jakiegos silnego stresu, no i stało sie ze do teraz czuje sie jakbym był pijany(odrealniony jakbym śnił).Tzw alko dziala jak benzo doraznie.. to jest moja teoria.. jak skonczysz pic to masz kaca.. jak nie wezniesz benzo to tam samo leki,bicie serca ,zawroty glowy i wszystko.. I nigdy nie zgodze sie zeby lekarz przepisal mi benzo jako lek na nerwice.. jak alko mie tak wkrecilo ze czulem sie normalny to dopiero benzo a slyszalem ze benzo dziala tak samo jak alko.Jak jakies cpanie wyluzowanie jak po trawce..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj pani psycholog powiedziała mi żebym zgłosił się do terapeuty uzależnień. I tu mam kilka pytań:

1. Czy jest taka terapia na NFZ (bo prywatnie to wiadomo, kasa)

2. Jeśli jest na NFZ to rozumiem że trzeba mieć skierowanie od lekarza. Może być od rodzinnego, czy musi być od psychiatry?

3. O czym się z takim panem / z taką panią rozmawia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo w to wątpię. Oni idą w ilość. Uzależnienia to masowy, społeczny problem. Srodki na ten cel są ograniczone, potrzeby ogromne, a przy tym wszystko bezpłatne. No i wszystkich wrzuca się do jednego worka, bo zakładają, ze istota problemu jest taka sama.

 

Poza tym nawet jak sie chce isc do zwykłego psychologa na NFZ w PZP, to kolejki są długie, a sesja średnio raz na miesiąc, zatem nie oczekiwałbym, ze takie poradnie leczenia odwykowego byłyby w stanie zapewnić indywidualna terapie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na dzienniej opowiadasz swoj dzien, wiedza w jakich sytuacjach siegasz, jakie jest spustoszenie, od jak dawna itp. Mozesz sporo dowiedziec sie na przykladzie innych o sobie. Potem mozesz pojsc na tzw terapie poglebiona, gdzie sie dowiesz skad sie wziął problem. jak wytrzymasz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj pani psycholog powiedziała mi żebym zgłosił się do terapeuty uzależnień. I tu mam kilka pytań:

1. Czy jest taka terapia na NFZ (bo prywatnie to wiadomo, kasa)

2. Jeśli jest na NFZ to rozumiem że trzeba mieć skierowanie od lekarza. Może być od rodzinnego, czy musi być od psychiatry?

3. O czym się z takim panem / z taką panią rozmawia?

 

Nie potrzebujesz skierowania.U mnie było tak-naszło mnie,zdecydowałam się,zadzwoniłam i zapisałam się.Jedynym warunkiem był ten bym była ubezpieczona-wiadomo,ale nic poza tym

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za dotychczasowe odpowiedzi. Mam jeszcze jedno pytanie: gdzie się trzeba zgłosić żeby się zapisać na taką terapię?

 

Do poradni uzależnień-u mnie akurat to było w przychodni.Poszukałam w necie,zebrałam trochę odwagi,zadzwoniłam i się zapisałam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj pani psycholog powiedziała mi żebym zgłosił się do terapeuty uzależnień. I tu mam kilka pytań:

1. Czy jest taka terapia na NFZ (bo prywatnie to wiadomo, kasa)

2. Jeśli jest na NFZ to rozumiem że trzeba mieć skierowanie od lekarza. Może być od rodzinnego, czy musi być od psychiatry?

3. O czym się z takim panem / z taką panią rozmawia?

 

Nie potrzebujesz skierowania.U mnie było tak-naszło mnie,zdecydowałam się,zadzwoniłam i zapisałam się.Jedynym warunkiem był ten bym była ubezpieczona-wiadomo,ale nic poza tym

Leczenie w poradni uzależnień jest bezpłatne. Dla wszystkich, osób nieubezpieczonych również.

Wiem, że w rejestracji wymagają ale robią to dla własnej wygody.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wypiłem 2 razy w tym roku, na poczatku roku i kilka dni temu. Wcześniej 3 lata bez. Dlaczego się napiłem? Zacznijmy od tego dlaczego przestałem, alkohol destabilizował moje życie, zaprzestanie picia było początkiem walki o powrót do zdrowia i do pełnej stabilności. Później był odwyk od benzo, wszystko szło w dobrą stronę, dosyć długo odczuwałem lekko euforyczny stan kiedy byłem wolny od nałogów i moje życie powoli zaczęło się układać. Jednak pod pewnymi względami było coraz gorzej a ten stan minął, po odwyku od benzo nie doszedłem do siebie, po kilku latach walki opadłem z sił no i uległem, to zwątpienie w wyzdrowienie mnie do tego pchnęlo, raz a później drugi raz, czy będzie następny raz, tego nie wiem. Wiem, że mogę nie pić latami, pytanie tylko czy warto?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×