Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE) cz.II


Naemo

Rekomendowane odpowiedzi

@shira123 no fakt, cisza tu ostatnio w wątku.

 

U mnie niewiele się zmieniło. Taka stara bida.

Chodzę sobie dalej do tej pracy. Nie wiem na jak długo, nie wiem czy sami mnie nie zwolnią. Bo ogólnie jestem dość roztargniona, i mimo że coś wiem jak zrobić to się potrafię machnąć np. nie zmienić czegoś na fakturze, drukuję źle i musi iść do księgowych do korekty. Albo inne błedy też popełniam, nie celowo, nie dlatego, że mi się nie chce. A że tak wychodzi i skapnę się dopiero o tym po fakcie.. I wychodzę na debila.

Nie wiem czy tak mam przez leki, być może, bo kiedyś taka nie byłam, teraz jestem taka non stop. Taka niezdarna na wielu płaszczyznach. Czuję się czasami jakbym była głupia no i na taką wychodzę.

Parę dni temu jak się machnęłam kilka razy, to jak zobaczyła to kierowniczka, to była wkurzona, widać to było po niej, mimo że nie krzyczała czy nie opierniczyła mnie jakoś mocno, ale widziałam to. Potem wracając autobusem do domu poryczałam się, nawet miałam gdzieś, że ktoś to może widzieć. Ale poczułam się naprawdę jak debil. Jak ktoś kto nie nadaję się do żadnej pracy, tylko najlepiej już na rentę psychiatryczną... :( 

I to nie kwestia stresu, bo jak tam siedzę to nie stresuję się jakoś mocno, tylko takich właśnie problemów z koncentracją. Też z pamięcią, ktoś mi coś pokazywał a ja tego nie pamiętam 😕 i dołuje mnie to.

Lekarzowi powiedziałam to, to powiedział tylko, że no nie mogę odstawić leków, więc muszę jakoś żyć z tym jak jest. Pocieszające. Ale też sam niewiele może zrobić, skoro muszę brać leki, a tak na nie reaguję.

 

Potem jeden szczeniak, że tak powiem, bo młodszy parę lat ode mnie, taki tam trochę dresik, powiedział mi - słuchaj, musisz się ogarnąć, bo inaczej od listopada nie będziesz tu już pracować, bo wiesz, okres próbny teraz masz, a potem szef znajdzie kogoś innego na twoje miejsce.

super... W ogóle najlepsze w tej robocie jest to, że współpracownicy, młodsi ode mnie i równi stanowiskiem mówią takie rzeczy. Że jestem słaba, nic nie umiem, że wylecę. No spoko, naprawdę. Tydzień temu on mi właśnie powiedział że no naprawdę nic nie umiem.

Wyszłam wtedy z roboty taka trochę przybita :(

 

No i to co najgorsze dla bordera, odrzucenie. We wtorek wszyscy poszli sobie na piwo, ja dowiedziałam się o tym od kogoś innego. I trochę zabolało, mimo że nie chciałabym z nimi pić, ale wiecie, poczucie, że znowu jakaś grupa ludzi mnie odrzuciła. No po tym jak mnie traktują i patrzą na mnie jak na idiotkę, to nie dziwię się, że nie chcą mnie w swoim kręgu.Ale same dobrze wiecie jak to boli. Kiedy przyszło się do nowego miejsca, chciało się zacząć od nowa, zaprzyjaźnić, poznać nowe osoby, starało się być miłą, otwartą, zagadywać. Być normalną. A nie wyszło, historia się powtarza, jak całe życie. Już od przedszkola ludzie mnie odrzucali. I tak na każdym etapie. Potem ja odrzucałam ich odruchowo, żeby oni tego nie zrobili potem - taki typowy mechanizm bordera. 

 

Ale najgorsze jest to, że to nie jest wyimaginowane, nie jest to tylko lęk, który się nie sprawdza. A coś co ma potwierdzenie. I nakręca dalej w lęku przed ludźmi.

 

 

Poza tym nie lubię jesieni. I mimo że nie mam złego nastroju, nie mam ochoty od dawna na znajomości, na wychodzenie i spotykanie się z kimś. Wystarczy, że mieszkam z chłopakiem, więc mam kontakt z jakimś człowiekiem, a jak ktoś ze starych znajomych chce się spotkać i nawet się na to zdecyduję, to często robię to niechętnie.

 

 

Shira - a jak ta nowa praca? Miałaś niedawno nową to teraz jeszcze inna? Super ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@lukrowanato nie w Tobie jest problem. Rozmawiałam z Tobą w realu, więc widzę - jesteś normalną, komunikatywną osobą. Trafiłaś na kiepską grupę ludzi, pechowo, bo pechowo. Masz chłopaka, masz innych znajomych, spróbuj sobie powiedzieć - chodzę tam, ok, na razie mam tę pracę, jeśli mnie wyleją, to trudno, pójdę gdzie indziej. Na uwagi typu "jesteś słaba" na Twoim miejscu w ogóle bym nie reagowała - mówiłabym "ok, postaram się to poprawić" i tyle. Ludzi olej - oni nie są tego warci - niech sobie łażą na piwo sami, skoro są na tyle głupi, że nie chcą Cię poznać. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lukrowana wspolczuje...przytulam cie wirtualnie.moze rozejrzyj sie za inna praca? Przeciez to cie wyniszcza...biedactwo najpierw terapeuci cie odrzucali teraz ta praca...chcialabym cie przytulic...

Ja dzis mialam szkolenie w nowej pracy.tak sie stresowalam przed a bylo milo swietna babka mnie szkolila.zrobilam jej przysluge wiec juz mam jedna zyczliwa osobke w pracy) a w przyszlym tyg.mam kolejne 2 rozmowy o prace:)

Duzo daje mi terapia.ostatnio gadalysmy o tabletkach uspok.typu relanium.powiedziala ze to droga na skroty ucieczka.i ze nie po to chodzr na terapie by je brac. No i dalam rade)ale ciezko jest

A w niedzirle pracuje w komisji wyborczej caly dzien

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@lukrowana to jest mobbing. Może oni wyczuwają że jesteś słaba i dlatego wyżywają się na Tobie? Czy istnieje opcja żebyś poudawała silną nawet jeśli nie czujesz się pewnie? Generalnie takie środowiska się nie zmieniaja ale można nieco lepiej w nich funkcjonować przez jakiś czas. Jeśli nie nie wchodzi to w grę czy jest sens tam tkwić? Czy nie będzie tak że wyjdziesz stamtąd i tak ale z połamanymi skrzydłami i długo się nie podniesiesz? Szukanie nowej pracy jest stresem ale czasem warto się potrudzic.

@Disappear te przyczyny są chyba zawsze bardzo złożone. Są też skłonności biologiczne chyba. Na nie nakładają się niekorzystne doświadczenia. Przynajmniej ja to tak rozumiem. To nie jest obojetne w jakim środowisku nas ta trauma spotyka i jaki mamy wtedy mózg. Ja np. zastanawiam się w drugą stronę czy można mieć border bez traumy. Gdzieś czytałam badania że odróżnianie bpd od przewlekłego ptsd i ddd jest bardzo trudne i w zasadzie każdy to samo zdiagnozuje inaczej oprócz tego że trauma była bo to jest jedno faktem a reszta to interpretacje i heurystyki. Eksperyment polegał na diagnozie kilkudziesięciu pacjentów przez kilkunastu ekspertów. Nie było zgodności.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, myszak napisał:

 

@Disappear te przyczyny są chyba zawsze bardzo złożone. Są też skłonności biologiczne chyba. Na nie nakładają się niekorzystne doświadczenia. Przynajmniej ja to tak rozumiem. To nie jest obojetne w jakim środowisku nas ta trauma spotyka i jaki mamy wtedy mózg. Ja np. zastanawiam się w drugą stronę czy można mieć border bez traumy. Gdzieś czytałam badania że odróżnianie bpd od przewlekłego ptsd i ddd jest bardzo trudne i w zasadzie każdy to samo zdiagnozuje inaczej oprócz tego że trauma była bo to jest jedno faktem a reszta to interpretacje i heurystyki. Eksperyment polegał na diagnozie kilkudziesięciu pacjentów przez kilkunastu ekspertów. Nie było zgodności.

Dzięki. Też mam wrażenie, że w wielu zaburzeniach występują te same schematy, stąd uważam że diagnozowanie się pod konkretne nie ma chyba większego sensu. Ale przewinął mi się gdzieś temat przekształcania się PTSD w inne zaburzenia (głównie borderline) i mnie zaciekawił. Oczywiście na to wszystko nakładają się inne czynniki. Słabe dzieciństwo, nadwrażliwość itd. i w tym kontekście postrzegam nieleczenie PTSD za taki czynnik odpalający, a nie powodujący coś sam w sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@myszak tak, wiem doskonale, że to jest mobbing.

Na razie zostanę tu, chyba że sami by mnie wywalili, albo daliby mi skrajnie w kość. Ostatnio rzadko się widuję z tą dziewczyną co się najbardziej mnie czepia, bo mamy różnie zmiany. Całe szczęście.

Wiesz, wolałabym zostać tu mimo tego co tu jest (póki właśnie nie doprowadzą mnie na skraj, wtedy sobie uczciwie wytłumaczę, że to nie jest jedyna robota w tym kraju, żeby się jej tak kurczowo trzymać). To jest moja pierwsza praca. Powiem tak, że rok temu z powodu mojej nerwicy lękowej nie byłam w stanie pójść na staż, na który się dostałam. Mimo że jako staż, to było to mniej wymagające (do tego bezpłatny) niż praca na pełnym etacie. Pamiętam jak bardzo mnie to wtedy załamało, że stchórzyłam z pracą nie pierwszy raz. I kończąc studia bałam się bardzo pójścia do pracy. Odwlekałam to do tego stopnia, że już miałam zaplanowany pobyt 3 miechy w szpitalu i szukanie pracy dopiero po nowym roku.

Spontanicznie jej poszukałam, wysłałam kilkanaście cv, w jeden dzień, na drugi dzień miałam rozmowę i od razu zostałam wzięta.

Był to dla mnie początek sukcesu. Potem fakt, że odważyłam się przyjść na szkolenie, a później, że zaczęłam normalnie pracować.

I nawet jak rzucę tu robotę, to i tak przekonałam się, że strach ma wielkie oczy, a w praktyce trzeba było zobaczyć jak to wygląda.

I nawet troszkę żałuję, że tak długo ociągałam się z pracą ;) bo satysfakcja jakaś tam jest jak mi coś wychodzi, albo jak jest świadomość, że nie robię tego za darmo. I że wreszcie nie przewalam się tylko z kąta w kąt.

 

Życie niestety daje po tyłku. Całe życie uciekałam, a nie można tak w kółko, przy każdej negatywnej ocenie kogoś.

Ale masz rację, takie osoby wyczuwają to, że jestem słaba. To idzie wyczuć. Może nie to na ile jestem zaburzona, bo tego nie da się wyczuć jak się mnie nie zna super dobrze. Ale nawet kierownik mi w piątek dwa razy powiedział, że widzi, że jestem nerwową osobą. Zwaliłam to na to, że pierwsza praca, to stres. No ale dostrzegł właśnie fakt, że moje błędy wynikają nie z tego, że mi się nie chciało, czy nie umiem czegoś, tylko właśnie z bycia nerwową. Może nie wyśle mnie do psychologa :P Bo do swoich zaburzeń nie zamierzam się przyznawać nikomu w robocie, wiem jak w tym kraju bywa to w pracy traktowane :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też miałam ostatnie 3 tygodnie w dołku, a ostatnie kilka dni jest ciut lepiej. Tylko u mnie nie ma taki super nastrojów, gdzie ma się poczucie, że mozna góry przenosić. U mnie raczej mniejszy lub większy dołek.

@Heledore trzymam kciuki za poprawę.

Jak macie plany na dzisiejszy dzień? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam w planach dziś iść do roboty. Na nockę 18-6.

Pod koniec listopada zacznę szukać czegoś nowego. Już bym się za czymś rozglądała ale w listopadzie właśnie mam wyjazd na taki dłuższy weekend do spa, chłopak mi zafundował na urodziny :))

Bo kurde grafik np na listopad mam choojowy. Same nocki... Jest łatwiej, mniej roboty. Ale powiem Wam że to strasznie rozwala mi sen 😕

Wracam po 7rano jak się umyje to kładę się koło 8. Żeby zasnąć szybko to biorę imovane. 

Ostatnio obudziłam się o 15... Potem do 2.30 nie mogłam zasnąć przez to i znowu imovane. 

Później z wyra znowu ciężko wstać i tak w kółko... 

A już było dobrze ze snem. Tylko że odsypiajac w dzień ciężko potem normalnie zasnąć i wstać rano. A miałam nadzieję że uwolnie się od tych nasennych. Postaram się chociaż rano nie brać nic, najwyżej w nocy jak nie będę mogła zasnąć. 

Jestem młoda to wiele zaniosę. Nie tak ciężko ludzie pracują. 

 

Chyba będę potem skazana na szukanie roboty w korpo. Choć ta ich wieloetapowosc i weryfikacje języków mnie przerażają. 

Moja rozmowa o pracę trwała 20min i bardzo ją przeżyłam 

A co dopiero taką co trwa 2 godziny 😕

Edytowane przez lukrowana

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, lukrowana napisał:

Chyba będę potem skazana na szukanie roboty w korpo. Choć ta ich wieloetapowosc i weryfikacje języków mnie przerażają. 

Moja rozmowa o pracę trwała 20min i bardzo ją przeżyłam 

A co dopiero taką co trwa 2 godziny 😕

A nie bierzesz jakichś innych miejsc do pracy pod uwagę? Korporacja moim zdaniem to strzał w kolano dla kogoś kto jest wrażliwy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@New-Tenuis myślę, że to chyba jest loteria, po prostu jak się trafi i też jak się ktoś zaprezentuje. Jeśli mi np. w pierwszych dniach w pracy wiele rzeczy nie wychodziło, no to stałam się wrogiem dla ze trzech osób, z czego jedna obecnie zostaje jeszcze - no i niestety ta najgorsza dziewucha, o której na początku tu pisałam.

@Agnieszka_Kk hmm, myślę, że to właśnie zależy jak się trafi. Mam np koleżankę z nerwicą, która bardzo sobie chwali swój team w korpo i ogólnie atmosferę i samą pracę, siedzi w jednej korpo ponad dwa lata już, awansowała niedawno. A większość teraz ludzi po studiach idzie do korpo, nieważne nawet co skończyli, bo prawda jest taka, że tam dają z reguły dobrze zarobić... I są benefity typu karta multisport, dodatki świąteczne, do wakacji itd. Pieniądze niby nie są najważniejsze, ale czy zarabianie po studiach 10,25 netto na godzinę, bez żadnych dodatków może być na dłuższą metę frajdą? Chyba średnio, jeśli wie się, że możliwości są dużo większe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heledore trzymaj sie cieplo! Oby niedlugo przyszla poprawa.  Ja wczoraj mialam meg depresyjny dzien.kino mi poprawilo humor.

Pracuje glownie w sklepiku ze zdrowa zywnoscia.nudno ald spokojnie i malo stresu.chce sobie kupic soczewice i zrobic dobry obiad.i juz wiem co rodzice dostana na gwiazdke))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@shira123 cieszę się, że jesteś zadowolona :) wierz mi, że lepiej czasem jak jest nudno, ale spokojnie niż w biegu, że ledwo znajdziesz czas, żeby skoczyć do toalety. Ja tam doceniam bardzo kiedy w robocie trafią mi się godziny nudne, jak wszystko zrobię, przeglądam sobie neta, albo zakładam słuchawki i oglądam seriale.

 

@Heledore może to źle brzmi, ale uwielbiam piosenkę, którą masz w podpisie, naprawdę klimatyczna no i ten trafny tekst. Szkoda, że jak dla mnie trochę za krótka jest.

Kiedy masz wizytę u lekarza? Może warto ją jakoś przyspieszyć? I co z tą terapią, na którą miałaś chodzić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też lubię piosenkę "The sound of silence", generalnie lubię smutne piosenki jak jestem smutna, bo oddaje to mój nastrój. Nie lubie na siłę poprawiac sobie nastroju np. wesołymi piosenkami czy czymś innym, bo uważam, że ten nastrój w końcu minie. 

Ostatnio mam problem, że ukrywam swój kiepski nastrój, bo niedawno moja koleżanka-współlokatorka zezłościła sie na mnie za to, że sie źle czuję. Trochę poczułam się jak dawniej, gdy byłam dzieckiem, nie wolno mi było okazywać słabości z różnych powodów.

Z takich dobrych rzeczy, miałam dzisiaj spotkanie ze stylistką i wizażystką w jednej osobie. Wiem mniej więcej jak sie ubierać, jakie kolory. Ostatnio ubieram sie na czarno tylko, od góry do dołu, kurtkę też mam czarną. Żałoba na całej linii. Chociaż nikt mi nie umarł.

Nie pamiętam czy o tym pisałam, ale moja terapeutka wyszła z nagłą propozycją kończenia psychoterapii. Jest tak, że ja czasem mówię, że dobrze mi było w poprzedniej głębokiej terapii i na jednej z ostatnich sesji tez coś takiego powiedziałam i terapeutka tak nagle zaproponowała zmiane nurtu. Ja oczywiście poczułam się odepchnięta, co żeśmy chwilę omawiały. Wybrała naprawdę nieodpowiedni moment na taką propozycję, bo teraz z końcem roku czeka mnie dużo różnych zmian. Przeprowadzka, zmiana pracy. A ona ze zmianą terapii. Mam wrażenie, że nie radzi sobie z tym, że ja tak wspominam poprzednia terapię. W każdym razie ustaliłyśmy, że możemy wrócić do tematu po nowym roku. Mam poznawczo-behawioralną, właściwie jestem w niej już ponad rok. Dużo się nauczyłam, ale uważam, że powrót do głębszej terapii będzie dla mnie z korzyścią. No tylko terapeutka źle wyczuła moment... Smutno mi z tego powodu.

Jeśli po nowym roku będę kończyć obecna terapię, chciałabym wrócić do poprzedniej terapeutki. Ona mnie zna, z nią przeważnie dobrze się czułam, z wyjątkiem kilku jej wpadek. Ale było więcej dobrego niż tego złego. Nie mogę o tej poprzedniej terapeutce do dzisiaj zapomnieć mimo, że minęło już ze 3 lata od zakończenia tamtej terapii. Gdybym wróciła do porzedniej, musiałybyśmy przerobić moją złość na nią, rozczarowanie, że nie podołała w niektórych momentach. Trudne to. Ale w przypadku innego terapeuty musiałabym do tego wracać.Więc chyba wolę jednak wrócić na stare śmieci. Mam poczucie, że jeszcze dużo dobrych rzeczy ta terapeutka może dla mnie zrobić. No ale ta kolejna terapia byłaby grubo po nowym roku, bo chciałabym najpierw odłozyć na nią pieniądze, bo jest prywatnie. Chciałabym tez dać sobie ze 2-3 miesiące przerwy po zakończeniu obecnej. Także jakoś w środku nastęonego roku mogłabym zacząć. 

W ogóle ta terapeutka, do której chciałabym wrócić, jak o niej myślę, to pojawiają się we mnie bardzo silne uczucia, róże i przyjemne i nieprzyjemne. Ja tych uczuć w terapii z nią nie przepracowałam.

Jak Wasz dzień dzisiaj?

Edytowane przez Agnieszka_Kk

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny, czy zauważyłyście kiedyś okresowe nagłe pogorszenie bez wyraźnej przyczyny ? Chociaż często miewałam depresyjne nastroje to nie trwały one zbyt długo i często były czymś spowodowane. Teraz od jakiegoś czasu odczuwam straszne obniżenie nastroju,codziennie przychodzi taki moment w ciągu dnia, że wręcz czuję jak mnie to przytłacza, takie dziwne uczucie w klatce piersiowej i sercu. Nie wiem jak mam sobie z tym radzić, w dodatku ciągle odczuwam niepokój. Nie mogę tego znieść. Myślicie że border może przekształcić się w coś na kształ chad?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolejna nocka w mojej ''ukochanej'' pracy, w hotelu.

Jutro również mam nockę.

Dziś posiedzę tu 13 godzin, bo zmiana czasu.

Czuję się jakbym miała dostać depresji od tej roboty. Mam ochotę tu się rozpłakać.

Jeszcze do tego ta laska była dziś jak się zmieniałyśmy. Powiedziałam jej cześć, ona nic.

Przykre jest też dla mnie to, że rozesłałam kilka cv, zero odzewu. Zanim dostałam tą robotę, to też wysłałam kilkanaście cv, i to była jedyna odpowiedź, dlatego brałam co było... Mam ochotę naprawdę się zwolnić, ale też nie chcę znowu łapać potem byle czego. A siedzieć w domu na bezrobociu, bez zajęcia też mi się średnio uśmiecha. Ale jak mnie dobije ta robota, to wtedy się zwolnię. Ale przybijające jest to, i wiem od znajomych, że nie tylko ja tak mam, że wyślę się ileś cv i zero odpowiedzi. I dobrej roboty to nieraz szuka się parę miesięcy :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Agnieszka_Kk Miałam kiedyś podobną sytuację. Pierwsza terapia, wręcz idealizowałam terapeutkę. Potem z pewnych przyczyn musiałyśmy zawiesić/zakończyć terapię. Jak później bywałam u kogoś innego, to nie było to zdecydowanie. Też nawet o tym mówiłam. W końcu chciałam wrócić do tamtej. I ta t. się zgodziła, ale nie jakoś super chętnie. To już nie było to, i po pół roku od powrotu zostawiłam tą terapię u niej, u tej pierwszej t. Nie dość, że nie pomagała mi już ta terapia, to miałam nawet wrażenie, że ta terapeutka przyjmuje mnie nie do końca chętnie, w końcu to ja bardziej na siłę wróciłam i też trochę wyraziłam żal, że wtedy mnie tak o zostawiła, wróciła mi depresja i nie miałam do kogo się zwrócić póki był czas.

Więc takie mam niezbyt dobre doświadczenie z powrotem do kogoś. Myślę, że jak się raz przerwało terapię, to nie do końca warto wracać do tej samej osoby. Bo może być ten element jakiegoś żalu. Ale to tylko moje doświadczenie. Może poszukaj innej terapeutki w takim nurcie jak poprzedni, jeśli ze strony obecnej będziesz czuła mocny afront? Wiem doskonale jak to jest być odrzuconym przez terapeutę 😕

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×