Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE) cz.II


Naemo

Rekomendowane odpowiedzi

@shira123 moja praca w dużej mierze jest związana z angielskim i niemieckim. Chciałam zacząć od obecnej pracy, bo na razie tak średnio ciągnie mnie do bycia korpo szczurem. Ale bądź co bądź tam dają zwykle dość dobrze zarobić.

Korki dawalam w zeszłym roku. Chciałabym jeszcze kiedyś, ale obecnie ze względu na mój nasilony lęk społeczny mało sobie wyobrażam dawanie korków.

Gratuluję zdania tego egzaminu ;) sama wiem jaki on trudny jest, więc naprawdę szacun. 

 

@Agnieszka_Kk wiem co to wstanie wcześnie rano jak się późno zasypia. Ja zasypiam kolo 24, trochę po najwcześniej. Jutro (tak wiem że jutro niedziela 😄 ) muszę wstać chwilę przed 5... Już drugi raz w tym tygodniu. Na dworze o tej porze mnie samej, jako kobiecie jest okropnie. Boję się w nocy sama włóczyć po ulicach. Ale co zrobić jak karzą.

Edytowane przez lukrowana

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie. Dzisiaj już się wyspałam, chociaż bardzo długo zasypiałam. Dzisiaj czuję się wypoczęta, ale taka depresyjna, bez chęci do niczego, co wiąże się z większym wysiłkiem. Zrobienie sobie śniadania było dla mnie małym wyzwaniem. Mam spotkać się dzisiaj z koleżankami na mieście, nie chce mi się za bardzo. Jakoś tak ogólnie wiem, że przyczyną moich stanów depresyjnych jest trudna przeszłość i trudne relacje z rodzicami. Ale ta wiedza wcale nie pozwala mi na zmianę tego samopoczucia. Czy zostaje mi zaakceptowanie tego, że przeważnie nic mi sie nie chce? Czy w toku terapii uda się dostatecznie przepracować przeszłość, żebym poczuła się lepiej. Moja terapeutka mówi, że przeszłość nie musi naznaczać teraźniejszości, ale ja z nią się nie zgadzam. Jej chodzi o to, że w każdej bieżącej sytuacji można zdecydować jak się zachować itd. Pod tym względem zgadzam się, ale nie zgadzam się z tym, że przeszłość nie wpływa na teraxniejszość. To takie gadanie. Jak ktoś miał przez 20 kilka lat życia co rusz traumy, to jak przeszłość ma nie wpływać na teraźniejszość? U mnie często to jest tak jakby iść pod wiatr wiejący z prędkością 100 km/h. A terapeutka mi będzie mówić, że nie wpływa. Zaczynam się na nia złościć, to chyba dobry objaw, bo do tej pory przytakiwałam raczej jej wypowiedziom :blabla:

@Heledore A co do terapeuty mężczyzny, chciałabym w takiej terapii przerobić kompleks Elektry. I w ogóle swoje poczucie atrakcyjności, oswojenie z mężczyzną w bezpiecznej relacji. O ile terapeuta byłby na tyle kompetentny, żeby przeprowadzić taki proces. Mam różne trudne doświadczenia z facetami, więc terapia u mężczyzny byłaby większym wyzwaniem niż u kobiety. Do tej pory byłam u samych terapeutek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, Heledore napisał:

"Dzień dobry, moim problemem jest brak problemów do omówienia na terapii" 

"Dzień dobry, kolega mi  mówił że pani robi dobrą herbatkę więc poproszę :D"  

zawsze możecie pogadać o pogodzie no tematów na pewno nie braknie :P 

12 minut temu, Agnieszka_Kk napisał:

nie zgadzam się z tym, że przeszłość nie wpływa na teraxniejszość. To takie gadanie. Jak ktoś miał przez 20 kilka lat życia co rusz traumy, to jak przeszłość ma nie wpływać na teraźniejszość?

kurcze jak bym siebie kiedyś słyszał :P na przeszłość już nie masz wpływu, ale na teraźniejszość i przyszłość jak najbardziej :P myślenie i przypominanie o tym co było raczej sprawia że się człowiek zatrzymuje w miejscu abo nawet i cofa :P ale i tak jest najważniejsza akceptacja swoich słabości i tego co było :P niby takie banalne ale jednak najcięższe do zrobienia :D 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Heledore owszem ;)) taka specyfika mojej pracy. Ale mi to tam lotto. Przynajmniej nie muszę cały weekend siedzieć i nudzić się u ''teściów'', a robię coś bardziej produktywnego. Przynajmniej nie zamulam też całymi dniami z nudów przed serialami.

 

Dziś miałam próbkę tego jak wygląda mobbing w pracy. To było straszne. Zwykle przed mało mi znanymi osobami umiem w miarę ukryć emocje, ale nie wytrzymałam i rozpłakałam się przy tej dziewczynie. Ona nie rozumiała mojej reakcji. Wiedziałam od początku, że to ten typ dziewczyn, których nigdy nie lubiłam. Te przesadnie pewne siebie, które mają niesamowity tupet. Takie osoby gnębiły mnie w podstawówce i gimnazjum. Wyczuwały jakby z miejsca moją słabość. Dziś chciałam być silna, nie dać po sobie tego poznać, ale nie wytrzymałam, gdy któryś raz pod rzad usłyszałam - jesteś słaba, jesteś słaba, jesteś słaba, ja już po 4 dniach pracy tu wszystko ogarniałam, a ty po 7 masz dalej takie problemy, prawie nic nie umiesz, zastanów się czy to miejsce dla ciebie. Kazała mi się ogarnąć, ale nie byłam w stanie. Nie przeprosiła mnie, bo nie zrozumiała mojej reakcji.

Fragmenty powiedzmy dialogów:

- ja po 4 dniach wiedziałam więcej niz ty, radziłam sobie

- ja: widocznie nie każdy wszystko tak łapie jak ty

 

- nie rozumiem dziewczyno twojej reakcji, ile ty masz lat? bo zachowujesz się jakbyś miała 5.

 

- ja: szef mówił, że mamy tu tworzyć zespół zgrany i serdeczny wobec siebie

- ja nie jestem serdeczna, ja jestem rzeczowa

 

- ja: nikt do tej pory nie narzekał na moją pracę, poza tobą. dlaczego nie możesz być bardziej wyrozumiała dla kogoś nowego?

- bo ja po tylu dniach co ty już wszystko ogarniałam

 

- ja: wywyższasz się bardziej jak sam szef

- (wzruszenie ramionami) bo ja wiem wszystko co tu powinno się robić.

 

- ja: nie wiem co ci zrobiłam, że tak mnie jedziesz, ja przecież byłam wobec ciebie miła

- ty weź się sama zastanów nad swoim zachowaniem.

 

Powiedziałam jej, że każdy ma swoje granice i że o ile ona jest twarda do złamania, o tyle ja widocznie nie jestem taka sama.

Powiedziała coś co jeszcze bardziej było skandaliczne!! - Masz tu jutro najlepiej w ogóle nie przychodzić, bo tylko będziesz mi tu zawadzać (!) A to chyba szef bardziej decyduje kiedy ja mam przyjść a kiedy nie... Jest zwykłą pracownicą jak ja, choć mówiła, że chcieli ją wszyscy na kierownika awansować, ale ona nie chce póki co bo ma studia.

 

Miałam ochotę wyjść i już tam nie wracać. Gdyby to był ktoś obcy, jakiś klient, to może bym bardziej przebolała, bo wiedziałabym, że on sobie pójdzie i tyle. A tu jest osoba, z którą mam pracować i się widywać. Ja na starcie jestem wobec każdego miła i nigdy nie rozumiałam co złego robię tego typu osobom, że potem mnie gnębią.

Ma jutro ona pogadać powaznie z szefem... Nie chciałam mu głowy zawracać dziś, ale uznałam, że napiszę smsa krótko o tym. Kazał mi się nie przejmować niczym i przyjść jutro normalnie i pogadać o tym.

Tylko, że boję się, że jak przyjdę normalnie, to ona się spyta czemu przyszłam. I boję się, że ona raczej i tak się dowie o tym, że ''poskarżyłam się'' dyrektorowi. A takie osoby nie lubią jak sie na nie ''konfi/donosi''. Wiem to z doświadczeń szkolnych. Że co z tego, że zgłosi się cos komuś wyżej, jak na co dzień masz przebywać z tą, która cię gnębi. A za ''donoszenie'' takie osoby się mszczą. I ona ma raczej dobre układy z innymi, mimo swej pewności siebie. Z jedną dziewczyną od nas mieszka nawet. więc boję się, że teraz będę przegrana wśród całego zespołu... że będą na mnie krzywo patrzeć. eh. Niby nie dla nich mam tam przychodzić, ale lepiej mieć dobre układy z ludźmi jak nie.

 

Przepraszam za to wypracowanie, ale musiałam to wyrzucić z siebie. Dawałam sobie radę, byłam entuzjastycznie nastawiona. Ale tak łatwo mnie złamać, połamać na kawałki, pojechać po niskiej samoocenie. I sprawić, że będę mogła bać się tam chodzić, będę się bała być z nią na zmianie, będę bała się do niej odzywać. Ale nie mogę raczej przez jedną osobę rzucać robotę po tygodniu. W końcu szef jest super do mnie nastawiony i to nie jemu się naraziłam - kurde, nawet za nic.

Oj, życie potrafi dać po tyłku takim jak nam. Spróbuję się nie poddawać i być silna. Ale nie chcę powtórek z przeszłości. Nie chcę w życiu dawać się tak łatwo łamać, ale nie umiem stać się silna wobec takich osób.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@lukrowana czy masz swoją terapię? Jeśli tak może warto o tym porozmawiać z terapeutką, ona na pewno też spotyka się z chamskimi zachowaniami na terapii i wie dobrze jak reagować na takie zachowania. 

Czy nie dało by rady przenieść się do innego zespołu, może po poważnej rozmowie z szefem, jakoś udało by się zmienić na inny zespół? Ja osbiście nie wiem czy dałabym radę z taką współpracownicą, gdyby nie zmieniła wobec mnie zachowania zmieniłabym pracę. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@lukrowana z doświadczenia wiem że takie osoby jak ta laska takim zachowaniem leczą swoje własne kompleksy. Z doświadczenia tez wiem, że jak nic z tym nie zrobisz to ona nie przestanie tylko zintensyfikuje swoje działania. Skoro nie jest Twoją przełożona to jakim prawem rozlicza Cię z pracy? Powiedz szefowi jak wygląda sytuacja, jak się z tym czujesz. A ją nagrywaj jeżeli się nie odczepi.

Nie daj się. Nie jesteś tam dla jej dobrego samopoczucia. Trzymam kciuki za mądrość szefa.

ps. przepraszam że tak tu wpadłam z nienacka ale podczytuje temat (bez diagnozy :) ) a że kwestie stosunków personalnych w pracy są mi bliskie, to postanowiłam wtrącić trzy grosze :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Agnieszka_Kk miałam terapię dopóki terapeutka sama ze mnie zrezygnowała ;) o czym pisałam parę postów wyżej. Nie mam na razie siły opowiadać n-tej osobie caly mój życiorys zeby potem słyszeć, że nie umie mi pomóc. Więc muszę się zdawać bardziej na chłopaka,kilka znajomych osób i forum.

Cieszę się,że rozumiesz mnie. Bo ja też nie wyobrażam sobie żeby taka atmosfera miała pozostać albo nawet pogorszyć się. Napisałam do szefa, i mi napisal ze mam niczym się nie przejmować i przyjść jutro i pogadamy o niej ;) i że to on jest od oceniania moich postępów.

Naprawdę dla mnie to żałosne że ktoś na takim stanowisku jak ja gada mi że mam nie przyjść mimo że tak mam w grafiku. Żałosne ale i bolesne dla mnie.

Liczę na to że coś się da dogadać, ewentualnie żebym mogła mieć jak najmniej zmian z nią. Jak nie da się to porozmawiam o przeniesieniu a w ostateczności jakbym miała ją często znosić i miałoby być jak dziś to wtedy zmienię robotę 😕

 

@Disappear również dzięki za słowa wsparcia:) no jutro się dowiem co się da dogadać i jaka będzie wobec mnie. I albo mi ulży albo zacznie być ciężarem każdy dzień tam 😕 a nie pracuję przecież dla niej.

Edytowane przez lukrowana

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z jednej strony jak się zwolnisz to zrobisz jej przyjemność a tego pewnie nie chcesz :)

Z drugiej - doskonale wiem jak autodestrukcyjnie może być nie oddanie miejsca pracy walkowerem w takiej sytuacji. Nie ustepowanie z powodu ambicji. I mam nadzieję, że masz mądrego szefa, który takie samozwancze kierowniczki potrafi postawić do pionu. U mnie tego zabrakło. Sama walczylam "z systemem". To trudne i bardzo spala.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już dawno nie czułam tak silnej potrzeby bliskości. I nic chyba nie jest w stanie jej zaspokoić, bo u mnie jest to jak studnia bez dna. Miałam dzisiaj terapie, bardzo dobra sesja. Już dawno nie czułam się tak dobrze, taka akceptowana na sesji jak dzisiaj. Poczułam też bliskość w relacji z terapeutką i teraz bardzo mi jej brakuje :( Najgorsze jest to, że to tylko relacja terapeutyczna :( 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny ild u mnie sie dzialo!!!!

Dostalam staz potem jednak babka odmowila dostalam prace w sklepie doznalam mobbingu na kursie ale wybaczylam tym dziewczynom a nawet sie z nimi pogodzilam))) ale wszystko to okupione morzem lez,kryzysem,spadkiem wiary w siebie.

Ale juz jest ok,dostalam prace,mam cudownego kota,pr,yjaciolke,wlasne mieszkanie i wspaniala t.:)))

Lukrowana a jak u ciebie? Co z tym mobbingiem? 

Agnieszkakk rozumiem ciebie.ja tez czuje ciraz wieksza bliskosc z t.ostatnio przy niej plakalam..a u mnie to cud...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, shira123 napisał:

Dziewczyny ild u mnie sie dzialo!!!!

Dostalam staz potem jednak babka odmowila dostalam prace w sklepie doznalam mobbingu na kursie ale wybaczylam tym dziewczynom a nawet sie z nimi pogodzilam))) ale wszystko to okupione morzem lez,kryzysem,spadkiem wiary w siebie.

Ale juz jest ok,dostalam prace,mam cudownego kota,pr,yjaciolke,wlasne mieszkanie i wspaniala t.:)))

Lukrowana a jak u ciebie? Co z tym mobbingiem? 

Agnieszkakk rozumiem ciebie.ja tez czuje ciraz wieksza bliskosc z t.ostatnio przy niej plakalam..a u mnie to cud...

Ja płakałam przy swojej terapeutce 2 razy. I raz terapeutka podała mi chusteczki. To był bardzo miły gest.

Mimo, ze dzisiaj też krótko spałam, to powoli opanowuję stres związany z praca...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jaki mieliście najdłuższy okres stabilności? Bo ja już siły nie mam do siebie. Jestem albo wkur. albo załamana rzadko pojawia się euforia. W pracy jestem jak robot. Muszę to wszystko wyłączyc boję się wybuch braku panowania nad sobą. Robię się nijaka przezroczysta. Nikogo nie lubię i nie jestem lubiana. Nawet jak nie chce nic złego to i tak jak co mówię jest odbierane negatywnie.

Czy też ciągle zastanawiacie się kim jesteście? Co właściwie chcecie robić jak żyć z kim itd? Macie jakieś plany ale takie na całość nie na najbliższe miesiące?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, myszak napisał:

Jaki mieliście najdłuższy okres stabilności? Bo ja już siły nie mam do siebie. Jestem albo wkur. albo załamana rzadko pojawia się euforia. W pracy jestem jak robot. Muszę to wszystko wyłączyc boję się wybuch braku panowania nad sobą. Robię się nijaka przezroczysta. Nikogo nie lubię i nie jestem lubiana. Nawet jak nie chce nic złego to i tak jak co mówię jest odbierane negatywnie.

Czy też ciągle zastanawiacie się kim jesteście? Co właściwie chcecie robić jak żyć z kim itd? Macie jakieś plany ale takie na całość nie na najbliższe miesiące?

Ja mam często myśli związane z tym jaka jestem, czy to co robię jest moje czy odwzorowane. Mam problemy z własna tożsamością. Miałam obydwu rodziców zaburzonych i moja tożsamość też jest zaburzona niestety. Takie stałe wątpliwości w prawie każdej dziedzinie życia. Okropne to jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Heledore zazdroszczę tego, że umiesz mieć cięty język i odpowiedzieć takim. Mnie tego całe życie brakuje :( i nawet jak próbuję coś ripostować bardziej stanowczo, to kończy się tym, że takie osoby i tak mnie zgnoją równo... a ja zamknę się w sobie i zacznę bać się miejsca gdzie taka osoba się znajduje.

 

@shira123 niestety nie jest lepiej z tym mobbingiem... W sobotę byłam sama na zmianie, było mega ciężko i coś mi nie poszło. Bo nie dałam sobie rady, i tak każdy się dziwił, że zostałam sama na tak ciężkiej zmianie jak jestem nowa. Ale nie było kogo dać innego.

Ta koleżanka jak zobaczyła co zrobiłam zjechała mnie równo. Powiedziała, że nic nie umiem, co prawdą nie jest. Z każdym dniem umiem coraz więcej. A nawet szef broni mnie i mówi, że on jak zaczynał pracę, to popełniał te same błędy i tak ma każdy, tylko taka typiara nie powie tego głośno, że sama tak miała.

Szef ma lada moment ją wywalić, zrobiłby to teraz gdyby nie poważne braki kadrowe. 

Powiem tak, że po tym co się zadziało teraz i jeszcze jak mnie tamta laska dobiła. Ona kazała mi zostać tu tyle godzin aż tego nie odkręce, mimo że byłam w pracy już 12 h, od 6 rano. Ja się zbuntowałam, wkurzyłam i powiedziałam, że siłą mnie nie zatrzyma i wyszłam. Byłam przekonana, nawet do niej powiedziałam, że ostatni raz mnie widzi. Byłam pewna, że się zwalniam.

Już się jakoś tam powiedzmy pogodziłam z porażką. Napisałam smsa do szefa, ze jednak nie dałam rady i zwalniam się. On był zaskoczony. Zadzwonił potem do mnie. I naprawdę głupio się zachowałam. Bo nie wytryzmałam z emocji. I jak mu opowiadałam, to mówiąc o tej lasce, w momencie jak wypowiedizałam, że wg niej nic nie umiem, wybuchłam płaczem do słuchawki... na szczęście szybko się opanowałam, ale jednak. Ja mam naprawdę donośny płacz.

Chłopak za drzwiami to słyszał i powiedział potem, że to było żałosne, że płaczę do szefa, jak dziecko się zachowuje które skarży że ''ona mnie wyzywa''.

Ale cóż, nic nie poradzę, że nawet jak staram się być ''normalna'' to w bardziej emocjonalnych sytuacjach nie do końca mi wychodzi 😕

Szef mówił, żebym nie rezygnowała, bo nadaję się na to stanowisko, mówił że mam jego pełne poparcie, co jest naprawdę miłe.

Dałam sobie ostatnią szansę. Jak powtórzy się znowu taki ciężki dzień i znowu dostanę zjebę od tej laski, to naprawdę nie dam rady dłuzej. Wiem, że będę popełniać dalej błędy, bo no co poradzę, że może nie jestem taka super bystra jak inni. Choć nigdy nikt mi nie zarzucał, że jestem jakaś głupia. Ale dopiero się uczę, staram się jak mogę. A popełniam głupie błędy, mam do tego słabą pamięć i nie pamiętam wielu rzeczy, co też mi utrudnia pracę.

Ale głupio byłoby zrezygnować przez jedną laskę. Tym bardziej, że nigdy nie mam pewności że cos takiego nie spotka mnie w innej robocie. Co przy mojej psychice jest bardzo prawdopodobne.

Nie przypuszczałam, że będzie AŻ tak ciężko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, lukrowana napisał:

@Heledore zazdroszczę tego, że umiesz mieć cięty język i odpowiedzieć takim. Mnie tego całe życie brakuje :( i nawet jak próbuję coś ripostować bardziej stanowczo, to kończy się tym, że takie osoby i tak mnie zgnoją równo... a ja zamknę się w sobie i zacznę bać się miejsca gdzie taka osoba się znajduje.

 

@shira123 niestety nie jest lepiej z tym mobbingiem... W sobotę byłam sama na zmianie, było mega ciężko i coś mi nie poszło. Bo nie dałam sobie rady, i tak każdy się dziwił, że zostałam sama na tak ciężkiej zmianie jak jestem nowa. Ale nie było kogo dać innego.

Ta koleżanka jak zobaczyła co zrobiłam zjechała mnie równo. Powiedziała, że nic nie umiem, co prawdą nie jest. Z każdym dniem umiem coraz więcej. A nawet szef broni mnie i mówi, że on jak zaczynał pracę, to popełniał te same błędy i tak ma każdy, tylko taka typiara nie powie tego głośno, że sama tak miała.

Szef ma lada moment ją wywalić, zrobiłby to teraz gdyby nie poważne braki kadrowe. 

Powiem tak, że po tym co się zadziało teraz i jeszcze jak mnie tamta laska dobiła. Ona kazała mi zostać tu tyle godzin aż tego nie odkręce, mimo że byłam w pracy już 12 h, od 6 rano. Ja się zbuntowałam, wkurzyłam i powiedziałam, że siłą mnie nie zatrzyma i wyszłam. Byłam przekonana, nawet do niej powiedziałam, że ostatni raz mnie widzi. Byłam pewna, że się zwalniam.

Już się jakoś tam powiedzmy pogodziłam z porażką. Napisałam smsa do szefa, ze jednak nie dałam rady i zwalniam się. On był zaskoczony. Zadzwonił potem do mnie. I naprawdę głupio się zachowałam. Bo nie wytryzmałam z emocji. I jak mu opowiadałam, to mówiąc o tej lasce, w momencie jak wypowiedizałam, że wg niej nic nie umiem, wybuchłam płaczem do słuchawki... na szczęście szybko się opanowałam, ale jednak. Ja mam naprawdę donośny płacz.

Chłopak za drzwiami to słyszał i powiedział potem, że to było żałosne, że płaczę do szefa, jak dziecko się zachowuje które skarży że ''ona mnie wyzywa''.

Ale cóż, nic nie poradzę, że nawet jak staram się być ''normalna'' to w bardziej emocjonalnych sytuacjach nie do końca mi wychodzi 😕

Szef mówił, żebym nie rezygnowała, bo nadaję się na to stanowisko, mówił że mam jego pełne poparcie, co jest naprawdę miłe.

Dałam sobie ostatnią szansę. Jak powtórzy się znowu taki ciężki dzień i znowu dostanę zjebę od tej laski, to naprawdę nie dam rady dłuzej. Wiem, że będę popełniać dalej błędy, bo no co poradzę, że może nie jestem taka super bystra jak inni. Choć nigdy nikt mi nie zarzucał, że jestem jakaś głupia. Ale dopiero się uczę, staram się jak mogę. A popełniam głupie błędy, mam do tego słabą pamięć i nie pamiętam wielu rzeczy, co też mi utrudnia pracę.

Ale głupio byłoby zrezygnować przez jedną laskę. Tym bardziej, że nigdy nie mam pewności że cos takiego nie spotka mnie w innej robocie. Co przy mojej psychice jest bardzo prawdopodobne.

Nie przypuszczałam, że będzie AŻ tak ciężko.

Wytłuszczyłam Ci pozytywy. Przeczytaj tylko wytłuszczone zdania. Wszystko będzie dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

trzymaj sie lukrowana...wspolczuje...miejmy na dzieje ze szybko wywala ta dziewuche. ja bym jej nagadala

tak zeby jej w piety poszlo.czasem trzeba byc ostrym i nie dac sobie w kasze dmuchac.wtedy nawet s...ki cie szanuja.

 

u mnie znowu pod gorke. wyrabiam ksiazeczke zdrowia,niedlugo praca a ja chora...nie jakas grypa ale zapalenie stawow.

chodze na zastrzyki...

 

ale ze to dostalam steypendium specjalne i mam szanse na socjalne. byloby super.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pomóżcie! Od kilku dni jestem w strasznie dziwnym stanie. Czuję bardzo wiele uczuć, które są baaardzo intensywne i barwne ale nie potrafię ich określić, mam gonitwy myśli, czuję się jak w amoku, nie mogę się na niczym skupić i w dodatku fizycznie czuje jakby siadło mi na oczy, boli mnie głowa, obraz bywa zamglony, nie mogę spać a jak zasnę to śnią mi się intensywne i zwykle koszmarne sny z których i tak się wybudzam, czuję się jakby głowa miała mi eksplodować! Czy ktoras z was kiedy miała z czyms takim doczynienia? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 8.10.2018 o 16:42, New-Tenuis napisał:

Jak sobie radzicie z emocjami do ludzi? Zdarza Wam się "roller coaster"? Mam tu na myśli zamrożenie emocji, a potem nagle takie szarpnięcie, które jest za silne jak na sytuację?

New -Tenuis niezmiennie tak mam. Im trudniejsza sytuacja życiowa tym gorzej oczywiście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, karolink napisał:

New -Tenuis niezmiennie tak mam. Im trudniejsza sytuacja życiowa tym gorzej oczywiście.

Ale że angażujesz się w ludzi, których nawet nie znasz? Mi się to rzadko zdarza, ale jak już się zdarzy, to nie mogę się uspokoić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 8.10.2018 o 16:42, New-Tenuis napisał:

Jak sobie radzicie z emocjami do ludzi? Zdarza Wam się "roller coaster"? Mam tu na myśli zamrożenie emocji, a potem nagle takie szarpnięcie, które jest za silne jak na sytuację?

Mi się głównie zdarza zamrożenie emocji, taka obojętność. Mam ostatnio kiepski kontakt z emocjami, czuję się przeładowana emocjonalnie, zapchana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Agnieszka_Kk napisał:

Mi się głównie zdarza zamrożenie emocji, taka obojętność. Mam ostatnio kiepski kontakt z emocjami, czuję się przeładowana emocjonalnie, zapchana.

Mi się to zdarza najczęściej, ale potem mam wahnięcie w inną stronę, zupełnie odwrotną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak tam dziewczynki, cos nie piszecie...

co u was?

 

lukrowana, Heledore?

ja mam zaraz sesje.chce pomowic o pustce ktora mi ciagle towarzyszy.

poza tym, do przodu.znalezlam prace,od jutra, mam 2 chetnych na korepetycje,

dzis ide na spotkanie w spr.wolontariatu)

choproba tez powoli odpuszcza)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×