Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica a trudności z oddychaniem (astma,duszności)


Gość aga 76

Rekomendowane odpowiedzi

:smile: Cześć.Ja też od niedawna mam duszności.Strasznie to przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu.W autobusach mam napady lęku i czuję,że zaraz zemdleję.Na razie tylko stosuję głębokie oddechy.Na krótką metę to pomaga.Dochodzi jeszcze szybsze bicie serca.Nie chcę na razie iść do lekarza,bo nie lubię,kiedy ktoś faszeruje mnie lekami.Czytając Wasze wypowiedzi,trochę mi ulżyło,że nie tylko ja mam taki problem.Pozdarwiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, też pierwszy raz piszę na tym forum, również mam dziwne problemy z oddychaniem. Kiedyś zwalałam winę na serce, zrobiłam wszystkie badania, nawet kardiolog przepisywał mi jakieś leki, które brałam bez sensu, bo serce mam zdrowe. Ostatnio tak do mnie dotarło, że to musi być nerwica, bo objawy nie trwają ciągle, tylko co jakiś czas się pojawiają, np. kłopoty z oddychaniem ( wydaje mi się że się uduszę, jak nie odetchnę głębiej...) też mam tak że jak jestem zajęta w pracy i nie myślę o tym to jakby mija, a jak zaczynam panikować to się nasila, koszmar...oprócz tego miałam wczesniej jakieś zaburzenia widzenia i uczucie jakbym miała zemdleć, ale niestety :? no i drętwienia kończyn ( notorycznie )...to strasznie męczące. Nie wiem skąd u mnie nerwica czy depresja, bo jestem ogólnie osobą bardzo pozytywnie nastawioną do życia i ludzi, mam dobra pracę, zdrwego syna, faceta i ukochane hobby...czy to przez ta ciągła pogoń i brak czasu, już sama nie wiem, ale złapałam się na tym że jak biorę jakieś ziołowe uspakajacze to wydaje mi się że mi lepiej :roll: . Co o tym sądzicie? Pozdrawiam wszystkich, odrazu lepiej się człowiek czuje, jak wie, że nie jest sam :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej!Też mam bardzo podobne objawy do Twoich.Uczucie że się zaraz udusze i głębokie oddechy..ostatnio zaczyna mnie nawet dziubać w okolicach przepony,obawiam się że to właśnie od tych wdechów.Wkręcam sobie że to coś poważnego,czuję w brzuchu ogólny niepokój.Drętwienie rak i nóg też występuje,szczególnie podczas jazdy samochodem.Mialem podobne objawy ok 3 lataa temu,poszedłem wówczas do kardiologa bo myślałem że to serce.Po zrobieniu echa serca okazało się wszystko ok i objawy natychmiast ustąpiły.Jakieś 2-3 miechy temu to znów zaczęło wracać tylko o wiele częściej niż wtedy i z większą siłą.Od kilku miesięcy pracuje non stop w sztucznym świetele,6 dni w tygodniu,zazwyczaj po 8 godzin więc światło słoneczne idzę tylko przez chwilę rano.Jestem ogólnie rozdrażniony i łatwo wyprowadzić mnie z równowagi.Nie wiem czy to nerwica lękowa,czy coś innego,może to jakieś objawy SAD w związku z brakiem światła...Na co dzień nie mogę narzekać,jestem w stałym związku i mam dobrze płatna prace.Na gruncie rodzinnym niestety trochę zawirowań więc to napewno mnie w jakimś sensie zżera.Boję się że to będzie dalej postępować,co mam robić???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Pysiu

z oddychaniem mam taki sam problem jak ty i borykam się z nim od paru lat. też mam wrażenie że nie oddycham wystarczająco głęboko, że zaraz się uduszę. najgorzej gdy zaczynam o tym myśleć bo wtedy nie potrafię oddychać

a jak o tym zapominam to jest o.k też od lekarza miałam xanax na to ale cóż nie można bazować cały czs na tabletkach, mam to od bardzo dawna i wciąż żyje. trzymaj się ciepło pozdrawiam beata

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ponownie :smile: szczerze mówiąc, jestem bardzo zaskoczona, że aż tak wiele osób ma podobne objawy, hm..to chyba jakaś choroba XI wieku 8) . Zastanawia mnie jedna rzecz, dlaczego jak się nie myśli o oddychaniu, bo jest sie bardzo zajętym to jakoś przechodzi, a jak tylko wolna chwila to wraca..

Shaman - nie przejmuj się - też tak mam, że jak sobie wbijam, że nie mogę głębiej odetchnąć i próbuje na siłę co chwilę, to puźniej w płucach boli...ale za to jaka ulga jak raz na 10 razy się uda :shock:

beatka - a od jak dawna tak masz? bo ja z tym oddychaniem to co jakiś czas i przechodzi, ale teraz od tygodnia się męczę i jakoś nie puszcza :?

p.s. próbowałam z ta papierową torebką, ale jakoś na mnie nie działa - ale zauważyłam, że jak jeżdżę konno to mi przechodzi ( mam swoje pyśki) - pewnie dlatego że konie wpływaja pozytywnie na moją bynajmniej psychikę..Pozdrawiam ciepło wszystkich :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Opowiem wam to co ja niestety czuje od jakiegoś czasu nie mogę spać , nie mogę normalnie żyć , nikt to tego nie miał nie wyobraża sobie co to jest za paskudna dolegliwość gdy prubuje zasnąć wydaje mi się że zaraz się udusze do tego nie mogę połknąć śliny , siadam na łóżku otwieram wszystkie okna na maxa dzwi i dopiero jest troche lepiej.Powiem wam że nie mogę się skupić na niczym jednakże ostatnio zaczełem z tym walczyć przedewszystkim postarałem się dowiedzieć jak najwięcej o tym czytałem dokładnie na forum wszystkie problemy.Zauważyłem że trzeba wybić sobie z głowy to iż można się udusić bo poprostu nie można.To co nam się dzieje to blokada przepony która blokuje się przez stres myślenie intensywne o czymś lub poprostu tak samo się zrobiło.Ja dalej to mam ale wyciągam z tego gówna wnioski przedewszystkim trzeba sobie powiedzieć to nie jest choroba to moje urojenie normalnie oddycham wielkim błedem jest wdychanie mocne na maxa wtedy jest jeszcze gorzej delikatne równe oddechy + równe oddychanie nosem czasami pomaga.Pomaga również na noc ibuprom noc po zjedzeniu teog spię normalnie , Jeżeli chcecie by na kilka dni wam pomogło wystarczy zmusić organizm do ogromnego wysiłku np 10 kułek do okoła boiska gwarantuje że płuca wasze zaczną owiele szybciej pracowac mam to samo co wy identyczne objawy ale musimy sobie sami z tym poradzić niema na to żadnego leku:)Podobno pomaga też SEX oraz bekanie i ziewanie :) O właśnie znowu to mam niemogę połknąć sliny , właśnie czuje ze zaraz się uduszę ale tłumaczę sobie to w ten sposób zaraz włącze sobie grę zapomnę o tobie durna chorobo i tak właśnie zrobie powodzenia:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem tu nowy więc na początek witam wszystkich.

 

Chciałbym opisać swoją historię bo czytając posty innych mnie to bardzo pomogło.

Wiecie,wszystko zaczęło się ok 1,5 roku temu za granicą.Nie mogłem długo zasnąć a do tego byłem podziębiony.Leżąc w łóżku w pewnym momęcie poczułem ,że zaczynam mieć trudności ze złapaniem oddechu.Zaczęło mi się robić na przemian gorąco a za chwilę łapały mnie drgawki i zaczynało być mi zimno.Nie będe ukrywał ,że z każdą minutą objawy , strach i niepokuj zaczęły być coraz większe.Strach potęgowało także to ,że nigdy wcześniej mnie nie spotkało nic podobnego.Byłem przerażony.Obudziłem tatę i chwilę później siedziałem już w samochodzie pędzącym do szpitala.Strach i coraz szybszy puls ( a w konsekwencji niedotlenienie - które jak się potem okazało w szpitalu ) spowodowały ,że jadąc do szpitala zacząłem tracić czucie kolejno w rękach do łokci ,w nogach do kolan a później także nos.Nigdy nie zapomnę tej nocy,gdyż czułem,że zaczynam umierać.Nie będe też ukrywał ,że jadąc samochodem zacząłem panikować i zachowywać się jakbym tracił zmysły ze strach.

Gdy już dotarliśmy do szpitala i położono mnie na łóżko od razu zaczęto mnie badać gdyż nikt nie wiedział co może mi być.Miałem EKG ,badaną krew , prześwitlenie klatki piersiowej i mnóstwo innych badań które wykazały ,że poza silnym przeziębieniem jestem zdrowy jak koń.

Dodam ,że już w kilka minut po wejściu do szpitala wszystko zaczęło wracać do normu.Szybko się uspokoiłem , później nawet żartowałem z pielęgniarką.

Leżałem podobno ponad 3 godziny a mnie ten czas mniął jak w 10 minut.

Na koniec podeszła do mnie lekarka ,bardzo miła , młoda ( i ładna :-)) i uśmiechając się do mnie powiedziała.Szymon , ty jesteś znerwicowany a nie chory.

Wtedy pierwszy raz usłyszałem i zobaczyłem co potrafią zrobić z człowiekiem nerwy.

Po dwuch tygodniach wróciłem do polski i szybko o tym zapomniałem.

Minął rok , kolejne wakacje u taty za granicą a ja właśnie siadałem na fotel przy oknie w samolocie którym wracałem do polski.

I...i wtedy poczułem to dziwne z początku uczucie trudności oddychania.W sekundzie przypomniałem sobie skąd je znam.Pamiętając co się działo tamtej nocy od razu wiedziałem ,że muszę przestać się denerwować.Ustawiłem nadmuch z klimatyzacji prosto na twarz,zamknąłem oczy i zacząłem moje myśli kierować ku wszystkiemu co miłe,byle się nie denerwować.Pomogło...uff.

Wróciłem do domu i tylko mimi chodem tego wieczora wspomniałem o zdarzeniu mojej dziewczynie i mamie.

Minęły dwa tygodnie i pewnego wieczoru leżąc w łóżku po raz kolejny zacząłem czuć ,że z moim oddechem dzieje się źle.W ciągu kilku minut byłem już zlany potem i drgawkami na całym ciele , ledwo oddychającym wrakiem i strzępkiem nerwów.Spanikowałem.Atak trwał kilkanaście -kilkadziesiąt minut.Było strasznie.

Na kolejny już nie trzeba było długo czekać bo jedynie kilkanaście dni.

W krótkim czasie doszło do tego ,że działo się to niemal codziennie.Całe dnie w mojej głowie była pamięć tego stasznego uczucia gdy przychodzi atak.Bałem się nadejścia wieczoru wiedząc ,że cały koszmar znów może się powtórzyć.Od powrotu do polski z nikim nie rozmawiałem ,że mam takie problemy.Czyłem ,że nikt nie jest mi w stanie pomóc - nikt.

Ale gdzieś w głębi serca słyszałem głos który wołał ,że jeśli nic nie zrobię to będzie ze mną naprawdę źle.Zacząłem czuć ,że popadam w jakąś psyhozę.to było straszne.

Którejś nocy przyszedł taki atak ,że popoprostu ściął mnie z nóg.I chyba dobrze bo zaprowadziło mnie to w środku nocy do sypialni mojej mamy.

Przez kilka minut nie mogło mi przejść przez gardło przyczyna tej wizyty.Zacząłem udawać ,bełkotać ,że tak po prostu dziwnie się czuję i chciałbym dziś spać obok niej ( a dodam ,że mam 24 lata) ale czująć znowu nadchodzący koszmar i wielki wstyd przyznałem się w końcu ,że mam problem.Rozmawialiśmy długo aż w końcu usnąłem.

Przez następne kilka dni czułem się wspaniale.wreszcie nie jestem sam,wreszcie ktoś wie o moim problemie.

Ale za dwa tygodnie duszności znów zaczęły wracać ,a ja mimo że już mówiłem o tym mamie znów nie potrafiłem wyksztusić słowa ,że znów się zaczęło.Czułem straszny wstyd.Ale czas z jakim teraz zaczęło wszystko wracać był powalający.I wiedziałem,że nie ma odwrotu.że albo zacznę działać ,albo kłopoty zaczną się z potrojoną siłą.

Przez trzy dni zbierałem się aby o wszystkim powiedzieć mamie.W końcu udało się.Ale myśl ,że o tak poważnym problemie nic nie wiem moja dziewczyna która jest też moim najlepszym przyjacielem była nie do zniesienia.nie pamiętam jak długo zbierałem się do tego by jej o tym powiedzieć.W końcu zrobiłem to.

 

I to był pierwszy z kroków do mojej zdrowia.Jeszcze tego samego dnia to właśnie ona przysłała mi link do tej strony.

Wtedy właśnie po raz pierwszy od dłuższego czasu poczułem się radosny.Wreszcie nie jestem sam.Są inni któży też mają takie problemy żyją , radzą sobie z nimi.Mam dziewczynę , mamę i innych którzy są przy mnie i chcą ( i mogą mi pomóc).

Minął jakiś czas,duszności prawie ustąpiły.Odzyskałem radość życia.

 

 

Na koniec chcę powiedzieć wam wszystkim któży to czytacie.Mój i inne posty.Pamiętajcie ,nie wilno nam zamykać się z tymi problemami.Nie wolno nam myśleć ,że nikt nie może nam pomóc.Gdy przychodzi atak ,-pamiętajmy ,że to zaczyna się w naszej głowie i odrobiną woli tam się za chwilę skończy.A gdy przyjdzie nie panikujmy.Ja staram sie uspokoić ,zająć głową innym myślami.A gdy jest trochę gorzej cały czas sobie powtarzam , zaraz mnie i wszysto będzie dobrze.Idźmy od razu na spacer ,porozmawiać z bliskimi czy w jakikolwiek inny sposób próbować przestać o tym myśleć.

Pamiętajmy ,nie jesteśmy jedyni.I nie próbujmy na własną rękę się uporać z tymi problemami.To możliwe ale po co się katować.Momoc innych naprawdę bardzo bardzo pomaga.Mi nawet czytanie tego forum bardzo pomaga,bo wiem ,że nie jestem sam.ze są inni którzy sobie z tym radzą a więc I JA MOGĘ SOBIE Z TYM PORADZIĆ.

 

I tego wam wszystkim życzę.

:D

 

[ Dodano: Sro Gru 20, 2006 12:59 am ]

Ach i zapomniałem dodać jak ja sobie z tym radzę oprócz tego co wyżej napisałem.Noszę przy sobie tabletki Hydroxyzinum ( łagodne uspokajające ).Piję cherbatki ziołowe z melisą w które mnie zaopatrza ;) moja dziewczyna.Mama ma mi kupić jakieś ziołowe tabletki których nazwy nie pamiętam ale napiszę jak tylko je dostanę.

 

Teraz o moim problemie wiedzą już prawie wszyscy.Z perspektywy czasu widzę ,że wstyd przed przyznamiem się do nich był niczym nie uzasadniony.Wiem i widzę jak inni starają się mi pomóc i nie patrzą na mnie jak na dziawaka ,ale jak na kogoś kto jak każdy ma problemy.

 

Pozdarwiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tez tak mam

 

ostatnio sie pogorszyło [w niedziele]

tak to wystarczał mi aspargin...

ale teraz nawet leki lekrze od asparginu nie wiele dają

zaobserwowałam ich tylko skutki uboczne

 

u mnie tez podejrzewają astme

 

więc:

 

nie moge oddychac bo sie denerwuje, denerwuje się bo nie moge oddychac...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie dusznosci pojawiły sie w czerwcu...nie mogłam wziąś głebszego oddechu, cały czas ziewałam i to nie dokońca. Zrobiono mi EKG, tento miałam 100..za duze jak na mój wiek. Dali mi jakies leki na uspokojnenie, przeszło...

Później nie było juz tak źle, brałam aspargin.

Ale ostatnio, w niedziele...oglądałam sobie cos na kompie...chciałam wziąś głębszy oddech i nie mogłam..wpadłam w panike...było mi duszno, nie mogłam oddychac, jak chodziłam czułam sie jakbym nie zyła, jakbym nie była sobą...miałam wrazenie ze umieram...potem zaczełam sie cała trząśc...nie miałam sił na nic...nawet na podniesienie ręki..zatrzymałam sie...złączyłam u ręki palec serceczny z małym[czytałam/słyszałam ze to uspakaja], próbowałam głeboko oddychac nosem na 4 i o niczym nie myslec...torche sie supokoiłam, ale nadal trudno mi sie oddychało.

Poszłam na drugi dzien do lekarza.

Pierwsza lekarka uznała :"to od alegri" kadała mi zrobic spirometrie...pojemnośc puc miałam powyzej 100 czyli dobra, ale babka tam powiedziała do mojej mamy : "jeśli miała juz atopowe zapalenie skóry[a miałam] to nie ma co sie oszukiwac, to astma, i ta spirometria niewiele daje".

Przepisała mi leki..jakies wziewne i tabletki...po taletkach mozna było u mnie zaobserwowac tylko skutki uboczne, po tym do wdychania nie czuje sie wcale lepiej, ani troche. Dzis znów byłam u lekarza...tentno 100 cisnienie 130 na 80 [niby dobre] dała mi leki na uspokojenie...wziełam propranol, poczułam sie dziwnie, źle...mimo ze tentno i cieśnienie spadło nadal czuje ze cos mnie cisnie...przy próbie smiechu mnie dusi..zatyka..kiedys nawet boało mnie w mostku, kuło jak sie smiałam....

Nerwica jest u mnie tak samo prawdopodobna jak astma...

 

A tak ogólnie to uwazam siebie za optymistke z histerią

 

Przez najblizsze miesiące, dotąd dopuki nie pojade do arelgologa, będe musiała brac to na astme i na uspokojenie

 

a moze mam to i to? :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem tu nowy więc witam wszystkich.

 

Chciałem wam opisać mój przypadek...może ktoś miał podobne dolegliwości i będzie w stanie mi pomóc. Moje problemy z oddychaniem pojawiły się w marcu tego roku. Po obronie pracy inżynierskiej trochę za dużo imprezowałem i wydaje mi się że z tego powodu zaczęły się moje problemy.Któregoś dnia obudziłem się w nocy z tętnem 160, na początku nie wiedziałem co mi jest....chodziłem po pokoju nie mogąc usiedzieć na miejscu, po jakimś czasie uspokoiłem się i zasnąłem z powrotem. Kilka dni później miałem kolejny atak i tym razem czułem się już fatalnie,wydawało mi się że umieram, trafiłem na ostry dyżur gdzie po przepadaniu stwierdzono u mnie tętno około 150 i ciśnienie 180/130. Okazało się że mam za niski poziom potasu który został uzupełniony kroplówką. W tym samym czasie pojawiło się u mnie uczucie niemożności wzięcia głębokiego oddechu. I problem z tym oddechem mam do dziś. Robiłem wszelkie możliwe badania, byłem u kardiologa, internisty, laryngologa, gastrologa, endokrynologa, alergologa.....i nic. Miewałem takie dni że leżałem cały dzień w domu, nie miałem ochoty na nic, żyć mi się odechciewało, normalnie jak warzywo, po jakimś czasie dolegliwości trochę ustąpiły, z tym płytkim oddechem nauczyłem się żyć i było nawet tak dobrze że w wakacje wyjechałem z polski na 4 miesiące za ocean. W usa raz było lepiej raz gorzej ale ogólnie czułem się dobrze a z płytkim oddechem nauczyłem się żyć, chociaż stwarzał mi on wiele problemów. Horror zaczął się w październiku kiedy to wróciłem do Polski. Zacząłem mieć problemy z przełykaniem, dławiłem się , moje duszności się pogłębiły, nie mogłem nic jeść, przez okres dwóch miesięcy schudłem 15 kilo, nie wiedziałem co się ze mną dzieje, znowu trafiłem na ostry dyżur z przyśpieszonym biciem serca i znowu okazało się że mam odrobinę za niski poziom potasu. Kolejny raz dostałem kroplówkę i zostałem odesłany do domu. Po tej ostatniej przygodzie nie wiedziałem już co mam robić, zacząłem wątpić że jakikolwiek lekarz może mi pomóc, pojawiły się u mnie lęki, i straszliwy dół i myśli że już chyba nigdy z tego nie wyjdę, trafiłem kolejny raz do internisty który jak mnie zobaczył wezwał mi karetkę i wysłał do szpitala z podejrzeniem krwawienia z żołądka. Wywnioskował to chyba z tego że byłem blady jak śmierć i miałem obniżony poziom potasu i żelaza we krwi, na pogotowiu popukali się w czoło, zrobili jakieś podstawowe badania ( morfologia, gastroskopia) i odesłali do domu. Krwawienie okazało się błędną diagnozą a to oczywiście był dla mnie kolejny stres. Po tej ostatniej wizycie rodzicie załatwili mi spotkanie z ordynatorem jednego z wrocławskich szpitali i dopiero on stwierdził że wszystkie moje problemy mogą się brać z nerwic. I tak trafiłem do psychologa. Chodzę do niego od miesiąca, na początku brałem sulpiryd i objawy takie jak dławienie i totalny dół minęły (znowu mogę normalnie jeść) niestety problemy z oddychaniem nie minęły, więc dwa tygodnie temu zacząłem brać efectin 75. Biorę ten lek 14 dni i narazie wielkiej poprawy nie odczuwam, ale zacząłem normalnie prowadzić życie towarzyskie co i tak jest dla mnie sukcesem. Problemy z wzięciem głębszego oddechu pozostały ale jestem dobrej myśli..... Jeśli z spojrzeć na moje problemy zdrowotne z dystansu, co próbowałem zrobić z moim psychologiem jest jeszcze jeden fakt który mógł mieć wpływ na moje nerwy. Otóż zanim to się wszystko zaczęło, w lutym trafiłem do szpitala ze skręconym stawem skokowym, po prześwietleniu nogi okazało się że mam jakieś zwyrodnienie na piszczelu. Pani stażystka na pogotowiu oznajmiła mi że jej to wygląda na raka i poradziła żebym pilnie skontaktował się z poradnią onkologiczną. Umówiłem się na następny dzień, ale spróbujcie sobie wyobrazić jaką miałem noc czekając na tą wizytę. Czekając w poczekalni myślałem że zemdleje ze stresu, a jeszcze przede mną wyszła z gabinetu zapłakana matka z córka...... Po wizycie okazało się że nic mi nie jest a to tylko jakaś anomalia.

 

Podsumowując chciałem na koniec napisać że czasami niedoświadczony lekarz może więcej zaszkodzić niż pomóc. Sam czasem zastanawiam skąd to się wszystko wzięło i dlaczego ale do końca pewnie nigdy się nie dowiem :)

 

Pozdrawiam wszystkich i przy okazji życzę spokojnych i wesołych świąt :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć moje problemy z dusznościami prawie się skończyły ale uważajcie na lekarzy jeden zupełnie niepotrzebnie przepisał mi enkorton bo myslał że mam astme nic nie przechodziło, a mi wystarczył validol zeby zacząć normalnie oddychać. Pozdrawiam wszystkich i życze Wesołych Świąt

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie serdecznie:) jedyne co moge dodać to to że duszności ustępują same. Naprawde. Jeśli tylko przestaniemy przestaniemy przywiążywać do nich uwage to objawy same ustąpią. Duszności to pierwsza z moich objawow nerwicowych. Długo trwało zanim uświadomilam sobie że nic mi sie nie może stać. Tak naprawde sami sie nakręcamy tym że coś nam jest. Ogólnie stwierdzając nie ma takiej możliwości aby samym myśleniem doprowadzić sie do tego abyśmy sie mogli udusić. Najważniejsze aby sobie to uświadomić. Nawet ostry napad paniki i lęku mija jeśli tylko powiemy sobie że to "tylko napad" Nic nie pomaga w nerwicy jak świadomośc jej posiadania i oczywiście wiara w to że jesteśmy bezpieczni i że nic nam nie może sie stać. Uwierzcie dlugo walczylam z napadami lęku i z tym uczuciem że coś mi sie dzieje. Nie chce mówić że jestem całkowicie zdrowa bo tego nie wiem. Nadal budze sie w nocy z lękiem i z bijącym sercem z uczuciem że nie zdążylam. Zaczęlam jednak na tyle lekceważąco podchodzić do tych wszystkich objawow że nie robią one już na mnie takiego wrażenia jak kiedyś. Po pierwsze nic sie nie może stać, nawet jeśli zemdlejemy z nadmiaru hiperwentylacji to zaraz wstaniemy bo organizm sam sobie reguluje dopływ tlenu. Jeśli macie uczucie płytkiego oddechu to tkwi on tylko w naszych głowach. Wszystko będzie ok;) Żyje z nerwicą ponad 10 lat i ciesze sie każdym kolejnym nadchodzącym dniem....z nerwicą da sie żyć trzeba ją tylko zaakceptować a potem uwierzyć w siebie. Pozdrawiam wszystkich serdecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Jestem na forum pierwszy raz. Myślałam, że tylko ja borykam się z takimi problemami jak ataki duszniści. Czy ktoś ma wrażenie że nie jest w stanie nabrać odddechu? Ja to mam i takie trudności ze swobodnym oddychaniem nasilają się kiedy wychodzę np. do sklepu i nie spotykam nikogo po drodze. Do tego dochodzi lęk, że jak coś mi się stanie, np. zemdleję lub dostanę zawału to nikt mi nie pomoże. Ten lęk paraliżuje mnie również gdy jadę metrem, mam ochotę natychmiast wysiąść i uciekać na powierzchnię. Do tego dochoodzą jeszcze różnego rodzaju bóle i kłucia w klatce piersiowej, chociaż lekarz uspokaja mnie, że z sercem jest wszystko w porządku. Najgorsza jest jednak niemożność nabrania głębszego oddechu. Ale staram się z tym walczyć i tłumaczyć sobie,że to wszystko minie i będzie dobrze, jednak coraz częściej sięgam po leki uspokajające, np. Xanax. Jak jeszcze z tym walczyć? Pozdrawiam. Alka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurde, masakra troche jak tak czytam Wasze posty ;/ W porownaniu z niektorymi moj problem to maly misio... Jedyne co mi dolega, to fakt, iz co jakis czas musze wziasc taki glebszy (czasami ma to forme ziewniecia) oddech, bo inaczej czuje, ze tego tlenu we mnie jest za malo. W sumie nie musze Wam tlumaczyc co to jest, bo zapewne doskonale to znacie i wiecei o czym mowie. Tak jak ktos juz wspomnial, lekarze troche olewajaca dotego podchodza... 23 lata, ekg, spirometria, przeswietlenie ploc wporzo. Dodam, ze jestem niepalacy... Na nic moje tlumaczenia, ze mimo to mam problem. Dlatego chyba faktycznie wszystko zalezy od nas. Chyba trzeba nad soba troche popracowac, moze zmienic przyzyczajenia i tryb zycia bo watpie zeby medycyna miala na to jakis sposob. Wiem, ze w niektorych przypadkach moze to byc cholernie trudne ale wydaje mi sie, ze innego wyjscia nie ma. Zatem panie i panowie - glowy do gory! Trzeba powiedziec sobie, ze sie jest silniejszym od tej pier... choroby i tyle :) Wszystko zalezy tylko i wylacznie od nas. Zatem nie poddawac sie tylko ostro przec na przod ^^ Zycze powodzenia (Wam i sobie ;]) i pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

na wstepie... ze specjalnie sie zarejestrowalem zeby napisac pare slowek:

Dzieniodbry-wieczor czy co tam chcecie. Bardzo mi jest przykro z powodu dolegliwosci ktore opisaliscie, nie jestem lekarzem, ale pozwole sobie przytoczyc statystyki z badan prowadzonych na pacjentach:

jakies 70% ogolnego zdrowia i samopuczcia jest zalezne od naszej psychiki, reszta to sa uwarunkowania genetyczne i inne takie. Co do prawidlowego oddechu to chyba oczywiste ze pelny oddech(taki co wypelnia: dolna, srednia, i gorna obszar pluc) znacznie lepiej dotlenia mózg tym samym poprawiajac nasze samopoczycie. Niestety bardzo ubolewam ze nie ma zadnych informacji jak nalezy prawidlowo oddychac-a nasi lekarze "znawcy"(przynajmniej zdecydowana wiekszosc)mysli ze wystarczy wdychac porcje powietrza i wydychac i tak dalej. Oddech jest bardzo wazny i nalezy go wykonywac naturalnie i do nieczego sie nie zmuszac, jest duzo technik oddechu, a wykonywane nieprawidlowo moga powaznie nam zaszkodzic, DLATEGO nie eksperymentujcie! siegnijcie po fachowa literatura albo skonsultujcie z kims autorytatywnym(najlepiej zeby to byl lekarz ktory ma poukladane w glowce i posiada wiedze)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam mam identyczny problem mój oddech jst płytki mam wrażenie że zaraz się uduszę odwiedziłam wielu specjalistów i wszyscy mi mówili że to nerwica ale ja do dziś w to nie wierzę czy nerwica może tak dusić :?:Co trochę mierzę ciśnienie bo wydaje mi się że zaraz umre w oczach robi mi się ciemno ręce drżą nogi drżą i ogarnia mnie paniczny lęk przeszywa mnie strach płaczę mam bóle w piersiach, robi mi się sztywny kark i ryczę a moja rodzina wpada w panikę co mi się dzieje mąż powtarza masz rodzinę a przecież ja to wiem bardzo j ą kocham ale nie potrafię się cieszyć tym co mam poradżcie mi jak cieszyć się swoją kochającą rodziną no jak kiedy w głowie się przestawia :?::?::?::?::?::?::?::cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć ,czytam wasze posty i coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu że moje dolegliwości nie są związane z jakąś astma czy czms innym.Mam takie same duszności nieraz jak się nasilają to mam wrarzenie że mi w mózgu brakuje powietrza,bo wtedy nawet nie moge normalnie myśleć ,wpadam w panike to zacznie mnie tak dusić że już nie raz mąż wzywał domnie pogotowie bo przy tym to zaraz mnie bolało w klace ,powietrza nie mogłam wcale złapać a do tego paniczny strach że to już koniec ze umre.Pogotowie przyjechało zbadali ,dali zaszczyk na uspokoienie i jeszcze nie raz z tym sie spotkałam że przeważnie lekarz i to nie jedn pytał się mnie czy ja lecze się na nerwice,ale żaden mi nie powiedział że to jest nerwica ,sama musiałam do tego dojść no i za pomocą moiej koleżanki .bo tak to tylko chodziłam od lekarza do lekarza i nic gdzie bym nie była badania są dobre wszystko jest dobrze ja tu nic nie widze tak mi oznajmiali .wkońcu sama doszłam do wniosku że muszę iść do psycholog i właśnie umówiłam się na 4 stycznia może wkońcu skączy się moja męczarnia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiecie co!, ja 6-7 lat lat temu miałam takie problemy (duszności, na które reakcją było ZIEEEWANIE, że niby ono pomoże głęboko sztachnąc się dozą powietrza) to ziewanie pomagało na chwilę, bo za moment znow uczucie, ze znow musze ziewnac (siedzialam na lekcji i ziewalam, a profesor mnie ochrzania, ze ziewam na jego lekcji!!!)...gorzej było, gdy (wiecie jak to jest jak czlowiek czasme nie moze ziewnac albo kichnac mimo, ze chce) wlasnie nie moglam ziewnac...rozdziawialam ta swoja jame ustna na pol twarzy by w koncu sie udalo, ...gorzej jak obok ktos na to patrzyl

 

i wiecie co...juz dawno nie mialam problemu z ziewaniem, dusznosciami, mimo, ze uczucie lęku przed wyjsciem np na im prezę czy gdzies na miasto w godzinach popoludniowo-wieczornych nadal czasem mi doskwiera.

Ale!! Zaczełam czytac ten temat i kurcze!!!!!!!!!! siedzę i ziewam jak za dawnych lat!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej,

Słuchaj, ja mam dokładnie to samo!!te oddechy, taki płytki oddech, szczególnie w nocy i zaczynam sie bać strasznie ,dwa razy nawet byłam na pomocy, wtedy dali mi cos na uspokojenie, brałam caly czas jakies leki ziołowe na uspokojenie ale w pełni nie pomagały wiec teraz biore Zoloft od lekarza i zobacze :smile: Czasami czuje sie strasznie, płakac mi sie czesto chce, czuje sie samotna :(

napisz jak sie czujesz, chetnie pogadam z toba :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a przyszlo wam do glowy ze tego typu problemy nasilaja sie kiedy za dlugo siedzisz przed kompem - slabe krazenie krwi, zgarbiona pozycja siedzaca(plytki oddech) - jednym slowem niedotlenie. Powinno sie co jakies 30-40 min zrobic przerwe(ale nie np. do kuchni i spowrotem) np. spacer do sklepu, wyprowadzic psa, czy cos tam, daj se ze 10-15min powinno wystarczyc. Jestem player'em i wiem co mowie.

ps: czy zdazylo sie kiedykolwiek ze tu na forum wypowiada sie czasami jakis specialsta??

ps2: Barbara40 swietny awatar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×