Skocz do zawartości
Nerwica.com

sz_szymon

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez sz_szymon

  1. Witam wszystkich po raz kolejny.Ostatnio dowiedziałem się na ten temat dużo rzeczy i chcę się tym z wami podzielić.Od kiedy zdecydowałem się powiedzieć o moich problemach bliskim podjąłem postanowienie ,że dowiem się co jest przyczyną tych dolegliwości.Właśnie kończę komplet badań które wykonywałem w szpitalu.Miałem prześwietlenie klatki piersiowej , wydolnościowe EKG , krew , mocz i USG jamy brzusznej.Okazało się ,że jestem zdrowy a lekarz robiący mi EKG stwierdził ,że z takimi wynikami to mógłbym jechać na olimpiadę . Jednocześnie byłem u psychiatry i okazało się ,że nasze dolegliwości są ostatnio prawdziwą epidemią.Przed pójściem do psychiatry spisałem sobie na kartkę wszystko co mi leżało na sercu , od duszności przez lęk niepokój , strach przed opętaniem a na dziwnych myślach samobójczych kończąc.Zapisałem wszystko co choćby przez chwilę było w moich myślach. Już po kilku minutach opisywania moich objawów ataku ,które opisałem wyżej, okazało się ,że są wręcz objawami książkowymi.Bardzo miła pani doktor zapewniła mnie ,że nie jest to nic strasznego.Nie prowadzi to do choroby psychicznej a podczas ataku nic mi się nie stanie.W najgorszym przypadku mogę omdleć ale to nic starsznego , gdyż jak mi to wytłumaczyła organizm sam dozuje sobie ilość tlenu nawet podczas omdlenia , a samo omdlenie jeśli kiedyś komuś się zdarzy ,jest niczym innym ,jak skutkiem hiperwentylacji ( podczas odczuwania lęku serce zaczyna pracować szybciej i czasami nie nadąża pompować tlenu co skutkuje właśnie omdleniem - ale omdlenie jest końcem hiperwentylacji i po chwili serce wraca do starego rytmu i odzyskujemy przytomność.... to wszystko) Wyjaśniła mi też ,że pierwszym krokiem jest uświadomienie sobie ,że nic złego nam się nie może stać.To lęk powoduje duszności a nie na odwrót. A sama "choroba" jest nazywana" strachem przed lękiem" Na wrazie czego zostały mi przepisane dwa leki: - AFOBAM 0,25mg - do lek tylko do doraźnego stosowania w chwili gdyby atak się zaczął.Działa natychmiast ale nie powinno się go brać profilaktycznie. - PAXTIN 20 - jego branie zalecane jest jeżeli ataki zdarzają się często.Sposób brania to pół tabletki rano przez ok 2 tygodnie.Jeśli bojawy jeszcze nie ustąpią to zwiększa się dawkę do 1 tabletki dziennie.Można go brać nawet pół roku bez przerwy ALE UWAGA !!! NIE WOLNO GWAŁTOWNIE PRZERWAĆ JEGO STOSOWANIA , MUSI SIĘ TO ODBYWAĆ STOPNIOWO. Ale najlepiej jest aby każdy przed rozpoczęciem brania zkonsultował się z lekarzem.To nic strasznego i na pewno nam nie zaskodzi a mnie bardzo pomogło.Dowiedziałem się ,że nie mam się czym przejmować.Nie jestem jedyny.Muszę sobie uświadomić , że to dlatego mam duszności ,że o nich myślę.Tak jak pisze koleżanka powyżej.Strach przed nieudzieleniem pomocy , zamknięta przestrzeń jak metro , samolot czy tramwaj. NAM NAPRAWDĘ NIC NIE MA PRAWA SIĘ STAĆ. Od dłuższego czasu nie miałem ataku.Nawet nie miałem okazji wypróbować ww leków. .Ale staram się myśleć pozytywnie , nie myśleć ani nawet przypominać sobie o tych dusznościach.Wczoraj się dość mocno zdenerowowałem i poczułem ,jakby początek duszności ale po chwili przypomiałem sobie o tym wszystkim co wam wyżej napisałem i samo przeszło.Nawet nie pamiętam kiedy. Życzę wszyskim dużo zdrowia w nowym roku , spełnienia wszystkich marzeń i aby te nasze problemy pozostały wspomnieniem którego nie warto pamiętać.A na koniec postu napiszę znane wszystkim stwierdzenie "CO NAS NIE ZNISZCZY , TO NAS WZMOCNI " [ Dodano: Sro Sty 17, 2007 7:04 pm ] Zapomniałem dodać ,że w takich dolegliwościach wręcz zalecane jest uprawianie jakiegoś sportu.Podobno bardzo to pomaga.
  2. Jestem tu nowy więc na początek witam wszystkich. Chciałbym opisać swoją historię bo czytając posty innych mnie to bardzo pomogło. Wiecie,wszystko zaczęło się ok 1,5 roku temu za granicą.Nie mogłem długo zasnąć a do tego byłem podziębiony.Leżąc w łóżku w pewnym momęcie poczułem ,że zaczynam mieć trudności ze złapaniem oddechu.Zaczęło mi się robić na przemian gorąco a za chwilę łapały mnie drgawki i zaczynało być mi zimno.Nie będe ukrywał ,że z każdą minutą objawy , strach i niepokuj zaczęły być coraz większe.Strach potęgowało także to ,że nigdy wcześniej mnie nie spotkało nic podobnego.Byłem przerażony.Obudziłem tatę i chwilę później siedziałem już w samochodzie pędzącym do szpitala.Strach i coraz szybszy puls ( a w konsekwencji niedotlenienie - które jak się potem okazało w szpitalu ) spowodowały ,że jadąc do szpitala zacząłem tracić czucie kolejno w rękach do łokci ,w nogach do kolan a później także nos.Nigdy nie zapomnę tej nocy,gdyż czułem,że zaczynam umierać.Nie będe też ukrywał ,że jadąc samochodem zacząłem panikować i zachowywać się jakbym tracił zmysły ze strach. Gdy już dotarliśmy do szpitala i położono mnie na łóżko od razu zaczęto mnie badać gdyż nikt nie wiedział co może mi być.Miałem EKG ,badaną krew , prześwitlenie klatki piersiowej i mnóstwo innych badań które wykazały ,że poza silnym przeziębieniem jestem zdrowy jak koń. Dodam ,że już w kilka minut po wejściu do szpitala wszystko zaczęło wracać do normu.Szybko się uspokoiłem , później nawet żartowałem z pielęgniarką. Leżałem podobno ponad 3 godziny a mnie ten czas mniął jak w 10 minut. Na koniec podeszła do mnie lekarka ,bardzo miła , młoda ( i ładna :-)) i uśmiechając się do mnie powiedziała.Szymon , ty jesteś znerwicowany a nie chory. Wtedy pierwszy raz usłyszałem i zobaczyłem co potrafią zrobić z człowiekiem nerwy. Po dwuch tygodniach wróciłem do polski i szybko o tym zapomniałem. Minął rok , kolejne wakacje u taty za granicą a ja właśnie siadałem na fotel przy oknie w samolocie którym wracałem do polski. I...i wtedy poczułem to dziwne z początku uczucie trudności oddychania.W sekundzie przypomniałem sobie skąd je znam.Pamiętając co się działo tamtej nocy od razu wiedziałem ,że muszę przestać się denerwować.Ustawiłem nadmuch z klimatyzacji prosto na twarz,zamknąłem oczy i zacząłem moje myśli kierować ku wszystkiemu co miłe,byle się nie denerwować.Pomogło...uff. Wróciłem do domu i tylko mimi chodem tego wieczora wspomniałem o zdarzeniu mojej dziewczynie i mamie. Minęły dwa tygodnie i pewnego wieczoru leżąc w łóżku po raz kolejny zacząłem czuć ,że z moim oddechem dzieje się źle.W ciągu kilku minut byłem już zlany potem i drgawkami na całym ciele , ledwo oddychającym wrakiem i strzępkiem nerwów.Spanikowałem.Atak trwał kilkanaście -kilkadziesiąt minut.Było strasznie. Na kolejny już nie trzeba było długo czekać bo jedynie kilkanaście dni. W krótkim czasie doszło do tego ,że działo się to niemal codziennie.Całe dnie w mojej głowie była pamięć tego stasznego uczucia gdy przychodzi atak.Bałem się nadejścia wieczoru wiedząc ,że cały koszmar znów może się powtórzyć.Od powrotu do polski z nikim nie rozmawiałem ,że mam takie problemy.Czyłem ,że nikt nie jest mi w stanie pomóc - nikt. Ale gdzieś w głębi serca słyszałem głos który wołał ,że jeśli nic nie zrobię to będzie ze mną naprawdę źle.Zacząłem czuć ,że popadam w jakąś psyhozę.to było straszne. Którejś nocy przyszedł taki atak ,że popoprostu ściął mnie z nóg.I chyba dobrze bo zaprowadziło mnie to w środku nocy do sypialni mojej mamy. Przez kilka minut nie mogło mi przejść przez gardło przyczyna tej wizyty.Zacząłem udawać ,bełkotać ,że tak po prostu dziwnie się czuję i chciałbym dziś spać obok niej ( a dodam ,że mam 24 lata) ale czująć znowu nadchodzący koszmar i wielki wstyd przyznałem się w końcu ,że mam problem.Rozmawialiśmy długo aż w końcu usnąłem. Przez następne kilka dni czułem się wspaniale.wreszcie nie jestem sam,wreszcie ktoś wie o moim problemie. Ale za dwa tygodnie duszności znów zaczęły wracać ,a ja mimo że już mówiłem o tym mamie znów nie potrafiłem wyksztusić słowa ,że znów się zaczęło.Czułem straszny wstyd.Ale czas z jakim teraz zaczęło wszystko wracać był powalający.I wiedziałem,że nie ma odwrotu.że albo zacznę działać ,albo kłopoty zaczną się z potrojoną siłą. Przez trzy dni zbierałem się aby o wszystkim powiedzieć mamie.W końcu udało się.Ale myśl ,że o tak poważnym problemie nic nie wiem moja dziewczyna która jest też moim najlepszym przyjacielem była nie do zniesienia.nie pamiętam jak długo zbierałem się do tego by jej o tym powiedzieć.W końcu zrobiłem to. I to był pierwszy z kroków do mojej zdrowia.Jeszcze tego samego dnia to właśnie ona przysłała mi link do tej strony. Wtedy właśnie po raz pierwszy od dłuższego czasu poczułem się radosny.Wreszcie nie jestem sam.Są inni któży też mają takie problemy żyją , radzą sobie z nimi.Mam dziewczynę , mamę i innych którzy są przy mnie i chcą ( i mogą mi pomóc). Minął jakiś czas,duszności prawie ustąpiły.Odzyskałem radość życia. Na koniec chcę powiedzieć wam wszystkim któży to czytacie.Mój i inne posty.Pamiętajcie ,nie wilno nam zamykać się z tymi problemami.Nie wolno nam myśleć ,że nikt nie może nam pomóc.Gdy przychodzi atak ,-pamiętajmy ,że to zaczyna się w naszej głowie i odrobiną woli tam się za chwilę skończy.A gdy przyjdzie nie panikujmy.Ja staram sie uspokoić ,zająć głową innym myślami.A gdy jest trochę gorzej cały czas sobie powtarzam , zaraz mnie i wszysto będzie dobrze.Idźmy od razu na spacer ,porozmawiać z bliskimi czy w jakikolwiek inny sposób próbować przestać o tym myśleć. Pamiętajmy ,nie jesteśmy jedyni.I nie próbujmy na własną rękę się uporać z tymi problemami.To możliwe ale po co się katować.Momoc innych naprawdę bardzo bardzo pomaga.Mi nawet czytanie tego forum bardzo pomaga,bo wiem ,że nie jestem sam.ze są inni którzy sobie z tym radzą a więc I JA MOGĘ SOBIE Z TYM PORADZIĆ. I tego wam wszystkim życzę. [ Dodano: Sro Gru 20, 2006 12:59 am ] Ach i zapomniałem dodać jak ja sobie z tym radzę oprócz tego co wyżej napisałem.Noszę przy sobie tabletki Hydroxyzinum ( łagodne uspokajające ).Piję cherbatki ziołowe z melisą w które mnie zaopatrza moja dziewczyna.Mama ma mi kupić jakieś ziołowe tabletki których nazwy nie pamiętam ale napiszę jak tylko je dostanę. Teraz o moim problemie wiedzą już prawie wszyscy.Z perspektywy czasu widzę ,że wstyd przed przyznamiem się do nich był niczym nie uzasadniony.Wiem i widzę jak inni starają się mi pomóc i nie patrzą na mnie jak na dziawaka ,ale jak na kogoś kto jak każdy ma problemy. Pozdarwiam
×