Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobia szkolna


Ania

Rekomendowane odpowiedzi

Lady Em., nie wiem jakim cudem, dzisiaj na dwóch godzinach matematyki przerobiłam prawie dwa miesiące nieobecności... Jutro francuski, a tego obawiam się najbardziej, bo za Chiny ludowe, nie potrafię tego ogarnąć.. a nauczycielka wymaga, i wymaga...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

little_A, no to ekstra! Ja niestety z matmą mam gorzej, ale staram się jak mogę żeby nadrobić.

Francuski, grr :evil: nauczycielka u mnie tez bardzo dużo wymagała, za dużo, dlatego przenioslam się do innej szkoły... Zniszczyła mnie psychicznie, osmieszala przed cała klasa... I w końcu nie wytrzymalam. To przez nią nabawilam się fobii szkolnej. Bitch :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

little_A, jeszcze gorzej... Mój chłopak jest w kole PO i ma kontakty. Dowiedziałam się ze to grubsza sprawa, bo CAŁY powiat nie ma kasy na zajęcia indywidualne. Starostwo planowalo wysłać mnie do szkoły dopiero 2 tygodnie przed zakończeniem roku, z tym ze wtedy już będzie po wystawieniu ocen. Muszę uczyć się wiec sama i iść do szkoły zaliczać... Mam tylko oceny z 5 przedmiotów jakiekolwiek :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

little_A, no to ekstra! Ja niestety z matmą mam gorzej, ale staram się jak mogę żeby nadrobić.

Francuski, grr :evil: nauczycielka u mnie tez bardzo dużo wymagała, za dużo, dlatego przenioslam się do innej szkoły... Zniszczyła mnie psychicznie, osmieszala przed cała klasa... I w końcu nie wytrzymalam. To przez nią nabawilam się fobii szkolnej. Bitch :evil:

Przykro mi :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Damageed, dzięki ;) hmm klasa się cieszy że przyjdę, ale siebie nie jestem pewna... Boję się że jak coś przypomni mi poprzednią szkołę znów będę próbowała sobie coś zrobić... Pewnie niedobrze że o tym myślę ale naprawdę strasznie się tego boję :( Nie chcę mieć kolejnych miesięcy w plecy :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem Cie, moja koleżanka przechodziła przez to samo kiedyś. Najpierw bez problemu przyznali jej zajęcia indywidualne, a potem o dziwo pomimo złego stanu kazali wrócić do szkoły normalnie... Ale dała radę i za Ciebie też trzymam kciuki. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z roku na rok staram się jakoś przeżyć każde 10 miesięcy w szkolnej ławce- pomimo ataków paniki, objawów somatycznych (nudności, bóle, ostatnio chroniczne zapalenie jelit, lecz to uzasadnione medycznie akurat) i trudności z pewnymi czynnościami... Czasem każda godzina jest męczarnią, czasem idzie przeżyć, i tak od lat. Najgorzej było w drugiej klasie gimnazjum, gdy po 45 minutach historii wychodziłam blada i trzęsąca się, bo ataki miałam jeden za drugim, teraz pod koniec 1 liceum znowu zwiększyły mi się lęki na maksa i zastanawiam się, jak to będzie w drugiej klasie. Jakoś musi. Nigdy nie myślałam o wzięciu indywidualnych na serio, po pierwsze ciężko w małym mieście, ale przede wszystkim mam zbyt duży pęd od samodzielności i robiąc to czułabym się jakbym stoczyła się o sporo stopni w dół. Tym bardziej, że widzę, jak moją znajomą z fobią społeczną to przygniotło i zamknęło w czterech ścianach na wiele, wiele lat. Swoją drogą doszłam do wniosku, że naprawdę nie ma się co tak przejmować opinią innych i tym, że zobaczą, że z Tobą coś nie tak...skoro przez tyle lat przetrwałam każdy pojedynczy dzień z tymi wszystkimi atakami i nikt niczego nie zauważył, to ludzie naprawdę muszą mieć "słaby wzrok" ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Keji. Bardzo krzepiące konkluzje w twoim poście :D

 

No ale do rzeczy. Wielu z aktywnych użytkowników w tym temacie pisało już o tym, ale nic nie stoi na przeszkodzie przypomnieć jeszcze raz.

Nauczanie indywidualne to nie jest najlepsze wyjście póki jesteś w stanie wytrzymać w szkole, klasie w przyzwoity sposób. Patrząc całościowo nauczanie indywidualne - czy to w szkole czy w domu - ssie.

Jeżeli jednak - mocno hipotetycznie - doszłoby u ciebie do "eskalacji" tego problemu... że aż do wagarowania i opuszczania zajęć to wtedy powinnaś się przynajmniej dobrze zastanowić czy wziąć indywidualne. Choćby tylko po to by nie tracić semestru/roku.

Oczywiście życzę tobie jak najlepiej i obyś nie musiała stanąć przed tym problemem, ale mówię czysto hipotetycznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mi indywidualne pozwoliło skończyć liceum i zdać maturę.chodziłam do szkoły na zajęcia i to jest lepsze niż zajęcia w domu (przy nerwicy zawsze zalecają chodzić do szkoły i dobrze).dla mnie to było dużym ułatwieniem w chorobie.z tym,że trzeba sobie zdawać sprawę z faktu,że później będą studia lub/i praca,wtedy indywidualnego nie będzie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Werty, myślę, że skoro przetrwałam tyle lat z nerwicą u boku i jakoś przechodziłam, to te ostatnie dwa lata mojej edukacji jakoś już tam się przemęczy od biedy, mam nadzieję. Jakoś to zawsze będzie. Teraz miałam bardzo ciężki okres, ponieważ lęki zwiększyły się także z powodów czysto fizycznych, organizm mi szalał od kuracji retynoidami i tak wyszło, bite miesiące przesiadywałam w ławce z zapaleniem jelit, mdłościami (Już nie wiedziałam, czy one "rzeczywiste" czy mają podłoże psychiczne), osłabiona i zalękniona jak jasna cholera, stało się to, czego się bałam kiedyś tak bardzo, to znaczy, żeby nie wylatywać pędem z lekcji wskutek napływu mdłości. W sumie pierwszy raz miałam tak silne wrażenie, że za chwilę zwymiotuję i dopiero siedząc w autokarze i mając to któryś raz z rzędu zaczęłam rozpoznawać, że to pic na wodę również. Muszę jakoś zredukować lęk, może poprzez aktywność fizyczną, się zobaczy. Momentami to aż masochistycznie ciekawa jestem, co mój organizm nowego wymyśli... Gdyby rzucanie się na głęboką wodę coś dawało, to pewnie bym już całkowicie zdrowa była :P Co nie zmienia faktu, że nie ukrywam,przed każdym kolejnym rokiem szkolnym jestem posrana ze strachu, jak to będzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Keji, Kafka trzymam za was kciuki jak jasna cholera. :D

 

Sam od tego roku na poważnie wracam do liceum zaocznego. Miałem na dobrą sprawę 3 lata przerwy... a fobia szkolna pewno nadal gdzieś we mnie jest, ale nie ma co tracić życia :)

 

-- Wt lip 31, 2012 12:24 pm --

 

Pozwólcie, że przypomnę z szacunkiem.

Za miesiąc szkoła :D

Jak nastroje? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sezon paniki przed wrześniem uważam za otwarty...

 

Z łezką w oku czekam na te ataki lęku na co drugiej godzinie lekcyjnej, to bicie serca, żołądek podchodzący do gardła, nieumiejętność wyduszenia ani jednego słowa, brak oddechu, no stęskniłam się od ostatniej podróży busem! Zapewne zwariuję tam, zacznę płakać, zarzygam się, ośmieszę do cna, prawda, kochany mózgu?

I to wykłócanie się, że ja czytać nie będę, uciekanie przed czytaniem najmniejszych partyjek tekstu, przed referatami... JUŻ NIEDŁUGO <3

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam fobię przed październikiem - studia, podejście drugie. ;)

 

Keji, kurde, jak ja Ciebie rozumiem... Całe liceum przechodziłem to samo. Skończyłem na zaocznym, no bo się nie dało (zresztą moje zajebiste perypetie można poczytać w tym temacie w postach z roku 2008 i chyba też 2009 ;)). Dlatego szacun za to, że w ogóle dajesz radę! Pozdrawiam i 3mam kciuki mocnooo! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×