Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica a praca


Gość cpt

Rekomendowane odpowiedzi

Byłam u proktologa, zeby wykluczyć schorzenia jelita itd. Po chwili lekarz stwierdzil ze to nerwica ukladu pokarmowego. Super facet, wysluchal choc plakalam i nie moglam mowic. pogadal ze mna - jak psycholog. opowiedzial mi o swoich roznych przezyciach, ze jak chodzil do liceum to przed klasowka zawsze w tym samym miejscu w parku przy takiej lawce go lapało....ale ze trzeba pewne rzeczy z wiekiem po prostu miec w D.... - tak powiedzial.

w kazdym razie ide 5 cze do psychiatry. powiedzial zeby nie isc do psychoanalityka czy psychologa.

teraz jest ok bo jestem juz w domu. a jutro... znowu rano samochod i do pracy i znowu te cholerne korki.. brrrrrrrrr

w kazdym razie mam starac sie zrobic remanent w zyciu, nie przeginac w roznych aspektach. nie musze byc najlepsza zona, matką ( mam 13 miesieczna coreczke) i najlepszym pracownikiem..... tylko ze ja zawsze wszystko staram sie robic idealnie. nawet... wiem to glupie ... ale zawsze tak samo przykrywam koldra moja corke.. i poprawiam po mezu.

obsesyjnie sie o nia martwie... i moze to ze pracuje a nie jestem w domu.... ale wiecie jakie teraz czasy...

pozdrawiam

napisze jutro jak droga.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lori1

Pewenie ze nie musisz ja tez sie starałam byc najlepsza zona ...moze to złe porownanie ale niedawno sie rozwiodłam to mnie kosztowało wiele zdrowia ale to juz nie istotne...dobrze ze zapisałas sie do psychiatry on Ci pomoze, ja cholernie sie bałam a juz jestem po pierwszej wizycie nic mi nie jest, wiele mi wytłumaczyła i mam nadzieje ze bedzie tylko lepiej...napisz jak tam droga..buziaki

Ps. nic nie jest głupie. :) ..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tam odczuwam perwersyjną przyjemność pakowania się na środkowy pas, podczas gdy z boków jestem skutecznie osaczony przez masy warczących pojazdów. Ja mówią starzy (i młodzi) instruktorzy narciarstwa: "jak sie nie przewrócis, to sie nie naucys". ;) Wobec tego myk, łapię za kierownicę i prosto w spalinową kipiel!

Jak dotąd nie porzuciłem mojego czerwonego maleństwa na skrzyżowaniu, chociaż, nie powiem, parę razy korciło mnie... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!!!

Mam ogromny problem z podjęciem pracy gdziekolwiek, Pracowałem już w markecie ale nie za długo bo wieżcie mi było ciężko nie dla tego że to ciężka praca ale ogólnie, mało jadłem a tam głównie praca fizyczna,przychodziłem z pracy to cały czas spałem nie byłem aktywny w niczym, ciągle senny i ciągle jedna myśl w głowie jutro do pracy jak będe się czół, czy wszystko będzie okej. Prosze napiszcie jak u was to wygląda będe bardzo wdzięczny.

 

nie piszemy tytułu wielką literą (dop. shadow_no)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam…kiedyś tez tak miałam pracowałam w salonie fryzjerskim, ciągle mi się chciało spać i zle się czułam, koleżanki na początku mówiły ze musze się zaklimatyzowac i ze za miesiąc mi przejdzie ale nawet po 4 miesiącach się zle czułam a nawet jeszcze gorzej …koleżanki stwiardzily ze ćpam, plotka się rozeszła i niestety z pracy mnie wywalono …później podjęłam leczenie i jak się poczułam już dobrze to znalazłam sobie prace i pracuje do tej pory tylko problem tkwi w tym ze wszystko zaczyna mi wracać a ze pracuje 10h to nawet niema czasu iść do lekarza :/… na twoim miejscu poszła bym do psychiatry a później do psychologa i powiedziała mu o całej tej sytuacji a zobaczysz ze bedzie dobrze ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wielkie dzięki Joasiu!

Szkoda że jest nam tak ciężko, chciałbym normalnie pracować jak inni ale w moim przypadku jest to narazie nie możliwe,ciągle się czegoś boje niby nic a jednak lęk mnie dopada. Chyba masz racje że musze się znów wybrać do lekarza Psychiatry lub psychologa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja choroba zaczęła się właśnie przez pracę-pracowałem po 10 h dzienie za bardzo małe wynagrodzenie do tego stres na maksa.

Przez 1.5 roku nie pracowałem wogóle z powodu mojej choroby - cierpie na derealizacje.Próbowałem podjąc pracę,jednak zwytkle po 1 dniu rezygnowałem.Teraz od 6 miesięcy pracuję po 7 h dziennie.Praca może nie płatna rewelacyjnie ale bezstresowa co jest dla mnie najważniejsze.Mam czasami takie dni, że objawy derealizacji się nasilają - wtedy jest ciężko ale jakoś daję rady.Sądzę,że powinieneś udać się do psychiatry.A jeżeli chodzi o pracę to spróbuj poszukać takiej pracy,aby Cię nie stresowała,mało odpowiedzialną w małym wymiarze godzin.Wiem że nie jest to łatwe ze względu na sytuację na rynku pracy,ale warto spróbować.

 

Życzę powodzenia i pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iskra nadziei wciąż pali się u mnie, że znajdzie pracę, tylko, gdzie się udać?

a Wy jak radzicie sobie z pracą...? może macie jakieś pomysły..jak znaleźć w domu..?

 

Gdzie jej szukać? Z pewnością nie w Polsce. Jeśli masz dobre wykształcenie to najsensowaniej jest poszukać szczęścia w Niemczech lub Hiszpanii. Zresztą co się u Nas dzieje to chyba Każdy widzi ... :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja od 8 lat jestem na rencie... Daja ... na pewno... Ja nie potrafie iść do pracy... a jakoś musze życ.. Dostałam rentę od razu i bez żadnych problemów.Jednak musze chodzic do lekarza.Czasem lekarz przychodzi do mnie.Ale to kosztuje. Nawet gdy mam komisje to lekarz z Zus-u przychodzi do mnie... Jest jednak minus tej histori... nic nie muszę... Nie musze sie zmuszać do aktywności... Zadnej... Jest mi co prawda le[iej i lłatwiej.... ale bardziej wycofałam się z życia.. Powodzenia pa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zajebiscie cie rozumiem bo....mialem identyczne...

polecialem do irlandii do pracy,praca zalatwiona,wszystko legal super warunki,super kasa ale.....po dwóch tygodniach zaczely sie takie jazdy ze euro przestalo miec jakiekolwiek znaczenie,bóle brzucha ,tęsknota za domem,wszyscy mnie wkurwiali naokolo,i lęki bezsensowne lęki i ta popieprzona pogoda,bylem nad atlantykiem więc fronty atm. przechodzily tam jeden za drugim ,to masakra,niestety po 2,5 mieciacach wrócilem ,nie wytrzymalem.

jednak po czasie teraz juz wiem ze to nie irlandia spowodowala nerwice,dlatego trzeba sprawe skierowac na wlasciwe tory i poukladac sobie wszystko w glowie od nowa.to tylko nerwica

dlatego wspólczuje ci,ja bralem nerwosol i valium ,przepisal mi to lekarz pediatra :lol: zqplacilem za wizyte 40 euro i tyle....bo nie pomoglo.

nie wiem co poradzic,po prostu musisz byc silny i walczyc bez leków i terapii,ja tak walcze i to dosc skutecznie.

pozdrawiam

i nie wkręcaj sobie żadnych jazd ze to dlatego bo jestes za granicą czy ze slyszysz ciągle angielski-TO NIE OD TEGO!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na bóle tego typu pomógł mi dziurawiec. Trzeba stosować co najmniej kilka tygodni, najlepiej nalewkę na alkoholu, parzone zioła, mogą to być również tabletki typu deprim (dużo tańszy jest apatinac herbapolu), przepisywane co prawda na depresję, ale również skutecznie działające na nerwicę żołądka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jezeli chodzi o UK to polecam wizyte w placowce NHS po rejestracji darmowa wizyta i recepta za ?6.xx kazda.

Co do psychotropow to sadze ze masz wrazenie ze kazdy lek zmula i moze spowodowac wypadek czy zawieszke.

Tak nie jest.

Polecam paroxetine ktora jest lekiem bardzo wybiorczym.

Czas ladowania skutecznej dawki serotoniny w synapsach przy dawce 20mg wynosi ok. 30 dni dla nerwic.

Efektow ubocznych u mnie nie bylo.

Banalne ale i skuteczne jest tez wypicie kieliszka wodki z pieprzem i tabasco z rana, ale to przy nocnej zmianie, ale to na krotka mete do 2 tyg.

Lepsze i latwiej dostepne niz ladowanie sie benzo jezeli nie ma innej alt.

Mleko ale to duzo mleka tez pomaga bo bole moga byc dwojakie czyli te miesniowe i te od nadmiaru kwasow w brzuchu.

Moge tez zasugerowac codzienne cwiczenia tzw. brzuszki przed praca i po pracy jezeli Ci bardzo zalezy i masz sile, powinno sie polepszyc juz po tygodniu ale po miesiacu czuc roznice.

Pamietaj ze nie jestes sam i czesto trace kontakt z baza:D

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc!

Mam ostatnio taki problem. Zaczęłam staż 2 tygodnie temu, tydzien popracowalam, a 2 tydzien bylam na zwolnieniu lekarskim (grypa). Dzis wrocilam do pracy i czułam sie dziwnie. Ludzie jakos na mnie dziwnie patrzyli, ze mnie tydzien nie bylo i mowili do mnie niby zartem o tej chorobie i o zwolnieniu. Poza tym pracuje z dwoma laskami, ktorych nie polubilam. Zwróciły mi dzis uwagę, ze popełniam błedy i robie wszystko za wolno. Jak cos robiłam, a one chciały mi dać już kolejną pracę to parskały ze zmeczenia i robily fochy, ze nie nadążam. A ja po prostu nie moge się skoncentrowac, czuje sie troche jak pijana, mam takie dziwne uczucie w głowie, może to zawroty. No i ryczeć mi sie tam chciało, poszlam do wc i ryczałam.Potem zaczełam rozmyślać, że ja nie nadaje sie do tej pracy, jestem za wolna, nawet nie mam z kim pogadac w tej pracy, wszyscy sie jakby wywyższali, albo ja czuje sie taka bezwartościowa. Trace pewność siebie(która i tak była mała) przez tą pracę, boje sie pytac jak czegos nie wiem, bo jak tylko one mi cos tlumaczą to jakby moja glowa wogole przestaje pracowac i nic z tego co one mowia do mnie nie pamiętam. W dodatku bolą mnie oczy i niedobrze widzę, czasem mam wrazenie ze to przez oczy mam takie uczucie w głowie. Teraz to mysle kiedy ten staz sie tylko skonczy, ale przeciez ja musze pracowac, a ten staz moglby byc moja szansą, ale w takim wypadku z takimi dolegliwosciami i z moją wrazliwoscia czuje ze nie dam rady...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rzoumiem cie doskonale. Sama byłam z powodu nerwicy na zwolnieniu lekarskim przez prawie 3 m-ce. Miesiąc temu wróciłam do pracy i niby było wszystko ok. Ogólnie nie mam złej w pracy i atomosfera jest nawet ok tylko nie wiem dlaczego najwieksze leki mam własnie w pracy. Czesto dopada mnie tam derealizacja i czuje straszny lek. Zastanawiam sie co mam ze soba zrobic i czy inni widza ze dzieje sie cos dziwnego ze mna. Przez pierwszy tydzien udawało mi sie wytrzymac na 1 tabletce tranxenu, potem przez nastepny brałam po 2 a teraz musze brac 3 zeby tylko wysiedziec w pracy. Juz sama nie wiem co mam robic? czy wrócic na zwolnienie i zajac sie porzadnie leczeniem czy łykac prochy i jakos sobie radzic w ten sposób. Njagorsze jest to ze nikt mnie nie rozumie. Kazdy mówi ze sobie cos wmawiam, ze mam dobra prace i bede tego załowac. Ale jesli tak jest to czemu własnie tam mam te cholerne leki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Jestem nowa na forum i mam nerwicę (tak podejrzewam, objawy na to wskazują). Miałam ją chyba od dzieciństwa, ale objawy nasiliły się bardzo odkąd dostałam pracę, pierwszą w życiu - w szkole. Pracuję ledwo dwa miesiące, a już mam dosyć. Czasami wydaje mi się, że dam sobie radę, ale kolejne niepowodzenia pedagogiczne dołują mnie potwornie. Nie jestem w stanie praktycznie myśleć o niczym innym. Nie chcę rezygnować, gdyż oznaczałoby to porażkę, a tego bym nie zniosła. Nie wiem co mam robić. Czy ktoś jest może w podobnej sytuacji?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj :D

Ja jeszcze studiuję - matematykę nauczycielską.

Nie chcę rezygnować, gdyż oznaczałoby to porażkę, a tego bym nie zniosła.

Może się mylę, ale z tego co napisałaś nie wynika, że masz powołanie do zawodu n-la, tzn chodzi mi o to, że o tym nie wspomniałaś. Nie sądzę, aby ten konkretnie zawód "powodował" nerwicę, znam wielu nauczycieli, którzy na nią nie chorują, jak też wielu "nerwusków", którzy mają inną pracę. Natomiast niewykluczone, że stres z jakim ostatnio się zmagasz w pracy przyczynił się do nasilenia objawów. Poza tym często zdarza się, że osoby ambitne i bardzo samokrytyczne (tak cię bynajmniej odebrałam, bez urazy, to nie lista wad ani żadne zarzuty) cierpią na nerwicę/depresję.

Dlaczego piszesz, że zmiana pracy (bo przecież po zrezygnowaniu z obecnej znalazłabyś inną) to będzie porażka? Ważne, by iść do przodu, być może w innym zawodzie lepiej byś się odnalazła i w pełni zrealizowała? Teraz jeśli jest ku temu okazja, częściej niż kiedyś zmienia się pracę, jesteś osobą wykształconą więc czemu nie miałabyś poszukac jakieś lepszej?

Z drugiej strony, jeśli zawsze marzyłaś, aby być nauczycielem (ja tak mam, choc ostatnio dużo nad tym rozmyślam), pamiętaj, że dobrym pedagogiem nie jest z dnia na dzień, to wymaga lat, trzeba wyznaczyc sobie cel i powoli, sumiennie go realizowac, efekty z czasem się pojawią.

Głowa do góry i napisz, gdzie i czego uczysz :D Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może się mylę, ale z tego co napisałaś nie wynika, że masz powołanie do zawodu n-la

 

Nie napisałam o wielu rzeczach, ale kiedy pisałam ten post byłam bardzo zdenerwowana i nie mogłam sklecić sensownej wypowiedzi, zresztą nadal nie jestem w stanie. To nie jest do końca tak, że nie czuję się dobrze w tym zawodzie. Zawsze chciałam być nauczycielką, chociaż w liceum już mi zaczeło przechodzić. Jednak z zamiłowania do przedmiotu wybrałam takie a nie inne studia, o tym co miało być później, nie myślałam. Też nadal studiuję i w tym roku szkolnym dostałam pracę w zespole szkół (podstawówka i gimnazjum) na prowincji, ale nie jako nauczyciel. Jednak do moich obowiązków należy także opieka nad dziećmi - dyżury podczas przerw, dowozy gimbusem, czasem też jakieś zastępstwo. Myślałam, że może jednak po tych studiach uda mi się znaleźć jakąś inną pracę, bo zaczynałam wątpić w swoje możliwości wychowawcze (za sprawą praktyk, głównie w gimnazjum), jednak perspektyw brak i tak jakoś się trafiło z tą pracą. Wszyscy mi zazdroszczą, mówią, że mam szczęście, głupio było zmarnować taką "szansę", no i tak trochę wbrew sobie, przyjęłam tę posadę. No bo jak długo można być na utrzymaniu rodziców (cały czas studiuję zaocznie, a nigdy nie pracowałam). Chociaż w sumie, to zawsze było moje marzenie, zniechęcenie przyniosły porażki. Nie wiem czy mam się przejmować, odejsć, uznać, że nie nadaję się, poddać się, czy walczyć, bo przecież nikt nie miał sukcesów od samego początku, na szacunek trzeba sobie chyba zasłużyć. Ktoś się może popukać w czoło i powiedzieć jakie mogę mieć problemy wychowawcze nie ucząc. Ano są, kiedy dzieciaki na przerwach nie chcą posłuchać, czasami niesympatycznie się odezwą. Fakt, że to są wyjątki, takie szkolne łobuzy, ale nie umiem się z tym uporać. A ciągłe bieganie do dyrektora i wychowawców ze skargą nie rozwiązuje sprawy, powinnam sama sobie wypracować jakieś metody na nich, bo nie będą mnie respektować, a nawet jeśli będą grzeczni, to tylko ze strachu przed tym że nakabluję na nich. Sama już nie wiem czy nie chcę takiej pracy, czy chcę tylko poddałam się lękom i stoję w miejscu. Gdybym zmieniła pracę, czułabym się upokorzona, że wszyscy by mówili, że nie dałam sobie rady, i to jeszcze w takiej szkole, gdzie dzieciaki nie są jeszcze takie najgorsze. Ale jeśli faktycznie się nie nadaję i cała historia skończy się koszem na głowie, to nie wiem co zrobię, chyba umrę ze wstydu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a jak ptrzetrwać w pracy której sie nie nawidzi????? nie nawidze szefa, jak go widze to mam zrąbany humor na cały dzień, i generalnie długo po pracy nie potrafie sie wyluzować....tylko wciąż sie denerwuje tym co sie wydarzyło w pracy oraz tym co bedzie nastepnego dnia. myslę ze powooli przechodzę w stan nerwicy, tym bardziej ze moje nerwy odbijaja sie równiezna stałym związku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paulinko,

naucz się zobojętnieć na szefa. Pamiętaj, że są tylko dwie możliwości w tej sytuacji, albo on się zmieni albo ty się wyluzujesz. Ta pierwsza raczej się nie spodziewaj że nastąpi. Spróbuj wyobrazić sobie mur, który Cię otacza. I w wyobraźni kiedy ktoś Cię złości lub irytuje spójrz na niego jakby przez lufcik w tym murze. WIdzisz go ale on CI w niczym nie przeszkadza :) Spróbuj, u mnie to działa. :D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×