Skocz do zawartości
Nerwica.com

Relacja z Bogiem - wg nauczania KrK


Rosa26

Rekomendowane odpowiedzi

człowiek wpływa na stan swojego mózgu,

Raczej odwrotnie, to przecież mózg jest "komputerem" naszego organizmu i może ew. wpływać na niego.

A wg mnie to nawzajem na siebie oddziałują ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

To może ja Cię zapytam, jak sprawdzasz że jesteś głodna? i skąd wiesz jak dotrzeć do sklepu po ten chleb? jak tworzysz myśli?

 

Sęk w tym, że nie muszę się nad tym zastanawiać. Skoro sklep był wczoraj, to jest i dziś, chyba że zamknęli, to pójdę do innego.

 

Jezus Chrystus dzizys krajst. Siedzisz w domu, nagle przypałętał sie myśl-nuda no izaczyna sie, umysł wyszukuje schematów do słowa klucz-nuda->zróbmy coś->film no , jeść yes->lodówka-> nie ma nic-> sklep-> sklep zjaduje sie tam i tam-> ubrać sie-ty iść-> itp

 

 

Ja Ci referen uwierze tylkwo w jednym wypadku, jak odpowiesz na pytanie- W JAKI SPOSÓB TWORZYSZ MYŚLI? No i moja sztandarowa propozycja, skoro jestes taka wolna, to siadz swoja cudowną pupą na krzesło i powiedz-> bede tu siedziała przez następne 4h następnie weź w ręke długopis i notes i napisz co zaobserwowałeś i sie pochwal jak delektowawałs sie przez 4h swoja wolną wolą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michellea, dzięki za odpowiedź, chociaż nie do końca mnie satysfakcjonuje.

Jeszcze jedno: dlaczego wymagane jest chodzenie do kościoła, modlitwy, przyjmowanie sakramentów itd.? Nie wystarczyłoby żyć zgodnie z resztą przykazań? Jak dla mnie to tworzy obraz Boga - narcyza, a nie bytu doskonałego, który nas bezgranicznie kocha.

Jak z sześciolatkiem będzie problem to może przeskoczmy do kategorii 10-14 lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jedno: dlaczego wymagane jest chodzenie do kościoła, modlitwy, przyjmowanie sakramentów itd.? Nie wystarczyłoby żyć zgodnie z resztą przykazań? Jak dla mnie to tworzy obraz Boga - narcyza, a nie bytu doskonałego, który nas bezgranicznie kocha.

Żeby podtrzymywać kontakt z Bogiem. Jak mamy przyjaciela, to chcemy się z nim spotykać, rozmawiać. Tak samo z Bogiem, bo jako przyjaciela trzeba go postrzegać. Jeśli ktoś nie traktuje Boga jako przyjaciela, a jako istotę czyhającą na nasze dusze, to wtedy wspomniane modlitwy, chodzenie do kościoła itd. mogą jawić mu się jako przykry obowiązek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Troszke panuje, a Ty potrafisz myśleć samodzielnie, czy robi to za Ciebie katechizm?

Zrozumiałeś to pytanie jako złośliwość? :bezradny:

To w końcu skąd się biorą te myśli? Bo tak dyskutujecie, nic z tego nie wynika, a całość przypomina rozmowę głuchego ze ślepym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niekoniecznie nie przyszłoby mi to do głowy.

Dlatego napisałam, że mało prawdopodobne, nie niemożliwe. Chodziło mi o to, że trudno, żeby wychowanie nie miało żadnego wpływu, ale nie przesadzajmy, że jak już Cię wychowają w tej wierze, to tak Ci zostanie. Polska niby katolicka, a jakoś ateusze są.

Ale jak Cię nie wychowają w wierze, to zwykle się zostaje niewierzącym. Człowiek, który był wychowany w rodzinie ateistycznej nie wpadnie nagle na pomysł: "a, pójdę sobie dziś do kościoła".

Chodzi mi o to, że wiara bierze się z wychowania.

Ateizm jest już bardziej wypracowany przez jednostkę.

 

Nie odróżniasz wiary o zewnętrznego zachowania.

Co? Z czego wyciągnęłaś taki wniosek? I w ogóle co to znaczy? Wiara przejawia się przez to, co wewnątrz i przez zewnętrzne zachowania.

Chodzi o to, że można zewnętrznie coś robić, wcale nie wierząc w sens tej czynności.

 

Dla koleżanki to zrobiłam, bo musiała szybko chrzestnych wpisać, bo ją teściowa cisnęła, żeby dziecko było chrzczone.

Skoro jesteś niewierząca, to nie powinnaś być chrzestną.

Matka tego dziecka też nie jest, ale nam szkoda starszej pani wtedy było ;)

I koleżanki-matki, bo już trucia słuchać nie mogła.

To ma jakieś znaczenie, czy ja sobie wierze czy nie? jej rodzice nie wierzą, to chyba najistotniejsze :D

 

żeby jakąś wiarę wyznawać, trzeba wiedzieć o jej istnieniu i założeniach. Bez tego ani rusz.

A gdzie powiedziałam, że nie?

Z drugiej strony w dobie Internetu wiedza o wielu systemach religijnych jest szerzej dostępna.

Niektórzy wody nie mają, a co dopiero Internetu...

 

Dlatego ateizm możliwy jest wszędzie (jako stan umysłu oczywiście), a katolicyzm nie.

Akurat katolicyzm (a chrześcijaństwo to już w ogóle) jest tak rozpowszechniony, że jest możliwy prawie wszędzie.

W krajach muzułmańskich zwłaszcza ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodzi mi o to, że wiara bierze się z wychowania.

Ateizm jest już bardziej wypracowany przez jednostkę.

Pffff... A ludzie, którzy byli niewierzący, którzy urodzili się w rodzinie ateistycznej, a potem przyjmują wiarę i chrzest?

A zmiana wiary/wyznania?

Nie lubię takiego podejścia, bo z góry zakłada, że każdy ateista został ateistą z wyboru, a każdy katol jest katolem z indoktrynacji.

 

Chodzi o to, że można zewnętrznie coś robić, wcale nie wierząc w sens tej czynności.

I jak to się odnosi do mojego rzekomego nie odróżniania działań zew. od wiary (która też zakłada działania zew.)?

 

To ma jakieś znaczenie, czy ja sobie wierze czy nie?

Ma (chociaż dla Ciebie w sumie nie), chrzestnym powinna być osoba wierząca, z wiarą w miarę stabilną.

 

W krajach muzułmańskich zwłaszcza ;)

Wiedza o nim jest dostępna - o to mi chodziło :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodzi mi o to, że wiara bierze się z wychowania.

Ateizm jest już bardziej wypracowany przez jednostkę.

Pffff... A ludzie, którzy byli niewierzący, którzy urodzili się w rodzinie ateistycznej, a potem przyjmują wiarę i chrzest?

A zmiana wiary/wyznania?

Nie lubię takiego podejścia, bo z góry zakłada, że każdy ateista został ateistą z wyboru, a każdy katol jest katolem z indoktrynacji.

 

Chodzi o to, że można zewnętrznie coś robić, wcale nie wierząc w sens tej czynności.

I jak to się odnosi do mojego rzekomego nie odróżniania działań zew. od wiary (która też zakłada działania zew.)?

 

To ma jakieś znaczenie, czy ja sobie wierze czy nie?

Ma (chociaż dla Ciebie w sumie nie), chrzestnym powinna być osoba wierząca, z wiarą w miarę stabilną.

 

W krajach muzułmańskich zwłaszcza ;)

Wiedza o nim jest dostępna - o to mi chodziło :)

 

Rzecz w tym, że człowiek rodząc się, nie wierzy. Dopiero ktoś mu to przekazuje.

Ateistą można również być w drodze wychowania, nie przeczę.

 

Jej rodzice też nie wierzą - więc sądze, że to znaczenia nie ma. Miało dla dziadków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja mam pytanie do ateistów, skoro nie wierzycie w Boga to w co wierzycie, jak tłumaczycie sobie powstanie wszechświata itp.?

 

łączeniem się atomów, mówiąc najogólniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja mam pytanie do ateistów, skoro nie wierzycie w Boga to w co wierzycie, jak tłumaczycie sobie powstanie wszechświata itp.?

Możecie o tym dyskutować w Kółku ateistycznym? :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa, to nie jest żadna odpowiedź, nauka nie daje żadnych odpowiedzi na fundamentalne pytania, daje możliwości praktyczne, pozwala manipulować rzeczywistością i przewidywać jej stan, ale jej nie wyjaśnia, nie wiadomo nawet co to jest skała, przeczytaj sobie ten tekst fizyka teoretycznego:

 

Dlaczego istnieje raczej coś niż nic? Nie mogę sobie

wyobrazić, co mogłoby być odpowiedzią na to pytanie,

a tym bardziej odpowiedzią popartą dowodami

naukowymi. Nawet religia zawodzi w tym wypadku, bo

jeśli odpowiedzią jest "Bóg", to już na samym początku

istniało coś - to znaczy Bóg. Albo jeśli czas nie ma

początku, to czy wszystkie przyczyny sięgają aż

nieskończonej przeszłości? Czy jest ostateczna przyczyna

wszystkich rzeczy? To realne pytania, ale jeśli są na nie

odpowiedzi, to z pewnością pozostaną na zawsze poza

dziedziną nauki. Istnieją także pytania, na które nauka

teraz nie może udzielić odpowiedzi, ale są one tak

ważne, że w przyszłości nauka wykształci odpowiedni

język, koncepcje i techniki eksperymentalne, aby się

nimi zająć.

Dowodziłem, że wszystko, co realne i prawdziwe, jest

takie w chwili, która jest jedną z następujących po sobie

chwil. Co jednak znaczy bycie realnym? W czym leży

istota tych chwil i procesów, które je łączą?

Możemy się zgodzić, że Wszechświat nie jest

identyczny ani izomorficzny z obiektem

matematycznym i, jak dowodziłem, nie istnieje jego

kopia, nie ma więc nic, do czego byłby "podobny".

Czym więc jest Wszechświat? Chociaż każda metafora

zawiedzie, a każdy model matematyczny będzie

niepełny, to mimo wszystko chcemy wiedzieć, z czego

się on składa. Nie jaki jest, ale czym jest? Czym jest

substancja, z której świat jest zbudowany? Materię

uważamy za prostą i bezwładną, ale nie mamy żadnego

pojęcia, czym ona naprawdę jest. Wiemy tylko, jak

oddziałuje. W czym tkwi sedno istnienia skały? Nie

wiemy. Tajemnica się pogłębia z każdym odkryciem

na temat atomów, jąder, kwarków i tak dalej.

Bardzo chciałbym poznać odpowiedź na to pytanie.

Czasami rozmyślam nad tym, czym jest skała, gdy kładę

się spać i pocieszam myślą, że gdzieś jednak musi

istnieć odpowiedź na pytanie, czym jest Wszechświat.

Niemniej jednak nie mam zupełnie pojęcia, jak go

poszukiwać: czy drogą naukową czy jakąś inną. Tak

łatwo coś wymyślić, a książki pełne są propozycji

metafizycznych. My zaś chcemy realnej wiedzy, co

oznacza, że musi istnieć sposób potwierdzenia

proponowanej odpowiedzi. Prowadzi to z powrotem

do nauki. Gdyby poza nauką istniała inna droga wiodąca

do wiarygodnej wiedzy o świecie, prawdopodobnie nie

wybrałbym jej, ponieważ zobowiązałem się

do przestrzegania etyki naukowej.

Nie jesteśmy w stanie określić przyszłości nauki

(na to zwracam uwagę w tej książce), ale

relacjonistyczny punkt widzenia powoduje, że nie

wierzę, aby nauka mogła odpowiedzieć nam, czym

naprawdę jest świat. Relacjonizm mówi, że wielkości,

które fizyka może mierzyć i opisywać, dotyczą

związków i oddziaływań. Gdy pytamy o istotę materii

albo świata, pytamy, czym samoistnie są - czym są

pod nieobecność związków i oddziaływań Relacjonizm stoi na stanowisku, że nic nie jest realne

na świecie poza tymi własnościami, które są

definiowane przez związki i oddziaływania. Czasami ta

idea wydaje mi się fascynująca, a czasami absurdalna.

Doskonale pozbywa się pytania o to, czym rzeczy

w istocie są. Czy jednak ma sens relacja - oddziaływanie

- pomiędzy dwoma bytami, jeśli samoistnie są one

niczym?

Być może istnienie polega właśnie na relacjach.

A jeśli tak, to czy coś umożliwi nam wgląd w to, jak

mogły lub musiały powstać?

Są to pytania zbyt głębokie dla mnie. Ktoś z innym

wykształceniem i temperamentem mógłby być zdolny

do rozważań nad tymi zagadnieniami, ale nie ja. Jedno,

czego nie zrobię, aby zlekceważyć pytanie o to, czym

naprawdę jest świat, to z pewnością nie stwierdzę, że jest

ono absurdalne. Niektórzy orędownicy nauki upierają

się, że pytania, na które nauka nie znajduje odpowiedzi,

są bezsensowne, ale mnie to nie przekonuje - bo to

wyraz ciasnoty umysłowej. Moje doświadczenie

w badaniach naukowych prowadzi mnie do wniosku, że

przyszłość jest otwarta, a nowatorstwo realne. Ja naukę

postrzegam raczej w kategoriach etycznych niż jako

metodę, dlatego muszę zaakceptować możliwość

istnienia metodologii naukowych, których nikt jeszcze

nie stworzył.

To prowadzi nas do naprawdę trudnego problemu:

problemu świadomości.Otrzymuję wiele e-maili dotyczących świadomości.

Na większość z nich odpowiadam, że skoro jest to

realnie tajemnicze zjawisko, to na razie leży poza

zasięgiem tego, czym nauka może się zajmować,

opierając się na współczesnej wiedzy. Jako fizyk nic

na ten temat powiedzieć nie mogę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja mam pytanie do ateistów, skoro nie wierzycie w Boga to w co wierzycie, jak tłumaczycie sobie powstanie wszechświata itp.?

 

łączeniem się atomów, mówiąc najogólniej.

Każda teoria powstania świata jest bardziej prawdopodobna niż ta chrześcijańska mówiąca o powstaniu w 6 dni, gdzie do tego kolejność była zaburzona bo roślinność powstała przed słońcem tak samo zresztą jak jasność i ciemność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michellea, ja już wielokrotnie pisałem aby się przenieść do tematu ogólnego o religiach i wyznaniach, ale jakoś ludzi ciągnie do tego tematu, więc spytałem tutaj, bo nie bede pytał tam gdzie nie ma ludzi.

a Rosa26 niech nie grymasi, porzuciła temat i oddała się miłosnym wojażom więc niech nam da w spokoju podyskutować :>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa, to nie jest żadna odpowiedź, nauka nie daje żadnych odpowiedzi na fundamentalne pytania, daje możliwości praktyczne, pozwala manipulować rzeczywistością i przewidywać jej stan, ale jej nie wyjaśnia, nie wiadomo nawet co to jest skała, przeczytaj sobie ten tekst fizyka teoretycznego:

 

Dlaczego istnieje raczej coś niż nic? Nie mogę sobie

wyobrazić, co mogłoby być odpowiedzią na to pytanie,

a tym bardziej odpowiedzią popartą dowodami

naukowymi. Nawet religia zawodzi w tym wypadku, bo

jeśli odpowiedzią jest "Bóg", to już na samym początku

istniało coś - to znaczy Bóg. Albo jeśli czas nie ma

początku, to czy wszystkie przyczyny sięgają aż

nieskończonej przeszłości? Czy jest ostateczna przyczyna

wszystkich rzeczy? To realne pytania, ale jeśli są na nie

odpowiedzi, to z pewnością pozostaną na zawsze poza

dziedziną nauki. Istnieją także pytania, na które nauka

teraz nie może udzielić odpowiedzi, ale są one tak

ważne, że w przyszłości nauka wykształci odpowiedni

język, koncepcje i techniki eksperymentalne, aby się

nimi zająć.

Dowodziłem, że wszystko, co realne i prawdziwe, jest

takie w chwili, która jest jedną z następujących po sobie

chwil. Co jednak znaczy bycie realnym? W czym leży

istota tych chwil i procesów, które je łączą?

Możemy się zgodzić, że Wszechświat nie jest

identyczny ani izomorficzny z obiektem

matematycznym i, jak dowodziłem, nie istnieje jego

kopia, nie ma więc nic, do czego byłby "podobny".

Czym więc jest Wszechświat? Chociaż każda metafora

zawiedzie, a każdy model matematyczny będzie

niepełny, to mimo wszystko chcemy wiedzieć, z czego

się on składa. Nie jaki jest, ale czym jest? Czym jest

substancja, z której świat jest zbudowany? Materię

uważamy za prostą i bezwładną, ale nie mamy żadnego

pojęcia, czym ona naprawdę jest. Wiemy tylko, jak

oddziałuje. W czym tkwi sedno istnienia skały? Nie

wiemy. Tajemnica się pogłębia z każdym odkryciem

na temat atomów, jąder, kwarków i tak dalej.

Bardzo chciałbym poznać odpowiedź na to pytanie.

Czasami rozmyślam nad tym, czym jest skała, gdy kładę

się spać i pocieszam myślą, że gdzieś jednak musi

istnieć odpowiedź na pytanie, czym jest Wszechświat.

Niemniej jednak nie mam zupełnie pojęcia, jak go

poszukiwać: czy drogą naukową czy jakąś inną. Tak

łatwo coś wymyślić, a książki pełne są propozycji

metafizycznych. My zaś chcemy realnej wiedzy, co

oznacza, że musi istnieć sposób potwierdzenia

proponowanej odpowiedzi. Prowadzi to z powrotem

do nauki. Gdyby poza nauką istniała inna droga wiodąca

do wiarygodnej wiedzy o świecie, prawdopodobnie nie

wybrałbym jej, ponieważ zobowiązałem się

do przestrzegania etyki naukowej.

Nie jesteśmy w stanie określić przyszłości nauki

(na to zwracam uwagę w tej książce), ale

relacjonistyczny punkt widzenia powoduje, że nie

wierzę, aby nauka mogła odpowiedzieć nam, czym

naprawdę jest świat. Relacjonizm mówi, że wielkości,

które fizyka może mierzyć i opisywać, dotyczą

związków i oddziaływań. Gdy pytamy o istotę materii

albo świata, pytamy, czym samoistnie są - czym są

pod nieobecność związków i oddziaływań Relacjonizm stoi na stanowisku, że nic nie jest realne

na świecie poza tymi własnościami, które są

definiowane przez związki i oddziaływania. Czasami ta

idea wydaje mi się fascynująca, a czasami absurdalna.

Doskonale pozbywa się pytania o to, czym rzeczy

w istocie są. Czy jednak ma sens relacja - oddziaływanie

- pomiędzy dwoma bytami, jeśli samoistnie są one

niczym?

Być może istnienie polega właśnie na relacjach.

A jeśli tak, to czy coś umożliwi nam wgląd w to, jak

mogły lub musiały powstać?

Są to pytania zbyt głębokie dla mnie. Ktoś z innym

wykształceniem i temperamentem mógłby być zdolny

do rozważań nad tymi zagadnieniami, ale nie ja. Jedno,

czego nie zrobię, aby zlekceważyć pytanie o to, czym

naprawdę jest świat, to z pewnością nie stwierdzę, że jest

ono absurdalne. Niektórzy orędownicy nauki upierają

się, że pytania, na które nauka nie znajduje odpowiedzi,

są bezsensowne, ale mnie to nie przekonuje - bo to

wyraz ciasnoty umysłowej. Moje doświadczenie

w badaniach naukowych prowadzi mnie do wniosku, że

przyszłość jest otwarta, a nowatorstwo realne. Ja naukę

postrzegam raczej w kategoriach etycznych niż jako

metodę, dlatego muszę zaakceptować możliwość

istnienia metodologii naukowych, których nikt jeszcze

nie stworzył.

To prowadzi nas do naprawdę trudnego problemu:

problemu świadomości.Otrzymuję wiele e-maili dotyczących świadomości.

Na większość z nich odpowiadam, że skoro jest to

realnie tajemnicze zjawisko, to na razie leży poza

zasięgiem tego, czym nauka może się zajmować,

opierając się na współczesnej wiedzy. Jako fizyk nic

na ten temat powiedzieć nie mogę.

 

nauka nie daje odpowiedzi, bo możliwości ludzkiego rozumu są ograniczone.

Fizycy nie zajmują się badaniem świadomości człowieka.

A religia rzekomo daje odpowiedzi na pytania, które wymieniłeś? nie sądzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa,

 

ja wiem, że fizycy się tym nie zajmują, przeczytaj tekst, nie wiadomo nawet co to jest skała, piszesz o atomach a nie wiesz czym są atomy, możesz obliczyć ich oddziaływania, ale nie wiesz czym są, nie wiesz też dlaczego jest raczej coś a nie nic.

 

a ja powiem tak, najlepsze odpowiedzi daje połączenie nauki i filozofii i duchowości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×