Skocz do zawartości
Nerwica.com

Relacja z Bogiem - wg nauczania KrK


Rosa26

Rekomendowane odpowiedzi

Tak, tylko wrzuciłeś spokojniejszą wersję. :) . Swoją drogą refren w wykonaniu dzieci jest świetny. :)

Poza tym dzieci jakoś tak rozbrajająco i na swój sposób coś tam przekazują. Podoba mi sie tu

[videoyoutube=AqoZGgFSjIc]POWIEDZ LUDZIOM[/videoyoutube]

Trafiłam na to jak szukałam jakichś info w temacie i byłam zdecydowanie dalej na tej drodze, i problemów cała masa,i się czułam wtedy totalnie bezradna. Rozbiło mnie to wykonanie.

 

Co do pogłębiania i doświadczenia Boga, to u mnie jest różnie. Czasem, ostatnio często, brakuje mi tak codziennie obok, osób myślących, postrzegających podobnie. Czasem czuję się samotna w tym i jednoczesnie przerażona ludźmi i ich postępowaniem. Na prawdę trzeba być Bogiem, żeby na to wszystko patrzeć i nie mieć ochoty komuś tak solidnie przyłożyć. :(

Ale nie jest to taka samotność beznadziejna, taka odbierająca sens. Wręcz przeciwnie. czuję się mocniejsza pomimo ciągłej walki z depresją uważam, ze jest lepiej niż było. Myśli samobójcze już nie wchodzą w grę. Nie dlatego, że Kosciół zabrania tylko dlatego, że nie chcę smucić Boga a on przecież martwi się o mnie. No i dlatego, ze na prawdę wiem, ze jest bliżej niż mi się wydawało i nie czuję się tak całkiem bezsilna. Wiadomo, ze bywają ciężkie momenty i nawet zwątpienia, ale jest to nie do porównania z tym co było wcześniej.

I tego poczucia wspólnoty mi brakuje, ale z drugiej strony ludzie sceptyczni, czy nie wierzący, nie są przecież gorsi. W moim przypadku dużo zmieni zaprzestanie uciekania od relacji jakiejkolwiek a chyba jestem na tropie w tej sprawie. ;) O wierze w sumie mam z kim rozmawiać, zdalnie... ale to w sumie bliższa mi znajomość niż nie jedna tu na miejscu.

Czuję się bezpieczniej, bo wiem, ze w sumie nie jestem sama i nigdy nie byłam. I odczułam to w pewnym przełomowym momencie. Więc różnie z tą wspólnotą bywa. Ja wiem na pewno, ze pomimo, ze jakaś tam potrzeba się odzywa, to nie jestem jeszcze na coś takiego gotowa. Chociaż przeglądałam jak to wygląda u dominikanów, jakie mają wspólnoty i do której byłoby mi najbliżej... ale jeszcze nie... jeszcze muszę zająć się sobą.

 

Dało mi trochę do myślenia i pomogło jednocześnie w lęku takim nieuświadomionym przed zostaniem ze sobą sam na sam. Paraliżowało mnie to na samą myśl o zostaniu bez "sztucznego tłoku". Bo tak na prawdę było. Jak przestałam uciekać, to przyanjmniej się czegoś dowiedziałam. Pomogło mi:

 

ŚW. FAUSTYNA OPISUJE WIELKĄ WARTOŚĆ SAMOTNOŚCI

J. M. J.

Samotność - ulubione moje chwile,

Samotność - lecz zawsze z Tobą Jezu i Panie,

Przy Twym Sercu przechodzi mi czas mile,

I przy Nim dusza moja znajduje odpocznienie.

Gdy serce przepełnione Tobą i pełne miłości,

A dusza czystym żarem płonie,

Wtenczas pośród największego opuszczenia nie dozna dusza samotności,

Bo spoczywa na Twym łonie.

O samotności - chwile najwyższego towarzystwa,

Choć opuszczona od wszystkich stworzeń,

Nurzam się cała w oceanie Twego Bóstwa,

A Ty słodko słuchasz mych zwierzeń.(Dz 1699)

 

W "Dzienniczku" jest jeszcze wiele wartego przeczytania moim zdaniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heheh i po dylemacie. Jeszcze niedawno sama się zastanawiałam czy aby wypada z telefonu odmawiać modlitwę po spowiedzi i uznałam, że nie, że zrobie to w domu. Wolałabym w Kościele, większa koncentracja i skupienie. Okazuje się jednak, że niekoniecznie coś w tym złego i niestosownego http://gosc.pl/doc/3100230.Apki-z-Duchem

Najwyżej będę edukować starsze pokolenia ;):P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uważam że nowe technologie wyprzedzają nasze przyzwyczajenia, tradycje, powodują inne spojrzenie na świat i na nasze otoczenie, ale jeśli dobrze się przyjrzeć to zauważam w swoim otoczeniu i u nas w domu korzystamy z tych nowych technologii, wręcz idziemy wraz z jej rozwojem. Smartfony, tablety, komputery należy traktować jako nośniki informacji, która jest nam potrzebna na co dzień zwłaszcza że w połączeniu z internetem mamy w tych urządzeniach wszystko od encyklopedii po aplikacje związane właśnie z wiarą, i mądre korzystanie z tych ostatnich i z pełnym szacunkiem i pobożnością przybliża nas do Boga, bo całą np. książeczkę brewiarzową mamy przy sobie. Sam byłem świadkiem czekając w kolejce do lekarza, jak jeden z pacjentów co jakiś czas wyjmował smartfona, robił znak krzyża i modlił się, i tak kilka razy, a między tym ucinał sobie drzemkę, czasami mu się chrapnęło i potem po pocichu przepraszał. Osobiście jestem za korzystaniem z tych technologii, tylko w miejscach publicznych np. na mszy, wyłączyć dźwięk by innym nie przeszkadzało i jest wszystko ok.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kazimierz61,

nie no czytanie książki ze smartfona spoko, ale jakieś znaki religijne do telefonu?

może ja nie poszedłem z duchem czasu, ale myślałem, że chodzi o wyciszenie, kontemplacje, przemyślenia, a nie jakieś apki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze w kwestii pogłębiania wiary, to według mnie niezmiernie ważna jest jakaś formacja. A najlepiej formacja we wspólnocie.

 

Boję się wspólnot. Mam wrażenie, że nakręcałyby moje konflikty i natręctwa, że w nich kumulują się różne (moim zdaniem) przesądy i że pogłębiły by moją nerwicę. I co mi po wsparciu i porywających świadectwach innych, jak Bóg uzdrowił ich życie, skoro z moim będzie wręcz przeciwnie? Może ten obraz, który mam, jest zupełnie błędny, ale nie będę póki co sprawdzać.

Poza tym zawsze wydawało mi się, że wspólnota religijna to takie spotkania pod kloszem, jesteś w miejscu, gdzie możesz zrealizować potrzebę mówienia o Bogu, nikogo to nie dziwi, jest bezpiecznie, potem idziesz na spotkanie z "normalnymi" znajomymi i jesteś kimś innym. Moim zdaniem wspólnota to nasi przyjaciele.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślałam, że tylko mnie wspólnoty przerażają :D Dla niektórych są może dobre, ale dla skrajnego indywidualisty takiego jak ja, chyba nie. Tym bardziej, że podejrzewam, że często zdarzałyby się sytuacje, w których wszyscy mieliby jednakowe przemyślenia, a ja jedna bym odstawała i mogłoby to nie być mile widziane, bo jak wspólnota to i poglądy powinny być podobne.

Kiedyś chodziłam na religię z dziewczyną z neokatechumenatu i za każdym razem jak opowiadała o swoim życiu to miałam wrażenie, że ona żyje w dwóch światach. Nie wiem czy by mi to odpowiadało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rosa26, czy nie wydaje ci sie, ze chcesz złapać wiele srok za ogon? apki, filmiki, piosenki, cytaty, czy to nie prowadzi do zamieszania?

 

Nie, nie wydaje mi się. Chwyciłam jedną srokę - chrześcijaństwo - apki itp. są ułatwieniem w obecnym zabieganym jednak świecie. Równie dobrze możesz powiedzieć księdzu, że po co śpiew w Kościele... :bezradny: Muzyka,którą wrzucaliśmy jest przecież śpiewana na mszach św.

Cytaty są z Pisma św. i innych źródeł czysto chrześcijańskich tyle, że nie słucham ich tylko w niedziele w Kościele a dzięki apkom itp. mogę robić to częściej. Nie wiem gdzie tu widzisz wiele srok. Nie wiem też dlaczego miałoby to przeszkadzać kontemplacji i wyciszeniu. Co za różnica gdzie czytasz tekst? Bez znaczenia Dla mnie to zwykłe szukanie dziury w całym :roll:

 

Co do wspólnoty - też mam podobne obawy, że mogą tam panować jakby "surowsze" warunki. Oczywiście wytworzone przez ludzi, ale obawiam się, że mogłabym zostać nie zrozumiana ze swoimi problemami.

No i znam sytuację dziewczyny, która czynnie uczestniczyła w takiej wspólnocie, ale... rozwiodła się z mężem... wspólnota ją wykluczyła. I niby to stało się w mojej parafii. Nie wiem, nie wypowiadam się. Do tej dziewczyny zaufania za bardzo nie miałam, bo lubiła roznosić ploty. Z kolei dziwne, żeby ten sam ksiądz, który widział mnie z chłopakiem mieszkających razem, zapraszał do Kościoła, mówił wyrozumiale i cierpliwie a ją nagle by wykluczył... więc mam na tą sytuację poprawkę.

Mimo to mam takie obawy, że ludzie tam potworzyli jakieś sztywne ramy i wg nich funkcjonują. Ja z moim "dorobkiem" różnych doświadczeń mogłabym się czuć tam dziwnie i mogłabym zostać nie zrozumiana.

 

Szukam jakiegoś swojego miejsca w tej kwestii i chyba w ogóle w świecie, ale jeszcze nie znalazłam. Swoją drogą nic na siłę. Wszystko niedawno się pozmieniało. Nie będę na pewno robic nic wbrew sobie.

Póki co dostałam odpowiedź od dominikanów i polecono mi kilka osób. Napisałam na razie do jednej. Mam nadzieję, że złapię kontakt za pierwszym razem i ta spowiedź przebiegnie jak tego potrzebuję tak, abym osiągnęła spokój.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rosa26,

 

gdybym był religijny to chyba bym potrzebował książkowego przewodnika po tych wszystkich rytuałach, świętach, świętych itd. :D

 

Święta nakazane są wyszczególnione. Przewodnik jest potrzebny po to, aby nauczyć się rozmawiać i dostrajać do tej rozmowy z Bogiem. To jest inna całkiem relacja niż taka nasza, codzienna.

Ja na przykład też się uczę. Uczę się odmawiać różaniec poprawnie. I ten kontakt, kontemplacja to jedno, ale drugą rzeczą jest realne wsparcie jakie możesz po tych rozmowach dostrzec w życiu. I wcale nie mam na myśli interpretacji czegoś jako to wsparcie. Tego się nie da podpiąć pod nic innego, ale to jest doświadczenie duchowe. Ponad jakimikolwiek argumentami czy psychologicznymi terminami.

Świętych nie znam wszystkich. Zapoznałam się na razie z tymi mi najbliższymi. Wiara to nie jest przecież wykucie czegoś od deski do deski, nauczenie się i już. To jest coś, co ciągle i powinno się rozwijać, ponieważ jest to źródło niewyczerpalne i kiedy się go w żaden sposób nie odkrywa, nie pogłębia tej wiedzy to sie duchowo zastyga i w końcu kontakt się może zerwać.

Biblia nie jest tylko książką, którą się przeczyta i już. Wszystko w niej zawarte ma całe mnóstwo informacji dla wierzących.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a Bóg wg kościoła katolickiego jest niebieski?

Przecież niebieski to tylko jeden pasek na widmie po rozszczepieniu białego światła w pryzmacie.

z tego powodu spodziewałbym się raczej koloru białego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Proponuję nazwę "niedyskusyjne koło praktycznej tomistycznej scholastyki i ortodoksji stosowanej"

Hahahahaha ❤❤❤

 

Każdy, kto będzie chciał coś napisać w wątku, będzie musiał wstępnie potępić modernizm, okazać świadectwo z bierzmowania oraz zgodę lekarza psychiatry na udział w dyskusjach religijnych.

Dorzućmy jeszcze kilka herezji, gdzieś widziałam dobrą listę :mrgreen:

 

Dla uproszczenia i wykluczenia troli możemy pisać po łacinie.

A znasz jakiś szybki kurs? Bo z tego mam zaległości ;) A tak serio, to kiedyś chciałam się nauczyć, ale oczywiście nic z tego nie wyszło...

 

a Bóg wg kościoła katolickiego jest niebieski?

Przecież niebieski to tylko jeden pasek na widmie po rozszczepieniu białego światła w pryzmacie.

z tego powodu spodziewałbym się raczej koloru białego.

Eeee... Nie pytasz serio, prawda? (Wiem, że głupie pytanie prowokujące do napisania, że serio :lol: )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michellea,

właściwie to myślałem nad tym już wczoraj, około 4tej jak nie mogłem spać.

przytoczę może cytat, który mnie do takiej refleksji skłonił:

 

„Colors enter into relations of complementarity and contrast, which means that each of them, at

the limit, re-constitutes the whole, and that they all merge together in whiteness

(infinite mode) following an order of composition, or stand out from it in the order

of de-composition" - Rainer E. Zimmermann

 

jest to raczej taka metafora struktury, w której rytmy się komponują i dekomponują, u Boga można przypuszczać, wszystko jest skomponowane, stanowi jedną całość, nic sie nie odszczepia, dlatego zastanawia mnie dlaczego katolicy określają swojego Boga niebieskim podczas modlitwy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

atic, może dlatego, że Bóg to niebo, a słowo "niebo" oznacza też tą przestrzeń, którą mamy nad sobą, która (przynajmniej w dzień) jest niebieska.

 

Z drugiej strony:

"Bóg jest światłością, a nie ma w Nim żadnej ciemności" (1 J 1, 5)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wychodzi jednak na to, że cisza jest nie przed burzą, a po burzy :lol:

 

Jeszcze a propos niebieskiego: zapewne ma to związek z symboliką tego koloru - https://pl.wikipedia.org/wiki/Barwa_niebieska#Historia_i_symbolika

Jakby nie patrzeć kolory zawsze odgrywały jakąś symboliczną rolę w chrześcijaństwie. Np. Judasza na obrazach prawie zawsze malowali w żółtej szacie, bo to kolor zdrady, a ksiądz w trakcie Adwentu czy Wielkiego Postu nosi fioletową szatę, bo fiolet symbolizuje tajemnicę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×