Skocz do zawartości
Nerwica.com

Problem


Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie wszystkich forumowiczów. Jestem tu nowy i mam nadzieję, że ktoś mi pomoże poukładać w głowie mój problem. Przez pół roku byłem z dziewczyną cierpiącą na depresję. Kiedy ją poznałem od razu temat wyszedł na jaw. Zobaczyłem aptekę leków, które bierze itd. Nie przeraziło mnie to, nigdy nie przerażało. Mamy po 22 lata. Studiujemy kierunki które są dla nas jednocześnie pasją. Można powiedzieć,że od razu między nami zaiskrzyło.Może zabrzmi to śmiesznie ale po miesiącu zamieszkaliśmy ze sobą. Obawiałem się, że nie będziemy się dogadywać czy coś ale nie było żadnych problemów. Pomagaliśmy sobie, wspieraliśmy się nawzajem. Miałem problemy ze studiami przez c były lekkie spięcia ale ostatecznie wspierała mnie i była przy mnie. Dobry nastrój trwał mniej więcej do końca pazdziernika. Pogoda sie pogorszyła i jej również się zaczęło pogarszać. Były momenty że leżała w łóżku i płakała albo nie miała na nic siły. Nie mówiłem wtedy nic i ją przytulałem . Mowiła, ze wtedy jej lepiej i faktycznie sie uspokajała. Zasypiała przy mnie. W listopadzie mielismy pierwsza powazniejsza klotnie. Wyładowała swoją złość na mnie na jakiś temat kompletnie nieistotny. Uniosłem się wtedy honorem i wyszedłem z restauracji ( to sie stalo w restauracji). Napisala mi ze ona nie wie co ma teraz zrobic, czy wrocic do domu czy nie. Czy ona powinna z kims byc w jej stanie i czy ona mnie kocha. Powiedziala ze chyba nie itd. Powiedzialem ze sie pakuje. Przyszla do domu , jakos to sobie wszystko wyjasnilismy i było potem dobrze. Pojechalismy do Holandii na kilka dni , bylo bardzo fajnie. Po powrocie mowila ze to nas zblizylo itd. Miesiac po tym wydarzeniu powiedziala ze mnie kocha. Byly lepsze chwile i gorsze ale bylo w porzadku. Lubilismy sie razem lenic, ogladac filmy. Zaczelismy chodzic na taniec towarzyski razem. To byl wlasciwie jej pomysl ale strasznie mi sie podobalo. Gorsze chwile zaczely ojawiac sie gdy zaczela chodzic na terapie. Stwierdzila ze ona jest w takim stanie ze ona chce to pokonac i nie wytrzyma tak dluzej. Od momentu chodzenia na terapie zaczela byc coraz bardziej zamknieta w sobie. Nie chciala za bardzo mowic o tych terapiach. Zaproponowalem ze moe z raz pojde z nia do tej terapeutki . Powiedziala ze terapeutka stwierdzila ze to jeszcze za wczesnie. Krytyczny moment nastapil tuz po feriach. Polecielismy do cieplych krajow. Bylo w porzadku choc terapeutka troche sie bala o ten wyjazd ze wzgledu na jej stan. ( Nic mi nie chciala mowic o tej terapii za mocno). Pewnego dnia zaczelismy rozmawiac o sprawach erotycznych. Powiedziala ze ona ma jakies blokady itd. Nie ocenialemi nie krytykowalem jej tylko staralem sie wyjasnic ze przy mnie nie musi miec sztucznych blokad ze nic jej nie grozi i zeby strarala sie nie dodawac sbie pewnego rodzaju krzywdy i ze jestem z nia. Kompletnie sie rozkleila. Powiedziala ze nie wie czy mnie kocha. Ze jak na mnie patrzy to ma jeden wielki wyrzut sumienia. Ze ona nie jest dobra a ja jestem takicudowny itd. Wyszedlem z pokoju. Po chwili wrocilem z herbata i powiedzialem ze ok jesli nie chce byc ze mna i jest jej zle to po powrocie z wczasow sie wyprowadze. Natychmiast byla reakcja ze ona nie chce ze nie wie co ją napadło , ze bedzie tesknic za wspolnymi chwilami ze to jest wszystko dla niej super wazne i to byl napad watpliwosci itd. Potem mialem lekkiego dola przez nastepne dni wyjazdu i czesto pytalem czy jest pewna ze wszystko ok itd. Chcialem byc pewny chociaz troche. Gdy wracalismy samolotem mowiła o wspolnych planach pojscia na silownie, wziecia drugiego kota. Chodzenia na taniec itd. Poruszyla nawet temat terapii i ze fajnie by bylo jakbym z nia pochodzil na trampoline. Bylem na prawde podjarany tym ze moge ja jakos wesprzec, byc w tym. Walentynki przebiegly w porzadku. Byl obiad rodzinny i wszystko bylo ok . Nastepnego dnia obudzilem sie pozno ze wzgledu na przesuniecia czasowe wywolane podroza. Przyszla do domu zaplakana od terapeutki...ze przeprasza ze mi to zrobi. Spytalem czy mam sie wyprowadzic. Powiedziala ze tak. Ze mnie nie kocha . Ze to nie to. Ze to jednak nie byla do konca histeria na wyjezdzie. Spytalem czy teskni za mna jak jade do pracy i wracam wieczorem albo czy lubi moje towarzystwo oraz inne rzecy scisle zwiazane z uczuciami. Na wszystko odpowiedziala twierdzaco. Spytalem co sie u tej terapeutki stalo. Powiedziala ze opowiedziala terapeutce oswoich watpliwosciach i ze terapeutka powiedziala ze ze wzgledu na szacunek do mnie i do sibeie powinna to zakonczyc....Jej przeszlosc nie byla rozowa. Jej poprzednie zwiazki byly niewypalem. Potem krótkotrwale przygody i uciecki. Niskie poczucie wlasnej wartosci, obrzydzenie do samej siebie. Miala ciezkie relacje z rodzicami. szczegolnie z mama ( DDA). Nigdy wczesniej tak naprawde nie doznala takiego bezinteresownego uczucia ciepla od kogos. Jest ona osoba zamozna. Czesto mowila ze ona nic soba nie reprezentuje , ze nie widzi celu , nie ma swojego miejsca w swiecie. Czytalem o tym wszystkim i jest to podobno dosc powszechne ze poczatki terapii sprawiaja ze osoby dotkniete depresja uciekaja i wyzbywaja sie w taki sposob osob dajacych uczucie. Powiedziala ze nie chce zebym do niej pisal nawet jesli chodzi o sprawy formalne takie jak np. moje rzeczy. Nie wiem do konca co mam robic. Rozumiem i zdaje sobie sprawe ze ie powinienem sie odzywac i nie bede tego robił. Poszedłem do terapeutki zeby dostac akies porady i dowiedziałem się, że to jest bardzo prawdopodone że to jest ucieczka. Ze to ze mowi ze mnie nie kocha itd jest spowodowane ta cala sytuacja ktora na ten moment ja przerasta gdyz ona sama nie wie co sie dzieje. Chciałbym sie czegoś dowiedzieć na ten temat. Może któs przeżył coś podobnego i czy jest sens czekania ? Pozdrawiam serdecznie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

beksinski1992, takich postów odkad tu jestem była masa, zazwyczaj ludzie tak sobie tłumacza ucieczka, a zazwyczaj jest tak ze po prostu osoby z depresja wchodza w zwiazki i jak sie sypie bo zawsze beda kiedys kłotnie to koncza zwiazki bo juz sie nie czuje bezpieczne w tym byłym idealnym zwiazku. Czy kocha czy nie to tego ani Ty nie wiesz ani my, ona wie to sama i wie tez czym jest dla niej milosc. Moze akurat Ty nie jestes jej miłoscia, czy to ma zwiazek z choroba, byc moze, a byc moze po prostu byles takim wlasnie dobrym kiedy bylo dobrze, a jak sie zaczeło cos nie ukladac to juz wolała zakonczyc. Wg mnie dobrze robisz ze sie nie odzywasz, jak dziewczyna naprawde ma jakies uczucie dla Ciebie to sie odezwie, a jak nie, to tez siła nikogo nie zmusisz do bycia razem. Poczekaj kilka dni, moze 2 tygodnie, a pozniej wykasuj wszystkie numery, kontakty i zacznij swoje zycie ukladac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie oczekuję zapewnienia, że wszystko będzie dobrze. Nie o to mi chodzi . Rozumiem też, że takich tematów jest "wiele". Mam nadzieję, że moj temat nie jest jakimś wielkim problemem :)

 

Całkowicie zdaję sobie sprawę, że różnie może być. Nie mogę jednak zapomnieć o tych nieścisłościach. Przecież ktoś, kto nie czuje nic do drugiej osoby nie mówi o wspólnych planach na 2 dni przed zerwaniem. Osoba powinna też czuć jakąkolwiek ulge choćby minimalną a nie się męczyć i "przyzwyczajać się" itd. Nie mogę wyzbyć się wrażenie, że coś tu nie gra po prostu. I to nie tak, że były jakies awantury. Było spokojnie . Były małe sprzeczki , lekkie starcia ale tego się uniknąć nie da i nawet dobrze. Zawsze się godziliśmy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

beksinski1992, chodzi o to ze kazdy kto pisze to pisze w ten sposob jak Ty, ze to na pewno choroba -a niewiadomo, chciala to zerwała i teraz pozostaje tylko czekac. A wiadomo ze Ty bedziesz rozmyslac dopoki Ci nie minie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie o to mi chodzi. To co mówi i oznajmia jest sprzeczne z jej innymi rzeczami, które robi lub mówi. Rozmawiałem o tym z terapeutka i powiedziała, że to mogła byc pewnego rodzaju ucieczka. Ze nigdy wczesniej nie dostala tego rodzaju troski i dobra i przytłoczyło ją to w pewien sposób i rozchwiało więc zakończyła to tak jak zakończyła.Jak napisalem jej po rozstaniu dlugą wiadomość w której powiedziałem wszystko co czułem i żeby nie uciekała to też pisała, że dla niej po prostu "nic więcej tam nie ma". I nawet nie moge pisac w sprawach czysto formalnych bo ona chce się odciąć. Człowiek z wątpliwościami, które są przemyślane nie zachowuje się w taki sposób.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...Rozumiem i zdaje sobie sprawe ze ie powinienem sie odzywac i nie bede tego robił. ..

Wcale niekoniecznie powinieneś. Niby skąd ta powinność?

.

Kolejne ofiary konstruktu miłości romantycznej. Kocha - nie kocha - jakby to było najważniesze. Za małą masz wiedzę, za mały wgląd w siebie, by Ci skutecznie wytłumaczyć, a też walczyć z uległością wobec społecznych imaginacji nie chce mi się. (Poczytaj: https://pl.wikipedia.org/wiki/Mi%C5%82o%C5%9BC4%87#Konstruktywizm_spo.C5.82eczny ) Albo zrozumiesz, albo nie. (Poczytaj Wojciszke "Psychologia miłości". Bussa "Psychologie ewolucyjną".)

 

Walentynki - co to w ogóle za bzdura. Jak jesteś w związku, każdy dzień jest tak samo ważny. Oceń racjonalnie, z punktu widzenia swojego i z jej punktu widzenia, czy lepiej jest każdemu z was być razem. Czy może być razem jest gorzej i każde z was na tym traci. Na podstawie tej oceny podejmij decyzję, czy być w związku jest dla WAS korzystne, czy nie jest. To wszystko.

 

Podejmowanie decyzji na podstawie emocjonalnych iluzji jest głupotą. Te iluzje stworzono sztucznie, a ludzie sobie je internalizują jako życiowe wzorce. Wzorce bombardują z literatury, sztuki, filmu, otoczenia - zewsząd. Później kierują się emocjami na iluzjach zbudowanymi, niszcząc tym życie własne i partnerów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

beksinski1992, mój chłopak zachowuje się podobnie do Twojej dziewczyny. Uważam, że świetnie sobie radziłeś z jej humorami, chyba najlepiej jak się dało. Spróbuj utrzymywać z nią kontakt, chociażby smsowy, mailowy. Dawaj jej znać, że nadal przy niej jesteś i ją wspierasz. Jeśli uspokoi się sama ze sobą, zrozumie, że cokolwiek nie zrobi, na jakąkolwiek próbę Cię nie wystawi, to będziesz ją kochał, to powinna na nowo wpuścić Cię do swojego życia.

Ja nie mieszkam ze swoim chłopakiem, więc poniekąd jest to łatwiejsza sytuacja, nikt nie musi się wyprowadzać. Za każdym razem jak mówi, że jest zerem, że nie powinnam się przy nim marnować, że powinnam z nim zerwać, że on nie ma siły na bycie w związku mówię mu na spokojnie, że jest wspaniały, że kocham go, nawet chorego, że nie odkocham się, że przy nim jestem szczęśliwa, a jeśli uważa, że z kimś innym byłoby mi lepiej, to niech sam mi tego kogoś znajdzie :P Czekam aż zły nastrój mu minie, dając znać, że nadal go wspieram, niezależnie od tego, co się z nim dzieje, i jak mu się normuje, to nasz związek też wraca do normy, jakby nic się nie stało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

....Jeśli uspokoi się sama ze sobą, zrozumie, że cokolwiek nie zrobi, na jakąkolwiek próbę Cię nie wystawi, to będziesz ją kochał, to powinna na nowo wpuścić Cię do swojego życia. ...

No i właśnie przykład uwiązania do konstruktu.

Co ona zrozumie? Własną iluzję. Takie oszustwo społecznie usankcjonowane.

Nikt nie zna własnych przyszłych stanów emocjonalnych, co dopiero mówić o cudzych.

 

Ja bym odczekał w milczeniu jeszcze 2 tyg. (w międzyczasie próbując nabyć wiedzę).

Następnie poprosił o jedną rozmowę i zapytał, czy czuje się lepiej bez Ciebie, czy gorzej.

Jeśli lepiej, bo związek wasz był nędzny i ona potrafi to wykazać bez podpierania się wydumaną ideologią, to kończy sprawę.

Tu wydumaną ideologią jest: "...ze wzgledu na szacunek do mnie i do sibeie powinna to zakonczyc....".

To znaczy o co konkretnie się jej rozchodzi?

Przecież ona nie ma wglądu w siebie. Nie ma poustawianych odniesień. Nie wie w istocie, jaki będzie jej stan emocjonalny w przyszłości. Nikt tego nie wie.

 

Natomiast jeśli jest niezdolna do analizy własnych stanów i stanów otoczenia (tutaj Twoich), to faktycznie lepiej poszukać sobie innej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NN4V, pytam ze zwykłej ciekawości - czy byłeś kiedyś w związku z osobą, która ma depresję?

 

Masz rację, że można odczekać i potem porozmawiać. Ja nie powiedziałam, ze ma codziennie narzucać się z dialogami i monologami, co chwila przypominać o swoim istnieniu. Ja np. w takich chwilach kilka razy dziennie przesyłam chłopakowi krótkie smsy (np. "kocham", "jestem przy Tobie", "jesteś wspaniały"). Ale nie oczekuję odpowiedzi ani rozmowy. Rozmowa jest wtedy, kiedy już poczuje się lepiej, potrafi sam zebrać myśli, racjonalnie spojrzeć na to, co się z nim dzieje. Nie raz wspólnie analizujemy sytuację.

Nie rozumiem gdzie w moich słowach zobaczyłeś jakiś konstrukt, iluzję społeczną czy coś. Mówię na podstawie osobistych doświadczeń.

 

A związek z taką osobą zawsze (chyba) będzie taki trochę na siłę, bo świadomie czy podświadomie osoba z depresją będzie próbowała odepchnąć partnera, bo takie starania dla niego są dodatkowo obciążające i po jego odejściu mogłaby przyznać sobie rację, że jest beznadziejna. Podobnie robią adoptowane dzieci z rodzicami adopcyjnymi. Ale jeśli jest się upartym i jednocześnie nie nachalnym, potrafi się dać możliwie dużo poczucia akceptacji, wsparcia i bezpieczeństwa takiej osobie, to ona może podjąć samodzielną, racjonalną decyzję czy lepiej jej z kimś czy potrzebuje czasu w samotności. Jej się wydaje, że krzywdzi partnera, ale to tak nie jest. Tylko konkretne osoby w konkretnej sytuacji mogą ocenić czy czują, że się poświęcają, jak bardzo, na ile im zależy na sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To wszystko nad czym się tutaj każdy wypowiada to tylko dywagacje - może to może tam to. Oczywiście po to założyłeś ten temat aby ktoś się wypowiedział ale w tych wszystkich relacjach damsko męskich należy wypracować w sobie wiele dystansu. Nie idealizować związków, ludzi itp. Jesteś z kimś układa się - ok. Nie układa się - pracujesz nad problemami. On/ona nie chce z tobą być - to się nie narzucaj tylko pracuj nad sobą aby rozmawiać z nią/nim bez zbędnego kierowania się emocjami. Wiem, że może być ciężko ale człowiek ma sporo nieracjonalnych zachowań w sobie więc warto nad nimi popracować aby po latach nie żałować tego z kim się teraz jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście dar masz racje, ze wszystko to są czyste dywagacje. Jak większość tematów niepewnych na świecie ten również jest dywagacja. Nie szukam zapewnień ze wszystko będzie dobrze. Ja bym bardzo chcial żeby byla szczęśliwa. Jesli okaże się po czasie ze ona nie chce to ok. To nie zmieni tego ze bede chcial jek szczęścia. Nie czuje poczucia zemsty czy takich rzeczy. Mysle ze jest to z mojej strony szczere uczucie skoro liczy sie dla mnie ulga i szczęście drugiej osoby do której cos czuje. Po prostu zdaje sobie sprawę ze to jest inna sytuacja niż normalnie. Tu jest wiele czynników których ona sama nie rozumie. I może siebie krzywdzę ale czuje ze to jeszcze nie koniec tego wszystkiego i zwyczajnie to sie kupy nie trzyma. Oczywiście ze zyje pewnego rodzaju nadzieja, to chyba normalne. Zalezy mi na niej bo to jest osoba ( mimo wad) ktora jest tego warta. Chcialbym po prostu dowiedziec sie czy takie reakcje drastyczne przy depresji są możliwe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...Mysle ze jest to z mojej strony szczere uczucie skoro liczy się dla mnie ulga i szczęście drugiej osoby do której coś czuje. Po prostu zdaje sobie sprawę ze to jest inna sytuacja niż normalnie....
Gdyby Tobie powiedziała, że szczęście znajduje przy innej osobie? Pogodziłbyś się z tym i pozwolił jej po prostu odejść? Nie chcę Ciebie w żaden sposób oceniać, ale jesteś bardzo zakochany. Ludziom się często wydaje, że takie "szlachetne" uczucia bardzo dobrze o nas świadczą, a w rzeczywistości są niezwykle egoistyczne. Gdyby się okazało, że teraz ktoś inny potrafi jej dać spokój i szczęście, to które uczucie by zwyciężyło? Zazdrość, że ktoś inny jest dla niej tym kim Ty chciałbyś być, czy radość, że w końcu znalazła spokój i szczęście? Zadaj sobie bardzo szczere pytanie - czy chcesz jej bezwarunkowego szczęścia czy tak naprawdę chcesz być tym jedynym, który da jej szczęście (a w zamian otrzyma miłość i wdzięczność)? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jezeli powiedzialaby mi kiedys ze z innym znalazła szczęście itd. To czulbym sie z tym zle. To byłaby pierwsza reakcja i czulbym zazdrość. Ze ktos ja dotyka, przebywa, smieje sie z nią. Ale mysle ze z biegiem czasu musiabym sie z tym pogodzić i zwyczajnie życzyć szczęścia. Tego typu uczucia maja momentami elementy szarości. Mysle ze czulbym wszystkiego po trochu ale na poczatku czulbym odrzucenie i zazdrość. To prawda. Nie czuje sie oceniany spokojnie:) zalezy mi na tym aby osoby z doświadczeniem w takich relacjach z osobami dotkniętych depresja wypowiedziały sie na ten temat. Bo teraz wiem i widzę ze taki związek jest czymś innym niż zwykle związek. Po prostu staram soe to sobie poukładać w glowie i spojrzeć na to możliwie najpelniej jak się da. I dla niej i dla siebie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jezeli powiedzialaby mi kiedys ze z innym znalazła szczęście itd. To czulbym sie z tym zle. To byłaby pierwsza reakcja i czulbym zazdrość. Ze ktos ja dotyka, przebywa, smieje sie z nią. Ale mysle ze z biegiem czasu musiabym sie z tym pogodzić i zwyczajnie życzyć szczęścia. Tego typu uczucia maja momentami elementy szarości. Mysle ze czulbym wszystkiego po trochu ale na poczatku czulbym odrzucenie i zazdrość. To prawda. Nie czuje sie oceniany spokojnie:) zalezy mi na tym aby osoby z doświadczeniem w takich relacjach z osobami dotkniętych depresja wypowiedziały sie na ten temat. Bo teraz wiem i widzę ze taki związek jest czymś innym niż zwykle związek. Po prostu staram soe to sobie poukładać w glowie i spojrzeć na to możliwie najpelniej jak się da. I dla niej i dla siebie

 

Moim zdaniem trochę od złej strony zaczynasz. Też byłem kiedyś w związku z osobą zmagającą się z depresją i czytałem setki historii z różnych for, artykułów i tak dalej. Dopiero w pewnym momencie przyłapałem się na tym, że szukam takiego jakby "wzoru", dzięki któremu będę wiedział co zrobić, aby się dobrze ułożyło. Osoby zmagające się z depresją potrzebują partnerów, którzy są skałą, tj. co by się nie działo tak są, ale nie przeżywają. Bo jak Ty chodziłeś kilka dni zdołowany/zmartwiony, to tylko jej dołożyłeś do pieca. Ludzie bardzo często nie potrafią tego rozróżnić - zamartwiają się, smucą , a osoby z depresją biorą to jako swoją winę i jeszcze bardziej się dołują. Więcej dla osób z depresją robi partner, który zadba o umycie naczyń czy wyniesienie śmieci niż ten, który ciągle pyta "jak się czujesz?".

 

Obejrzyj to sobie:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Racja. Czasem mialem dola ponieważ niektóre jej zachowania Bralem jako jek charakter a nie jako jej problemy. Teraz to wygląda jednak inaczej i jestem świadom ze momentami powinienem byl zareagować inaczej. Powiedz mi proszę jaki byl twój związek. Może nie szukam wzoru ale jakiegoś punktu zaczepienia. W tej sytuacji wącham sie czy odzywać sie do niej mimo jej niechęci czy czekać. Moim bledem bylo to ze czasem zapominalem o tej depresji i Bralem to za jej " zachowanie".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem powinieneś zaakceptować jej decyzję i nie kontaktować się, jeśli sobie tego zażyczyła. Depresja nigdy nie zostanie zwyciężona, jeśli walki nie podejmie sam chory. Rzadko kto ma na tyle samoświadomości czy siły, aby zawczasu powiedzieć "tak, będę walczył z chorobą". Nie ma co ukrywać, że najczęściej ludzie podejmują decyzje o leczeniu w sytuacji, w której odczuwają negatywne konsekwencje swojego stanu. Depresja jest jak zatrute źródło wody i siłą rzeczy wpłynie na cały otaczający ją ekosystem - kwiaty zwiędną, zwierzęta się pochorują, a człowiek straci wiarę. Teraz jesteś uzależniony od niej emocjonalnie i jesteś słaby. Bez względu na rozwój sytuacji powinieneś teraz dać sobie czas i zadbać o własną wewnętrzną siłę. Jeśli ona zobaczy, że jesteś silny, że możesz żyć normalnie i Twoje życie nie runęło po wszystkim, dopiero wtedy MOŻE ona uzna, że może bez obaw być przy Tobie słaba. Tylko tak się musi stać naprawdę, a to jest ciężkie, bo musisz się na jakiś czas po prostu od niej odciąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na szczęście jestem osoba z silnym charakterem. Nie pisze do niej, to na ten moment jest bez sensu. Oczywiście ze się pozbieram . Nie ma innego wyjścia. Jej na ten moment nie ma. Może to jest jakas metoda. To będzie trudne ale dam rade. Liczę ze to się poukłada...może tez za bardzo się starałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Eragon za ten tekst. Zdaję sobie sprawe, że z czasem to wszystko się ulotni . Po prostu jest to przykre bo chyba nie o to w tym chodzi. Jeżeli MACIE OCHOTĘ TO PISZCIE. Mimo, że postów takich jak ten jest sporo to może komuś właśnie ten przyniesie pomoc i spokój. Dzięki za szczere i konkretne odpowiedzi. Mam nadzieję,że to sie jakoś poskłada pozytywnie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Eragon za ten tekst. Zdaję sobie sprawe, że z czasem to wszystko się ulotni . Po prostu jest to przykre bo chyba nie o to w tym chodzi. Jeżeli MACIE OCHOTĘ TO PISZCIE. Mimo, że postów takich jak ten jest sporo to może komuś właśnie ten przyniesie pomoc i spokój. Dzięki za szczere i konkretne odpowiedzi. Mam nadzieję,że to sie jakoś poskłada pozytywnie :)

 

Luźno. Bez względu na to jak się Twoja historia potoczy, jeśli dobrze przepracujesz doświadczenie, to wyjdziesz z tego o wiele silniejszy, bardziej świadomy swoich emocji, a to generalnie wpłynie na Twoją pewność siebie. Dziewczyny (i nie tylko) czują takie rzeczy. Wydaje mi się też, że w relacjach z drugim człowiekiem powinniśmy być jak szklanka wody. Nie myślimy o niej za bardzo, ale nie możemy bez niej żyć. Najbardziej doceniamy kiedy jesteśmy zmęczeni, spragnieni bądź wycieńczeni. Mógłbym to bardziej rozwinąć, ale jak sobie o tym głębiej pomyślisz, to szklanka wody jest naprawdę dobrym symbolem tego jak nie doceniamy najważniejszych rzeczy w życiu. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

beksinski1992, wszystko pięknie, ale jakoś nie ma w tym co napisałeś Ciebie. Całkowicie jej oddany, delikatny ona krucha ze szkła, wszystko pod nią, itd... Wydaje mi się, że za mało myślisz o sobie i skupiasz się całkowicie na niej. A może przydałaby się wam porządna kłótnia, jak to czytam.

Jedno mi się nie podoba

Po chwili wrocilem z herbata i powiedzialem ze ok jesli nie chce byc ze mna i jest jej zle to po powrocie z wczasow sie wyprowadze.

Sorry, ale jak się kogoś kocha, to się nie używa takich perfidnych szantaży. Przeholowałeś z tym tekstem do niej. Jako osoba wychowywana w rodzinie dysfunkcyjnej ma pewnie silny lęk przed porzuceniem, a Ty dostarczyłeś takim tekstem pożywki dla jej lęków. Skąd wiesz, czy jej odejście nie było spowodowane brakiem bezpieczeństwa i lękiem że i tak odejdziesz, więc ona wolała zrobić pierwsza, bo stwierdziła że tak będzie mniej cierpieć.

 

Dziwi mnie też zachowanie terapeutki, która wpiernicza się z buciorami w jej życie i dyktuje co powinna zrobić, a Twoja dziewczyna słucha jakby nie miała własnego zdania.

 

Rozumiem i zdaje sobie sprawe ze ie powinienem sie odzywac i nie bede tego robił.

Tylko pamiętaj że robiąc tak palisz za sobą wszystkie mosty i wtedy już naprawdę nie masz na co liczyć że ona wróci. Trochę to niedojrzałe. Widocznie Ci na niej nie zależy skoro tak lekko o tym piszesz. Po prostu od niej uciekasz i szukasz usprawiedliwienia dla swojego niedojrzałego zachowania. Nie lepiej napisać wprost że jej w ogóle nie kochasz?

 

Możesz jej polecić książkę "Lęk przed bliskością" nie pamiętam autora.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

....Dziwi mnie też zachowanie terapeutki, która wpiernicza się z buciorami w jej życie i dyktuje co powinna zrobić....

To faktycznie jest zagadka. Zastanawiam się, czy takie są standardy psychoterapii i dochodze wciąż (różnymi drogami) do wniosku, że to jakaś szarlatańska manipulacja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

beksinski1992, wszystko pięknie, ale jakoś nie ma w tym co napisałeś Ciebie. Całkowicie jej oddany, delikatny ona krucha ze szkła, wszystko pod nią, itd... Wydaje mi się, że za mało myślisz o sobie i skupiasz się całkowicie na niej. A może przydałaby się wam porządna kłótnia, jak to czytam.

Jedno mi się nie podoba

Po chwili wrocilem z herbata i powiedzialem ze ok jesli nie chce byc ze mna i jest jej zle to po powrocie z wczasow sie wyprowadze.

Sorry, ale jak się kogoś kocha, to się nie używa takich perfidnych szantaży. Przeholowałeś z tym tekstem do niej. Jako osoba wychowywana w rodzinie dysfunkcyjnej ma pewnie silny lęk przed porzuceniem, a Ty dostarczyłeś takim tekstem pożywki dla jej lęków. Skąd wiesz, czy jej odejście nie było spowodowane brakiem bezpieczeństwa i lękiem że i tak odejdziesz, więc ona wolała zrobić pierwsza, bo stwierdziła że tak będzie mniej cierpieć.

 

Z tym szantażem to trochę za surowa ocena. Nie sądzę, aby on był tego do końca świadomy. Oczywiście, że mogła tak to odebrać, ale też nie o to chodzi by ważyć każde pojedyncze słowo, bo wtedy komunikacja albo staje się totalnie frustrująca, albo przestaje istnieć. Aczkolwiek zgadzam się co do tego, że autor totalnie skupił swoją uwagę na niej, nie zostawiając miejsca dla siebie, a dodatkowo takie traktowanie jej jak "kruche szkło, czy jajko" tylko bardziej potęgowało jej poczucie bycia słabą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bedzielepiej - To nie była manipulacja z mojej strony tylko stwierdzenie faktu. Jeśli powiedziała do mnie taką rzecz to powiedziałem ze jeśli to jej pomoże i tego chce to po powrocie do kraju się wyprowadzę. Nie było z mojej strony żadnej zagrywki. Nie będę się przyznawał do idiotyzmów w stylu " nie kocham jej" itd. bo tego typu ocena jest bardzo chybiona. Jakby mi nie zależało to bym nie czytał nie czytał na temat depresji i nie interesowałbym się tym. Może faktycznie obchodziłem się z nią trochę jak z jajkiem. Też teraz odnoszę takie wrażenie. Ale nie do końca było tak, ze nie było wgl mnie w tym związku. Ja mam swoją pasję, którą ciągle wykonywałem i wykonuję do tej pory. Miałem swoja pracę i sowje sprawy na których też się skupiałem. ale faktycznie traktowałem ją delikatnie. I nie piszę o tym wszystkim "lekko" . Nie jest mi lekko tylko nie czuje potrzeby rwania tutaj łachów. Chce po prostu porozmawiać na ten temat i mam dobre zamiary i chęci. Dobrze to wg. ciebie bedzielepiej co powinienem jej napisać w tym momencie jeśli niepisanie jest błędem? Chciałbym żeby nie było na tym temacie niepotrzebnej frustracji :) To jest naprawde niepotrzebne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×