Skocz do zawartości
Nerwica.com

beksinski1992

Użytkownik
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia beksinski1992

  1. Ja jej napisalem w jednym z ostatnich smsow ze tak sie nie robi. Ze nie mieszka zsie z kims zeby "posprawdzac czy to to " tylko po to zeby cos zbudowac. To powiedziala ze "widocznie jest zlymczlowiekiem ktory nie liczy sie z uczuciami innych" . I ze ona naprawde by chcial mi pomoc ale niepotrafi po prostu i ze bardzo mnie przeprasza. Powiedzialem ze bedzie tego zalowac. Odpowiedziala mi zebym jej nie prawil moralow i ze to bylo niemile i przykre z mojej strony ze tak do niej pisze. A ja na to ze to jest fakt. Potem dowiedzialem się od bliskiej jej osoby, że teskni itd ale poki co od tamtej pory nic nie wiem. A co do histerii to bylo tak ze rozmawialismy na jakies tematy intymne itd. Ze ona ma czasem jakies blokady psychiczne itd. No i rozmawialem z nia ze zupelnie niepotrzebnie . Ona to zrozumiala nie za dobrze - jako wyrzut. I zaczela mowic ze przeciez od poczatku wieszze taka jestem. Powiedzialem od razu ze nie mam zamiaru jej oceniac i krytykowac i ze tylko rozmawiamy , ze nie mam z tym zadnego problemu. I wtedy sie rozkleila - powiedziala ze ona nie wie co sie z nia dzieje, ze chyba bede musial po powrocie sie wyprowadzic, zenie wie co sie z nia dzieje , czy ona sie nadaje itd. I wtedy powiedzialem ze jesli tego potrzebuje to niech tak bedzie to natychmiast sie ogarnela - ze ona nie chce, ze by cierpiala, ze brakowaloby jej wszystkich wspolnych rzeczy itd. ehhh...
  2. Przed wyjazdem na wczasy powiedziała mi, że jej terapeutka martwi sie o jej stan psychiczny i martwi sie o te wyjazd , który przecieżmiał jej przynieść ulgę i troche wyluzowanie. Miała wziac książki lekkie łatwe i przyjemne, które sie milo czyta a nie zadne intelektualne i ciezkie. Wszystko ogolnie bylo nastawione na uspokojenie. Ale na tych wczasach był ten incydent z ta histerią. I potem po powrocie od terapeutki powiedziała, że nie kocha ze miała watpliwosci ale juz jest pewna itd itp. Potem jak jej napisałem bardzo podobne rzeczy, ktore zaproponowalas to napisala ze wie ze mnie zranila i ze jestem cudem swiata ale ona jest pewna swojej decyzji przy czym napisala rowniez, że nie jest jej dobrze , ze jest jje pusto w domu... ehhh Napisalem jej kilka razy ze zawsze moze na mnie liczyc, ze jestem z nia. Napisalem tez o tej terapeutce. Myslalem nad tym co o niej powiedziala. I tak sobie mysle ze moze terapeutka powiedziała cos co ONA tak mogla odebrac mimo ze nie do konca o to chodzilo . Albo po prostu nie powiedziala konkretnie tylko na skroty. Trudno mi powiedziec. Nie wiem czy czesto zdarzaja się terapeuci ktorzy sa nie za fajni. Własnie tu jest problem. Dwa dni przed zerwaniem mowila o wspolnych planach. Sama szukala zwierzaka do adopcji. Uzgandialismy plan kiedy na co bedziemy razem chodzic. Potem obiad wspolny nastepnego dnia i bum. Tu jest tyle sprzecznosci. I nie potrafie uwierzyc w to, że tak NAGLE nic nie czuje. Przeciez osoba ktora wie ze to nie to nie planuje nic na dwa dni przed.
  3. Ja rozumiem i szanuję ,że jestes romantyczką ale proszę cię, opanuj gotowanie się twojej krwi bo naprawdę nie masz powodu :) Nie piszę bezceremonialnie. Kobieto nie chodziło mi o to żebyś mnie za rączkę prowadziła tylko żebyś przedstawiła swoją propozycję, nic więcej. Ja chcę się odezwać nawet teraz. Kilka dni temu się odezwałem to powiedziała zebym do niej nie pisał, że chce się odciąć. Napisałem w sprawie formalnej na temat jednej z mojej rzeczy, której nie mogłem znaleść to powiedziała ze jej nie znalazła i prosi mnie zdecydowanie zebym sie nie odzywal. Ze ona musi sie odciac, ze czuje sie kiepsko itd, itp. Pisałem do niej co drugi dzień i odrzuciła to. Naprawdę nie masz powodów się tak unosić :)
  4. bedzielepiej - To nie była manipulacja z mojej strony tylko stwierdzenie faktu. Jeśli powiedziała do mnie taką rzecz to powiedziałem ze jeśli to jej pomoże i tego chce to po powrocie do kraju się wyprowadzę. Nie było z mojej strony żadnej zagrywki. Nie będę się przyznawał do idiotyzmów w stylu " nie kocham jej" itd. bo tego typu ocena jest bardzo chybiona. Jakby mi nie zależało to bym nie czytał nie czytał na temat depresji i nie interesowałbym się tym. Może faktycznie obchodziłem się z nią trochę jak z jajkiem. Też teraz odnoszę takie wrażenie. Ale nie do końca było tak, ze nie było wgl mnie w tym związku. Ja mam swoją pasję, którą ciągle wykonywałem i wykonuję do tej pory. Miałem swoja pracę i sowje sprawy na których też się skupiałem. ale faktycznie traktowałem ją delikatnie. I nie piszę o tym wszystkim "lekko" . Nie jest mi lekko tylko nie czuje potrzeby rwania tutaj łachów. Chce po prostu porozmawiać na ten temat i mam dobre zamiary i chęci. Dobrze to wg. ciebie bedzielepiej co powinienem jej napisać w tym momencie jeśli niepisanie jest błędem? Chciałbym żeby nie było na tym temacie niepotrzebnej frustracji :) To jest naprawde niepotrzebne
  5. Mam nadzieję ,że takbędzie. Póki co jeszcze oczywiście będę czekał na rozwój sytuacji. Moze coś się ruszy. Przynajmniej mam taką nadzieję.
  6. Dzięki Eragon za ten tekst. Zdaję sobie sprawe, że z czasem to wszystko się ulotni . Po prostu jest to przykre bo chyba nie o to w tym chodzi. Jeżeli MACIE OCHOTĘ TO PISZCIE. Mimo, że postów takich jak ten jest sporo to może komuś właśnie ten przyniesie pomoc i spokój. Dzięki za szczere i konkretne odpowiedzi. Mam nadzieję,że to sie jakoś poskłada pozytywnie :)
  7. Na szczęście jestem osoba z silnym charakterem. Nie pisze do niej, to na ten moment jest bez sensu. Oczywiście ze się pozbieram . Nie ma innego wyjścia. Jej na ten moment nie ma. Może to jest jakas metoda. To będzie trudne ale dam rade. Liczę ze to się poukłada...może tez za bardzo się starałem.
  8. Racja. Czasem mialem dola ponieważ niektóre jej zachowania Bralem jako jek charakter a nie jako jej problemy. Teraz to wygląda jednak inaczej i jestem świadom ze momentami powinienem byl zareagować inaczej. Powiedz mi proszę jaki byl twój związek. Może nie szukam wzoru ale jakiegoś punktu zaczepienia. W tej sytuacji wącham sie czy odzywać sie do niej mimo jej niechęci czy czekać. Moim bledem bylo to ze czasem zapominalem o tej depresji i Bralem to za jej " zachowanie".
  9. Jezeli powiedzialaby mi kiedys ze z innym znalazła szczęście itd. To czulbym sie z tym zle. To byłaby pierwsza reakcja i czulbym zazdrość. Ze ktos ja dotyka, przebywa, smieje sie z nią. Ale mysle ze z biegiem czasu musiabym sie z tym pogodzić i zwyczajnie życzyć szczęścia. Tego typu uczucia maja momentami elementy szarości. Mysle ze czulbym wszystkiego po trochu ale na poczatku czulbym odrzucenie i zazdrość. To prawda. Nie czuje sie oceniany spokojnie:) zalezy mi na tym aby osoby z doświadczeniem w takich relacjach z osobami dotkniętych depresja wypowiedziały sie na ten temat. Bo teraz wiem i widzę ze taki związek jest czymś innym niż zwykle związek. Po prostu staram soe to sobie poukładać w glowie i spojrzeć na to możliwie najpelniej jak się da. I dla niej i dla siebie
  10. Oczywiście dar masz racje, ze wszystko to są czyste dywagacje. Jak większość tematów niepewnych na świecie ten również jest dywagacja. Nie szukam zapewnień ze wszystko będzie dobrze. Ja bym bardzo chcial żeby byla szczęśliwa. Jesli okaże się po czasie ze ona nie chce to ok. To nie zmieni tego ze bede chcial jek szczęścia. Nie czuje poczucia zemsty czy takich rzeczy. Mysle ze jest to z mojej strony szczere uczucie skoro liczy sie dla mnie ulga i szczęście drugiej osoby do której cos czuje. Po prostu zdaje sobie sprawę ze to jest inna sytuacja niż normalnie. Tu jest wiele czynników których ona sama nie rozumie. I może siebie krzywdzę ale czuje ze to jeszcze nie koniec tego wszystkiego i zwyczajnie to sie kupy nie trzyma. Oczywiście ze zyje pewnego rodzaju nadzieja, to chyba normalne. Zalezy mi na niej bo to jest osoba ( mimo wad) ktora jest tego warta. Chcialbym po prostu dowiedziec sie czy takie reakcje drastyczne przy depresji są możliwe
  11. Właśnie o to mi chodzi. To co mówi i oznajmia jest sprzeczne z jej innymi rzeczami, które robi lub mówi. Rozmawiałem o tym z terapeutka i powiedziała, że to mogła byc pewnego rodzaju ucieczka. Ze nigdy wczesniej nie dostala tego rodzaju troski i dobra i przytłoczyło ją to w pewien sposób i rozchwiało więc zakończyła to tak jak zakończyła.Jak napisalem jej po rozstaniu dlugą wiadomość w której powiedziałem wszystko co czułem i żeby nie uciekała to też pisała, że dla niej po prostu "nic więcej tam nie ma". I nawet nie moge pisac w sprawach czysto formalnych bo ona chce się odciąć. Człowiek z wątpliwościami, które są przemyślane nie zachowuje się w taki sposób.
  12. Ja nie oczekuję zapewnienia, że wszystko będzie dobrze. Nie o to mi chodzi . Rozumiem też, że takich tematów jest "wiele". Mam nadzieję, że moj temat nie jest jakimś wielkim problemem :) Całkowicie zdaję sobie sprawę, że różnie może być. Nie mogę jednak zapomnieć o tych nieścisłościach. Przecież ktoś, kto nie czuje nic do drugiej osoby nie mówi o wspólnych planach na 2 dni przed zerwaniem. Osoba powinna też czuć jakąkolwiek ulge choćby minimalną a nie się męczyć i "przyzwyczajać się" itd. Nie mogę wyzbyć się wrażenie, że coś tu nie gra po prostu. I to nie tak, że były jakies awantury. Było spokojnie . Były małe sprzeczki , lekkie starcia ale tego się uniknąć nie da i nawet dobrze. Zawsze się godziliśmy.
  13. Witam serdecznie wszystkich forumowiczów. Jestem tu nowy i mam nadzieję, że ktoś mi pomoże poukładać w głowie mój problem. Przez pół roku byłem z dziewczyną cierpiącą na depresję. Kiedy ją poznałem od razu temat wyszedł na jaw. Zobaczyłem aptekę leków, które bierze itd. Nie przeraziło mnie to, nigdy nie przerażało. Mamy po 22 lata. Studiujemy kierunki które są dla nas jednocześnie pasją. Można powiedzieć,że od razu między nami zaiskrzyło.Może zabrzmi to śmiesznie ale po miesiącu zamieszkaliśmy ze sobą. Obawiałem się, że nie będziemy się dogadywać czy coś ale nie było żadnych problemów. Pomagaliśmy sobie, wspieraliśmy się nawzajem. Miałem problemy ze studiami przez c były lekkie spięcia ale ostatecznie wspierała mnie i była przy mnie. Dobry nastrój trwał mniej więcej do końca pazdziernika. Pogoda sie pogorszyła i jej również się zaczęło pogarszać. Były momenty że leżała w łóżku i płakała albo nie miała na nic siły. Nie mówiłem wtedy nic i ją przytulałem . Mowiła, ze wtedy jej lepiej i faktycznie sie uspokajała. Zasypiała przy mnie. W listopadzie mielismy pierwsza powazniejsza klotnie. Wyładowała swoją złość na mnie na jakiś temat kompletnie nieistotny. Uniosłem się wtedy honorem i wyszedłem z restauracji ( to sie stalo w restauracji). Napisala mi ze ona nie wie co ma teraz zrobic, czy wrocic do domu czy nie. Czy ona powinna z kims byc w jej stanie i czy ona mnie kocha. Powiedziala ze chyba nie itd. Powiedzialem ze sie pakuje. Przyszla do domu , jakos to sobie wszystko wyjasnilismy i było potem dobrze. Pojechalismy do Holandii na kilka dni , bylo bardzo fajnie. Po powrocie mowila ze to nas zblizylo itd. Miesiac po tym wydarzeniu powiedziala ze mnie kocha. Byly lepsze chwile i gorsze ale bylo w porzadku. Lubilismy sie razem lenic, ogladac filmy. Zaczelismy chodzic na taniec towarzyski razem. To byl wlasciwie jej pomysl ale strasznie mi sie podobalo. Gorsze chwile zaczely ojawiac sie gdy zaczela chodzic na terapie. Stwierdzila ze ona jest w takim stanie ze ona chce to pokonac i nie wytrzyma tak dluzej. Od momentu chodzenia na terapie zaczela byc coraz bardziej zamknieta w sobie. Nie chciala za bardzo mowic o tych terapiach. Zaproponowalem ze moe z raz pojde z nia do tej terapeutki . Powiedziala ze terapeutka stwierdzila ze to jeszcze za wczesnie. Krytyczny moment nastapil tuz po feriach. Polecielismy do cieplych krajow. Bylo w porzadku choc terapeutka troche sie bala o ten wyjazd ze wzgledu na jej stan. ( Nic mi nie chciala mowic o tej terapii za mocno). Pewnego dnia zaczelismy rozmawiac o sprawach erotycznych. Powiedziala ze ona ma jakies blokady itd. Nie ocenialemi nie krytykowalem jej tylko staralem sie wyjasnic ze przy mnie nie musi miec sztucznych blokad ze nic jej nie grozi i zeby strarala sie nie dodawac sbie pewnego rodzaju krzywdy i ze jestem z nia. Kompletnie sie rozkleila. Powiedziala ze nie wie czy mnie kocha. Ze jak na mnie patrzy to ma jeden wielki wyrzut sumienia. Ze ona nie jest dobra a ja jestem takicudowny itd. Wyszedlem z pokoju. Po chwili wrocilem z herbata i powiedzialem ze ok jesli nie chce byc ze mna i jest jej zle to po powrocie z wczasow sie wyprowadze. Natychmiast byla reakcja ze ona nie chce ze nie wie co ją napadło , ze bedzie tesknic za wspolnymi chwilami ze to jest wszystko dla niej super wazne i to byl napad watpliwosci itd. Potem mialem lekkiego dola przez nastepne dni wyjazdu i czesto pytalem czy jest pewna ze wszystko ok itd. Chcialem byc pewny chociaz troche. Gdy wracalismy samolotem mowiła o wspolnych planach pojscia na silownie, wziecia drugiego kota. Chodzenia na taniec itd. Poruszyla nawet temat terapii i ze fajnie by bylo jakbym z nia pochodzil na trampoline. Bylem na prawde podjarany tym ze moge ja jakos wesprzec, byc w tym. Walentynki przebiegly w porzadku. Byl obiad rodzinny i wszystko bylo ok . Nastepnego dnia obudzilem sie pozno ze wzgledu na przesuniecia czasowe wywolane podroza. Przyszla do domu zaplakana od terapeutki...ze przeprasza ze mi to zrobi. Spytalem czy mam sie wyprowadzic. Powiedziala ze tak. Ze mnie nie kocha . Ze to nie to. Ze to jednak nie byla do konca histeria na wyjezdzie. Spytalem czy teskni za mna jak jade do pracy i wracam wieczorem albo czy lubi moje towarzystwo oraz inne rzecy scisle zwiazane z uczuciami. Na wszystko odpowiedziala twierdzaco. Spytalem co sie u tej terapeutki stalo. Powiedziala ze opowiedziala terapeutce oswoich watpliwosciach i ze terapeutka powiedziala ze ze wzgledu na szacunek do mnie i do sibeie powinna to zakonczyc....Jej przeszlosc nie byla rozowa. Jej poprzednie zwiazki byly niewypalem. Potem krótkotrwale przygody i uciecki. Niskie poczucie wlasnej wartosci, obrzydzenie do samej siebie. Miala ciezkie relacje z rodzicami. szczegolnie z mama ( DDA). Nigdy wczesniej tak naprawde nie doznala takiego bezinteresownego uczucia ciepla od kogos. Jest ona osoba zamozna. Czesto mowila ze ona nic soba nie reprezentuje , ze nie widzi celu , nie ma swojego miejsca w swiecie. Czytalem o tym wszystkim i jest to podobno dosc powszechne ze poczatki terapii sprawiaja ze osoby dotkniete depresja uciekaja i wyzbywaja sie w taki sposob osob dajacych uczucie. Powiedziala ze nie chce zebym do niej pisal nawet jesli chodzi o sprawy formalne takie jak np. moje rzeczy. Nie wiem do konca co mam robic. Rozumiem i zdaje sobie sprawe ze ie powinienem sie odzywac i nie bede tego robił. Poszedłem do terapeutki zeby dostac akies porady i dowiedziałem się, że to jest bardzo prawdopodone że to jest ucieczka. Ze to ze mowi ze mnie nie kocha itd jest spowodowane ta cala sytuacja ktora na ten moment ja przerasta gdyz ona sama nie wie co sie dzieje. Chciałbym sie czegoś dowiedzieć na ten temat. Może któs przeżył coś podobnego i czy jest sens czekania ? Pozdrawiam serdecznie!
×