Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Zapewne ja jestem jedna z tych osób, które w wielu

 

przypadkach daja ta sama rade- psycholog! Saturn o to tu chodzi, że nerwice leczy właśnie psycholog......nie kto inny. Jeżeli

 

uwazasz, że sam dasz rade, ok, próbuj:) Ja z mojego doświadczenia moge powiedziec tylko tyle, ze ja przez dwa lata byłam

 

pewna ze dam rade "sama" i tylko zagłebiłam sie w to jeszcze bardziej- taki był efekt tego mojego myslenia! Czy wiesz w

 

którym momencie zabłądziłeś w swoim myśleniu? Jeżeli nie, to nie jestes w stanie tego zmienic........bo nawet nie wiesz w

 

czym jest problem.......O lekach tez kiedys myslałam, ze to ostatnia deska ratunku........a teraz sama łykam.......

W

 

ogóle sie z Tobą nie zgadzam, że wizyty u psychologa czynią nas zależnych od pomocy z zewnątrz, wydaje mi sie ze tu jestes w

 

duzym błędzie. Psycholog motywuje do myslenia i otwiera oczy............a nie podejmuje za nas decyzje. Mysle, że błędnie

 

interpretujesz pomoc jaka można otrzymać w gabinecie.

Troche mamy inne zdania na ten temat, ale trzymam kciuki:)

 

Pozdrawiam:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam nerwicę jakieś pół roku, za 2 tyg. pierwszą wizytę u

 

psychologa, już się zastanawiam jak ja wytrzymam te czternaście dni, na początku moja nerwica to było nic, lekki stres. Teraz

 

mam pełnoobjawową nerwicę lękową, zrozumiałam to niedawno, przedtem podejrzewałam poważną chorobę psychiczną. Czasami rano

 

boję się otworzyć oczy i wstać z łóżka, ataki mnie przerażają, najgorsze jest to że właśnie zaczęłam studia w mieście

 

oddalonym o 700 km. od mojego - to dopiero wyzwanie dla człowieka z nerwicą, co? Boje się że mi się nie uda, ale nie

 

przestanę walczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Olka ja niegdy nie powiedziałem, ze mam racje, bo nie

 

jestem specjalistą.

Ale spróbuje, a dokąd mnie to zaprowadzi to nie wiem.

Całkiem możliwe żę nie dam rady, choć myśle,

 

że możę mi się jednak uda.

Wprawdzie nie wiem jak, ale stram się myślec pozytywnie...

A Tobie na ile pomogły

 

wizyty?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!!!

Wiesz Saturn ja również się z tobą nie zgadzam w

 

pewnej kwestii. Na poczatku gdy tylko zachorowałem świat mi się zawalił, wszystko co do tej pory ceniłem straciło dla mnie

 

sens i wartość. Po dwóch miesiącach poszedłem do psychologa. Byłem gotowy zacząć łykać jakieś psychotropy, byle by tylko te

 

lęki zniknęły. Psycholog objaśnił mi cały schemat brania leków i powiedział iż dobierzemy program sesjii, tak abym nigdy ich

 

nie musiał łykać. Cała terapia trwała półtora miesiąca (dwa razy w tygodniu). Rozmawiałiśmy na niej o wszystkim.

 

Od

 

końca terapii minęło już 7 miesięcy, a ja czuje się juz w 80% wyleczony. Nauczyłem się radzić z moimi problemami, nawet tymi

 

większymi (więc nie latam do psychologa). Leków nie biore i nie brałem, również nie rozumiem osób które je biorą (może są w

 

takim stanie jak ja przed terapią). Według mnie leki to iście na łatwiznę (chwilowe uczucie spokoju). Nie jestem lekarzem,

 

ale wydaje mi się że każdy może z tego wyjść bez leków, tylko jednym potrzeba trochę więcej czasu.

Za to psychologa

 

popieram, pod warunkim że osoba która do niego idzie wie po co tam idzie. Psycholog nie jest przecież magiem, nie machnie

 

czarodziejską różczką i nerwica zniknie (po niektórych postach pożna tak wywnioskować). Ma on pokierować osobe chorą na

 

właściwy tor w walce z tą chorobą.

Jeżeli pacjent nie zacznie intensywnie nad soba pracować to taka terapia nic nie da. A

 

osoba leczona uzna ją za niepotrzebną i nieskuteczną. U mnie wizyta u psychologa była początkiem walki. To on mnie pokierował

 

i dał nadzieję w wyleczenie.....

 

Zgadzam sie że ta choroba wymaga od nas większego wysiłku, nie jest to jak to ująłeś

 

grypa, którą mozna wyleczyc lekami. Przyczyna newicy tkwi w naszej psychice i naszych myślach (nie jest to żaden wirus,

 

bakteria). Przecież myśli i czegoś nienamacalnego (psychiki) nie da sie leczyć lekami. Można leczyć tylko skutki nerwicy,

 

jej objawy, ale czy oto nam naprawdę chodzi?

Hmm, moze niektórym tak, ale ja podjąłem walkę bez wspomagaczy, nieraz jest

 

ciężko, ale dam radę i tego życzę wszytkim!!!!!

 

POZDRAWIAM OPTYMISTYCZNIE!!!!! :D:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mnie pomaga przeczytanie, że ktoś czuje podobnie jak ja, że

 

pewne lęki, czy objawy nie dotyczą tylko mnie. Wydaje mi się, że to forum jest właśnie po to, żeby móc się podzielić z innymi

 

tym co czujemy. Wyobraż sobie, że ktoś dostaje ataku paniki po raz pierwszy, nie wie co się z nim dzieje, wydaje mu się, że

 

jest poważnie chory, a tymczasem to "tylko" nerwica. I o tym, że to "tylko" nerwica być może dowie się tutaj, zanim jeszcze

 

trafi do lekarza. Możliwość tzw. "wygadania się" również pełni rolę terapeutyczną. Nerwica to niestety nie grypa, bo jeszcze

 

nie słyszałam o takiej, która by trwała tylko kilka dni. Ale oczywiście wyleczyć się z niej można, czego ja jestem żywym

 

przykładem :) .

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pewnie, że myśl o tym iż istnieją tacy ludzie jak my jest

 

pocieszająca tzw. szczęście w nieszczęściu, tylko trzeba odrzucić od siebie myśl o nerwicy o lękach, nie myśleć o tym i nie

 

czytać. Ja też się kiedyś wyleczyłam z nerwicy i wyobraź sobie, że po roku wszystko wraca, i masz przykład, że to nerwica,

 

wiesz o tym wyleczyłeś się a pomimo to nic nie pomaga. Walka w tym momencie staje się marna. Chociaż wszyscy mamy podobne

 

objawy to u każdego z nas problem leży w czymś innym więc tu się różnimy i to co Tobie pomaga na innych działa z odwrotnym

 

skutkiem. Jednemu pomoże czytanie książki a u innego w takim momencie nasili się atak i zamyka się błędne koło. Chodzi, że ci

 

ludzie zamiast wlaczyć poprostu wylwają swoje smutki, mówią o swoich objawach i ciągle myślą o tej nerwicy zamiast z nią

 

walczyć. Uwierz mi, że odizolowanie się od tego wszystkiego jest lepszym lekarstwem niż cokolwiek.pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

E tam to jeszcze nic, ja to miałem takie akcje, że np.

 

przez tydzień pod rząd mnie trzymało takie cholerstwo że nie mogłem się wysłowić - bo się zacinałem i do tego bełkotałem jak

 

nawalony :)) nie mogłem mówić zbyt wyraźnie - jakbym miał gębę zamarźniętą. Na szczęście po dopaleniu magnezem przeszło :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aby dojść do takiego wniosku,że nerwicy nie wyleczy się

 

lekami, potrzeba naprawdę dużo czasu.Przynajmniej w moim przypadku tak było, przez 2 lata z przerwą brałam leki, czułam się

 

przy nich super więc myślalam za każdym razem że jestem już zdrowa, lekarz proponował mi psychoetrapię ale ja uważałam że to

 

mi nie potrzebne, bo czuję się dobrze , w zasadzie to nic mi juz nie dolega , nie mam juz nerwicy więc nie ma sensu chodzić

 

po jakiś psychologach. Zrozumiałam w czym jest rzecz dopiero jak zaczęlam czytać wypowiedzi ludzi na tego typu forach i jak

 

po każdym odstawieniu leków objawy wracały.

 

Jednak nie jestem zupełna przeciwniczką brania lekow, w niektórych

 

przypadkach, szczególnie na samym początku walki z chorobą, kiedy człowiek nie jest nawet w stanie wyjść z domu, może sobie

 

pomóc w ten sposób i doprowadzić się do w miarę normalnego stanu, żeby móc chociażby dojechac do psychologa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak sam stwierdziłeś: na każdego działa coś innego. Jeśli

 

Ciebie czytanie takich postów przygnębia, to masz rację, nie czytaj ich. Pamiętaj jednak, że wiele osób tu piszących czeka

 

na jakiś odzew, choćby w stylu "nie jesteś sam, ja też to czuję, też tak miałam, itd.".

Tak czy inaczej życzę powodzenia w

 

walce z nerwicą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja napisałam a nie napisałem bo jestem dziewczynką :P , ale

 

nieistotne. Ja nie powiedziałam, że nie lubię czytać bo czasami wchodzę i czytam sobie posty, tylko przygnębia mnie fakt, że

 

tych ludzi jest tak dużo i ciągle przybywa w jakich my czasach żyjemy, że coraz więcej ludzi siada psychicznie - porażka.

 

moze powinno się tu pisać w innym tonie jakby takiego podnoszenia na duchu a nie o objawach i tej posranej chorobie

 

(przepraszam za wyrażenie). Faktem jest że tylko osoba która doświadczyła tego typu objawów potrafi nas zrozumieć co czujemy

 

i przeżywamy, bo np. dla mojego faceta to jest nie logiczne, że nic mi nie jest a mnie boli. Fakt faktem ciężko to komuś

 

opisać jak silna jest nasza psychika i jak na nas wpływa. Ja podjełam walkę albo raczej przyzwyczaiłam się do tych objawów i

 

już mnie to tak nie przeraża - ale jeszcze nie jest tak jak bym chciała i to mnie wkurza.!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko zalezy od tego na kogo sie trafi.Zwlaszcza w

 

obecnych czasach.Czasami "prywatnie "to tylko kasiorke ciagna od czlowieka.Rozne z tym bywa.A na "kase chorych" tez roznie.Ja

 

chodzilem do psychiatry "panstwowego" i bardzo sobie te pania chwale.Naprawde dobrze trafilem.Wiesz jak sie wydawalo 100 zl

 

miesiecznie na leki/tak srednio u mnie/to placenie jeszcze za wizyty.............gdy z kasa krucho.No sam wiesz.Najlepiej to

 

sie popytac,nawet poprzez takie forum.Ludzie wiedza kto jest dobry a kto nie za bardzo,gdzie isc warto a gdzie sobie

 

odpuscic.Podobno kto pyta...........Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak na moje oko to przede wszystkim ważne, żeby być leczonym

 

przez dobrego psychologa, zważywszy na to, że to on powinien wiedzieć jak poukładać w głowie, żeby było ok. Głównym zadaniem

 

psychiatry jest natomiast przepisywanie leków, czyli leczenie skutków choroby a nie jej przyczyn. Po wizycie u dobrego

 

psychologa sam możesz zasugerować psychiatrze co ma Ci przepisać. Droższy psycholog nie oznacza lepszy, także proponuje

 

spróbuj najpierw pójść do państwowego, a jak się okaże, że leczy Cię na "odpieprz" to spróbuj prywatnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Marku jeżeli chodzi o pomoc to zapraszam cię do

 

ośrodka interwencji kryzysowej w twoim mieście uzyskasz tam darmową pomoc od specjalistów jeżeli jesteś w kryzysie możesz

 

zadzwonić zawsze o każdej porze dnia i nocy ośrodki te działają 24h są tam zawsze interwenci którzy z tobą pogadają i może

 

coś poradzą w ciągu dnia są terapeuci jeżeli chcesz się skontaktować ze mną to możesz na forum

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mam problemow z widzeniem... i co najwazniejsze nie

 

mam problemow z obawa o wlasne zycie... jak mialem moze 10 - 12 lat to dokladnie tak wlasnie mialem.. ciagle sie balem ze ja

 

jestem na cos chory a inni tego nie dostrzega w pore.. zawsze "upiekszalem" swoja chorobe do wyjatkowej... ze akurat to ja

 

cos mam co jest rzadkie i nikt tego nie wykryje.. Co zabawniejsze moja przyjaciolka zawsze byla na przyklad madrzejsza od

 

lekarzy... zawsze byla o krok od nich do przodu.. w domu gromadzila atlasy medyczne... i zawsze znalazla jakis szczegol o

 

ktorym lekarz nie powiedzial a wlasnie ona "go miala".... wiecie... wtedy .. jak mialem 12 lat ktos mi pomogl... moja

 

matka..... dlugo mi tlumaczyla na rozne sposoby... jak juz nic nei pomagalo... to stalo sie cos innego... pewnego dnia

 

powiedzialem sobie "Boze jesli chcesz mnie zabrac to to zrob.. przeciez ja i tak nie mam na to wplywu, czy to beda bakterie,

 

czy wylew, czy np samochod ktory mnei przejdzie, czy moze np ufo spadnie mi na glowe, to Ty decydujesz.. ja nie mam na to

 

wplywu, chocbym siedzial przez caly dzien podpiety do aparatury w szpitalu ktora ciagle mnie bedzie monitorowac na wszystkie

 

mozliwe sposoby".. tego mnie matka nauczyla... powtarzalem to sobie.. i szedlem do przodu... pamietam jakie to bylo piekne

 

uczucie jesc obiad brudnymi rekami nie bojac sie ze mam na nich bakterie... zabawne ale piekne... od tamtego czasu mam

 

odwrotnie... powtarzam sobei ze wszystko moj organizm zniesie.. nawet nei chodze juz praiwe wogole do lekarza, bo mam taka

 

silna "wiare w mozliwosci wlasnego ciala" ze wszystko przezyje...ostatnio nawet zapalenei oskrzeli przezylem bez lekarza,

 

chodzac do pracy.... wiecie... cialo ludzkie i jego psychika sa bardzo powiazane... to udowodnione naukowo, ze jesli czlowiek

 

sie dobrze czuje to i jest zdrowy... sa nawte przypadki (niedawno slyszalem w tv) ze nosiciele hiv potrafią sie wyleczyc i

 

przestac byc nosicielami... jak to mozliwe??? Jak czlowiek chce to potrafi!!! To wszystko jest w naszej psychice...

 

 

 

wymyslcie sobie najbardziej skrajna sytuacje zwiazana z waszymi lekami.. postarajcie sie z ta sytuacja pogodzic... ze

 

wyjdziecie np na zewnatrz i umrzecie na chodniku z psem.... cos co dobrze wiecie ze sie nie zdarzy bo bardziej prawdopodobne

 

jest ze was samochod np przejdzie... ale wyobrazcie sobie to.... w naszym swiecie nie konczy sie zycie... poaptrzcie na to

 

jak na poczatek czegos wiekszego... to zabrzmi smieznie ale ja myslalem "umre .. ok ... to umre... ale to nie koniec, kazdy

 

musi kiedys umrzec"... mi to pomagalo.... mozliwe ze wlasnie taki sposob myslenia polaczony z jakims "unormowaniem" swojego

 

zycia i stopniowym wyeliminowaniem "czynnikow stresowych" pomogl mi!... moze wam to tez pomoze!??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Astro pomimo tego ze robie magisterke nie bede uzywac duzych

 

liter znakow interpunkcyjnych i nie bede pisac jak w szkole kazali :P hehehheheh bo mam takie widzimi sie

 

hehehhehehe;P

 

Na szczescie jest administracja [[[: (dop.

 

Lith)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychiatra/z cala ta farmakologia/ jest po to aby" pacjet"

 

mogl,bez "nieprzyjemnych przygod" chodzic na terapie do psychologa.A zadaniem psychologa jest pokierowac tak "pacjentem" by

 

wizyty u psychiatry staly sie zbedne.Nerwica to choroba jak kazda inna i gdy jej objawy sa tak nasilone ze zaczynaja

 

paralizowac zycie czlowieka wtedy,no niestety,pozostaje wizyta u lekarza.Moim zdaniem jezeli juz ktos decyduje sie na

 

opisywanie na forum swoich,nazwijmy to ogolnie objawow,to znaczy ze zaburzenia te przeszkadzaja mu w normalnym

 

funkcjonowaniu.Sam sobie nie daje z tym rady.J teraz pytanie:czekac az "przypsze do muru" czy skorzystac z porady ludzi

 

ktorzy sie na tym znaja?To pytanie zostawiam bez odpowiedzi.............

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!!!

Wiesz nju łan ja również podchodziłem tak do

 

ataków. Jeżeli mam zemdleć, to niech tak będzie, jeżeli mam umrzeć to też niech tak będzie. Ale jak widać przeżyłem!!!!! I

 

czuję sie wyśmienicie. Również uważam iż psychika ludzka i ciało jest powiązane (przykładem jest nasza choroba).

Jest ona

 

pełna tajemnic (psychika oczywiście), i wiem iż wiara moze zdziałać cuda. Jednak zauważ że nie wszyscy mają silną psychike,

 

przy nawet najmniejszych niepowodzeniach potrafią się załamać i wtedy żadne argumenty nie przepowiadają do danej osoby.

 

 

Może kluczem do wzmocnienia naszej psychiki jest ćwiczenie silnej woli, ponieważ bez niej szybko sie

 

poddajemy......

Pozdrawiam!!!! :D:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od trzech miesięcy w dzień mam stany podgorączkowe (do

 

37, 8 nasilające się szczególnie podczas jazdy samochodem, gdy chodzę ( max 37,4) lub lęzę w łóżku ( max 37,2 ) te stany

 

podgorączkowe są znacznie niższe. W nocy temperatura zaś spada do 36,0 C a nawet niżej. Temperatura zmienia się co godzinę.

 

Od miesiąca jestem coraz bardziej zdenerwowany, często drże, denerwuję się przy jeździe samochodem, często bywam śpiący, nie

 

mogę się skupić. Czasami bardzo krótko boli mnie brzuch, okolice serca - właściwie ból pojawia się wróżnych miejscach - jest

 

krótki i niedokuczliwy. Czasami wieczorem czuję się że jestem zupełnie zdrowy. Zawsze byłem osobą nerową i spietą. Ale takich

 

skoków temperatury nigy nie miałem. Leżałem na oddziale wewnętrznym - jednak wszystkie robione tam wyniki były prawidłowe. W

 

tym roku miałem sporo stresów. Proszę o pomoc - czy takie skoki temperatury może powodować nerwica? Ja tak dalej nie mogę

 

funkcjonować!

 

mój mail: kompstar@interia.pl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×