Skocz do zawartości
Nerwica.com

Przeszkadzam mu w karierze/złamane serce


Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

Piszę do Was bo nie wiem już co robić.

Czuje,że moja depresja sięgnęła zenitu.Obecnie biorę leki,ale ta sytuacja sprawiła,że już nie mam ochoty na nic.

Byłam z kims w związku na odległość( ale to nie ma znaczenia).Zdałam sobie sprawę,że nie dawałam mu przestrzeni życiowej,byłam zazdrosna.

Dziś usłyszałam,że przeszkadzam mu w karierze i nie możemy być już razem(On wiedział,że miałam depresje ale ma to gdzieś.) Teraz jestem zupełnie inna!

Dzięki niemu miałam plany,grunt pod nogami a teraz nie mam nic.Nie mam swoich planów.Nie wiem gdzie chce być,co robić.

Kiedy wyobrażam sobie że znajdzie jakąś dziewczynę we Włoszech.....czuje złość. On wie ,że się zmieniłam,ale i tak ma to gdzieś.To ja pomagałam mu we wszystkim,lista jest długa.Jak można powiedzieć komuś po 3 latach że przeszkadza w karierze.Boje się ,że mam obsesję...że nie będę mogła o tym zapomnieć.Wstać z łóżka,pracować.On zawsze był zdystansowany,a ja nie...nawet teraz straciłam już swoją godność "/

Chcę po prostu spać.....nienawidzę siebie ,że tak dużo z siebie dałam i że jestem taka walnięta.Pochodzę w domu DDD,kiedy kocham to bardzo mocno.Co mam na to poradzić.....nie jest to moją winą.Chciałabym mieć w*jebane na wszystko i mieć dystans...nie umiem.

Cierpienie psychiczne z powodu tej sytuacji nie daje mi żyć.Mam dość.

I co ja mam z tym zrobić?

Do tego prowadzi miłość -> do cierpienia, depresji, załamania itp. Za kilka chwil szczęścia płaci się 100 ton bólu i cierpienia.

Pytanie tylko czy warto było i czy warto jest?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wolę być człowiekiem ze świadomą konstrukcją priorytetów niż jakimś dziwnym tworem bez układu nerwowego ;)

czytam i kompletnie nie wiem o co Ci chodzi. Priorytety ksztaltuja sie nam wraz z dorastaniem i nabywaniem pewnych doswiadczen..spory wplyw ma tez srodowisko w jakim dorastamy. W rodzinie gdzie jest kult pieniadza raczej priorytetem nie beda uczucia, rozne priorytety maja dzieci a rozne dorosli. Co to ma wspolnego z genami?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wolę być człowiekiem ze świadomą konstrukcją priorytetów niż jakimś dziwnym tworem bez układu nerwowego ;)

czytam i kompletnie nie wiem o co Ci chodzi. Priorytety ksztaltuja sie nam wraz z dorastaniem i nabywaniem pewnych doswiadczen..spory wplyw ma tez srodowisko w jakim dorastamy. W rodzinie gdzie jest kult pieniadza raczej priorytetem nie beda uczucia, rozne priorytety maja dzieci a rozne dorosli. Co to ma wspolnego z genami?

Podałam już fragment z encyklopedii( i nie tylko) oraz wyjaśniłam dogłębnie o co dokładnie mi chodzi. Przykro mi, ale nie potrafię już tego rozbić na więcej części pierwszych. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

Piszę do Was bo nie wiem już co robić.

Czuje,że moja depresja sięgnęła zenitu.Obecnie biorę leki,ale ta sytuacja sprawiła,że już nie mam ochoty na nic.

Byłam z kims w związku na odległość( ale to nie ma znaczenia).Zdałam sobie sprawę,że nie dawałam mu przestrzeni życiowej,byłam zazdrosna.

Dziś usłyszałam,że przeszkadzam mu w karierze i nie możemy być już razem(On wiedział,że miałam depresje ale ma to gdzieś.) Teraz jestem zupełnie inna!

Dzięki niemu miałam plany,grunt pod nogami a teraz nie mam nic.Nie mam swoich planów.Nie wiem gdzie chce być,co robić.

Kiedy wyobrażam sobie że znajdzie jakąś dziewczynę we Włoszech.....czuje złość. On wie ,że się zmieniłam,ale i tak ma to gdzieś.To ja pomagałam mu we wszystkim,lista jest długa.Jak można powiedzieć komuś po 3 latach że przeszkadza w karierze.Boje się ,że mam obsesję...że nie będę mogła o tym zapomnieć.Wstać z łóżka,pracować.On zawsze był zdystansowany,a ja nie...nawet teraz straciłam już swoją godność "/

Chcę po prostu spać.....nienawidzę siebie ,że tak dużo z siebie dałam i że jestem taka walnięta.Pochodzę w domu DDD,kiedy kocham to bardzo mocno.Co mam na to poradzić.....nie jest to moją winą.Chciałabym mieć w*jebane na wszystko i mieć dystans...nie umiem.

Cierpienie psychiczne z powodu tej sytuacji nie daje mi żyć.Mam dość.

I co ja mam z tym zrobić?

Do tego prowadzi miłość -> do cierpienia, depresji, załamania itp. Za kilka chwil szczęścia płaci się 100 ton bólu i cierpienia.

Pytanie tylko czy warto było i czy warto jest?

 

 

Nie.Nie było warto.

Niestety nie wiem czy w ogóle będę w stanie zapomnieć o tym osobniku.

Za bardzo otworzyłam się emocjonalnie i duchowo na właściwie obcą mi osobę, licząc że pokocha mnie miłością bezwarunkową

z moimi wadami i zaletami.

Wszystko mi o nim przypomina i to mnie złości...cóż,chyba wolę te okropne uczucie pustki i samotności( choć jest wokół mnie pełno ludzi) niż kochać i cierpieć.Nie sądzę by znalazła się osoba która pokocha mnie jak ja ją więc mój wybór jest już prosty.

Mój cel teraz to wyleczyć się z fascynacji osobą która mnie skrzywdziła.Ale czy to możliwe? Chyba nie....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

HarajukuAino, może pomyśl na to w ten sposób, że ten frajer nie mysli o Tobie wcale tylko posuwa inną pannę :?: Może taka świadomość pomoże Ci w zaprzestaniu idealizowaniu go.

 

-- 07 cze 2014, 11:38 --

 

Wiem dokładnie co czujesz bo DDD własnie mają taki problem,że jak kochają to bardzo mocno i są podatni na zranienia na dodatek widzę, że masz też sporą empatię bo myslisz ciągle o nim i obwiniasz się o to, że on Cię nie chce znać. Odwróć troszkę sytuację na swoją korzyść, że to on zaprzepaścił potencjalny związek z taką fajną dziewczyną i moze kiedyś pożałować.

 

-- 07 cze 2014, 11:41 --

 

,że przeszkadzam mu w karierze i nie możemy być już razem(On wiedział,że miałam depresje ale ma to gdzieś.)

jak można powiedzieć komuś po 3 latach że przeszkadza w karierze.Boje się ,że mam obsesję...że nie będę mogła o tym zapomnieć.

Chcę po prostu spać.....nienawidzę siebie ,że tak dużo z siebie dałam i że jestem taka walnięta.Pochodzę w domu DDD,kiedy kocham to bardzo mocno.Co mam na to poradzić.....nie jest to moją winą.Chciałabym mieć w*jebane na wszystko i mieć dystans...nie umiem.

Cierpienie psychiczne z powodu tej sytuacji nie daje mi żyć.Mam dość.

?

No to zwykły burak któremu brak empatii i jest egoistą. On czasem nie jest zaburzony bo za normalne takie teksty nie są? W pysk go odwinęłaś za takie słowa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

HarajukuAino to właśnie jest tak gdy w zwiazek z drugą osobą zaangażujesz uczucia. Z czasem traci sie nad nimi i nad tym wszystkim kontrole, druga strona sie zbiesi i masz babo placek. Lepiej zatem nie angażować sie zbytnio uczuciowo by później nie cierpieć. Życie czas i nieudane związki tego właśnie uczą :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

khaleesi no co Ty piszesz :shock: kobieta z klasą nie powinna używać pięści do rozwiązywania spraw miłosnych :hide:

 

tutaj czas potrzebny, teraz wejdzie etap złości, później zły stan minie... autorka powinna iść na zakupy, jest ładna pogoda więc i poszczuć trochę odkrytymi nogami, poznać nowych ludzi - najlepiej niech jedzie na ten zlot w toruniu co będzie niedługo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, najlepiej mieć do wszystkiego dystans, kochać głównie rozumem, nie sercem, mieć swoją dumę, honor, godność. Znam wiele związków opartych na takim właśnie pojmowaniu miłości. Emocji szukają oczywiście w zdradach, romansach, ale są razem, bo mają dzieci, wspólne pieniądze. Mają jednak tę zaletę, że nie zatracili się w swoim uczuciu do partnera i zachowali "godność". Po prostu rewelacja. ;)

 

Zresztą... ja też nie umiem kochać w taki zachowawczy sposób, chyba nawet bym nie chciał. Kto umie i chce, niechaj pierwszy rzuci prozakiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bez szacunku nie ma miłosci, jest układ, jak sie kogos nie sznuje to sie zdradza i zle traktuje, o miłosc trzeba zabiegac ale ludzie, którzy zdradzaja albo sa w staie rozbic zwizek nie kochaja nikogo oprócz własnej przyjemnosci i własnego ego,miłósc nie bierze sie z powietrza miłosc to ciezka praca,ale jak ludziom nie zalezy zeby była miłósc to jest tylko układ wtedy a i to jest złe,

natomiast jak ludzie mysla ,ze miłósc to tylko patrzenie sobie w oczy i ze jest fajnie to tez jest źle ani jedna ani druga grupa nie potrafi dawac z siebie tylko chce brac,taka romantyczna miłość jak z filmow to tylko w filmach jest i to tez trzeba zrozumiec zeby stworzyc prawdziwy dojrzały zwiazek bez zdrad, z szacunkiem dla drugiej osoby , wsparciem w złych chwilach, wspólnym rozwojem zainteresowań, na wiele wiele lat,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i_am_a_legend, widze ze jestes romantykiem :D Ja w milosci cenie rownowage bo kocham tez siebie i nie dam sie zeszmacic w imie uczcia, Zaden partner nie jest tego wart. Moja godnosc jest wazna i wymagam szacunku.Wolalabym przebolec i zostac sama niz pozwolic w imie milosci zeby ktos mnie zle traktowal. Wyroslam juz z tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, byłem. :) Napotykane panie dość skutecznie wyleczyły mnie z tej przypadłości. Teraz jestem stetryczałem cynikiem, dziękuję. :D

 

Wykrzywiłaś nieco sens mej wypowiedzi. W moim magicznym świecie miłość wyklucza złe traktowanie drugiej osoby. Różnica zdań, kłótnie - to jest normalne i czasami potrzebne by oczyścić atmosferę. Potem można się pogodzić słowem lub użyć naszych świętych narządów (trzeci punkt "deklaracji wiary lekarzy"). Nie jest to jednak złe traktowanie partnera, tylko życie po prostu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i_am_a_legend, rozumiem :)

W moim magicznym świecie miłość wyklucza złe traktowanie drugiej osoby.

ale jakie jest zycie to wiesz.... tkwi sie latami w toksycznych zwiazkach bo przeciez kocham ..a moze sie zmieni... inni maja gorzej on /ona nie jest taki/a zla. Milosc musi byc dojrzala zeby ludzi traktowali sie z szacunkiem i potrafili przede wszystkim szanowac samego siebie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po prostu maciek, glupoty piszesz...mozna kochc nie tracac swojej godnosci... Ty oisujesz jakies toksyczne uczucie

Hm...ja opisuje swoje doświadczenia w związkach bo co innego mógłbym napisać? Na cudzych doświadczeniach nie ma sie co wzorować. Moje związki wszystkie były takie same. Dobrze sie zaczynały jakiś czas trwały i marnie sie kończyły.

Może dlatego, że starałem się uczuciowo nie angażować i moje byłe z czasem zaczynały mieć o to pretensje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14 zgadzam się. Mój problem jest taki, że miałem w życiu kilka dziewczyn, ale tak naprawdę to w życiu zakochany na maksa byłem tylko raz i to w dziewczynie z którą nawet nie byłem :evil:

Jestem widocznie małouczuciowy. Jedna z moich byłych stwierdziła, że jestem emocjonalnie "zimną rybą" :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Macius nad tym mozna pracowac :D Poukladasz siebie i zobaczysz ze emocje nie musza bc niszczace i nie trzeba ich zamrazac

Fajnie by było jakby to polegało na zasadzie "mówisz, masz". Niestety ja próbuje od wielu lat i nic. Kolejny nieudany związek za kolejnym. Ostatnio byłem z naprawdę wartościową dziewczyną i nie potrafiłem tego docenić i odwzajemnić jej uczucia.

Jak już mówiłem kochałem tylko jedną dziewczynę i w sumie żadnej innej nie mogę pokochać tak jak tamtej. W sumie to chyba nawet nadal ją kocham :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tkwi sie latami w toksycznych zwiazkach bo przeciez kocham ..a moze sie zmieni... inni maja gorzej on /ona nie jest taki/a zla. Milosc musi byc dojrzala zeby ludzi traktowali sie z szacunkiem i potrafili przede wszystkim szanowac samego siebie

 

Z moich obserwacji wynika, że ludzie tkwią w toksycznych związkach przede wszystkim dlatego, że boją się samotności, zmian, nowej sytuacji (po rozstaniu). O miłości nikt już nawet nie wspomina. ;)

 

Autorka wątku nie sądziła chyba, że wywoła dydaktyczną dyskusję o uczuciach. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×