Skocz do zawartości
Nerwica.com

relacje damsko-męskie a dda


Gość potworek

Rekomendowane odpowiedzi

Kamaja, Kobietom zawsze łatwiej o parę:). Ja się staram od 5 lat i ląduje w tym coraz bardziej do tyłu już sam nie wiem co mam z tym wszystkim zrobić. Najprawdopodobniej czas sobie powiedzieć nie w tym życiu i dać spokój albo przedłużyc nadzieję do kolejnych 5 lat. Na razie rzygać mi się chce jak na swoje odbicie spojrzę a w kwestii kobiet nie byłem sam może ze 3 lata na całe życie. Terapii też nie potrafię sobie znaleźć już wszędzie szukałem a rodzince zwisa to jaki jestem czy czegoś potrzebuję itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

noszila, To nie jest koniec,daj się oswajać pomału a z czasem ten "krytyk" ucichnie,musisz nauczyć się nie słuchać tych kłamliwych przekazów i starać się odłączać emocjonalnie od matki

 

Próbuję, tak długo próbuję i to na nic. Ten głos jest, krzyczy często, wytyka, poniża i nie da się go zagłuszyć. Słyszę go bez przerwy, przy każdej codziennej czynności, nawet kiedy jestem z kimś, ten głos nadal jest i mówi bardzo wyraźnie.

Nie mam siły. Skoro matka uważa, że to o czym mówię w ogóle nie miało miejsca, to może ze mną jest coś nie tak? Wymyśliłam to sobie naprawdę? A rodzice mieli rację. To wszystko jest prawdą. Nie chcę z tym dłużej żyć. Nie dam już rady.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

noszila, im bardziej będziesz z tym walczyć,tym bardziej będzie się to nasilać..przynajmniej próbuj odwracać uwagę od tego,niech sobie te głosy będą,one na pewno nie są prawdą

a Ty staraj się robić swoje

 

Nie są prawdą? Całe życie takich komunikatów i nagle mam uwierzyć, że to nieprawda, na dodatek jak matka twierdzi że nic takiego nie miało miejsca? Czuję się jak psychol słyszący głosy (bez obrazy dla nikogo). Jestem naprawdę zmęczona. Nic mnie tu nie trzyma. Mam jeszcze parę spraw do załatwienia, obietnic do zrealizowania i finał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

noszila, dokładnie,te komunikaty są kłamstwem,w które uwierzyłaś niestety..dlatego tak się męczysz..gdybyś w te kłamstwa nie wierzyła,łatwiej byłoby Ci się od tego uwolnić,

nie jesteś w niczym gorsza od innych i tak samo jak inni masz prawo do szczęścia i miłości -taka jest prawda

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

noszila, dokładnie,te komunikaty są kłamstwem,w które uwierzyłaś niestety..dlatego tak się męczysz..gdybyś w te kłamstwa nie wierzyła,łatwiej byłoby Ci się od tego uwolnić,

nie jesteś w niczym gorsza od innych i tak samo jak inni masz prawo do szczęścia i miłości -taka jest prawda

 

Trudno nagle przestać wierzyć w coś, co wtłaczano do głowy od urodzenia. Rzucić to wszystko, całe dotychczasowe życie, wartości, opinie, poglądy i zaczynac wszystko od nowa? Są osoby, które sie o mnie przychylnie wypowiadają, dostrzegają we mnie jakieś dobre cechy których ja nie widzę. I boję się, że jeśli taka osoba pozna mnie bliżej, to wtedy zobaczy jaka jestem naprawdę. Straszny lęk, paraliżujący. Boję się, że przez niego zepsuję tą nową relację z facetem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znoszila, niestety przez X byłas poddawana "praniu mózgu". Z dnia na dzien nie zmieni sie cos, co przyswajalas przez lata. Teraz mozolnie musisz to odkrecac, uczyc sie innego życia, funkcjonowania, myslenia... Na szczescie sama wiesz, ze nie jest tak ja Tobie wmawiano, inaczej bys nie negowała tego krytycznego głosu. Wiesz ze on kłamie, i to jest dobry poczatek, punkt wyjscia. Buduj teraz sama siebie, nie ogladajac sie na zdanie np matki, która ci farmazony pociska, jak to było wszystko wspaniale. Na Twoim miejscu wgl bym nie rozmawiała z toksycznym rodzicem o swoich pretesjach, poniewaz toksyczna osoba niegdy nie przyzna sie do błedu, to bedzie raczej dla niej okazja do dalszego wyzycia na Tobie własnej patologii. Niektórzy ludzie sie nie zmieniaja, tylko ze to nie powinno wpływac na Ciebie i Twoje samopoczucie - to ich sprawa jacy sa i w jakim zaklamaniu zyja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bittersweet, tylko jak najważniejsze osoby na świecie tak do Ciebie mówią, to trudno myśleć inaczej, nawet jeśli to nie jest prawdą, niestety....

Nigdy nie byłam dobra w pocieszaniu. Mam naddzieję noszila, że terapia i ta nowa osoba w Twoim życiu (jeśli nie jest toksyczna) pomogą Ci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znoszila, niestety przez X byłas poddawana "praniu mózgu". Z dnia na dzien nie zmieni sie cos, co przyswajalas przez lata. Teraz mozolnie musisz to odkrecac, uczyc sie innego życia, funkcjonowania, myslenia... Na szczescie sama wiesz, ze nie jest tak ja Tobie wmawiano, inaczej bys nie negowała tego krytycznego głosu. Wiesz ze on kłamie, i to jest dobry poczatek, punkt wyjscia. Buduj teraz sama siebie, nie ogladajac sie na zdanie np matki, która ci farmazony pociska, jak to było wszystko wspaniale. Na Twoim miejscu wgl bym nie rozmawiała z toksycznym rodzicem o swoich pretesjach, poniewaz toksyczna osoba niegdy nie przyzna sie do błedu, to bedzie raczej dla niej okazja do dalszego wyzycia na Tobie własnej patologii. Niektórzy ludzie sie nie zmieniaja, tylko ze to nie powinno wpływac na Ciebie i Twoje samopoczucie - to ich sprawa jacy sa i w jakim zaklamaniu zyja.

 

Masz rację, że trudno takie wpojone mocno i głęboko wyryte przekazy nagle zmienić. Co gorsza, jeśli żyję sobie w ukryciu, nie wychylam się, spokojnie, sama, nie wychodzę nigdzie, to jakoś w miarę ten głos nie krzyczy. Ale jak próbuję wychodzić do ludzi, spotykać się z kimś tak jak teraz z tym kolegą, to ten głos zaczyna krzyczeć, wrzeszczeć i tłuc mnie po głowie, zaciska się na gardle, śmieje się ze mnie.

 

bittersweet, wcale już nie jestem pewna że nie było tak jak mi mówiono. To jak ruchome piaski. Próbując ruszyć z miejsca, tylko bardziej się zakopuję. Lepiej stać zamrożonym i nie ruszać się, nie żyć.

 

Matka uważa że powinnam ją zrozumieć bo ona miała trudne dzieciństwo i skoro tak bardzo mnie bolą moje krzywdy to żebym jeszcze szła do schorowanej babci (jej matki) i nawyrzucała jeszcze jej że mi skrzywiła matkę to może będę wreszcie zadowolona. Jej słowa...

 

-- 27 gru 2014, 09:44 --

 

bittersweet, tylko jak najważniejsze osoby na świecie tak do Ciebie mówią, to trudno myśleć inaczej, nawet jeśli to nie jest prawdą, niestety....

Nigdy nie byłam dobra w pocieszaniu. Mam naddzieję noszila, że terapia i ta nowa osoba w Twoim życiu (jeśli nie jest toksyczna) pomogą Ci.

 

Zdaje się, że ten kolega, którego poznałam, jest w porządku, stara się, próbuje mi wtłoczyć do głowy coś nowego, innego niż miałam do tej pory. Ale boję się, że zepsuję to tak jak wszystko zawsze.

 

A jak w ogóle Twój znajomy, odezwał się?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz rację, że trudno takie wpojone mocno i głęboko wyryte przekazy nagle zmienić. Co gorsza, jeśli żyję sobie w ukryciu, nie wychylam się, spokojnie, sama, nie wychodzę nigdzie, to jakoś w miarę ten głos nie krzyczy. Ale jak próbuję wychodzić do ludzi, spotykać się z kimś tak jak teraz z tym kolegą, to ten głos zaczyna krzyczeć, wrzeszczeć i tłuc mnie po głowie, zaciska się na gardle, śmieje się ze mnie.

pewnie, niewolnik wymyka sie spod kontroli... dlatego Twój wewnetrzny dozorca sie wscieka. Próbowałas wchodzic z nim w dialog ?
bittersweet, wcale już nie jestem pewna że nie było tak jak mi mówiono.
jezeli kiedys było tak czy siak, to nie masz TERAZ prawa normalnie zyć ?
To jak ruchome piaski. Próbując ruszyć z miejsca, tylko bardziej się zakopuję. Lepiej stać zamrożonym i nie ruszać się, nie żyć.
Twój wybór
Matka uważa że powinnam ją zrozumieć bo ona miała trudne dzieciństwo i skoro tak bardzo mnie bolą moje krzywdy to żebym jeszcze szła do schorowanej babci (jej matki) i nawyrzucała jeszcze jej że mi skrzywiła matkę to może będę wreszcie zadowolona. Jej słowa...
dlatego nie wchodziłabym z nią w jakikolwiek dialog, wgl od toksycznych osób najlepiej sie odciac, inaczej Cie zatrują sama swoją obecnoscią. Beda manipulowac i wzbudzac poczucie winy, sama widzisz.
bittersweet, tylko jak najważniejsze osoby na świecie tak do Ciebie mówią, to trudno myśleć inaczej, nawet jeśli to nie jest prawdą, niestety....
najwazniejsze osoby na swiecie to z pewnoscia nie sa rodzice, no chyba ze jesteś dzieckiem. Dla osoby dorosłej najwazniejsze sa własne dzieci, potem partner/ka, a potem dalsza rodzina. Dla mnie to jest prawidłowa perspektywa. Jezeli to co tłoczyła nam matka kiedys do głowy przeszkadza w życiu albo je rujnuje, to jest to powód do terapii. Na terapii mozna sobie uswiadomić ze zachowanie rodziców i ich poglady to nie sa prawdy objawione ani reguły wszechswiata, tak jak przyjmowało sie je kiedys w dzieciństwie. Osoba dorosła powinna sam soba sterowac albo przynajmniej próbowac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pewnie, niewolnik wymyka sie spod kontroli... dlatego Twój wewnetrzny dozorca sie wscieka. Próbowałas wchodzic z nim w dialog ?

 

W dialog? Szczerze mówiąc nie próbowałam. On mnie zawsze przekrzyczy, kulę się w sobie i nie umiem się mu przeciwstawić. Kiedy niezdarnie próbuję wydusić z siebie chociaż "nieprawda, nie mów tak" to on się ze mnie śmieje.

Brzmi jak jakaś psychoza...

 

jezeli kiedys było tak czy siak, to nie masz TERAZ prawa normalnie zyć ?

 

Czuję się jak ciężar dla każdego, na dodatek sęk w tym, że ja już nie chcę żyć. Nie myślę o prawie do życia, bo nie mam już chęci żeby tu być.

 

dlatego nie wchodziłabym z nią w jakikolwiek dialog, wgl od toksycznych osób najlepiej sie odciac, inaczej Cie zatrują sama swoją obecnoscią. Beda manipulowac i wzbudzac poczucie winy, sama widzisz.

 

Dziś od rana słyszę, że skoro matka mi przeszkadza to ona się wyprowadzi. Docinki przeplatane ckliwym "mam tylko ciebie", "zacznijmy od nowa".....przecież to brzmi tak samo jak "nie będę już pił". A kiedy się nie odzywam i milczę bo wiem, że czeka tylko na jedno moje słowo żeby wytoczyć swój rwący słowotok bez końca, to z kolei się denerwuje i mówi, że ona mi przeszkadza, że się wyprowadzi skoro jest taka zła...

 

najwazniejsze osoby na swiecie to z pewnoscia nie sa rodzice, no chyba ze jesteś dzieckiem. Dla osoby dorosłej najwazniejsze sa własne dzieci, potem partner/ka, a potem dalsza rodzina. Dla mnie to jest prawidłowa perspektywa. Jezeli to co tłoczyła nam matka kiedys do głowy przeszkadza w życiu albo je rujnuje, to jest to powód do terapii. Na terapii mozna sobie uswiadomić ze zachowanie rodziców i ich poglady to nie sa prawdy objawione ani reguły wszechswiata, tak jak przyjmowało sie je kiedys w dzieciństwie. Osoba dorosła powinna sam soba sterowac albo przynajmniej próbowac.

 

A nad tym potrzebuję się dłużej zastanowić. No ale ja mam prawo pomyśleć chociażby, że matka już nie jest najważniejsza? Przecież "poświęciła mi całe swoje życie"...a ja "jestem niewdzięczna i pamiętliwa"....

 

Terapia we wtorek uhh...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bittersweet, ale póki nie masz swojej rodziny, rodzice są jakby najważniejsi. Nawet jeśli są w jakiś sposób dysfunkcyjni.

A jak w ogóle Twój znajomy, odezwał się?

Z życzeniami, bo mu wysłałam na maila. Stwierdził, że nie chce nic zmieniać w naszych kontaktach, bo ja tak zasugerowałam, że może chce ograniczyć i do tej pory tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dialog? Szczerze mówiąc nie próbowałam. On mnie zawsze przekrzyczy, kulę się w sobie i nie umiem się mu przeciwstawić. Kiedy niezdarnie próbuję wydusić z siebie chociaż "nieprawda, nie mów tak" to on się ze mnie śmieje.

Brzmi jak jakaś psychoza...

zadaj mu pytania : kim jestes, dlaczego mi to robisz, kto cie naslał na mnie i co z tego masz, ze mnie dreczysz. Zapewne usłyszysz tylko inwektywy, ale mozesz tez bardzo sie zdziwić ;)

Po usłyszeniu odpowiedzi mozesz spokojnie zakomunikowac : odejdź, zostaw mnie, zwalniam cie z wszelkich obietnic i zozbowiazań wobec mnie i siebie zwalniam z wszelkich obietnic i zobowiązań wobec ciebie. Nie bede cie dłuzej słuchac i karmic swoja energia, odejdź. A potem po prostu ignoruj.

 

Co do toksycznej matki, wydaje mi sie oczywiste ze powinnas jak najszybciej odseparowac sie od niej w kazdy mozliwy sposób, ona ciągnie Cie na dno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do odseparowania się to będzie ciężko, bo obecnie nie mam nawet pracy więc nie mam możliwości się wyprowadzić...może po nowym roku uda się coś znaleźć, nie wiem. To mnie najbardziej trzyma. Przykre to, że nie mogę się dogadać z własną matką.

 

Dialog z krytykiem, spokojny dialog, oj wyzwanie to będzie...zobaczę co da się zrobić przy najbliższej okazji. Właściwie dzisiaj już po akcji z matką kiedy zabunkrowałam się sama w pokoju mój krytyk ruszył do akcji i rozpoczął natarcie słowne. W końcu krzyknęłam sama do siebie (tzn do krytyka) "zamknij się!!". Jejku przecież jak ja kiedyś pękne i przy kimś tak wystrzelę sama do siebie to będzie kompromitacja :?

 

-- 29 gru 2014, 20:46 --

 

Zastanawiam się, czy potrafiłabym powiedzieć komuś, że go kocham? Przeraża mnie to słowo. To dziwne i irracjonalne, ale to słowo budzi lęk. Strach jest zarówno przed jego usłyszeniem jak i wypowiedzeniem.

Wszyscy mówią, że tego się nie wie, że to się czuje, że się kocha. Koleżanki wchodzą z facetami w związki, po 2-3 miesiącach wyznają sobie miłość. Czemu jestem taka zimna? :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

noszila, Nie tylko Ty tak masz mnie też przeraża to słowo. Niby takie niewinne ale jednak bardzo znaczące. Może to dla tego że nie oznacza nic w stylu tak tak przyjdę na piwko\mecz/pogaduszki(niepotrzebne skreślić) i się nie przychodzi a ze względu na małą szkodliwość spokojnie można je bokiem puścić. W tym przypadku trzeba mieć wiele odpowiedzialności by się z tego wybronić i to najbardziej przeraża. Powiedziane w niewłaściwym momencie o niewłaściwym czasie ciągnie za sobą cały ogrom konsekwencji i może być brzemienne w skutkach dla obojga osób. Dlatego poprzysiągłem sobie że już nigdy do nikogo go nie wypowiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W tym przypadku trzeba mieć wiele odpowiedzialności by się z tego wybronić i to najbardziej przeraża. Powiedziane w niewłaściwym momencie o niewłaściwym czasie ciągnie za sobą cały ogrom konsekwencji i może być brzemienne w skutkach dla obojga osób. Dlatego poprzysiągłem sobie że już nigdy do nikogo go nie wypowiem.

 

To prawda, to niesie za sobą odpowiedzialność, ale czy to dobrze, że pozbawiasz sam siebie możliwości obdarzenia kogoś takim uczuciem? Przecież masz do niego prawo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zwyczajni ludzie, bez problemów naszego typu, wyznają sobie miłość, po czym się "odkochują", więc w tą stronę to nie problem. Wydaje mi sie, że przyznanie się do miłości, to jakby pokazanie, że jest się słabym, że mozna być też zranionym, bezbronnym wobec drugiej osoby, co rodzi strach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

noszila, W moim przypadku akurat to wychodzi bardziej z mojej strony niż z zewnątrz. Każdy ma prawo do tych uczuć to prawda jednak samymi uczuciami się nie nakarmisz poza tym boję się swojej choroby już 6 lat jestem sam i sam nie wiem czego się po sobie samym spodziewać. Może kiedyś przyjdzie na to czas ale na pewno nie w najbliższym czasie :)

 

-- 08 sty 2015, 18:26 --

 

Zwyczajni ludzie, bez problemów naszego typu, wyznają sobie miłość, po czym się "odkochują", więc w tą stronę to nie problem. Wydaje mi sie, że przyznanie się do miłości, to jakby pokazanie, że jest się słabym, że mozna być też zranionym, bezbronnym wobec drugiej osoby, co rodzi strach.

Otóż to. Tacy jak my doznają uczuć znacznie głębszych niż zdrowi. Jakby na to nie patrzeć np: nie czytałem na tym forum żadnego postu że jak ktoś kogoś rzuci to będzie następny/a tylko od razu ma się przez to skopane życie. To z kolei powoduje strach a strach powoduje niechęć i unikanie wszelakich związków dając sobie do zrozumienia że jest to zagrożenie dla własnego zdrowia właśnie ja też się z tym borykam bo ledwo co mam pracę i żyję od wypłaty do wypłaty jedno takie zdarzenie i wszystko trafiłby szlag :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

noszila, W moim przypadku akurat to wychodzi bardziej z mojej strony niż z zewnątrz. Każdy ma prawo do tych uczuć to prawda jednak samymi uczuciami się nie nakarmisz poza tym boję się swojej choroby już 6 lat jestem sam i sam nie wiem czego się po sobie samym spodziewać.

 

A to akurat rozumiem. Też się boję tego wszystkiego, co poza uczuciami, bo w sumie te przyjemności związane z byciem z kimś, przytulanie, chodzenie do kina etc. są fajne i stosunkowo proste, ale przeraża mnie ta cała reszta, rzeczywistość, codzienność, walka każdego dnia.

Mam własnie też takie myśli typu "sama ze sobą nie mogę sobie poradzić a co dopiero ogarnąć związek, własną rodzinę....".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

noszila, Czyli mamy podobnie bardzo często wierzę że przyjaźń jest lepsza od związku problemy zaczynają się gdy ten związek między moim/ją przyjacielem/ółką a kimś innym zaczynają mnie od nich oddalać potem znowu przemyślenia czy faktycznie bycie singlem jest takie fajne i koło się zamyka. Nie chcę się wiązać wiedząc jakie mam życie i nie widząc niczego co mogłoby utrzymać ten związek a jednocześnie siedzenie samemu w domu to też nie to i przydałoby się mieć kogoś z kim można by spędzić chociaż trochę swojego marnego czasu(niekoniecznie kobietę).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

noszila, Czyli mamy podobnie bardzo często wierzę że przyjaźń jest lepsza od związku problemy zaczynają się gdy ten związek między moim/ją przyjacielem/ółką a kimś innym zaczynają mnie od nich oddalać potem znowu przemyślenia czy faktycznie bycie singlem jest takie fajne i koło się zamyka. Nie chcę się wiązać wiedząc jakie mam życie i nie widząc niczego co mogłoby utrzymać ten związek a jednocześnie siedzenie samemu w domu to też nie to i przydałoby się mieć kogoś z kim można by spędzić chociaż trochę swojego marnego czasu(niekoniecznie kobietę).

 

Zgadzam się z Tobą, ale wiesz, obecnie staram się usilnie walczyć ze swoimi słabościami i mam wiele trudnych do zniesienia chwil słabości, zdołowania, nienawiści do samej siebie, ale jednocześnie tak dobrze jest mi z tą drugą osobą, że mimo tych trudności jakoś w tym związku trwam. Zdaję sobie sprawę z tego, że pewnie w końcu coś zepsuję, zniszczę bo zbyt wiele mi brakuje do normalności, ale pragnę chociaż kilku jeszcze chwil tej radości i zapomnienia z tą drugą osobą... Nie chcę tej osoby ranić, staram się, wciąż towarzyszy mi strach, że w każdej chwili on może stwierdzić, że już nie daje ze mną rady....ale jeszcze nie teraz...

 

-- 13 sty 2015, 17:57 --

 

Ja już nie rozumiem tej mojej relacji :bezradny:

 

Ale czego nie rozumiesz bardziej konkretnie? Spróbuj opisać dokładniej, co Cię teraz gryzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

noszila, Jeśli będziesz tak myślała że w końcu coś spieprzysz to tak jakbyś czekała na ten moment kiedy to zrobisz. Nie myśl tak wiedz że ta druga osoba bardzo Cię kocha i pewnie będzie w stanie wiele rzeczy zaakceptować. Wiem że masz bardzo dużo sobie do zarzucenia ale to nie znaczy że on ma tak samo. Więcej wiary w siebie i ogarnij się kobieto :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×