Skocz do zawartości
Nerwica.com

Spamowa wyspa


Etna

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć Spamiarze!

 

Ale miałem nerwowy dzień w pracy. Muszę to zaraz jakoś odreagować :evil:

 

cyklopka, zrobiłaś mi wczoraj apetyt na wafle. Musiałem sobie dziś kupić, takie suche do pochrupania :105: Na przekładane nie miałem ochoty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po raz kolejny przekonuję się, że nie lubię chodzić po sklepach. Mogę wejść do jednego, pobuszować ( mam wtedy przyjemność) i tyle. A to latanie od sklepu do sklepu - czuję się zmęczona, znudzona...

 

mirunia, O nie , nie, nie ma już trybu zapie.... mróweczka. :smile: To generowało tylko moją frustrację. Powolutku, jednego dnia garnki, parę dni później spiżarka itd. Wtedy kiedy mam ochotę, powolutku, bez presji ... Tak jak Ty sobie teraz robisz, etapami. To pozwala mi mieć satysfakcję, a nie zmęczenie i złość że się muszę narobić, co prowadzi do wkręcania się w tryb ofiary -" och jaka ja biedna, złachana, nie znoszę sprzątać, nikt mi nie pomaga, nikt tego nie docenia, proszę mi dać medale za to, że coś w domu robię i się tak poświęcam". :D

Wypad udany - młody wreszcie nabył buty :great: , pogadaliśmy, zjedliśmy niedrogo fajne jedzonko i kupiłam sobie po taniości cienkiego błękitnego t-shirta idealnie kolorystycznie pasującego do moich letnich "piżamowych" spodni. :105:

Zazdraszczam warzywek działkowych. :105:

 

rolosz, :papa:

 

JERZY62, Rolosz dobrze gada. (dać mu wódki...) Może odpowiedzialne zadanie wstawiania tutaj mapki pogodowej Ci trochę humor poprawi... :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kosmostrada, :papa:

Rolosz dobrze gada. (dać mu wódki...)

Może lepiej nie ;) Moje ostatnie picie na lekach nie skończyło się za dobrze. Lekarz pozwolił wypić maks. 2 piwka.

 

Po raz kolejny przekonuję się, że nie lubię chodzić po sklepach

Jak rasowy facet :mrgreen: Na poważnie - mnie zakupy też męczą. Przymierzanie mnie męczy. Tyle trzeba się namachać przed tym lustrem i naobracać.

 

HoyaBella, wszystko się zgadza, tylko nie kształt. Nie były okrągłe, lecz kwadratowe ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wróciłam ze spaceru z psem. Przyjemnie. Świerszcze bzykolą w krzaczorach. Pachną kwiaty. Ktoś ma kominek na dzielni i pali w nim, bo roznosi się zapach palonego drewna. :105:

 

rolosz, 2 piwka, to i tak dobrze. :smile:

No rasowy facet faktycznie - w pewnym momencie usiadłam sobie na ławeczce przed outletem, na luziku, z papieroskiem i telefonem, a chłopaki szaleli w przymierzalni. :D

Odreagowałeś ciężki dzień?

 

paramparam, To życzę Ci owocnej lektury. :smile: Jak trafisz na coś inspirującego, przyślij tytuł, ja zawsze chętnie korzystam z poleceń innych osób.

Och wiem, jakie jest trudne przebicie się przez własne myśli. :bezradny: Ale cały czas wierzę, że konsekwentna praca zmienia nawyki, przekonania, tylko nie jest to niestety na pstryk.

Mam doświadczenia z ogólnym niepokojem, jest moim wiernym wielbicielem w formie somatyków... :smile:

Ale miałaś atrakcje! :shock: Burza jest fajna, ale bez przesady z takimi dodatkami... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry :!:

 

 

mirunia, JERZY62, :D Nie wiem czy ja to przeżyję...jeszcze jedno takie lato i będzie chyba po mnie :mhm:

Ta temperatura powala po prostu...

Staram się robić cokolwiek, powolutku, by nie leżeć i "zdychać" ;)

Nawet czytanie idzie słabo :(

 

Pozdrawiam serdecznie, czekajmy na ochłodzenie i poprawę samopoczucia! Już niebawem nadejdzie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zamówiłam sobie dwie psychologiczne, coby ułatwić życie ze mną mojemu otoczeniu. Usłyszałam od pewnej bardzo bliskiej mi osoby, że bardzo dają jej się we znaki moje wahania nastrojów. I teraz, kiedy tyle o ile nawiązuję kontakt z rozumem i nie flirtuję z kostuchą ;) postaram się coś z tym zrobić, bo nie zasłużyła sobie na takie życie. Nie chcę jej jeszcze od siebie dokładać, bo ma wystarczająco dużo swoich problemów, a może się uda.
paramparam, mogłabyś trochę rozwinąć ten wątek zmęczenia Tobą [czy dobrze to nazywam?], ew. Twoją psychiką Twojego bliskiego człowieka, o którym wspomniałaś? Wiem, że tak naprawdę składając Ci taką prośbę, proszę o Twój czas, poświęcony na Twoje wywnętrznianie się, nie wiem, czy masz na to szczególną ochotę. Napiszę tylko, że dla mnie samej temat jest ważny. Zastanawia mnie, czy naprawdę takim obciążeniem dla człowieka jest fakt, że ktoś bliższy lub dalszy choruje, czy doświadcza swoich przykrych, czasem drastycznie ciężkich stanów , jeśli to ten chory człowiek, jako jeden jedyny w tej relacji, musi sobie z tym radzić. Jako jeden w tym tkwi. W czym więc problem? Może to kwestia podejścia? Od dziecka kręciły się przy mnie same odrzucone przypadki i inne społeczne dziwactwa [społeczne - dla mnie nigdy takimi nie byli], bodajże także dlatego, że potrafię towarzyszyć, być, słuchać, uczestniczyć. Dlatego trudno mi to zrozumieć.. Czy to nie raczej nie-chorzy mają problem, bo napotykają w kontakcie z chorymi na swoje własne blokady, wyparte lęki [choćby przed utratą kontroli; rozpadem], obawy przed nieudanym życiem i porażką, niedomaganiem własnym, nieskutecznością, niesamodzielnością, które chyba ma każdy, a które nagle teraz zostają ucieleśnione w osobie chorej i skarżącej się.. ? Może to kwestia niechęci do obniżenia się na nieakceptowany poziom odczuwania. Może ja po prostu nie potrafię już spaść niżej [tak], i dlatego nie przeszkadza mi kontakt z osobami cierpiącymi, wręcz, jeśli trochę z tego wyjdę, planuję wolontariat w ochotniczej opiece hospicyjnej albo innym miejscu, gdzie cierpienie ma swoje lokum... Nie mogę tego pojąć.

 

Ps. w mojej wiadomości mam na myśli relację, kiedy nie jest to małzeństwo, brak jest wspólnego zamieszkiwania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

misty-eyed, myślę że tegoroczne lato nie jest siarczyste, dzisiaj ostatni dzień upału u Miruni jeszcze jutro będzie ciepło. Jakby zliczył dnie z tegorocznego lata z upałami to by się niewiele uzbierało w porównaniu z innymi latami.

 

 

Lekarz pozwolił wypić maks. 2 piwka.

To i tak już nie mało.

 

Na Sylwestra wypiłem gdzieś pięć i pół piwa i już ładną miałem śrubę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry!

 

U mnie temperatura bardzo przyjemna, ale chaos ciśnieniowy nadal, miota się aura między chęcią poświecenia słoneczkiem, a chluśnięciem. Najbardziej niezdecydowane lato ever. :bezradny: Choć oczywiście wolę to, niż piekarnik. Poza tym, jak do pracy chodzić nie muszę, to niekontaktowanie i wersja zombie nie są aż tak deprymujące. ;)

 

mirunia, Obstawiałam, kiedy zrobisz strajk przy kuchni... :D Podziwiałam Cię okrutnie, że stałaś przy garach.

Tak jak mówisz, też myślę, że elastyczność naszego organizmu spada z wiekiem i coraz gorzej znosimy takie temperatury.

Też się cieszę, że wyszarpałaś dla siebie coś z tego urlopu. To jest najważniejsze. :smile:

 

misty-eyed, Wytrzymasz, na całe szczęście te ukropy trwają u nas krótko. Z perspektywy całego roku to pikuś. :smile: Jeszcze troszku!

 

JERZY62, Chyba dziś troszkę lepiej u Ciebie? Rozpisałeś się. :smile:

 

tosia_j, No to złapałaś chyba oddech po deszczyku?

 

Jeśli chodzi o nasz wpływ i naszych zaburzeń na otoczenie. To chyba strasznie skomplikowany temat.

χάος, Nie, chora, zaburzona osoba nie jedyna w tym tkwi. Jesteśmy pewnym systemem, każdy element na siebie wpływa. Gdy jeden z nich zaczyna się sypać, cały system szwankuje. Bardzo daleka byłabym przed pochopnym ocenianiem reakcji innych ludzi na nasze dolegliwości.

Poza tym jak ktoś sam ze sobą nie może wytrzymać, dlaczego mieć oczekiwania, że inni muszą? ;)

I nie wydaje mi się, żeby można było zrównywać przebywanie z powiedzmy osobą chorą na raka i z osobą chorą na Chad.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobry wieczór

 

Odreagowałeś ciężki dzień?

 

Tak,dzięki za troskę. Odreagowałem jakoś i nawet nic przy tym nie wyleciało przez okno ;)

 

W pracy do zespołu dołączył nowy pracownik. Świeżaczek po studiach. Cokolwiek by nie miał zrobić to zawsze musi skomentować po swojemu, przewrócić ślepiami. I na wszystko ma jedną odpowiedź: Nie. Mam nadzieję, że całe pokolenie takie nie jest :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie wracam z wypadu do miasta Pierników

Za moich czasów mówiło się pieszczotliwie "Toronto" :mrgreen:

 

Carica Milica, bardzo się cieszę, że jest u Ciebie stabilniej. Zmiana pracy też pewnie na plus. Taki entuzjazm jest raczej zdrowy, nie hamuj go ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobry wieczór :D

 

rolosz, daj mu szansę, wyrobi się :roll: A w ogóle to miło Cię widzieć i czytać :D:!:

 

Carica Milica, :mrgreen: dawno Cię nie widziałam, miło czyta się takie informacje, oby jak najdłużej tak było :!: Twoja potrzeba studiowania, uczenia się jest niezwykła, ale daj sobie trochę wytchnienia :roll: Trzymam kciuki za Ciebie!

 

Ja oglądam MŚ w Londynie w TV, a w komputerze mam włączony mecz...nieźle rozrywam się dzisiaj wieczorem, nieprawdaż :lol::?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

misty-eyed, prawda, prawda. Ale sport to samo zdrowie a i kibicowanie przed tv pozytywnie nastraja ;)

Co do nowego pracownika - też kiedyś zaczynałem, ale nie pamiętam, żebym ja albo inne osoby nowozatrudnione tak się zachowywały :bezradny: Ale oczywiście, że szansę trzeba dać. Od tego jest okres próbny.

 

Carica Milica, pojechałbym do Tel Awiwu :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×