Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy jesteście z domów patologicznych ?


lateksowy

Rekomendowane odpowiedzi

Zastanawia mnie czy większość z was forumowiczów pochodzi czy mieszka w domach patlogicznych lub ma jakieś problemy z rodziną ?

Ja mam wszystko dom kochającą rodzine kolegów od niedawna ale już mam sporo i mimo tego nadal czuje sie zagubiony sam nie wiem dlaczego trudno mi to wszystko docenić w kochającym serduszku

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tam nie wiem czy jest tu taka czy inna większość ale jest dużo ludzi na tym forum którzy mają w życiu wszystko poukładane ,żadnej patologii ,kochajace sie rodziny (ja tak mam) a też mieli czy mają nerwice czy depreche ,więc na to nie ma reguły

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

slyszalam ostatnio z ust psychologa ze kiedys wlasnie nerwice pojawialy sie u osob z rodzin powszechnie uwazanych za patologiczne tzn. rodzice pija, bija dzieci, wyrzywaja sie na nich. teraz natomiast mnostwo mlodych ludzi choruje na nerwice i pochodzi wlasnie z tych "dobrych" domow tzn. zamoznych, pozadnych rodzin. to tak jak np ja. mysle ze wlasnie te "zamozne, pozadne rodziny" sa teraz tymi patologicznymi, bo narzucaja na dziecko presje ze musi byc dobrze wyksztalcone, dobrze reprezentowac rodzine, nie moze byc nikim, musi sie swpotykac z odpowiednimi ludzmi itd

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja myśle EWA, że nie do końca tak jest. Tu kiedys był poruszany temat zycia pod kloszem i właśnie niektórzy ludzie z dobrych domów nie byli przygotowani na ten nędzny świat (przynajmniej ja tak miałam) ,rodzice zawsze mnie chronili a to nie zawsze jest dobre ,przez to stycznośc z prawdziwą rzeczywistością była w tym wszystkim szokiem.Bo przecież swiat wcale nie jest kolorowy a ludzie mili i przyjazni. :cry: i to wcale nie oznacza że rodzina może u nas tworzyc nerwicę ale ludzie ci z zewnątrz z którymi się cale życie stykamy!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agapla a z czym takim złym sie spotkałaś że spowodowało to u ciebie szok ? To ciekawe ja mam to szczęście że otaczają mnie przyjaźni koledzy przyjazna rodzina choć musze stwierdzić że przez wiele lat szukałem takich kolegów i dopiero teraz po wytsąpieniu nerwicy ich znalazłem. Oni są agapla ludzie są dobrzy musisz tylko takich poszukać ja takich mam mnustwo wokoł siebie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety mnie nie zrozumiałeś, co innego przyjaciele i rodzina(mam dużo przyjaciół i świetną rodzinkę) a co innego ludzie obcy ktorzy cię dobrze nie znają(i np; coś im w tobie nie pasuje) , ja pisałam o tym co było kiedyś jak byłam dzieckiem ,wtedy nie było tak fajnie.Życie nas uczy wielu spraw w tym podejścia do siebie i do problemów a właśnie te problemy kształtuja człowieka i charakter .Ja byłam za grzeczna i za miła bo to wyniosłam z domu ,dopiero życie mi pokazało że nie do wszystkich można być sympatycznym a wręcz w niektórych sytuacjach trzeba powiedziec komuś niezbyt fajnie co sie o nim myśli ;) Mówiac krótko kiedys nie potrafiłam komus dokopać(oczywiście komuś kto, na to zasłużył i ma do mnie jakieś ale ) a teraz nie mam z tym problemu . I wcale nie uważam że wszyscy ludzie sa przyjaźnie nastawieni :idea: śa różni ludzie wiec nie mów mi że w nikt ci nigdy nie zalazł za skórę bo nie uwierzę :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja myśle EWA, że nie do końca tak jest. Tu kiedys był poruszany temat zycia pod kloszem i właśnie niektórzy ludzie z dobrych domów nie byli przygotowani na ten nędzny świat (przynajmniej ja tak miałam) ,rodzice zawsze mnie chronili a to nie zawsze jest dobre ,przez to stycznośc z prawdziwą rzeczywistością była w tym wszystkim szokiem

no wlasnie o to mi tez chodzilo. rodzice ode mnie wymagali dobrzego wykszalcenia, "dzieki nim" poszlam na "dobra " uczelnie ale jednoczesnie zawsze podejmowali wszystkie decyzje za mnie i jak najbardziej sie z toba zgadzam. jestem jedynaczka i wlasnie bardzo ciezko mi jest teraz zaczac dbac o wlasny tylek... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a mnie nie jest ciężko dbać o własny tyłek bo czuje że duchowo rodzice i przyjaciele są ze mną a poza tym AGAPLA ty chcesz za dużo od życia chcesz chyba żeby było idealnie i to jest twój problem a przecież można se żyć bez idealnego życia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawia mnie czy większość z was forumowiczów pochodzi czy mieszka w domach patlogicznych lub ma jakieś problemy z rodziną ?

Moi rodzice to szczęśliwi ludzie. Wiadomo, że w każdej rodzinie bywają konflikty, ale u nas nie wynikały one ze złej woli, lecz ze zwyczajnych różnic charakterów.

Lecz matka próbowała mnie wychować oszczędzając mi trudów i pokonując problemy za mnie. To było frustrujące. Ojciec zaś jest człowiekiem pewnym siebie i jednocześnie nie podejmującym rywalizacji z innymi - cecha, którą z resztą u niego podziwiam. Wynikiem tego nie potrafiłem się z nim mierzyć, bo nie reagował na moje prowokacje.

I jeśli korzeni moich zaburzeń szukać w wychowaniu, to frustrację rodziła niemożność udowodnienia pierwszym ludziom jakich znałem mojej wartości.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lateksowy ja nie rozumiem jakiego idealnego życia ja oczekuję? przecież własnie ci tłumaczę że zycie nie jest idealne i przez to jest ok .Ludzie sa różni i już, nie każdy jest sympatyczny ale trzeba umieć się bronić przed tymi co mają do ciebie jakieś wąty i tyle ;)Ewa ja miałam trochę inaczej pod względem szkoły ,sama sobie wybierałam gdzie mam iść nie było zadnej presji ze strony rodziców ,ale była za to presja otoczenia ,wszyscy poszli do dobrych szkół wiec ja też chciałam (ale tak ogólnie to zawsze lubiłam się uczyć ),ale masz rację do końca pępowiny nie przeciełam (jednak powiem szczerze że dobrze mi z tym) :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem rozpuszczona jedynaczka i zawsze mialam to, czego potrzebowalam i czesto to, czego chcialam. Moze wlasnie dlatego mam depresje, bo nagle obudzilam sie, ze zycie nie jest tak opiekuncze jak moi rodzice.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:57 am ]

W moim domu istniała i istnieje tylko jedna wada - czesto powtarzano mi, ze jestem do niczego i demotywowano mnie. Dlatego teraz mam niska samoocene.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem z wręcz idealnej, modelowej rodzinki, tak jak Beata miałam wszystko, z tą różnicą że wciskali mi że jestem naj. No a potem brutalne zderzenie z rzeczywistością, gdzie nie wszyscy już tak sądzili. Nie poradziłam sobie z tym

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja natomiast zachorowałam przez samotność. Rodzice wyjechali by ratować mojego brata chorego na nowotwór. Przebywałam wtedy z babcią, ale mimo to czułam się opuszczona. Według mnie to mogło spowodować moją chorobę. Bo kontakt z ludźmi jest bardzo ważny...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niby nie wychowałam się w rodzinie patologicznej. Luksusów nie było, ale pijaństwa też nie. W miarę normalne życie, na poziomie. Ale, odkąd pamiętam, były awantury. Dla mojego ojca zawsze byłam (i nadal jestem), nikim, gównem, matołem. Co spowodowało, w późniejszym czasie, okaleczanie się, myśli samobójcze i być może, w dalszej kolejności, depresję :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja bliska rodzina jest najnormalniejsza w świecie. Jedyne co mogło mi zaszkodzić to wspólne mieszkanie z babcią. Strasznie poszarpała mi nerwy. Bardzo dużo płakałam. Czasem rodzice o to krzyczeli. Pamiętam też, że jako dziecko niechętnie spotykałam się z resztą rodziny. Strasznie ich nie lubiałam. W dodatku w wieku 5 lat byłam molestowana przez kuzyna. Możliwe, że wpłynęło to wszystko na obecną chorobę. Chyba od początku miałam jakieś uwarunkowania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale to uważasz Piotrek jako przyczyne wywołanie nerwicy u siebie ?

Na pewno to wpłynęło w pewnym (myślę, że dużym) stopniu. To zawsze ma wpływ, bo człowiek zamyka się w sobie i zastanawia się co powiedzieć, co nie, a w końcu izoluje się od ludzi żeby w ten sposób uniknąć potencjalnych sytuacji stwarzających warunki do takiego dokuczania, poniżania itp. i mieć święty spokój. A izolacja wbrew zamiarom zamiast pomóc to pogłębia jeszcze taki stan. Żeby było jeszcze ciekawiej, to z początku tego się nie zauważa i brnie się w izolacji, co w końcu staje się zamkniętym kołem, w którym człowiek się kręci i nie może z niego wyjść, dopóki sobie nie uświadomi, że nie tędy droga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×