Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, jestem nowa na forum, poczytałam kilka stron Waszych rozmów i czuję, że muszę do Was dołączyć zanim zwariuję. Potrzebuję wsparcia, bo nie wiem jak sobie radzić sama że sobą. Moim problemem jest wkręcanie sobie od jakiś 2 lat wszelkich chorób. Pominę fakt, że ciągle lustruję też męża i dzieci, ale to głównie siebie ciągle macam. Macam, macam i ciągle coś znajduję. Potem oczywiście lecę do lekarza, badania, wyniki idealne, chwila spokoju i od nowa kolejna przypadłość. Oczywiście standardowo przechodziłam już guza mózgu, ale TK i RM czyste. Raka piersi- na usg znaleziona jedynie 2mm torbiel, ale i radiolog i ginekolog mówią, że luzik. Ostatnie mega szczegółowe badania krwi miałam rok temu, kiedy to już umierałam na raka pęcherzyka /nerki itp. Oczywiście wszystko książkowo. Teraz jestem na etapie macania się po węzłach chłonnych plus po każdej wymacanej gulce odpalam doktora Google i wiadomo co tam można znaleźć- rak, rak, jak nic rak. Powiedzcie mi proszę coś kojącego o węzłach chłonnych, że wy też je macacie i żyjecie, cokolwiek. Wymacalam sobie coś za żuchwą, ale to już ze 2 lata mam malutkie, ruchome, miekkie. Wymacalam sobie coś w pachwinach, ale też centymetra to nie ma i się rusza. Dzisiaj coś Wymacalam nad obojczykiem, ale nawet nie wiem czy to węzeł czy co. Czuję coś po obu stronach, symetrycznie, to jest bardzo miękkie i przesuwalne, no ale jest 🙈 wstyd mi nawet iść do lekarza rodzinnego, szczególnie, że teraz mają poważniejsze problemy niż moje. Czuję kulki maleńkie nad zgięciem w łokciach obu, ale takie same czułam też w piersiach i na opisie usg wyszło że są super. Proszę powiedzcie z jakimi węzłami biegaliście do lekarza, bo nie wiem co mam ze sobą zrobić, chce mi się płakać i walić głową w ścianę. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, Tanti napisał:

Witam, jestem nowa na forum, poczytałam kilka stron Waszych rozmów i czuję, że muszę do Was dołączyć zanim zwariuję. Potrzebuję wsparcia, bo nie wiem jak sobie radzić sama że sobą. Moim problemem jest wkręcanie sobie od jakiś 2 lat wszelkich chorób. Pominę fakt, że ciągle lustruję też męża i dzieci, ale to głównie siebie ciągle macam. Macam, macam i ciągle coś znajduję. Potem oczywiście lecę do lekarza, badania, wyniki idealne, chwila spokoju i od nowa kolejna przypadłość. Oczywiście standardowo przechodziłam już guza mózgu, ale TK i RM czyste. Raka piersi- na usg znaleziona jedynie 2mm torbiel, ale i radiolog i ginekolog mówią, że luzik. Ostatnie mega szczegółowe badania krwi miałam rok temu, kiedy to już umierałam na raka pęcherzyka /nerki itp. Oczywiście wszystko książkowo. Teraz jestem na etapie macania się po węzłach chłonnych plus po każdej wymacanej gulce odpalam doktora Google i wiadomo co tam można znaleźć- rak, rak, jak nic rak. Powiedzcie mi proszę coś kojącego o węzłach chłonnych, że wy też je macacie i żyjecie, cokolwiek. Wymacalam sobie coś za żuchwą, ale to już ze 2 lata mam malutkie, ruchome, miekkie. Wymacalam sobie coś w pachwinach, ale też centymetra to nie ma i się rusza. Dzisiaj coś Wymacalam nad obojczykiem, ale nawet nie wiem czy to węzeł czy co. Czuję coś po obu stronach, symetrycznie, to jest bardzo miękkie i przesuwalne, no ale jest 🙈 wstyd mi nawet iść do lekarza rodzinnego, szczególnie, że teraz mają poważniejsze problemy niż moje. Czuję kulki maleńkie nad zgięciem w łokciach obu, ale takie same czułam też w piersiach i na opisie usg wyszło że są super. Proszę powiedzcie z jakimi węzłami biegaliście do lekarza, bo nie wiem co mam ze sobą zrobić, chce mi się płakać i walić głową w ścianę. 

Hej kochana. Te nieszczęsne węzły każdego z nas do szału doprowadzaja. Mi bardzo pomaga jak powstrzymuje się od ich macania i nie czytam internetu chociaż wiem ze to silniejsze i czasem trudno. W necie wszystko to rak. Od ciaglego naciskania szyja boli i jest obrzęknięta. Pod żuchwa mam węzeł, taka twarda mała kulka, ale jest to węzeł odczynowy i mam go już bardzo długo.To co wyczuwasz to prawdopodobnie jakieś ścięgna, mięśnie. Tez mam po obu stronach symetrycznie takie większe miękkie przesuwalne coś i to nie są węzły bo bylo sprawdzane. Mam nad obojczykiem taka twarda kuleczkę 5mm która się przesuwa i jest to wezelek hypoechogenny, lekarze uspokajają ze wszystko ok. Na szyi tez mam dużo zgrubień, w dole szyi po drugiej stronie kulkę. Jeśli coś Cię trapi to nie boj się pytac lekarza. Tylko wtedy trzeba nauczyć się odpuszczać jeśli jest wszystko ok. Ja niestety nie potrafię odpuszczać i ponawiam moja terapie u psychiatry. Czy ty chodzisz do psychologa lub psychiatry? Bierzesz leki? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chodzę do psychologa, ale naprawdę w takie dni jak dzisiaj czuję, że mimo że bardzo chcę sobie poradzić z tym sama to mam wątpliwości czy mi się to będzie w nieskończoność udawać. Rano coś wymacalam i potem cały dzień się zamartwiałam, nic nie jadłam, teraz wieczorem jak już trochę mnie forum uspokoiło widzę jak zmarnowałam dzień, jakie to było bez sensu. Mogłam ten czas wykorzystać na zabawę z dziećmi zamiast pół dnia macać się w ukryciu w łazience. Pod koniec listopada mam mieć badania okresowe z medycyny pracy, jeśli przez covid nie odwołają ich to liczę na to że zrobią mi morfologię, mocz, rtg klatki piersiowej, tak jak co 3 lata zawsze mi robią na tych badaniach. Dlatego się powstrzymuje żeby lecieć już teraz jak za 2 tygodnie i tak firma mnie wysyła się zbadać. Ale w takie dni jak dziś potrzebuję wsparcia 😔 wygadać się do kogoś, kto doskonale wie o czym mówię. 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Tanti napisał:

Nie chodzę do psychologa, ale naprawdę w takie dni jak dzisiaj czuję, że mimo że bardzo chcę sobie poradzić z tym sama to mam wątpliwości czy mi się to będzie w nieskończoność udawać. Rano coś wymacalam i potem cały dzień się zamartwiałam, nic nie jadłam, teraz wieczorem jak już trochę mnie forum uspokoiło widzę jak zmarnowałam dzień, jakie to było bez sensu. Mogłam ten czas wykorzystać na zabawę z dziećmi zamiast pół dnia macać się w ukryciu w łazience. Pod koniec listopada mam mieć badania okresowe z medycyny pracy, jeśli przez covid nie odwołają ich to liczę na to że zrobią mi morfologię, mocz, rtg klatki piersiowej, tak jak co 3 lata zawsze mi robią na tych badaniach. Dlatego się powstrzymuje żeby lecieć już teraz jak za 2 tygodnie i tak firma mnie wysyła się zbadać. Ale w takie dni jak dziś potrzebuję wsparcia 😔 wygadać się do kogoś, kto doskonale wie o czym mówię. 

 

 

Tez niepotrzebnie się męczysz myślami o chorobie której nie ma. Postaraj się nie macać a tym bardziej nie czytać w internecie. Jak masz gorszy czas to wpadaj na forum, bo mi ono bardzo pomaga i uspokaja, bo widzę ze są tu tacy jak ja dokładnie z takimi samymi problemami. Dokładnie cię rozumiem i wspieram całym sercem bo to nie jest łatwe. Poczekaj jeszcze te dwa tygodnie i jeśli będziesz miała jakieś wątpliwości to zapytaj lekarza, nie wstydź się. Ale na pewno tez wybierz się do psychologa bo widzę, ze zamęczasz się myślami już bardzo długo. Spróbuj sobie pomóc. Ja chodziłam do psychiatry na terapie która naprawdę mi pomogła, leków nigdy nie miałam zamiaru brać. Staram się sama terapia pomoc. Teraz mam nawrot tego wszystkiego przez te węzły przeklęte które wyczułam zupełnie przypdkiem i już miesiąc czekam na wizytę bo niestety mój psychiatra przechodził covid i nie mogłam do niego jechać. Ale mam nadzieje ze w końcu sobie je odpuszczę. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Tanti napisał:

A wy leczycie się u psychologa tu na forum? Jak taka terapia wygląda w ogóle? Dają leki czy jakieś rozmowy bardziej są prowadzone żeby mózg sprowadzić na pozytywne myślenie? 

To już zależy od indywidualnego przypadku. Jeden chodzi tylko na terapie, drugi na terapie i bierze leki. A terapie tez są różne. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej wszystkim, dawno mnie nie było na forum. Miałam ostatnio faze z węzłem pod pachą. Niby wyczułam kulkę ale później jej znaleźć nie mogłam i popadlam w manie sprawdzania. Musiałam trochę się ogarnąć i nawet mi to wyszło 🙂 

dzisiaj natomiast wymyśliłam coś co aż wstyd pisać. Byłam na spacerze z psem w lesie. A ze mój pies je wszystko włącznie z odchodami (nie jestem go w stanie oduczyć) to właśnie na naszej trasie znalazła się kupa. I niestety nie zdarzylam go odciągnąć. Niby ok poszłam dalej ale włączyła mi się myśl co jeśli to kupa jakiejś zwierzyny ze wścieklizna.... popadlam w paranoje. Niby mój pies był szczepiony ale wymyśliłam ze mógł mnie później polizać po ręce i przeniosłam tego wirusa na siebie. Jeszcze jak przeczytałam ze niestety jak są pierwsze objawy to jest już za późno. Nie wiem co robić. Oczywiscie powiedziałam o moich obawach mężowi to mnie wyśmiał...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, leniek644 napisał:

Hej wszystkim, dawno mnie nie było na forum. Miałam ostatnio faze z węzłem pod pachą. Niby wyczułam kulkę ale później jej znaleźć nie mogłam i popadlam w manie sprawdzania. Musiałam trochę się ogarnąć i nawet mi to wyszło 🙂 

dzisiaj natomiast wymyśliłam coś co aż wstyd pisać. Byłam na spacerze z psem w lesie. A ze mój pies je wszystko włącznie z odchodami (nie jestem go w stanie oduczyć) to właśnie na naszej trasie znalazła się kupa. I niestety nie zdarzylam go odciągnąć. Niby ok poszłam dalej ale włączyła mi się myśl co jeśli to kupa jakiejś zwierzyny ze wścieklizna.... popadlam w paranoje. Niby mój pies był szczepiony ale wymyśliłam ze mógł mnie później polizać po ręce i przeniosłam tego wirusa na siebie. Jeszcze jak przeczytałam ze niestety jak są pierwsze objawy to jest już za późno. Nie wiem co robić. Oczywiscie powiedziałam o moich obawach mężowi to mnie wyśmiał...

Spokojnie, mój pies to samo, zjada i wacha wszystko napotkane na drodze i wszystko jest z nim i ze mną i członkami rodziny okej.  Nie martw się, na pewno nie jesteś zarażona, to siedzi tylko w Twojej głowie. Bądź spokojna!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo Ci dziękuję za odpowiedź, za jakąś reakcję, jeśli mogę to przycupnę tutaj na dłuższą chwilę. Moje problemy pojawiły się jak założyłam rodzinę. Zaczęłam być odpowiedzialna za dwójkę szkrabów i nagle zauważyłam jak każdy ich najmniejszy katar doprowadza mnie od razu do paniki. Guz na głowie od przewrócenia, czy inne przypadłości itp zaraz zaczynałam odpalać Google i szukać co robić. A w internecie wszyscy wiemy jak paniczne stają się artykuły. Od tego ciągłego zamartwiania się zaczęłam mieć zawroty głowy, drżenia rąk, problemy z łapaniem oddechu i tego typu nerwicowe jazdy. Oczywiście w trybie natychmiastowym odwiedziłam lekarza, dostałam skierowanie do neurologa i na badania. Wszystko w jak najlepszym porządku, ale dał mi skierowanie na RM dla świętego spokoju. Ja wykonałam i TK i RM bo przecież jakżeby inaczej. Jak wszystko okazało się ok trochę odpuściłam. Ale spokoju było parę miesięcy. W skrócie co pół roku przechodzilam totalny przeglad badań, bo ciągle coś mnie bolało. A to brzuch, a to coś. Wyczułam coś w piersi pobiegłam na usg. Usg było ok, kontrola za 1,5 roku w zaleceniu. Wytrzymałam pół roku i wyczułam kolejne coś w drugiej piersi. Znowu biegiem na usg. I znowu pani uspokajała mnie panikare ze jak wyczuje coś małego, miękkiego i ruchomego to mam nie panikować i nie biec znów na usg, bo takie rzeczy jak malutkie torbiele pojawiają się u kobiet bardzo często. Jak ktoś ma tendencje to jedna zniknie a pojawi się kolejna. Uspokoiłam się trochę aż do czasu kiedy nie zaczęłam się obsesyjnie macac. No i teraz na tapecie węzły chłonne. Oszaleje przez nie. Czytam, macam, czytam, macam. Tłumaczę sobie, że jestem zdrowa, energiczna, mam siłę i ochotę ćwiczyć co 2 dzień. Gdyby zżerał mnie rak chyba nie miałabym siły tak aktywnie się ruszać. Jak chodzę do pracy jest mi dobrze, bo zajmuje się robotą i mam zajęte ręce i głowę. A teraz przez covid i w większości prace zdalną w domu mi dosłownie odwala. Snuje się po domu jak cień, nie chce mi się wstawać rano, aby czekam żeby iść już spać. A i tak czasem budzę się w nocy wystraszona z bijącym sercem i przez godzinę nie mogę zasnąć. Przepraszam za ten mega długi post ale po prostu czuje ze musze to wszystko z siebie wyrzucić. Potrzebuję pomocy... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, leniek644 napisał:

Hej wszystkim, dawno mnie nie było na forum. Miałam ostatnio faze z węzłem pod pachą. Niby wyczułam kulkę ale później jej znaleźć nie mogłam i popadlam w manie sprawdzania. Musiałam trochę się ogarnąć i nawet mi to wyszło 🙂 

dzisiaj natomiast wymyśliłam coś co aż wstyd pisać. Byłam na spacerze z psem w lesie. A ze mój pies je wszystko włącznie z odchodami (nie jestem go w stanie oduczyć) to właśnie na naszej trasie znalazła się kupa. I niestety nie zdarzylam go odciągnąć. Niby ok poszłam dalej ale włączyła mi się myśl co jeśli to kupa jakiejś zwierzyny ze wścieklizna.... popadlam w paranoje. Niby mój pies był szczepiony ale wymyśliłam ze mógł mnie później polizać po ręce i przeniosłam tego wirusa na siebie. Jeszcze jak przeczytałam ze niestety jak są pierwsze objawy to jest już za późno. Nie wiem co robić. Oczywiscie powiedziałam o moich obawach mężowi to mnie wyśmiał...

Ja nie mam psa, ale dużo moich znajomych ma, ciągle je tulą i całują i nic im nie jest, nawet do głowy mi by wścieklizną nie przyszła ;) więc głową do góry 🙂 ale jak piszesz o lesie to ja strasznie boję się kleszczy. Mieszkam niedaleko lasu ale boję się w ogóle do niego wchodzić więc szacun za odwagę :D raz moje dziecko złapało kleszcza i chyba co 5 minut je sprawdzałam czy nie pojawia się ten słynny rumien od boreliozy. Nawet zawiozłam kleszcza do badania ale okazało się, że nie nadaje się do analizy. Więc marne przygody. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Tanti napisał:

Bardzo Ci dziękuję za odpowiedź, za jakąś reakcję, jeśli mogę to przycupnę tutaj na dłuższą chwilę. Moje problemy pojawiły się jak założyłam rodzinę. Zaczęłam być odpowiedzialna za dwójkę szkrabów i nagle zauważyłam jak każdy ich najmniejszy katar doprowadza mnie od razu do paniki. Guz na głowie od przewrócenia, czy inne przypadłości itp zaraz zaczynałam odpalać Google i szukać co robić. A w internecie wszyscy wiemy jak paniczne stają się artykuły. Od tego ciągłego zamartwiania się zaczęłam mieć zawroty głowy, drżenia rąk, problemy z łapaniem oddechu i tego typu nerwicowe jazdy. Oczywiście w trybie natychmiastowym odwiedziłam lekarza, dostałam skierowanie do neurologa i na badania. Wszystko w jak najlepszym porządku, ale dał mi skierowanie na RM dla świętego spokoju. Ja wykonałam i TK i RM bo przecież jakżeby inaczej. Jak wszystko okazało się ok trochę odpuściłam. Ale spokoju było parę miesięcy. W skrócie co pół roku przechodzilam totalny przeglad badań, bo ciągle coś mnie bolało. A to brzuch, a to coś. Wyczułam coś w piersi pobiegłam na usg. Usg było ok, kontrola za 1,5 roku w zaleceniu. Wytrzymałam pół roku i wyczułam kolejne coś w drugiej piersi. Znowu biegiem na usg. I znowu pani uspokajała mnie panikare ze jak wyczuje coś małego, miękkiego i ruchomego to mam nie panikować i nie biec znów na usg, bo takie rzeczy jak malutkie torbiele pojawiają się u kobiet bardzo często. Jak ktoś ma tendencje to jedna zniknie a pojawi się kolejna. Uspokoiłam się trochę aż do czasu kiedy nie zaczęłam się obsesyjnie macac. No i teraz na tapecie węzły chłonne. Oszaleje przez nie. Czytam, macam, czytam, macam. Tłumaczę sobie, że jestem zdrowa, energiczna, mam siłę i ochotę ćwiczyć co 2 dzień. Gdyby zżerał mnie rak chyba nie miałabym siły tak aktywnie się ruszać. Jak chodzę do pracy jest mi dobrze, bo zajmuje się robotą i mam zajęte ręce i głowę. A teraz przez covid i w większości prace zdalną w domu mi dosłownie odwala. Snuje się po domu jak cień, nie chce mi się wstawać rano, aby czekam żeby iść już spać. A i tak czasem budzę się w nocy wystraszona z bijącym sercem i przez godzinę nie mogę zasnąć. Przepraszam za ten mega długi post ale po prostu czuje ze musze to wszystko z siebie wyrzucić. Potrzebuję pomocy... 

Ja aktualnie jestem tu codziennie i staram się wspierać i sama szukam tego wsparcia 😊Także pisz kiedy masz ochotę. Rozumiem Cię, sama latam czasem po lekarzach jak oszalala i wydaje pieniądze bo sobie coś wmawiam, okazuje się ze wszystko dobrze a potem znowu po dwóch dniach jazda i myśli, ze w internecie piszą tak, wiec musi tak być, a to lekarza powinnismy się słuchać a niw czytać głupoty w internecie. O swoich członków rodziny i chłopaka tez się bardzo przejmuje, ktoś kaszlnie a ja od razu jazda ze rak płuc😕Staram się sobie mówić ze wszystko ok, wszystko to siedzi w mojej głowie. Do tego dochodzą u mnie jeszcze bóle somatyczne. Bóle w klatce, karku, barki, drętwienia, mrowienia. Czasem czuje ze serce mi wyskoczy bo tak wali, nie mogę złapać oddechu, biegunki i wszystko inne. Czytanie w internecie doprowadza mnie do furii, wszystko co wpisze to rak, rak, rak. Powiedziałam sobie stop i już czytam bardzo bardzo rzadko, a nie jak jeszcze jakiś czas temu całe dnie potrafiłam czytać o objawach, nawet na imprezie siedząc przy stole, odpalalam telefon i czytałam...Wszystkie objawy choroby u mnie występowały bo sobie sama je wkrecalam.

O węzły się tez nie powinnismy martwić. Bo te kulki czy małe zgrubienia to nic takiego, albo wyczuwalne węzły albo jakieś pozostałości po chorobach. Jakby wyskoczyła duża gula na szyi lub nad obojczykiem wielkości śliwki to wtedy można się pomartwić, a i tak nie zawsze oznacza to czego najbadziej się boimy. 

Postaraj się ich nie dotykać, a tym bardziej czytać głupot w internecie.Wiem ze to ciężkie i ciężko zapomnieć ale to naprawdę pomaga! I koniecznie zapisz się do psychologa, szkoda Twoich nerwow :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, leniek644 napisał:

@babycrabtez próbuje sobie wytłumaczyć ze nie pewno będzie wszystko dobrze. Ale wiesz jak to jest drugi głos mi podpowiada ze mój pies w sumie w lesie nigdy nic nie zjadł a już na pewno odchody. 

Taak rozumiem, ten drugi głosik w głowie jest najgorszy „a może jednak”. Nienawidzę go. Ale zapewniam, nie masz się o co martwić!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Tanti napisał:

Ja nie mam psa, ale dużo moich znajomych ma, ciągle je tulą i całują i nic im nie jest, nawet do głowy mi by wścieklizną nie przyszła ;) więc głową do góry 🙂 ale jak piszesz o lesie to ja strasznie boję się kleszczy. Mieszkam niedaleko lasu ale boję się w ogóle do niego wchodzić więc szacun za odwagę :D raz moje dziecko złapało kleszcza i chyba co 5 minut je sprawdzałam czy nie pojawia się ten słynny rumien od boreliozy. Nawet zawiozłam kleszcza do badania ale okazało się, że nie nadaje się do analizy. Więc marne przygody. 

Z tym rumieniem miałam to samo, jak miałam kleszcza na brzuchu to panikowalam ze mi się rumień robi i się gapiłam 24 na dobę na ten brzuch...A wszystko było jak zawsze ok 😁

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się już uspokoiłem ale nęka mnie alergia skórna

Dzisiaj właśnie jej dostałem mam ją co jakiś czas.... możliwe że to przez moje koty i ogólny bajzel  w pokoju (kurz itd.) 

Ponadto czuje sie dobrze nawet te bóle się już prawie nie pojawiają. \

Przed chwilą jednak wypiłem piwo i już pojawiła mi się jakaś kropka na skórze mam nadzieje że się nie rozrośnie (nawet nie wypiłem całego tylko zrobiłem dwa łyki)

A z tego co już oczywiście sprawdziłem jasne piwo ma dużo histaminy więc tak 

Jeśli się rozrośnie to od razu łykam allegre (już mija godzina odkąd wypiłem ten jeden łyk więc po trzech chyba będę już mógł ją bez obaw przyjąć))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, leniek644 napisał:

@Tanti ja tez psa mam już 10 lat i do tej pory nic mi nie było ale jak sobie pomyśle ze ta kupa była w lesie to od razu myśle o wściekliźnie. Kleszcze to druga sprawa chociaż od niego nie umrzesz a od wścieklizny już tak. 

Po pierwsze to Twoj piesek jest szczepiony. podstawowa droga zakażenia musiałoby być ugryzienie przez jakies chore zwierze, albo oslinienie tez przez chore zwierze uszkodzonej skory albo błony śluzowej. Jakby do zakażeń dochodziło w ten sposób to co drugi by chodził zarażony, a tak nie jest ;) Bez nerwow! Wszystko będzie dobrze!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry. Dzisiaj od rana znowu już się musiałam zmacać i dalej rozmyślam, co to za przesuwające się jakieś kuleczki nad obojczykami. Rany Boskie jak tak można się zadręczać. Samą siebie wyniszczać. Na noc wypiłam melisę i nawet spokojnie spałam, ale aby otworzyłam oczy i już dół psychiczny. Macie może jakieś tabletki bez recepty do polecenia żeby sobie kupić w aptece na uspokojenie? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, Tanti napisał:

Dzień dobry. Dzisiaj od rana znowu już się musiałam zmacać i dalej rozmyślam, co to za przesuwające się jakieś kuleczki nad obojczykami. Rany Boskie jak tak można się zadręczać. Samą siebie wyniszczać. Na noc wypiłam melisę i nawet spokojnie spałam, ale aby otworzyłam oczy i już dół psychiczny. Macie może jakieś tabletki bez recepty do polecenia żeby sobie kupić w aptece na uspokojenie? 

Cześć! Poranki są najgorsze, zawsze się boje ze przez noc wyskoczył mi wielki węzeł i pierwsze co to o tym myśle, dotykam, jest ok bez zmian, kuleczki jakie były takie są, i więcej staram się tam nie ruszać przez cały dzień, chociaż czasem ciężko. Jak się je maltretuje one mogą się powiększać troszkę, to miejsce może bolec i zrobić się twarde bo u mnie tak było, nawet uczulenie mi wyskoczyło na tym obojczyku od ciągłego dotykania skory tam. Nie martw się, twoje kuleczki to pewnie nawet nie są węzły, a nawet jeśli to wyczuwalne po prostu są. Ja czasem mam tez wrażenie ze w niekotrych miejscach na szyi mam „rozsypany piasek” bo czuje takie mikroskopijne kulki, jak końcówka szpilki, tez nie wiem czy to małe węzły czy jakaś inna tkanka.

Tabletki ziołowe Validol lub positivum. Ale osobiście bardziej polecam długi spacer na jakimś odludziu jak masz okazje, fajnie działa na umysł🙂 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@babycrabdziekuje już się trochę uspokoiłam. Ale i tak myśle ze może powinnam się zaszczepić. A z drugiej strony gdybym się zaraziła w ten sposób to byłby chyba ogromny pech.

@Tanti węzły to mija zmora. Kilka lat temu miałam faze Na sprawdzanie całej szyi. Codziennie wciskałem paluchy aż ge węzły same z sobie się powiększały bo jej non stół męczyłam. Ile usg zaliczyłam ;) myślałam ze już się uporalam z ta mania. Ale niestety 2 miesiace temu pod prysznicem wydawało się mi się ze wyczułam węzła pod pachą. I znów przepadlam. Nie mogłam później znaleźć tego węzła i pchałam paluchy tak ze już mnie cała pacha bolała ;) narazie jest u mnie ok No ale zawsze mam coś dla siebie w zanadrzu tym razem padło na wściekliznę ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, leniek644 napisał:

@babycrabdziekuje już się trochę uspokoiłam. Ale i tak myśle ze może powinnam się zaszczepić. A z drugiej strony gdybym się zaraziła w ten sposób to byłby chyba ogromny pech.

@Tanti węzły to mija zmora. Kilka lat temu miałam faze Na sprawdzanie całej szyi. Codziennie wciskałem paluchy aż ge węzły same z sobie się powiększały bo jej non stół męczyłam. Ile usg zaliczyłam ;) myślałam ze już się uporalam z ta mania. Ale niestety 2 miesiace temu pod prysznicem wydawało się mi się ze wyczułam węzła pod pachą. I znów przepadlam. Nie mogłam później znaleźć tego węzła i pchałam paluchy tak ze już mnie cała pacha bolała ;) narazie jest u mnie ok No ale zawsze mam coś dla siebie w zanadrzu tym razem padło na wściekliznę ;)

Prędzej w lotka milion wygrasz niż byś się miała w ten sposób zarazić, bez obaw 😘 Myśle ze szczepienie jest niepotrzebne.

A co do węzłów pod pachą, byłam miesiąc temu na usg piersi i wyszło wszystko ok wraz z węzłami pod pachą. Oczywiście pare dni później znowu sobie coś wkręciłam i czułam ze mnie coś tam uwiera i boli i jazda ze to powiększone węzły. Teraz nawet nie ruszam pach bo nie wiem co jest węzłem a co mięśniem czy ścięgnem to sobie odpuściłam😂, tym bardziej ze na usg wyszło ok. Ale z ta nieszczęsna szyja nie mogę sobie dać spokoju 😕 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O to to, zawsze mamy coś w zanadrzu dla siebie 🙂 to jest straszne! Jak my dożyjemy starości z takimi jazdami? Jak tu na dzieci nie przekazać tej nerwicy? Może jakieś medytacje zacząć, nie wiem metody relaksacyjne 🙈 staram się dojść do siebie po wczorajszym dniu, naprawdę wczoraj myślałam, że się nerwowo wykończę. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Tanti napisał:

O to to, zawsze mamy coś w zanadrzu dla siebie 🙂 to jest straszne! Jak my dożyjemy starości z takimi jazdami? Jak tu na dzieci nie przekazać tej nerwicy? Może jakieś medytacje zacząć, nie wiem metody relaksacyjne 🙈 staram się dojść do siebie po wczorajszym dniu, naprawdę wczoraj myślałam, że się nerwowo wykończę. 

Taak, to jest najgorsze, jedno odpuścimy, a zaraz coś nowego. Jeden dzień jest wszystko ok i się nie martwimy, a na drugi nagle jazda o jakieś głupoty bo sobie coś tam wyczulismy, a coś tam to ma każdy człowiek. 😅Mnie juz za wariatkę mają w domu bo ciagle coś nowego wymyślam, nikt mnie nie rozumie, z chłopakiem się kłócę przez to...

Ja mam w planach zapisać się na jogę, dużo osób poleca mi. Tylko aktualnie zajęcia przez korone zawieszone u mnie w mieście i muszę jeszcze poczekać. Teraz chodzę na długie spacery ze słuchawkami w uszach słuchając muzyki i to mi bardzo pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to jakiś kosmos jak można dostać szaleństwa od wyczucia jakiejś durnej kulki gdzieś na ciele. Jak nie u siebie to u męża czy dzieci. Przy 4 osobach w domu to ciągle któremuś coś dolega i bez przerwy moja nerwica ma się czym karmić. Wyczytałam kiedyś w necie, że nerwicę można pokonać samemu i ostatnio naprawdę było ze mną ok, a wczoraj jak mną znowu nerwica rzuciła o ścianę tak ledwo co nogami przebierałam w domu. Po prostu zamknęłabym się w domu i ryczała, ale nie mogę, bo dzieci się by bały. Dramat. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Tanti napisał:

No to jakiś kosmos jak można dostać szaleństwa od wyczucia jakiejś durnej kulki gdzieś na ciele. Jak nie u siebie to u męża czy dzieci. Przy 4 osobach w domu to ciągle któremuś coś dolega i bez przerwy moja nerwica ma się czym karmić. Wyczytałam kiedyś w necie, że nerwicę można pokonać samemu i ostatnio naprawdę było ze mną ok, a wczoraj jak mną znowu nerwica rzuciła o ścianę tak ledwo co nogami przebierałam w domu. Po prostu zamknęłabym się w domu i ryczała, ale nie mogę, bo dzieci się by bały. Dramat. 

Nerwica niestety jest z nami na zawsze, ale można z nią dobrze żyć i sama uważam, że najważniejsza walka z nią zależy od nas samych. Ja miałam długi okres czasu ze było u mnie naprawdę dobrze. Wydaje mi się ze koronawirus i to zamknięcie nas w domach skumulowało moje lęki, psychicznie wysiadam. Jak chodziłam na studia i do pracy to nawet człowiek nie miał czasu myslec o jakiś węzłach czy innych głupotach wymyślonych. A teraz siedzę w domu i wszystko się kumuluje. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×