Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

Hej

nie mam już siły pisać...wszyscy jesteśmy godni politowania i nie mówię tego cynicznie tylko z żalu.

żeby tak cierpieć i tak pieprzyć życie sobie i otoczeniu... wieczny lęk, jak choroba złosliwa, zapatrzenie w siebie...irracjonalny strach, brak zaufania komukolwiek, wyszukiwanie zagrożenia, kontrola...

 

żal mi nas tutaj...Laveno bardzo Ciebie rozumiem, wczoraj miałam rozmowę z męzem - wpadł w szał jak usłyszał moją opowieść o hipogikemii...ja w płacz i pogrązyłam się zupełnie mówiąc "czytałam w internecie..., ludzie tak piszą..., jakaś osoba miała to co ja i ma teraz chorobe"...Boże usłyszałam że jestem nienormalna, że albo powinnam olać swoje objawy bo jestem "chora" od 14 lat! albo...iśc natychmiast do lekarza, badac się, drążyć...bardzo płakałam, nie mam siły na ani jedno ani drugie.

 

Mąz powiedział, że też jak jest głodny to źle sie czuje ale ja do tego panikuję i tu jest różnica - no nie wiem. Ogólnie usłyszałam "jesteś zdrowa" ale psychicznie nienormalna. Laveno Twoje objawy pasują mi do silnej nerwicy lękowej i ew do niedoczynności tarczycy. żaden guz! ludzie! pamiętaj, ze w strachu cukier rosnie. ja jak leżałam w ciązy w sziptalu z podejrzeniem cukrzycy ciązowej to miałam cukry max 145 ale jak mieli przyjechac teściowie to skoczyło mi do 200!!!! to było jeden raz w zyciu, bez jedzenia. lek. mi powiedizał ze to hormon stresu...a my mamy hormon stresu non stop...moze nie tyle dieta ale USPOKOJENIE się w 100%, pomogłoby...jednak mysle, ze nie od razu. trzebaby sie relaksowac cały czas. Czytałam wczoraj ze insulioopornosc to choroba permanentnego stresu..i co tu robic???

Powinnyśmy iśc razem sie badać, za rękę...jak nienormalne dzieci. Ja tak bym chciała...iśc z kims, kto ma podobne jazdy. Mąz tu niewiele pomaga....

 

Nerwa chciałam tez dodać, ze po przejedzeniu też czuje sie zle...wali mi serce, mam uczucie rozpychania w klatce, duszności, jakby serce nie dawało rady i jakbym miała nadciśnienie (a nie mam) ogólnie panika, oszołomienie...szczególnie jak zjem dużo ciepłego jedzenia. Też pilnuję, żebym miała choć kawałek czekolady w torebce...i też własnie cięzko jest przytyć. heh każdy by się cieszył a ja waże sie obsesyjnie czy nie chudnę...bo wtedy? - cukrzyca typu I. To sobie zdiagnozowałam. Dzis nie zjadłam durnej owsianki na wodzie na sniadanie i jest lepiej...w ogole co to za żarcie owsianka na wodzie z jabłkiem - fuj. ale jadłam to bo zdrowo...jesteśmy chude, mamy szybką przemiane materii (czy to źle??) i musimy jeśc syte wysokoenergrtyczne posiłki...owsianki to na podwieczorek. powinnysmy jesc mięso, jaja, tłuszcze, tłuste twarogi, nie ma innego wyjścia. jak myslisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam cały czas tą białą plamkę po prawej stronie języka, nie jest ścieralna. Jest niewielka (ok 3mm), nie ma ostro zarysowanych krawędzi. Boję się że to leukoplakia. Może też być gorzej.

 

Objawy takie jak cos fizycznie pojawia się (krew, plamki, itp) są jednak gorsze, jednak takie cos jak same bóle, kolki, kręcenie sie w głowie to u nerwicowca na 99,99% somatyzacje wynikające z zaburzenia (wiem że to też wielkie przerażenie, przechodziłem to). W przypadku ewidentnych fizycznych, organicznych objawów u hipochondryka mozna jedynie dopatrywać się wyolbrzymiania zagrożenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale tu u nas ożywienie panuje przed Świętami....

 

No bo Święta to z reguły ważne wydarzenie, zjeżdża się rodzina, ludzie się radują, wszyscy są szczęśliwy, a zapewne wielu z nas ma myśli o tym, że to jego ostatnie święta, lub że nie warto się cieszyć, bo straszna choroba atakuje. Nerwica ma pożywkę, dla niej to woda na młyn.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bardzo Ciebie rozumiem, wczoraj miałam rozmowę z męzem - wpadł w szał jak usłyszał moją opowieść o hipogikemii...ja w płacz i pogrązyłam się zupełnie mówiąc "czytałam w internecie..., ludzie tak piszą..., jakaś osoba miała to co ja i ma teraz chorobe"...Boże usłyszałam że jestem nienormalna, że albo powinnam olać swoje objawy bo jestem "chora" od 14 lat! albo...iśc natychmiast do lekarza, badac się, drążyć...bardzo płakałam, nie mam siły na ani jedno ani drugie.

 

Mąz powiedział, że też jak jest głodny to źle sie czuje ale ja do tego panikuję i tu jest różnica - no nie wiem. Ogólnie usłyszałam "jesteś zdrowa" ale psychicznie nienormalna

 

Tym się właśnie przede wszystkim różnimy od ludzi normalnych. Dla nas jakakolwiek niedogodność, dziwny objaw, dyskomfort to od razu zagrożenie życia. Zawsze, innych opcji nie ma. Umysł po prostu nie daje się przekonać, że być może to po prostu jakaś pierdółka. Człowiek zdrowy psychicznie, gdy go kuje pod lewym bokiem, czeka cierpliwie aż przejdzie. Jeśli przez jakiś czas bóle się nasilają, to idzie na spokojnie do lekarza. W naszym wypadku od razu rozważamy raka trzustki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale tu u nas ożywienie panuje przed Świętami....

 

No bo Święta to z reguły ważne wydarzenie, zjeżdża się rodzina, ludzie się radują, wszyscy są szczęśliwy, a zapewne wielu z nas ma myśli o tym, że to jego ostatnie święta, lub że nie warto się cieszyć, bo straszna choroba atakuje. Nerwica ma pożywkę, dla niej to woda na młyn.

 

Jej- Tukaszwili Ty prawie czytasz w moich myślach. Siedzę właśnie sam w mieszkaniu i myślę jak spędzić wigilię z rodziną, czy poznają może, że coś mi dolega, że to pewnie moje ostatnie święta. A już hitem jest to, że wiem doskonale, że toczy mnie nerwica tylko a mimo tego walczę z tym, czy aby nie zrobić sobie w ramach prezentu rezonansu całego ciała dla pewności :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tukaszwili masz 100% racji z tym cpaniem googla.

U mnie to wlasnie tak wyglada. Milion razy sobie obiecywalam ze juz nie bede nic tam szukac o chorobach i dupa. To jest silniejsze odemnie. Pozatym juz sie tyle naczytalam a pamiec mam dobra ze juz po sprawie.

Wczoraj sie uspokoilam na 5 minut i potem sie zaczely wymysly ze moze lekarz mnie olal. Ze nie sprawdzil dokladnie. Ze zbagatelizowal. Tyle sie przecierz slyszy o tym ze ktos byl u lekarza i ten cos olal a potem sie okazalo ze juz za pozno na pomoc.

Ale jakos sie ogarnelam i walcze z tymi myslami.

Niewiem jakie wy macie podejscie do tych spraw ale mi bardzo pomaga modlitwa i zaufanie bogu. Choc proste to nie jest.

No i zaczela sie przedswiateczna " sraczka" czyli latam ze sciera i na nic nie mam czasu. Na intensywne myslenie tez ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwa chciałam tez dodać, ze po przejedzeniu też czuje sie zle...wali mi serce, mam uczucie rozpychania w klatce, duszności, jakby serce nie dawało rady i jakbym miała nadciśnienie (a nie mam) ogólnie panika, oszołomienie...szczególnie jak zjem dużo ciepłego jedzenia. Też pilnuję, żebym miała choć kawałek czekolady w torebce...i też własnie cięzko jest przytyć. heh każdy by się cieszył a ja waże sie obsesyjnie czy nie chudnę...bo wtedy? - cukrzyca typu I. To sobie zdiagnozowałam. Dzis nie zjadłam durnej owsianki na wodzie na sniadanie i jest lepiej...w ogole co to za żarcie owsianka na wodzie z jabłkiem - fuj. ale jadłam to bo zdrowo...jesteśmy chude, mamy szybką przemiane materii (czy to źle??) i musimy jeśc syte wysokoenergrtyczne posiłki...owsianki to na podwieczorek. powinnysmy jesc mięso, jaja, tłuszcze, tłuste twarogi, nie ma innego wyjścia. jak myslisz?

nefretis, ja po przejedzeniu - dokladnie tak samo! :) Od razu jestem taka zmeczona, senna, zle sie czuje, i zaraz lęk sie wlacza. Chociaz z tymn najgorzej mam rano i w ciagu dnia (szczegolnie poza domem), a wieczorem (w domu) jest duzo lepiej - moge zjesc wiecej i nie ma tragedii.

 

Moze tak byc, ze po prostu czy uczucie glodu czy sytosci jest w jakis sposob nieprzyjemne. Tylko normalny czlowiek nie zwraca na to uwagi - tzn akceptuje taki stan i tyle. A my skupiamy sie, i od razu panika. Ale już sama nie wiem...

 

Wiesz, ja juz tak kombinuje z tymi posilkami. Spisuje kalorie, zeby jesc jak najwiecej w ciagu dnia - ale marnie mi idzie. Bo wlasnie - przewaznie nie jestem w stanie zjesc duzo, bo potem zle sie czuje przez kolejnych kilka godzin. Ale faktycznie, chyba trzeba sprobowac te wysokoenergetyczne rzeczy... Ja chce w ogole teraz zaczac pic codziennie olej lniany, moze od tego troche przytyje :)

Ostatnio znajoma polecila mi twarog z olejem lnianym, i zaczelam szukac o tym i widze, ze to mozna jesc zarowna na slodko jak i na ostro. Wiec super, bo ja jakos za slodkimi nie przepadam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwa, tak, wiem, trochę nieprecyzyjnie sie wyraziłem.

Chodzi o to ze patrzę na "to" na moim języku, i wydaje mi się że wygląda jak na zdjęciach w internecie leukoplakia (stan przedrakowy albo już rakowy). A jeszcze mam inne objawy w jamie ustnej i gardle i to razem tworzy straszna wizję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miał ktoś z was jakiś podobny przypadek zwiazany z różnymi "tworami" na skórze, w ustach, kótre wyglądały jak zdjecia chorób w internecie?

Widzicie jak szukam pocieszenia ....

 

Marikko, moja przygoda z różnymi rakami jamy ustnej zaczęła się od raka migdałków. Coś zrobiło mi się za jednym z migdałków, jakaś narośl - codzziennie to obserwuje bez większych obaw, ale miałam kilka epizdów, że byłam przekonana, że to już rak, choć lekarz powiedział, że to na pewno niegroźne. potem miałam coś na dziąśle, też myślałam, że jakiś wrzód rakowy - okaząło się, że to samo dziąsło. Kilka razy zaczynał mnie bolec migdałek - patrzę, a na nim taka biała, cholernie bolesna plama -rak jak nic. Popłukałam dentoseptem i przeszło. Ogólnie mam przy migdałkach pełno różnych rzeczy, na policzkach takie białe ślady od przygryzania, każda plama na migdałku mnie martwi - morda to siedlisko baterii, pewnie dlatego co rusz coś sie w niej pojawia. JA przyjęłam zasadę, że jak coś nie zniknie w ciągu trzech tygodni (tak gdzies chyba podają w internetach) to wtedy do lekarza - ale jeszcze nie zdarzyło mi się, żeby coś nie zniknęło poza tą naroślą. Myślę, że nie masz się czym martwić:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wczoraj miałam rozmowę z męzem - wpadł w szał jak usłyszał moją opowieść o hipogikemii...ja w płacz i pogrązyłam się zupełnie mówiąc "czytałam w internecie..., ludzie tak piszą..., jakaś osoba miała to co ja i ma teraz chorobe"...Boże usłyszałam że jestem nienormalna, że albo powinnam olać swoje objawy bo jestem "chora" od 14 lat! albo...iśc natychmiast do lekarza, badac się, drążyć...bardzo płakałam, nie mam siły na ani jedno ani drugie.

 

A propo tego fragmentu, to musze się pożalić. Czy Wy też czujecie się całkiem samotni z tym wszytskim? Mój mąż niby to akceptuje, ale nie ma mowy, żebym mogła z nim pogadać, czy liczyć na pocieszenie, bo on całkowicie nie kuma, jak można się tak zadręczać chorobami. A ja za kolei nie rozumiem, dlaczego najbliższa osoba jest tak niewyrozumiała. Ja mogę pogadać z kimś tylko tutaj, bo on ani nie chce, ani nie rozumie, ani nie robi na nim wrażenia to, że znowu coś mi dolega. Jest mi przykro - jak bym była naprawdę chora fizycznie, to wszytscy by się przejmowali, pytali jak się dziś czuję, czy leki mi pomagają itp. A jak się ma nerwicę, to się jest dziwakiem i w zasadzie nikt się nie intersuje, czy może jakoś pomóc - a czasem choćby dwa miłe słowa by pomogły... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marikko - białe plamy na języku to setki przyczyn. Był okres, że sam miałem "język geograficzny". Plamy na migdałach - również, na tyle gardła... Prosaki na policzkach.

Wszyscy to mają, ale gdy my mamy to nieco inne niż wszyscy to już gleba. Tak to działa. Idź do lekarza pierwszego kontaktu albo peridentologa albo zwykłego dentysty. Nie ma co skrobać i szukać...

 

To z tymi posiłkami o których piszecie dało mi do myślenia. Od jakiegoś czasu nie mogę zjeść zbyt dużo, od razu mi niedobrze i długo chodzę wzdęty. Zwalalem to na nerwicę, ale widzę że jest inna opcja...

 

Ja od 3 dni - galareta. Lecę z lorafenem, żeby jakos się trzymać i żony nie stresować swoim trybem zombie. Powrót do psychiatry 2 dni temu to był ostatni dzwonek, a ja chciałem wizytę na luty przenośnic... Dziś bym siedział zwinięty w kącie łóżka zalewając się falami potu że stresu. Cały czas mi coś skacze w klacie z dołu do góry, uderza ciepło, zatyka, niby chce się odbić a nie odbija... Klata spięta od obojczyka do kości ogonowej :) 3 dzień trzeciego podejścia do serty - na razie 50, chociaż zawsze szedłem odsetki to nie chce przed świętami dostać doła pierwszych dni z lekiem...

 

Macie coś z oddechem? Bo kiedyś nas tu było sporo?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miał ktoś z was jakiś podobny przypadek zwiazany z różnymi "tworami" na skórze, w ustach, kótre wyglądały jak zdjecia chorób w internecie?

Widzicie jak szukam pocieszenia ....

 

Marikko, moja przygoda z różnymi rakami jamy ustnej zaczęła się od raka migdałków. Coś zrobiło mi się za jednym z migdałków, jakaś narośl - codzziennie to obserwuje bez większych obaw, ale miałam kilka epizdów, że byłam przekonana, że to już rak, choć lekarz powiedział, że to na pewno niegroźne. potem miałam coś na dziąśle, też myślałam, że jakiś wrzód rakowy - okaząło się, że to samo dziąsło. Kilka razy zaczynał mnie bolec migdałek - patrzę, a na nim taka biała, cholernie bolesna plama -rak jak nic. Popłukałam dentoseptem i przeszło. Ogólnie mam przy migdałkach pełno różnych rzeczy, na policzkach takie białe ślady od przygryzania, każda plama na migdałku mnie martwi - morda to siedlisko baterii, pewnie dlatego co rusz coś sie w niej pojawia. JA przyjęłam zasadę, że jak coś nie zniknie w ciągu trzech tygodni (tak gdzies chyba podają w internetach) to wtedy do lekarza - ale jeszcze nie zdarzyło mi się, żeby coś nie zniknęło poza tą naroślą. Myślę, że nie masz się czym martwić:)

HAniaa - tak bardzo Tobie dziękuję za twój post. Każde wspierające słowo bardzo pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marikko - białe plamy na języku to setki przyczyn. Był okres, że sam miałem "język geograficzny". Plamy na migdałach - również, na tyle gardła... Prosaki na policzkach.

Wszyscy to mają, ale gdy my mamy to nieco inne niż wszyscy to już gleba. Tak to działa. Idź do lekarza pierwszego kontaktu albo peridentologa albo zwykłego dentysty. Nie ma co skrobać i szukać...

 

 

Dzięki Pholler. Do dentysty będę miał termin styczen albo luty. Generalnie ja należę do tych co boją sie chodzic do lekarzy.

 

Trzymaj się. Moim zdaniem na pewno masz somatyzacje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

A propo tego fragmentu, to musze się pożalić. Czy Wy też czujecie się całkiem samotni z tym wszytskim? Mój mąż niby to akceptuje, ale nie ma mowy, żebym mogła z nim pogadać, czy liczyć na pocieszenie, bo on całkowicie nie kuma, jak można się tak zadręczać chorobami. A ja za kolei nie rozumiem, dlaczego najbliższa osoba jest tak niewyrozumiała. Ja mogę pogadać z kimś tylko tutaj, bo on ani nie chce, ani nie rozumie, ani nie robi na nim wrażenia to, że znowu coś mi dolega. Jest mi przykro - jak bym była naprawdę chora fizycznie, to wszytscy by się przejmowali, pytali jak się dziś czuję, czy leki mi pomagają itp. A jak się ma nerwicę, to się jest dziwakiem i w zasadzie nikt się nie intersuje, czy może jakoś pomóc - a czasem choćby dwa miłe słowa by pomogły... :(

 

Ja nawet jakbym chciał to komuś wytłumaczyć to nie potrafię, sam tego nie rozumiem! Trochę ogarniam temat dzięki temu, ze moge porozmawiać tu z takimi pokręconymi przypadkami jak Wy . Nas nie zrozumie nikt, kto tego nie doświadczył, jeszcze parę lat tu nie kapowalem jak można mieć klaustrofobię, a dziś - choć jej nie mam - wiem na czym polega irracjonalny strach. Też sobie marzę, że opowiem komuś co mi jest, ale nawet psychiatrze mówienie o tym mi idzie średnio. A on wie o co biega! Możemy próbować rozmawiać z naszymi bliskimi, ale nie możemy chyba oczekiwać zrozumienia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Macie coś z oddechem? Bo kiedyś nas tu było sporo?

 

Pholler, ja zanim przyszły zaworty głowy miałam duszności dzień w dzięń, od rana do wieczora, przez miesiąc to minimun, wydaje mi sie , że dłużej. Teraz czasem wymieniają mi się objawy - jak nie zawrót glowy, to mega ucisk w klatce i ciężar - takie, że najlepiej jest mi w pozycji pochylonej. Czsem wydaje mi się, że kolejnego wdechu to już nie ma opcji, żebym wzięła:) Ale o wiele bardziej wolę duszności niż zawroty głowy i mówię to z pełną odpowiedzilanością;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

A propo tego fragmentu, to musze się pożalić. Czy Wy też czujecie się całkiem samotni z tym wszytskim? Mój mąż niby to akceptuje, ale nie ma mowy, żebym mogła z nim pogadać, czy liczyć na pocieszenie, bo on całkowicie nie kuma, jak można się tak zadręczać chorobami. A ja za kolei nie rozumiem, dlaczego najbliższa osoba jest tak niewyrozumiała. Ja mogę pogadać z kimś tylko tutaj, bo on ani nie chce, ani nie rozumie, ani nie robi na nim wrażenia to, że znowu coś mi dolega. Jest mi przykro - jak bym była naprawdę chora fizycznie, to wszytscy by się przejmowali, pytali jak się dziś czuję, czy leki mi pomagają itp. A jak się ma nerwicę, to się jest dziwakiem i w zasadzie nikt się nie intersuje, czy może jakoś pomóc - a czasem choćby dwa miłe słowa by pomogły... :(

 

Ja nawet jakbym chciał to komuś wytłumaczyć to nie potrafię, sam tego nie rozumiem! Trochę ogarniam temat dzięki temu, ze moge porozmawiać tu z takimi pokręconymi przypadkami jak Wy . Nas nie zrozumie nikt, kto tego nie doświadczył, jeszcze parę lat tu nie kapowalem jak można mieć klaustrofobię, a dziś - choć jej nie mam - wiem na czym polega irracjonalny strach. Też sobie marzę, że opowiem komuś co mi jest, ale nawet psychiatrze mówienie o tym mi idzie średnio. A on wie o co biega! Możemy próbować rozmawiać z naszymi bliskimi, ale nie możemy chyba oczekiwać zrozumienia...

Moja żona bardzo ostro reaguje na moją hipochondrię. Ale wiecie co? Mi to pomaga. Mówi ze gdyby było cos naprawde nie tak z moim zdrowiem to sama kazała by mi leczyć się. Przez to ze tak ostro reaguje a tym samym nie bierze powaznie moich objawów czy też moich diagnoz, daje mi pewność ze rzeczywiścienie widzi u mnie choroby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Pholler, ja zanim przyszły zaworty głowy miałam duszności dzień w dzięń, od rana do wieczora, przez miesiąc to minimun, wydaje mi sie , że dłużej. Teraz czasem wymieniają mi się objawy - jak nie zawrót glowy, to mega ucisk w klatce i ciężar - takie, że najlepiej jest mi w pozycji pochylonej. Czsem wydaje mi się, że kolejnego wdechu to już nie ma opcji, żebym wzięła:) Ale o wiele bardziej wolę duszności niż zawroty głowy i mówię to z pełną odpowiedzilanością;)

 

Uciski w klacie mam, ma krótki oddech wchodzą, czasem dyskomfort jakby klatki. Czasem parcie na mostek , czasem coś jakby zagniatania w środku. I te czkawki serca.

A zawroty głowy to u mnie często był pierwszy objaw . Teraz też mam dziwne zachwiania, albo niemożność skupienia wzroku na punkcie gdzieś w oddali. Ale to nic. Na początku miałem zawroty połączone z derealizacją i kompletne otępienie. To jak chodzic oszołomionym po oberwaniu sztachetą w łeb. Objaw, który też szybko mija w miejsce tysiąca innych i przebija się tylko czasem nieśmiało...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pholler, ja przerabialam dusznosci w poprzednie wakacje, trwalo to chyba ze 2 miesiace!

Wtedy byl moj stan krytyczny, w kazdej chwili balam sie uduszenia i mialam przygotowaną torbe z rzeczami do szpitala - w razie czego. Bylam tym kompletnie wykonczona i przerazona.

Na szczescie od tamtego czasu jzu takie cos nie wrocilo, i mam nadzieje nie wroci :)

Teraz od dwoch dni mam lekkie kołatania serca (czkawki) i taki ucisk w okolicy serca. Ale pocieszam sie, ze to pewnie od zmiany pogody itd. I raczej nie zwracam uwagi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pholler, ja przerabialam dusznosci w poprzednie wakacje, trwalo to chyba ze 2 miesiace!

Wtedy byl moj stan krytyczny, w kazdej chwili balam sie uduszenia i mialam przygotowaną torbe z rzeczami do szpitala - w razie czego. Bylam tym kompletnie wykonczona i przerazona.

Na szczescie od tamtego czasu jzu takie cos nie wrocilo, i mam nadzieje nie wroci :)

Teraz od dwoch dni mam lekkie kołatania serca (czkawki) i taki ucisk w okolicy serca. Ale pocieszam sie, ze to pewnie od zmiany pogody itd. I raczej nie zwracam uwagi.

nerwaa jak często masz te przeskoki serca? Kilka razy dziennie czy 2-3x na godzinę. Ja już to kiedyś przerabiałem, zrobiłem EKG, wyszło dobrze, zrobiłem echo serca, te bardzo ok. I przeszło. Pojawiało się od czasu do czasu ale rzadko. Wiem że inni "zdrowi" też tak czasem mają, tylko , że przy nerwicy to się tak nasila? No i wiadomo, że nas , nadreaktywnych przeraza bardziej... Może ktoś jeszcze z tym walczy?

Niektórzy piszą, że to refluks może być, inni, że niedobory minerałów, jeszcze inni że tarczyca. Jake sa Wasze obserwacje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pholler, ja przerabialam dusznosci w poprzednie wakacje, trwalo to chyba ze 2 miesiace!

Wtedy byl moj stan krytyczny, w kazdej chwili balam sie uduszenia i mialam przygotowaną torbe z rzeczami do szpitala - w razie czego. Bylam tym kompletnie wykonczona i przerazona.

Na szczescie od tamtego czasu jzu takie cos nie wrocilo, i mam nadzieje nie wroci :)

Teraz od dwoch dni mam lekkie kołatania serca (czkawki) i taki ucisk w okolicy serca. Ale pocieszam sie, ze to pewnie od zmiany pogody itd. I raczej nie zwracam uwagi.

nerwaa jak często masz te przeskoki serca? Kilka razy dziennie czy 2-3x na godzinę. Ja już to kiedyś przerabiałem, zrobiłem EKG, wyszło dobrze, zrobiłem echo serca, te bardzo ok. I przeszło. Pojawiało się od czasu do czasu ale rzadko. Wiem że inni "zdrowi" też tak czasem mają, tylko , że przy nerwicy to się tak nasila? No i wiadomo, że nas , nadreaktywnych przeraza bardziej... Może ktoś jeszcze z tym walczy?

Niektórzy piszą, że to refluks może być, inni, że niedobory minerałów, jeszcze inni że tarczyca. Jake sa Wasze obserwacje?

 

Ja byłam w sierpniu u kardiologa, bo oprócz takich przeskoków miałam takie jakby napady - nagle serce mi zaczynało walić tak mocno i tak nieregularnie, że czułam je w gardle i myślałam, że zaraz wybuchnie. Lekarz - a był to podobno bardzo dobry dokror - powiedział, że takie rzeczy są normalne dla zdrowego serca, a jak ktoś jest nerwowy, to już w ogóle. Po tej wizycie minęły mi niemal wszystkie objawy związane z sercem. Nie tylko te napady, ale tez nieznośny ucisk po lewej stronie klatki piersiowej, który pojawiał się od lat, gdy tylko się położyłam na plecach. To nie pozwalało mi oddychać, musiałam natychmiast zmienić pozycję. Twoje wyniki badań sa dobre, więc nie masz się czym martwić, sirjusly!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Ja byłam w sierpniu u kardiologa, bo oprócz takich przeskoków miałam takie jakby napady - nagle serce mi zaczynało walić tak mocno i tak nieregularnie, że czułam je w gardle i myślałam, że zaraz wybuchnie. Lekarz - a był to podobno bardzo dobry dokror - powiedział, że takie rzeczy są normalne dla zdrowego serca, a jak ktoś jest nerwowy, to już w ogóle. Po tej wizycie minęły mi niemal wszystkie objawy związane z sercem. Nie tylko te napady, ale tez nieznośny ucisk po lewej stronie klatki piersiowej, który pojawiał się od lat, gdy tylko się położyłam na plecach. To nie pozwalało mi oddychać, musiałam natychmiast zmienić pozycję. Twoje wyniki badań sa dobre, więc nie masz się czym martwić, sirjusly!

 

Ah, cóż za balsam na zbolałe nerwy :) dzięki za informację, masz u mnie dług, nie wiem jakiego rodzaju, ale czyms Ci się może kiedyś odwdzięczę. Od razu trochę lepiej, choć wiecie - do normalności i spokoju to jednak wiele brakuje. Ale dobrze wiedzieć, że my okaleczeni psychicznie mama to samo i to samo przechodzimy, aż przejedziemy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×