Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

Leniek mialam cos podobnego niedawno, jakos w czerwcu zaczelo bolec mnie gardlo, ale tak jakos dziwnie, tylko po jednej stronie i tylko jak ziewalam albo np. dmuchalam czulam ten bol. Mialam milion scenariuszy w glowie, bialaczka (bo przewlekly bol gardla), rak krtani, migdalka, nosogardla itp., ciagle sprawdzalam czy boli, zmuszalam sie do ziewania, gardlo ogladalam ze 200 razy dziennie, ciagle macalam sie po szyi, masakra normalnie. W koncu w sierpniu pojechalam na wakacje do Wloch i po 2 dniach chyba po prostu przeszlo, do dzis nie wiem co to bylo, ale trwalo dobre 2 miesiace jak nie wiecej wiec jak widzisz czasem rozne rzeczy bola bez powodu, a potem przestaja :P Ale zeby nie bylo za dobrze to ciagle mam bol w lewym boku i koszmarna jazde na raka trzustki. Ale gardlo mnie juz nie boli ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę że to nic poważnego , np. Zab mądrości, bo miałam kiedyś podobnie. Odnośnie użytkowników forum, którzy mi odpisali, iż mieli lęk przed zatruciem grzybami, chcialabym się dowiedzieć, jak u Was wyglądał ten przebieg i jakie mieliście myśli, ile to trwało, co czuliście i czy panikowaliscie lub internet służył Wam za źródło informacji. Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Mam małe pytanie...we wtorek zachorowałam. Wirus bostonski. 2 dni goraczki z dreszczami bez potow potem bol gardla potem ta bolesna wysypka na stopach i dłoniach.

Goraczki juz nie mam od środy bol gardla skonczyl sie definitywnie wczoraj. Wysypka schodzi.

Ciągle leżę bo jestem słaba.

Od 3 dni mam okropne poty w łóżku szczegolnie nad ranem. Ale tez oblewania w dzien. Kazda czynność sprawia wysilek serce wali zawroty nierowne bicie serca chyba nie muszę mówić ze lęk nieustannie...

Powiedzcie bo juz zaczelam czytac:(( o potach...ze chloniak ze to nienormalne. Ile czasu po infekcji dochodzi sie do siebie. Czy taka slabosc poty uczucie omdlenia podczas dluzszego stania to cos powaznego? Ile to moze trwac. Nie umiem nawet normalnie chorowac:((( corka sie zarazila ma to 2 dzien ale nie poci sie tak i nie jest tak slaba

Hej Nefretis

Mnie wlasnie tez dotknela bostonka jakas masakra. Goraczka dreszcze i potytak jak Ty... Corka tez m poty... .. Moje pytanie dotyczy jednak bólu. Dloni i stop... Bo czuje max igelki przy dotyku. Kiedys tak mialem juz myslalem ze na tle nerwowym prrzeszlo. W eraz nawrot ze zdwojona sila.. Tez moze tak mialas? Czula w ogole bole rak, stop? Jakies powiklania byly? Na co zwrocic uwage?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tym razem mam jazdę na wściekliznę. Dzisiaj mojego pieska zaatakował jakiś inny pies. Był na spacerze z panią i wgl czasem psy się raczej nie lubią więc nie boję się aż tak ale ale boję się że po tym ataku została jakaś ślina na nim a ja potem oglądałem mojego psa i co jeśli coś się dostało (mam małe ranki na palcach, odchodzi mi tam skóra niemiłosiernie) :( mój pies nie miał żadnej krwi ani zadrapania na sobie (przynajmniej nie widziałem). Eh już teraz będę się z moim psem wychodzić na dwór.. ktoś wie czy jest możliwe takie zakażenie? :( w dodatku on na widok mojego psa się zezłościł. co jeśli to był objaw wścieklizny..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tym razem mam jazdę na wściekliznę. Dzisiaj mojego pieska zaatakował jakiś inny pies. Był na spacerze z panią i wgl czasem psy się raczej nie lubią więc nie boję się aż tak ale ale boję się że po tym ataku została jakaś ślina na nim a ja potem oglądałem mojego psa i co jeśli coś się dostało (mam małe ranki na palcach, odchodzi mi tam skóra niemiłosiernie) :( mój pies nie miał żadnej krwi ani zadrapania na sobie (przynajmniej nie widziałem). Eh już teraz będę się z moim psem wychodzić na dwór.. ktoś wie czy jest możliwe takie zakażenie? :( w dodatku on na widok mojego psa się zezłościł. co jeśli to był objaw wścieklizny..

 

 

Rozumiem Cię i Twój lęk. Prawdopodobieństwo wystąpienia wścieklizny jest zerowe. Po prostu obawiasz się i różne myśli przychodzą Ci do głowy. Zakażenie jest możliwe przy bezpośrednim kontakcie, gdy pies ugryzie Cię i pozostawi ogromną ranę. Takiego przypadku nie da się przeoczyć. Natomiast problem, o którym mówisz, wynika z lęku i obaw. Myślę, że nie masz się czym martwić, bo psy często złoszczą się i szczekają na siebie, taka jest ich natura. Na moim osiedlu też jest dużo psów, które szczekają na siebie wzajemnie, gryzą, przedrzeźniają się. Tak samo jest z kotami, nie martw się.

Odnośnie OBAW (podkreślam) o wściekliznę, nie czytaj informacji o niej w Internecie. To tylko pogłębi obawy i nakręci spiralę lęku.

 

Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę spokoju.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aga przeszłam ten bostonski bardzo ciezko aczkolwiek nie miałam pęcherzy. Dosłownie małe czerwone plamki na opuszkach u dłoni i stóp, skóra złazi do dziś!!! ale nie boli

Bałam sie schodzenia paznokci ale nie schodzą.

Ból był paskudny, kłucie, wrażenie odcisków na stopach, nie mogłam chodzić. Moje córki miały to samo, młodsza jednak bez plamek.

Gorączka u wszystkich nie przekraczała 39.

Meczyłam sie ponad tydzien.

 

Jesli chodzi o inne cuda to nadal mam rózne codzienne objawy

od dawna nad ranem czuje zdrętwienie a to placa u stopy a to u dłoni, potem przechodzi. Boje sie tych drętwien. Są one tylko rano jak sie przebudzam. Nie ma znaczenia pozycja ułozenia.

Dodam ze jsli chodzi o przebudzenie to od lat bez zmian...jeszcze dobrze nie otworze oczu i mam przypływ gorąca, lęk, poczucie zagrożenia, podłe uczucie. Potem to mija i wieczorem jest czasami bardzo dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nefretis, czy mogłabyś opowiedzieć więcej o podłym uczuciu porannego lęku?

Sądzę, że mam coś podobnego.

Czuję wtedy wszechogarniający lęk bez powodu, poczucie winy, ciężar na klatce piersiowej oraz poczucie niższości.

Poza tym, trwa to kilka minut po przebudzeniu, tak jakbym jeszcze spała, zazwyczaj wtedy nie wiem, jaki jest dzień, co robiłam wczoraj

i czy powinnam to lub tamto robić, wyrzuty sumienia.

 

Miał ktoś tak jeszcze?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aga przeszłam ten bostonski bardzo ciezko aczkolwiek nie miałam pęcherzy. Dosłownie małe czerwone plamki na opuszkach u dłoni i stóp, skóra złazi do dziś!!! ale nie boli

Bałam sie schodzenia paznokci ale nie schodzą.

Ból był paskudny, kłucie, wrażenie odcisków na stopach, nie mogłam chodzić. Moje córki miały to samo, młodsza jednak bez plamek.

Gorączka u wszystkich nie przekraczała 39.

Meczyłam sie ponad tydzien.

 

Jesli chodzi o inne cuda to nadal mam rózne codzienne objawy

od dawna nad ranem czuje zdrętwienie a to placa u stopy a to u dłoni, potem przechodzi. Boje sie tych drętwien. Są one tylko rano jak sie przebudzam. Nie ma znaczenia pozycja ułozenia.

Dodam ze jsli chodzi o przebudzenie to od lat bez zmian...jeszcze dobrze nie otworze oczu i mam przypływ gorąca, lęk, poczucie zagrożenia, podłe uczucie. Potem to mija i wieczorem jest czasami bardzo dobrze.

 

Czyli te odciski na palcach, które mi się pojawiły to z tego może być? Bo już się zacząłem zastanawiać do czego to mogę przypisać? Już na trzech palcach mam skórę jakby odciskową /twarda narośl/.. Kłucie też miałem.. A teraz te odciski... Już też prawie tydzień się męczę :(:(

A objawy codzienne też mam.. to drętwienie/skurcz palca u stopy.. i to w różnych porach dniach.. to jakaś przeczulica...

Do tego głowa.. ni to ból.. ni to ucisk... ni to skurcze jakby przechodzące... raz boli, raz nie...

i tak samo poczucie lęku rano.. ciężko się podnieść.. zebrać siły... strach przed dniem..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nefretis, czy mogłabyś opowiedzieć więcej o podłym uczuciu porannego lęku?

Sądzę, że mam coś podobnego.

Czuję wtedy wszechogarniający lęk bez powodu, poczucie winy, ciężar na klatce piersiowej oraz poczucie niższości.

Poza tym, trwa to kilka minut po przebudzeniu, tak jakbym jeszcze spała, zazwyczaj wtedy nie wiem, jaki jest dzień, co robiłam wczoraj

i czy powinnam to lub tamto robić, wyrzuty sumienia.

 

Miał ktoś tak jeszcze?

 

tak dokładnie, trwa to trochę po przebudzeniu, tak jakby się jeszcze spało.. może wyrzutów sumienia nie mam, ale wszechogarniający lęk jest niestety :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio też przechodziłem wściekliznę, ale zdaje się, że chyba jednak nie mam :P

Oprócz tego to ostatnio mam problem ze wzrokiem, takie ogólne osłabienie, że nawet siedzi mi się ciężko, mam wrażenie, że zaraz się przewrócę, bo nie mam siły się podpierać nawet rękami (choć tak "w realu" to mogę robić pompki itp.), Bóle głowy i karku, problem z przełykaniem śliny, ciągłe myśli, że umieram, że to koniec. Lęk przed utratą kontroli. Podczas rozmów, że się zatnę i nic nie powiem, że się przewrócę i się coś wydarzy. Lęk przed pójściem do dentysty. Lęk przed tym, że przestanę mówić logicznie i racjonalnie, że świat przeze mnie postrzegany będzie inny niż w rzeczywistości. Dziwne myśli egzystencjalne i lęki religijne. Generalnie chaos w głowie. Ciągłe poczucie, że coś jest nie tak (jakby ktoś nacisnął jakiś guzik i włączył ten stan znowu te 3 lata temu) i że tylko śmierć może to zmienić, że na tym świecie nie mogę być już szczęśliwy, że umieram.

 

Kiedyś(w liceum) też miałem już tak skrajne jazdy, też byłem zaskoczony, że jednak nie umarłem choć wszystko w głowie mówiło mi, że umrę, a potem było znów lepiej, odzyskałem chęci do życia, ale tylko na rok. Ostatnie 3 lata to znowu ciągły dziwny stan z lepszymi okresami, jednak cały czas z włączonym guzikiem "nerwica".

 

Generalnie "zj*bane życie", ale trudno - przynajmniej walczę i się nie poddaję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twoje słowa są mi bardzo bliskie. Łączy nas wspólny mianownik-lęk przed śmiercią i zdziwienie, że kres nie nadszedł mimo negatywnych przeświadczeń w głowie. Też często mam wrażenie, że to koniec, że umieram. Miałam także okres remisji objawów, jednak ciągle z tym ''guzikiem nerwica'', o którym wspomniałeś. Odczuwam jeden objaw somatyczny od czasu zjedzenia kotletów grzybowych (14 września). Mam do dziś wrażenie, że się nimi zatrułam i przez to czuję dziwne uczucie w żołądku, jakby mrowienie i drętwienie, lecz nie ból. To jest to samo, tylko że każdy z nas obawia się różnych rzeczy.

Niedawno byłam na wizycie u psychiatry. Od trzech dni przyjmuję fluanxol , ale nie czuję jeszcze jego działania. Jedynie, że mam mniej przerażających myśli o zatruciu grzybami i śmierci w męczarniach.

Ciężko mi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Muszę Wam opowiedzieć moją dzisiejszą historię, bo była to niezła jazda dla prawdziwego nerwicowca. Od jakiś 7 lat mam nawracające problemy z krzyżem, bo mając 21 lat wypadł mi dysk, gdy robiłem brzuszki (oczywiście wykonywałem je nieprawidłowo). Zawsze podczas "napadów" dyskopatii staram się leżeć dużo z nogami u góry, aby zredukować napięcie mięśni, to zdecydowanie najlepsza metoda, ale czasem przy naprawdę silnych bólach i ona nie pomaga. Wtedy łykam Mydocalm Forte, lek, który może i trochę ryje wątrobę, ale pomaga niemal od zaraz. Niestety potrafi uczulać i z tego co wiem mieli go wycofać z obiegu. W każdym razie ja jeszcze kilka ampułek tegoż medykamentu posiadam. Dziś napierniczały mnie plecy cholernie, żadne tricki nie pomagały. Uznałem, że trzeba łyknąć Mydocalm, aby przeszło. Jakieś 20 minut po zażyciu leku czuję lekką kulę w gardle, uznałem, że zasugerowałem się ulotką (której kurde nigdy nie czytałem, zrobiłem to pierwszy raz parę dni temu) i już moja psychika pragnie zrobić psikus. Niestety ucisk w gardzieli się nasilał, nie pomagało spokojnie oddychanie oraz picie hektolitrów wody. Niestety diagnoza była dla mnie jasna: wstrząs anafilaktyczny. Chwyciłem dłoń w komórkę i w pośpiechu wybrałem nr 999. Panu na infolinii drżącym głosem dokładnie opisałem moje objawy. Spytał się czy mam jakieś leki na alergię lub wapno. Niestety nie posiadam takich cudów, bo nigdy nie miałem problemów z uczuleniem (nie liczę tu uczulenia na sierść kota, bo nie posiadam takowej zwierzyny). Powiedział, że wysyła do mnie karetkę na sygnale. Przerażony coraz mocniejszym uściskiem zbiegłem przed klatkę schodową. Miałem ubraną na siebie bluzę, krótkie spodnie i adidasy, mieszkam w Gdyni, więc mamy wietrzną pogodę non stop, wiało mocno a ja czułem gorąc, jak na Saharze. Zacząłem chodzić, na przestrzeni 10 metrów, w jedną i drugą stronę czekając na karetkę. Co chwila popijałem wodę. Samochód na sygnalne zajechał w mniej niż 10 min, więc szacun. Wzięli mnie do środka, moja przestraszona dziewczyna czekała na zewnątrz, więc zacząłem się jeszcze o nią martwić. Zerknęli w gardło, spytali raz jeszcze o objawy, zmierzyli puls, ciśnienie, osłuchali. Jakimś cudem ciśnienie miałem 135/80, a puls 75 na minutę. Nie wiem czemu tak "słabo", podejrzewam, że z powodu reakcji alergicznej, bowiem ona zwykła obniżać ciśnienie i powodować bradykardię (tak, tak, wiem, że 75 to nie bradykardia, ale i tak nisko jak na potężne nerwy). Normalnie podczas szajby mam ciśnienie 160/100 i puls ponad 100 na minutę. Ratowniczka powiedziała, że wstrząsu nie mam, bo inaczej nie byłbym w stanie z nimi swobodnie rozmawiać, ale mogła mnie spotkać drobna reakcja alergiczna. Dostałem na wszelki wypadek zastrzyk w dupę i coś w żyłę, co spowodowało, że przez chwilę zajebiście mocno szczypał mnie odbyt :D choć nie dam sobie ręki odciąć, że lek ten był tego powodem :D. Długo się zastanawiałem czy przypadkiem nie zasugerowałem się, jak wcześniej pisałem, ulotką oraz atakiem kumpla, który miesiąc temu po wzięciu Mydocalmu wylądował na pogotowiu, choć miał troszkę inne objawy. Jednak jeden argument skłania mnie do diagnozy, że wyjątkowo nie głowa była prowodyrem, mianowicie: gdy karetka się zjawiła i wsiadłem do niej - objawy nie ustąpiły. Za każdym razem, gdy wkręcałem sobie choroby, zawały itp. to sam widok lekarza powodował, że w sekundę się uspakajałem. Po prostu lęk spieprzał przed białym kitlem. Teraz przeszło dopiero, gdy dostałem odpowiednie leki. No, to na tyle dziś, więcej tego ścierwa Mydocalmu do papska nie włożę. Pozdrawiam i życzę spokojnie nocy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do mnie wróciła historia z węzłami. Najpierw bolało mnie to miejsce pod żuchwa o którym pisałam kilka postów wcześniej. Tzn boli mnie w sumie dalej. Od 3 dni jestem przeziębiona, powiększyły mi się węzły na szyji które zawsze mi się powiększają przy przeziębieniu. Ale dziś powiększył mi się węzeł z drugiej strony szyji za uchem (z tej strony co mam ten ból pod żuchwa) boli mnie. Wpadłam już w wir chłoniaka itd wyczuwam tego węzła oczywiście jak wepchnęli palce w szyje. Delikatnie jak dotykam to nic nie mam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam przeciwieństwo hipochondrii a przydałaby się zadbać o zdrowie. Ale przypomniało mi się , że kiedyś miałem problemy z połykaniem natury psychicznej, wpadałem w panikę jak miałem coś połknąć i się przez to dławiłem. Hipochondria jak dotyczy chorób psychicznych to może też czasami wkręce sobie np jakąś chorobę której pewno niemam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak wiecie, albo może i nie wiecie, od dwóch miesięcy nie zażywam leku. Od trzech dni mam odruch wymiotny. I tym razem to chyba nie jest objaw nerwicy. Rano jest najgorzej, bo aż mnie dźwiga. Brzuch mnie nie boli, nie jest mi niedobrze, a mimo to "wszystko" czuję w gardle. Ciągle mi się wydaje, że zaraz puszczę pawia. Oprócz tego automatyczny spadek nastroju i lęk, że coś mi jest. Ostatnio badałem wątrobę (a jakże) i wyniki wyszły bardzo źle. ALAT i ASPAT przekroczone kilkukrotnie. Mam wizytę u gastroenterologa 17 października. Co powiecie? Nie chcę czytać objawów w necie, bo wiecie co tam znajdę. Mam się martwić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma sensu się martwić (choć wiem, że to niemożliwe w naszym przypadku), poczekaj na wizytę i w międzyczasie kup ostropest plamisty. Łykaj codziennie rano i wieczorem jedną łyżeczkę. Robię tak od jakiegoś roku i uregulowałem metabolizm. Pamiętaj, że wszystkie leki, które łykałeś na pewno mają wpływ na wątrobę i być może troszkę ją uszkodziłeś, ale na szczęście ten organ się regeneruje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za szybki odzew. Dziś jest gorzej niestety. I wiesz, wracają również lęki. A myślałem, że pozbyłem się tego cholerstwa. Paniki narazie nie ma, ale już jakieś dziwne dreszcze, nerwowe tiki i niewesołe myśli. A wiesz dobrze że nie da się tym tak po prostu nie przejmować, bo nastrój i samopoczucie poniżej krytyki, a myśli napędzają się same z szybkością pendolino. Mam nadzieję, że dotrwam do tej wizyty bez odwiedzania SOR-u. I że może to przelotny zjazd, który przejdzie. A już było całkiem nieźle. Ku......a.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spoko Teksasie, po to tu jesteśmy, aby się wspierać. A jak u Ciebie wygląda kwestia odżywiania? Pilnujesz diety, starasz się jeść 4-5 posiłków dziennie? Czy klasycznie, jak wielu ludzi w kwiecie wieku, żarcie na szybko, rzadko i dużo, czasem jakaś chemia typu zupka chińska? Bo ja od kiedy skończyłem studia i zacząłem pracę, to pilnuję zbilansowanej diety, jem co 2-3 h w tym jeden solidny obiad. Muszę przyznać, że mój metabolizm działa perfekcyjnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozdrawiam wszystkich :)

 

Zmagam się z silną nerwicą.... :)

 

Mam ogromną prośbę aby ktoś zechciał odpowiedzieć na pytanie..... :)

 

Czy macie w tej chorobie takie objawy jak ..... dreszcze i uczucie zimna..... ?

 

Uczucie zimna nie, ale dreszcze bardzo często i bardzo silne. W trakcie kuracji lekowej ustąpiły. Teraz po odstawieniu pojawiają się ponownie, kiedy jest gorszy dzień.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spoko Teksasie, po to tu jesteśmy, aby się wspierać. A jak u Ciebie wygląda kwestia odżywiania? Pilnujesz diety, starasz się jeść 4-5 posiłków dziennie? Czy klasycznie, jak wielu ludzi w kwiecie wieku, żarcie na szybko, rzadko i dużo, czasem jakaś chemia typu zupka chińska? Bo ja od kiedy skończyłem studia i zacząłem pracę, to pilnuję zbilansowanej diety, jem co 2-3 h w tym jeden solidny obiad. Muszę przyznać, że mój metabolizm działa perfekcyjnie.

 

Wiesz jak to jest w robocie: wszystko na szybko. Po powrocie z pracy owszem bywało, że rzucałem się na żarcie jakbym nie jadł tydzień. Od jakichś trzech miesięcy (jak odstawiłem paroksetynę) jednak robię co mogę, żeby to zrównoważyć. Zwłaszcza staram się wieczorami nie napychać. Piję też dużo wody niegazowanej, choć za nią nie przepadam. Zarcia typu fast food, czy innej chemii nie jadam.

 

Wczoraj i dziś znowu czuję się dobrze. Złe myśli odeszły, odruchu wymiotnego brak, nastrój nawet pogodny. Przyznać trzeba, że od soboty, kiedy zaczął się kryzys nie jadłem praktycznie nic. Czyżby rzeczywiście za dużo jedzenia bylo powodem zjazdu? Może faktycznie przegiąłem z jedzeniem, zaczęły się dolegliwości żołądkowe a moja ukochana nerwica dorzuciła czarne myśli, dreszcze, nudności i panikę? Nie wiem co to było ale cieszę się, że odpuściło narazie. Dzięki Tukaszwili za twoją obecność i wsparcie. Kontakt na tym forum zawsze przynosił ulgę. Będę w kontakcie i będę relacjonował jeśli coś się spieprzy znowu. Pozdro.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Teksas :)

 

Dzięki za odpowiedź ...... :) ......... widzę że mamy wspólną znajomą - ,,ukochaną nerwicę " ..... :)

......i jak przystało na dobrą kochankę - ciężko się z nią rozstać.... :) ....

 

Ja jestem takim nocnym MARKIEM .....często siedzę na forum późną nocą.....i czytam.... czytam...... świadomość że nie jestem sam - trochę pomaga .......

 

 

Kilka miesięcy temu dopadła mnie depresja i nerwica..... z tą pierwszą się uporałem..... z nerwicą jest dużo gorzej ......

 

Jestem ciekawy jak długo brałeś PAROKSETYNĘ i dlaczego odstawiłeś ?

Czy teraz bierzesz jakieś leki na nerwicę ?

 

pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spoko Teksasie, po to tu jesteśmy, aby się wspierać. A jak u Ciebie wygląda kwestia odżywiania? Pilnujesz diety, starasz się jeść 4-5 posiłków dziennie? Czy klasycznie, jak wielu ludzi w kwiecie wieku, żarcie na szybko, rzadko i dużo, czasem jakaś chemia typu zupka chińska? Bo ja od kiedy skończyłem studia i zacząłem pracę, to pilnuję zbilansowanej diety, jem co 2-3 h w tym jeden solidny obiad. Muszę przyznać, że mój metabolizm działa perfekcyjnie.

 

Wiesz jak to jest w robocie: wszystko na szybko. Po powrocie z pracy owszem bywało, że rzucałem się na żarcie jakbym nie jadł tydzień. Od jakichś trzech miesięcy (jak odstawiłem paroksetynę) jednak robię co mogę, żeby to zrównoważyć. Zwłaszcza staram się wieczorami nie napychać. Piję też dużo wody niegazowanej, choć za nią nie przepadam. Zarcia typu fast food, czy innej chemii nie jadam.

 

Wczoraj i dziś znowu czuję się dobrze. Złe myśli odeszły, odruchu wymiotnego brak, nastrój nawet pogodny. Przyznać trzeba, że od soboty, kiedy zaczął się kryzys nie jadłem praktycznie nic. Czyżby rzeczywiście za dużo jedzenia bylo powodem zjazdu? Może faktycznie przegiąłem z jedzeniem, zaczęły się dolegliwości żołądkowe a moja ukochana nerwica dorzuciła czarne myśli, dreszcze, nudności i panikę? Nie wiem co to było ale cieszę się, że odpuściło narazie. Dzięki Tukaszwili za twoją obecność i wsparcie. Kontakt na tym forum zawsze przynosił ulgę. Będę w kontakcie i będę relacjonował jeśli coś się spieprzy znowu. Pozdro.

 

Forum jest chyba podstawowym remedium dla każdego użytkownika tegoż :P. Kiedy nerwica wkracza na salony, to od razu biegniemy na forum o tym napisać i przeżyć swoiste katharsis. Piszesz, że z tym odżywianiem nie jest perfekcyjnie, więc nie dziwię się, że Twoja wątróbka lekko dała się we znaki. Dobrze jednak, że starasz się zmieniać nawyki, podejrzewam, że wszystko z biegiem czasu się unormuje. Ćwiczysz coś, masz dużo ruchu? Rekreacyjny sport jest niezwykle ważny dla procesu trawienia. Zachęcam Cię ponownie gorąco do zakupu ostropestu plamistego. Myślę, że szybko zauważysz różnicę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×