Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

6 godzin temu, Marlenka85 napisał:

Jeblo mnie po raz kolejny. Zaczęło się od tego ze kilka dni temi zaczęło mnie bolec, kloc po środku brzucha jak schodziłam xe schodów. Teraz juz boli czwarty dzien, jakby zoladek, ale niżej bo nie w samum dolku, jak ucisne miejsce podrodku między końcem mostka a pepkiem to boli az do kregoslupa.... Ponoc trzustka promieniuje do kregoslupa.... Boli tez lewa i prawa strona pod zebrami. 

Mam dosc... Po prostu mam dosc. Boje sie zwrócić o pomoc lekarska bo jestem przekonana że mi Powiedza po Badaniach ze nic nie moga juz zrobić... 

Od nerwicy by tak nie bolalo.... Nic nir jem nie spie.... Znow jestem na dnie Przekonana że to rak... 😥 

Widzę, że i u Ciebie trzustka na tapecie. Współczuję. W twoim przypadku naprawdę nie wydaje mi się żeby to mógłby być rak. Trzustka raczej nie boli przy ucisku, a stale i to dość mocno.

 

Ja teraz mam na tapecie PZT. Ciągle oglądam te stolce, wyszukuję tłuszczu itp. W końcu doszłam do wniosku, że to nie tłuszcz, a śluz. Niby lepiej, ale jest żółty, czasami lekko żółty, albo biały i żółty, albo pomarańczowy. A jak wyczytałam w necie żółty śluz prawie zawsze świadczy o przewlekłym zapaleniu trzustki. Boję się. Trochę się uspokoiłam, że kolor stolca jest ok, to znalazłam śluz. Zazwyczaj nie ma go jakoś dużo, chociaż raczej więcej niż powinno, ale przy luźniejszym stolcu go widzę, no i raz dostałam biegunki to było go bardzo dużo. I miał wtedy kolor pomarańczowy, żółty i zmieszany z kolorem stolca. Bardzo się boję. Tak jak Ty, boję się pójść do lekarza, boję się, że wyniki będą tragiczne, albo będą niejednoznaczne i czeka mnie długa diagnostyka. Nie boję się na razie samej choroby (martwi mnie jedynie ścisła dieta do końca życia), póki co najbardziej boję się tych badań. Boję się też jak przyjmę diagnozę. Odważyłam się umówić na usg, mam wizytę dopiero 28.11 na 18.00. Pocieszam się trochę, że w jakiejś pracy naukowej było napisane, że alkoholowe pzt nie bywa bezbolesne, w innej było, że bezbolesne pzt jest możliwe, ale alkoholowy wariant rzadko (mniej niż 10 proc). A mnie nic nie boli. Ale w głowie cały czas mi siedzi, że może jestem tymi 10proc. albo, że mnie bolało, a nie pamiętam, albo dopiero zacznie. W bardziej racjonalnych momentach myślę, że skoro od dwóch lat mam biegunki to ból chyba też by był.

 

5 godzin temu, Szczebiotka napisał:

A ja bez wymyślania właśnie wracam do domu. Wypadł mi dysk plus zapalenie korzonków i tak mecze się od piątku 😥 

 

Bardzo współczuję. Miałam to kilka razy i wiem co to za dziadostwo. Trzymaj się i wygrzewaj plecy.

 

Ostatnio  naprawdę jest mi źle psychicznie. Mam momenty, że czuję się w miarę ok (chociaż ciężko mi się skupić np na oglądaniu tv, a do niedawna kochałam oglądać koreańskie dramy), ale mam też momenty dużego lęku. Przypomnę sobie co wyczytałam, albo pomyślę o tym śluzie i wszystko mi się trzęsie w środku. Mam ochotę głośno wyć. Idę wtedy płakać do sypialni. Pote się uspokajam i robi mi się zimno, zaczynam się trząść z zimna. Też tak macie? Wieczorem czuję się lepiej, a rano budzę się z lękiem. W pracy też się zamartwiam. Nie mam apetytu, boję się jeść tłusto żeby nie podrażnić trzustki (jakby do tej pory była jakaś różnica), stresuje mnie każda wizyta w wc. W każdym razie podjęłam decyzję i jutro mam pierwszą wizytę u psychiatry. Biłam się z myślami, ale dzisiaj zadzwoniłam rano i na jutro umówiłam się na teleporadę. Bardzo liczę, że coś mi to pomoże. Wiem, że najwięcej by zdziałała psychoterapia, ale może da mi jakieś leki i chociaż trochę się wyciszę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam. Objawy bolowe od kilku dni... Jakby lewa raz prawa raz i zoladek i promieniuje do plecow. Jak uciskan w tym miejscu posrodku dlugisci miedzy dołkiem pod mostkiem a pepkien to mnie boli bardziej. 

Ja po prostu boje się juz wszystkiego, nie potrafię sobie poradzić z tym ze mama nagle zmarla na raka i od tego czasu wszystko przypisuje rakowi. 

Mam inaczej niż reszta tu bo ja nie potrafię isc do lekarza, przemoc sie, boje się nawet zbadać hormony tarczycy z obawy ze kaza robic rezonanse przysadki np.... I cos wykryja. 

Nie wiem czemu terapia w tym kierunku mi nie pomaga choc trwa juz blisko dwa lata. W innych kwestiach terapia jest dla mnie pomocna. 

Boje się każdego drobnego objawu, analizuje wszystkie. Zdaję sobie sprawę z tego ze to irracjonalne ale po prostu nie umiem tego zmienić. Na prawdę nie wiem juz co począć, jestem zalamana swoim stanem psychicznym.... 

Rozwazam leki p. Depresyjne mimo, ze kilka dni probowalam i czulam się po nich po prostu strasznie, ale teraz tez czuje się strasznie. Zero radości z zycia.... Nic po prostu nic mnie nie cieszy.... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko moj problem polega na tym ze ja panicznie boje się ze juz jest za późno na leczenie, tak jak było z mama i z tym nie umiem sobie poradzić. Oczami wyobraźni widze lekarza mówiącego mi przykro nam... Nic nie mogę juz zrobić. 

Boli mnie jak cholera, plecy a z nimi problem juz od roku mam i to miejsce co pisalam a teraz wrecz juz nie umiem okreslic co mnie boli, w którym miejscu oprocz plecow bo bol jest rwiacy i trwa godzinami... 

Mam dosc życia w takiej formie, boze niech mi w końcu ktos pomoze wyksc z tego gowna. 

Tak jestem przekonana o jebanym raku ze po prostu to jest koszmar, ja jestem juz na 10000% pewna..... 😥 😥 😥 😥 Ale nie chce tego uslyszec od lekarza bo teraz czasem tli się iskierka..... 

Edytowane przez Marlenka85

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po prostu nie rozumiem chyba juz siebie.... Mkze masz rację @acherontia styxze przecze sama sobie.... 😥 Od dwoch lat przestalam chyba rozumieć o co mi w zasadzie chodzi.... Do lekarza badac się nie, bo wyjdzie rak, przestac myslec o tym nie bo ja juz chyba sie boje nie bac 🤦‍♀️ popieprzone jest to wszystko strasznie. 

 

@maribellcherryzaraz otym poczytam. Jezu moze by mi to pomogło.... 

 

Juz na prawdę mysle o żarciu tych antydepresantow bo tak po prostu nie mozna zyc. 

Co do śmierci mamy to pogorszylo to o tyle ze wcześniej jeszcze myslacno raku mialam wizje siebie po chemii itd a od tamtej pory juz tylko rak=szybka śmierc... 

Mama zmarla w trzy tygodnie po pojsciu do lekarza. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Melodiaa napisał:

Spobuj spojrzeć innymi oczami. 

A co jeżeli jesteś zdrowa i tylko nerwica cię trzyma w szachu? Bo tak to wygląda... 

Mówi ci jesteś chora i uniemożliwia sprawdzenie tego.

Trzyma cię w szponach...twoim zadaniem jest stawić temu czoła. 

Lekarz może Ci powiedzieć że jesteś zdrowa i prawdopodobnie tak jest tylko odważ się to sprawdzić. 

Z pewnością poczujesz ulgę i stwierdzisz jakie to było proste. 

A może nawet stwierdzisz, że strach ma tylko wielkie oczy 😉

Bądź silna i nie daj się tak motać nerwicy. 

Wiem co to leki i jak działają dlatego posłuchaj życzliwej rady. 

 

 

Jakby mój zryty leb nie bierze pod uwagę ze moze mi nic nie byc albo ze jest mi cos, na co się nie umiera. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Marlenka85 napisał:

Mam. Objawy bolowe od kilku dni... Jakby lewa raz prawa raz i zoladek i promieniuje do plecow. Jak uciskan w tym miejscu posrodku dlugisci miedzy dołkiem pod mostkiem a pepkien to mnie boli bardziej. 

Ja po prostu boje się juz wszystkiego, nie potrafię sobie poradzić z tym ze mama nagle zmarla na raka i od tego czasu wszystko przypisuje rakowi. 

Mam inaczej niż reszta tu bo ja nie potrafię isc do lekarza, przemoc sie, boje się nawet zbadać hormony tarczycy z obawy ze kaza robic rezonanse przysadki np.... I cos wykryja. 

Nie wiem czemu terapia w tym kierunku mi nie pomaga choc trwa juz blisko dwa lata. W innych kwestiach terapia jest dla mnie pomocna. 

Boje się każdego drobnego objawu, analizuje wszystkie. Zdaję sobie sprawę z tego ze to irracjonalne ale po prostu nie umiem tego zmienić. Na prawdę nie wiem juz co począć, jestem zalamana swoim stanem psychicznym.... 

Rozwazam leki p. Depresyjne mimo, ze kilka dni probowalam i czulam się po nich po prostu strasznie, ale teraz tez czuje się strasznie. Zero radości z zycia.... Nic po prostu nic mnie nie cieszy.... 

A może to wrzody od nerwicy? 🤔

3 godziny temu, Marlenka85 napisał:

Tylko moj problem polega na tym ze ja panicznie boje się ze juz jest za późno na leczenie, tak jak było z mama i z tym nie umiem sobie poradzić. Oczami wyobraźni widze lekarza mówiącego mi przykro nam... Nic nie mogę juz zrobić. 

Boli mnie jak cholera, plecy a z nimi problem juz od roku mam i to miejsce co pisalam a teraz wrecz juz nie umiem okreslic co mnie boli, w którym miejscu oprocz plecow bo bol jest rwiacy i trwa godzinami... 

Mam dosc życia w takiej formie, boze niech mi w końcu ktos pomoze wyksc z tego gowna. 

Tak jestem przekonana o jebanym raku ze po prostu to jest koszmar, ja jestem juz na 10000% pewna..... 😥😥😥😥 Ale nie chce tego uslyszec od lekarza bo teraz czasem tli się iskierka..... 

Ja teraz obecnie mam bardzo silny ból, rwący, ciągnący, promieniujący od pleców do brzucha. Jest to ból kręgosłupa lędźwiowego,u mnie dokładnie mówiąc dysk podobno wypadł i korzonki mam. 

Szkoda że nie mieszkasz obok, ja bym cię wyciągnęła do lekarza. 🤪

Walcz dla dziecka. Ja zawsze walczę dla swoich dzieci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja w teorii to wszystko wiem. Wiem co nalezy zrobić (isc sie przebadac i jak jest ok powtorzyc kontrolne za rok). 

A robie i tak co innego 🤦‍♀️ kurde, madra, wyksztacona kobieta a takie cyrki się ze mna dzieją. 

Niedawno mialam chloniaka, teraz zapalenie trzustki albo guz nowotworowy w brzuchu bo jak u cisnę poniżej zoladka to mnue boli... Plus od roku bole plecow... Promiebiujace do brzucha. 

Tlumacze sobie każdego dnia i nic, no grochem o ścianę. 🤦‍♀️ 🤦‍♀️ 🤦‍♀️ Co jest ze mną /cenzura/ mac nie tak... 

Po prostu zalamka po całości. Depresja przez hipochondryczne przeświadczenie o obecności raka bez możliwości ratunku... 

Przez dwa lata zmieniłam się bardzo. Patrze w lustro. I wiecie kogo widze? Kobiete, ktora juz nie jest ladna, wory pod oczami. Siwe włosy... I wypisany na twarzy grymas bolu o spieprzone zycie. 

Dzis spytam terapeutke o to emdr, tonocy brzytwy się chwyta. Mysle ze mam najcięższa ze wszystkich tu postac hipo, kancerofobie z unikaniem opieki zdrowotnej. 

Nie wiem czemu Wam się udaje robić badania a mi nie... 

Dzis śniła mi się moja Mama. Nie była dla mnie dobra mama, ale była nia. I cholernie tesknie 😭😭😭💔💔 tak bardzo chcialabym, zeby mnie przutulila, mimo, ze mam 37lat...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tez nie mieszkam w PL ale tu o dziwo odnajduje się lepiej. W PL tylko nakręcali moją hipochondrię a tu rodzinny na nic mnie nie skieruje jeśli nie uzna, ze trzeba.

moja mama tez zmarła nagle na początku roku. Złe się czuła wiec była w trakcie wymuszonych przez nas badań. Nie zdążyła ich skonsultować ale opis prześwietlenia mówił o guzu w płucu wielkości pomarańczy… otoczonym przerzutami wielkości śliwek. Trzustka już nie działała i wątroba prawdopodobnie tez. Mama zmarła dzień przed przyjęciem do szpitala, czego bardzo się bała. To oczywiście straszne, ale mama dokonała swojego wyboru. Prawie 5 lat wcześniej miała usuniętego czerniaka i jak poczuła się gorzej pół roku przed śmiercią, powinna była natychmiast iść do lekarza. Ale nie chciała. Kazałby jej przestać palić, zrezygnować z drineczka na dobranoc, a ona chciała żyć po swojemu. Nie chciała wyczerpującego leczenia, nie chciała szpitali, dokonała pewnego wyboru. Ten wybór obejmował nieinformowanie rodziny o złym samopoczuciu - pewnie bała się ze będziemy ją zmuszać do leczenia.

Mama mnie tak naprawdę inspiruje. Nie liczy się długość ale jakość życia. Nie wiem, ile mi

zostało, może krótko ale tym bardziej ma być miło i fajnie. Nie pozwolę nerwicy marnować mi tego czasu, który mi został. W końcu nie wiem,  czy to dni, lata czy dziesięciolecia. Ale martwiąc się i bojąc chorób to tak czy inaczej czas stracony. Równie dobrze można BYĆ chorym, skoro już to się sobie wmówiło, co za różnica, jakość życia i tak do dooopy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A dla mnie historia Twojej Mamy, kochana jest straszna... Jak w sumie każdego z rakiem. 

Ja od rana "mam" raka zoladka.... 

Bo czuje opor przy ucisneciu i lekki dyskomfort zoladka, jakby bol. 

 

Ciekawe co będzie jurro 🤦‍♀️ boze jestem już tak zmęczona... Tak bardzo mocno zmęczona.... 💔 Nie odpuszcza mi to wszystko, byl juz chloniak bo wezly powoekszone kolo obojczyka, był rak pluc, był rak cycka, sledziony, przerzuty....jest rak zoladka.zaczelam sie poddawac na prawdę. Serio... Dziecko do szkoly a mi Nic mi się nie chce.... Nic. A tak mnie jeblo masakrycznie po tej zdradzie, gdy poczulam ze nie mogę juz na nikogo liczyć, nikomu ufac, boje się panicznie przestac bac.... 😥 😭😭😭💔💔💔💔 Chyba jestenbtu najgorszym przypadkiem bo mysle sobie ze hipochondria, kancerofobia owszem ale ja jestem wyjatkiem na tym forum i na pewno okaze sie ze to rak 🤦‍♀️ 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@maribellcherryu mnie z reguły tez lepiej bylo po kilku dniach. Ale mam wrażenie ze co wkret to jest gorzej.

Moja terapeutka emdr nie zajmuje się, ale szukam tu kogos na miejscu. Jest kilka gabinetow, najdalszy 30km więc spróbuję. Ja na prawdę probuje wszystkiego, nawet juz o hipnoterapii mysle. 

Wiecie, poza nerwica to ze mnie jsst normalna kobieta, dobra mama, itd. 

Tylko przypaletalo się takie gowno no i nie chce sobie pojsc 

Generalnie z tym bylam 

-wielokrotnie u lekarza rodzinnego 

-konsultacja z psychiatra z polski na telefon 

-psycholog 

-nawet pastor bo pomyślałam, ze moze dostane wsparcie duchowe. 

Biore ta hydroksyzyne od lekarza pije melise, staram się na prawdę sie staran, bo ktos mógłby pomyśleć ze nic nie robie z tym, tylko rycze i szukam w necie. 

Do niedawna mimo wszystko chodziłam do pracy, ani dnia nie opuściłam przez nerwice, raz tylko tydzień ale mialam covid i czulam się bardzo zle. Niestety zamkneli nasz oddział miejscowy i zostalam z gola dupa, a szukanie ostatnio dosc opornie mi idzie (dwa mies jestwn bez pracy juz) 

Moja sytuacja rodzinna jak pisalam jest do kitu, samotnosc u mnie tez jak widac zbiera swoje zniwo. W pracy jak nie kolezanki byly, to pacjenci, co chwilę ktos pogadal, przyszedł i jakos tak było po prostu inaczej. 

Doszlam do wniosku ze moim największym problemem jest to ze ja panicznie boje się nie bac to raz, a dwa boje sie poczuc dobrze. 

Ale jakas iskierka nadziei jak czuje się odrobinę lepiej, jak teraz(mimo ze poranek był do dupy) pozwala mi pomyslec czasem pozytywnie. Ze ciało nie jest symetryczne, ze przecież wezel nad czy pod obojczykiem na tym forum(a doczytalam tu wieleeee stron) mialo w pizdu osób.) ze zoladek czy trzystka w naszym wieku, 37lat ma praeo pobolec gdy się zarlo zupki chińskie i hydroksyzyne i mialo jedynie stres. 

Ze to wszystko tylko dla nas jest chore, ze ludzie sie spoca w nocy i nie maja chłoniakow, ze krew z dziasla czy popekane naczynka ba brzuchu przy otyłości nie sa bialaczka. 

 

Mam przejawy logiki w tej swojej kancerofobii. Ale takie ataki sa dla mnie najgorsze. 

 

Ale nadal uwazam ze mimo wszystko potrzebuje tego wsparcia i dziękuję ze jesteście, ze dzielicie sie tym co w Was siedzi. Mi to pomaga w jakis sposob bo czuje, ze tak do końca sama w tym nie jestem. 

♥️

I przepraszam jesli kogos moimi głupimi rakami wkurzam lub doluje 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, maribellcherry napisał:

 

 

Ale poczekaj, czy Ty cierpialas na hipochondrie? Bo w swoich postach jestes zawsze zrownowazona, bez paniki, spokojna... Hipochondryk raczej tak nie ma hahaha

Ale ja też tak mam🤪 kiedyś to bałam się wszystkiego. Chorób to miałam tyle że szkoda mówić, ba nawet wymyślałam sobie nowe choroby których jeszcze nikt nie znalazł i ja jestem tym wyjątkiem w którym lekarze nie wiedzą co mi jest, bo nie znają jeszcze tej choroby 🤦 

Ostatnio znowu staram się nie panikować. Był czas że przez kilka lat nie szukałam sobie chorób, nie umierałam co chwilę itp. Ale gdy atakuje mnie nerwica i somaty to od razu siedzę i godzinami szukam sobie co to za choroby mogą być.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, maribellcherry napisał:

Mnie dzis boli glowa znowu (wczoraj tez ale dzis chyba mocniej). Bol jest naczynioruchowy i taki uciskowy. Jakby mi ktos glowe sciskal. Czasem opasujacy albo jak kask na glowie. Czasem mi niedobrze. Wiem ze takie

bole to nerwicowe. Czasem nawet dotyk boli. I ten bol jest falowy. Przychodzi i odchodzi jak fale. Mialam duzo stresu przez ostatnie 1,5tyg. Staram sie wiec ten bol tlumaczyc stresem. Aczkolwiek jest on podobny do bolow glowy w tych dziwnych odlotach (pamietasz @Szczebiotka ? Pisalysmy jakis czas temu o tych epizodach padaczkowych), wiec hmmmm….. Naprawde nie chce sobie nic wkrecac ale bol jest podobny. Nie mam odlotow czy urwania filmu na te chwile.

Nie wiem czy cię pociesze czy nie ale od wczoraj mam to samo🤦 mam już dość tego dziwnego uczucia w głowie przeplatany bólem. Ostatnio rodzinny mi mówił że coś takiego może być tak naprawdę od kilku rzeczy, ale guza mózgu nie mam😛 podobno od nerwicy i tak mi mówił też neurolog i psychiatra, ale jak to ja nie do końca im wierzę🤪

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@maribellcherry, dzięki za dobre słowo. Bywam rozsądna, ale gorzej z zastosowaniem tego wobec siebie. 🙈

 

Wiele osób teraz boli głowa. Co chwilę ktoś z moich znajomych lub klientów mówi, że boli go głowa. Więc może to być jakiś czynnik zewnętrzny. Ciśnienie, pogoda... Łatwo teraz też coś złapać. 

 

Ja aktualnie zluzowałam trochę. Nie mówię, że w ogóle się nie przejmuje, ale... Chyba raczej przejmuję się czymś innym niż zdrowie. Bardziej. 

 

Jestem po rtg klatki piersiowej i mam mierzyć ciśnienie. Wizytę mam w przyszłym tygodniu. Popatrzyłam sobie na to zdj i nic nie wiem. XD Ale chyba nic tam się strasznego nie dzieje... Nadal boli mnie obszar na dekolcie, ale to ponoć może być kręgosłup i/lub nerwy. System nerwowy to ja sobie w tym roku załatwiłam... 

 

Przyłączam się do wyrazów uznania dla Was, które właśnie z rozsądkiem podchodzicie do swoich dolegliwości. Naprawdę podziwiam i super... Też chcę tak. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, nadiee napisał:

@maribellcherry

 

Jestem po rtg klatki piersiowej i mam mierzyć ciśnienie. Wizytę mam w przyszłym tygodniu. Popatrzyłam sobie na to zdj i nic nie wiem. XD Ale chyba nic tam się strasznego nie dzieje... Nadal boli mnie obszar na dekolcie, ale to ponoć może być kręgosłup i/lub nerwy. System nerwowy to ja sobie w tym roku załatwiłam... 

 

 

A to akurat prawda że od kręgosłupa można mieć takie objawy. Ja mam tak zjechany kręgosłup że co chwilę coś mnie boli, drętwieją ręce czy nogi, a nawet ból głowy może być od niego. 

Mnie nie tylko boli co nam taki ucisk jakby, tylko chwilami zaboli dlatego ja już nic nie wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Szczebiotka napisał:

A to akurat prawda że od kręgosłupa można mieć takie objawy. Ja mam tak zjechany kręgosłup że co chwilę coś mnie boli, drętwieją ręce czy nogi, a nawet ból głowy może być od niego. 

Mnie nie tylko boli co nam taki ucisk jakby, tylko chwilami zaboli dlatego ja już nic nie wiem.

 

Ucisk mi się kojarzy z czymś takim typowo napięciowym. A umówmy się... Ileś lat z nerwicą, innymi przypadłościami, które masz, problemami też innej natury niż zdrowotne... Do tego sytuacja na świecie, która też na nas wpływa, te wszystkie newsy... Plus zanieczyszczenie środowiska... No kurczę jest się czym stresować. Też podświadomie. I ciało to odczuwa całościowo. Odbija się to w jego różnych częściach. Żyjemy w czasach, w których mamy plagę problemów emocjonalnych. Mnóstwo ludzie jest diagnozowanych z depresją i innymi. 

 

A Ty, jak masz zjechany kręgosłup, to od tego też możesz mieć tendencje do bólów głowy. To jest wręcz pewne... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie ostatnio ciagle boli głowa. Nie martwi mnie to, po pierwsze mam chroniczne zapalenie zatok, po drugie moje mięśnie karku są napięte do granic możliwości przez stres a po trzecie metylofenidat powoduje mega bóle głowy. 
Teraz jestem na dłuższych wakacjach, potrzebowałam tego bardzo bo mój system nerwowy jest totalnie zajechany. W trakcie diagnostyki adhd, jeszcze przed samym leczeniem, jak zwykle zaangażowałam się w kilka projektów, w ogole nie oceniając realnie, czy mam na nie czas. Wiec jestem w trakcie przeprowadzki i remontu, robię podyplomówkę na sgh i jeszcze podjęłam się szkolenia 2 letniego uczennicy, wiec w pracy robię swoje, plus sprawdzam wszystko, co robi ona. Jedno dziecko (to z ADHD) właśnie zmienia szkole, a drugie (to z autyzmem) ma aktualnie jakiś ciągnący się konflikt z kolega z klasy. Poza tym nie śpię bo mój stary kot nie bardzo polubił młodego kota, którego „odziedziczyłam” po mamie. Mama stwierdziła, ze ja na pewno tego kota wezmę, jeśli jej się coś stanie, wiec przemyciłam tego kociego rozpuszczonego demona przez granice, a on całą noc gania na zmianę mojego starego kocura i kuleczkę z dzwoneczkiem… co chwila dzwonia do mnie z biura zarządzania nieruchomością, bo najpierw podobno pękła rura i sąsiad zalany a teraz dzwonili przy tej różnicy czasowej o 5 rano czasu lokalnego bredząc, ze ktoś wyrzuca smieci z mojego balkonu. Na wieść, ze jestem w Afryce a koty raczej smieci nie wyrzucają, stwierdzili, ze to pomyłka… jestem wykończona, szczerze mówiąc drugi raz w życiu osiągnęłam ten stan, z którym nawet nerwica już przegrywa. W zasadzie nawet nie moge już się bać, bo jestem tak zajechana, ze nagła smierć wydaje się wręcz upragnionym odpoczynkiem…

Także jestem w Afryce, w miejscu gdzie karaluchy są wielkości myszy, a w okolicy jest tylko dwóch lekarzy, którzy podobno nawet złamanej nogi nie umieją złożyć. W razie awarii zostaje transport lotniczy na Kanary… najbliższe miejsce z jako takim szpitalem. Poza tym jest ekstra, dzieci maja wysypkę, ja jestem spuchnięta a w hotelu jest epidemia shigelli… mam to w 4 literach… leżę do góry brzuchem, pływam i jem niemyte owoce. Karaluchy nazywamy „zuczkami” i cieszymy się ze nie ma skorpionów i tarantul. Dziś oglądaliśmy rekiny, nie zjadły nas, podobno jesteśmy dość niesmaczni dla nich. 

Biopsja szpiku??? Nieeee to boli jak cholera. Nie wiem co by musiało się stać żebym się zgodziła. I nie wiem czemu z jakiś dziwnych powodów robią to w znieczuleniu miejscowym, które nic nie daje…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, acherontia styx napisał:

A miałaś, że wiesz, że boli? Boli przez chwilę, w momencie jak lekarz przebija się przez okostną i koniec. Samo pobranie szpiku nie boli.

 

Tłumaczyłam podczas kilku biopsji… wrzaski, które słyszałam, przeczą Twojej teorii. Ale może w różnych krajach są różne procedury. Tu gdzie mieszkam w życiu bym się nie zgodziła bez pełnej narkozy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×