Skocz do zawartości
Nerwica.com

AsiaMagda

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia AsiaMagda

  1. Też bym go wycięła. Dla świętego spokoju. U mnie też lepiej, jakieś pojedyncze lęki mam czasami, ale już jest ok. Leki chyba działają, już dawno nie byłam tak spokojna. Widzę to też w moim podejściu do pracy. Kiedyś wszystkim się zamartwiałam, a teraz potrafię się odciąć. Z nieprzyjemnych rzeczy, byłam ostatnio u dwóch lekarzy na NFZ i nie były to miłe wizyty. Wprawdzie dostałam wszystkie potrzebne skierowania, ale samo zachowanie lekarzy było średnie. Już dawno nie chodziłam po lekarzach, swojego rodzinnego widziałam pierwszy raz na żywo, od kiedy dwa lata temu się do niego zapisałam, a czułam się tam jakbym im zawracała głowę. Ogólnie nic się nie dowiedziałam, zresztą nawet nie pytałam za dużo, bo się krępowałam. Więcej się dowiedziałam z internetu niż od specjalistów.
  2. @maribellcherry Mój Tata miał zespół cieśni nadgarstka, 3 tygodnie temu miał operację, i jego bolało inaczej. Rwała go cała ręka, nadgarstek plus przedramię i promieniowało na palce. I to tak bolało, drętwiało, że nie mógł w nocy spać. Jestem już zmęczona sama sobą. Nie mogę też nikomu nic powiedzieć, bo w domu nikt tego nie rozumie. W zeszłym tygodniu było już lepiej, już wierzyłam, że oprócz kamieni nic mi nie jest, miałam już też normalne stolce. A w piątek znowu zaczęłam czytać forum, analizować objawy i nakręcać się na trzustkę. Cały weekend się przekonywałam, że gdyby moja trzustka była w opłakanym stanie to usg czy enzymy by coś wykazały, dzisiaj już byłam spokojniejsza. I jak myślałam, że już będzie ok, to miałam luźniejszy stolec, taki jasno brązowy, na granicy pomarańczowego. Mam wrażenie, że niedługo oszaleję. W domu mam takie klozety, że stolca tak dobrze nie widać, ale w pracy muszla świetnie go eksponuje. Już staram się spłukiwać bez patrzenia, ale często coś dojrzę. Najgorsze, że ja go widzę na początku jako żółtawy, dopiero jak zrobię zdjęcie i wygląda na brąz, to na żywo też go takim widzę. W środę idę na kontrolę do psychiatry, ciekawe czy dostanę większą dawkę leku czy jeszcze będziemy czekać aż ta w pełni zadziała. Idą święta, tak bardzo chciałabym się nimi cieszyć, kupić rodzinie prezenty, przystroić dom, obejrzeć świąteczny film, a nic mnie nie cieszy. W zeszłym roku przed świętami miałam coś podobnego, wtedy nie martwiłam się chorobami, ale byłam strasznie przygnębiona. Ciekawe czy już coś się nie zaczynało ze mną dziać.
  3. Zrobiłam wczoraj morfologię, próby wątrobowe, trzustkowe, cukier i wszystko ok. Wieczorem poszłam też na usg i ogólnie ok, poza kamieniami w woreczku żółciowym i nerce. Kamienie w woreczku są dość spore, mam je już od lat, więc to one najprawdopodobniej powodują te biegunki. Chyba powoli powinnam odpuścić trzustce, ale dalej nie jestem całkowicie uspokojona. Wczoraj jakoś lepiej się czułam, chociaż byłam zmęczona, ale dzisiaj jeszcze jestem trochę niespokojna. Od prawie dwóch tygodni biorę leki od psychiatry, ale jeszcze nie widzę po nich wielkiej poprawy. W pierwszym tygodniu ratowałam się hydroksyzyną i kiedy tylko mogłam to spałam.
  4. Widzę, że i u Ciebie trzustka na tapecie. Współczuję. W twoim przypadku naprawdę nie wydaje mi się żeby to mógłby być rak. Trzustka raczej nie boli przy ucisku, a stale i to dość mocno. Ja teraz mam na tapecie PZT. Ciągle oglądam te stolce, wyszukuję tłuszczu itp. W końcu doszłam do wniosku, że to nie tłuszcz, a śluz. Niby lepiej, ale jest żółty, czasami lekko żółty, albo biały i żółty, albo pomarańczowy. A jak wyczytałam w necie żółty śluz prawie zawsze świadczy o przewlekłym zapaleniu trzustki. Boję się. Trochę się uspokoiłam, że kolor stolca jest ok, to znalazłam śluz. Zazwyczaj nie ma go jakoś dużo, chociaż raczej więcej niż powinno, ale przy luźniejszym stolcu go widzę, no i raz dostałam biegunki to było go bardzo dużo. I miał wtedy kolor pomarańczowy, żółty i zmieszany z kolorem stolca. Bardzo się boję. Tak jak Ty, boję się pójść do lekarza, boję się, że wyniki będą tragiczne, albo będą niejednoznaczne i czeka mnie długa diagnostyka. Nie boję się na razie samej choroby (martwi mnie jedynie ścisła dieta do końca życia), póki co najbardziej boję się tych badań. Boję się też jak przyjmę diagnozę. Odważyłam się umówić na usg, mam wizytę dopiero 28.11 na 18.00. Pocieszam się trochę, że w jakiejś pracy naukowej było napisane, że alkoholowe pzt nie bywa bezbolesne, w innej było, że bezbolesne pzt jest możliwe, ale alkoholowy wariant rzadko (mniej niż 10 proc). A mnie nic nie boli. Ale w głowie cały czas mi siedzi, że może jestem tymi 10proc. albo, że mnie bolało, a nie pamiętam, albo dopiero zacznie. W bardziej racjonalnych momentach myślę, że skoro od dwóch lat mam biegunki to ból chyba też by był. Bardzo współczuję. Miałam to kilka razy i wiem co to za dziadostwo. Trzymaj się i wygrzewaj plecy. Ostatnio naprawdę jest mi źle psychicznie. Mam momenty, że czuję się w miarę ok (chociaż ciężko mi się skupić np na oglądaniu tv, a do niedawna kochałam oglądać koreańskie dramy), ale mam też momenty dużego lęku. Przypomnę sobie co wyczytałam, albo pomyślę o tym śluzie i wszystko mi się trzęsie w środku. Mam ochotę głośno wyć. Idę wtedy płakać do sypialni. Pote się uspokajam i robi mi się zimno, zaczynam się trząść z zimna. Też tak macie? Wieczorem czuję się lepiej, a rano budzę się z lękiem. W pracy też się zamartwiam. Nie mam apetytu, boję się jeść tłusto żeby nie podrażnić trzustki (jakby do tej pory była jakaś różnica), stresuje mnie każda wizyta w wc. W każdym razie podjęłam decyzję i jutro mam pierwszą wizytę u psychiatry. Biłam się z myślami, ale dzisiaj zadzwoniłam rano i na jutro umówiłam się na teleporadę. Bardzo liczę, że coś mi to pomoże. Wiem, że najwięcej by zdziałała psychoterapia, ale może da mi jakieś leki i chociaż trochę się wyciszę.
  5. To prawda, cukrzyca może występować przy zapaleniu trzustki, również tym alkoholowym. Ale to raczej późny objaw. Ogólnie się pocieszam, że naczytałam się mnóstwo historii na forach i raczej mój ból (który zresztą teraz występuje bardzo rzadko) nie wygląda jak ten trzustkowy. Raczej można stawiać na IBS. Tak samo te stolce. Muszę wierzyć, że to znowu nerwica, bo oszaleję. Ja naprawdę potrafię sobie wmówić każdą chorobę. W 2020r. dostałam zapalenia tęczówki, okulista mi powiedział żeby sprawdzić zęby i ogólnie za pierwszym razem nie ma co panikować, ale ja po konsultacji w googlach miałam objawy każdej choroby, która powoduje kłopoty z tęczówką (w 3 tygodnie przeszłam stwardnienie rozsiane, choroby reumatologiczne itp.). W końcu odpuściłam i 3 lata nic się nie dzieje. W kwietniu miałam jazdy z rakiem Pageta, nawet sobie nie wyobrażacie co ja na swoich piersiach widziałam i co wymacałam. Aż miałam siniaki na całym dekolcie. Teraz odpuszczam, jeśli to trzustka, to i tak nie ma na to leczenia, ludzie z 20 lat chodzą z codziennymi bólami i nie mają rozpoznania. Jedynie dieta i zero alkoholu, a ja już wiem, że więcej tego świństwa do ust nie wezmę. Jedyna zaleta tej nerwicy. Badania okresowe mam odroczone na przyszły rok, więc też mi trochę ulżyło. I tak w styczniu planowałam iść do internisty i poprosić o skierowania na morfologię, mocz itp. Mam nadzieję, że organizm mi się do tego czasu bardziej zregeneruje (jem i piję różne ziółka i suple na usunięcie toksyn). Minou, ja bardzo polecam ćwiczenia. Nawet lekkie. Sama przy swojej wadze chodzę tylko na 4 km spacery kilka razy w tygodniu i czuję się o wiele lepiej. Wcześniej miałam praktycznie zero ruchu i wszystko mnie bolało, kondycję miałam praktycznie zerową, teraz jest lepiej. Niechętnie to mówię, bo nienawidzę sportu, ale jest on nam potrzebny.
  6. Cześć. Pisałam tu już kiedyś pod innym nickiem, z hipochondrią walczę od kilkunastu lat. "Przeszłam" już białaczkę, ziarnicę, mięsaki, dwa razy rak piersi (raz w tym roku), nadciśnienie itp. itd. Ostatni tak ciężki okres miałam 10 lat temu, od tamtego czasu miałam względny spokój z chorobami. Niestety rekompensowałam to sobie alkoholem, ostatnie lata piłam codziennie spore ilości wódki z colą (przed snem). Kilka miesięcy temu postanowiłam to rzucić, bo coraz gorzej się czułam. Codzienne bóle brzucha po posiłku, które ustępowały po gwałtownym wypróżnieniu, bóle głowy, kac, jakiś ucisk w uszach. Strasznie też przytyłam. W końcu dojrzałam do odstawienia alkoholu. O dziwo to wcale nie było trudne, nie brakuje mi tego, ani też specjalnie nie kusi. Co więcej po zaprzestaniu picia czuje się o wiele lepiej, biegunki po posiłku są dalej, ale o wiele rzadziej (raz na kilka tygodni mnie po czymś przeczyści - przepraszam za szczegóły), mam więcej energii, zaczęłam ćwiczyć, przeszłam na dietę, czuję się naprawdę nieźle. I teraz wróciła moja hipochondria. Zaczęłam się przyglądać swoim nogom, na których pojawiają mi się siniaki bez uderzenia. Szybkie sprawdzenie w necie i marskość wątroby. Przeczytałam na ten temat wszystko i trochę się uspokoiłam, że to by było już ostatnie stadium i to raczej nie możliwe żebym nie miała innych objawów. Zwłaszcza, że kojarzę, że ja siniaki mam od dziecka. Mam też naczynka i pajączki, ale wmawiam sobie, że to dziedziczne, moja mama i babcia też mają takie cery (ale mają też problemy z wątrobą, moja mama ma nawet autoimmunologiczne zapalenie). Jak odpuściłam trochę z wątrobą, to po kolejnym napadzie biegunki po jedzeniu zaczęłam się przyglądać stolcowi. Przeważnie jest jasno brązowy, ale bardzo często bywa też żółty, może bardziej musztardowy albo pomarańczowy, ma też jakby żółty śluz. Na papierze zostaje wtedy żółty ślad. Boję się, że to trzustka i to stolec tłuszczowy. Chociaż nie widzę w nim tłuszczu, nie ma też gnilnego zapachu, nie brudzi toalety, raczej się topi. Boże, nigdy bym nie przypuszczała, że będę się bała chodzić do toalety i będę obsesyjnie oglądać swój kał. Boję się pójść do lekarza, przeraża mnie myśl o zrobieniu wyników, boję się co w nich będzie. Dzisiaj rano załatwiłam się normalnie, ale potem się zestresowałam, że być może czekają mnie niedługo zaległe badania okresowe i dostałam jakiś wzdęć i załatwiłam się żółtawym stolcem ze śluzem. Jak kończyłam z piciem to planowałam zrobić komplet badać po ok 6 miesiącach, chciałam dać wątrobie i organizmowi czas na regenerację i odtrucie. Teraz jestem przerażona. Myślicie, że takie nagłe bóle i skręty brzucha podczas jedzenia, albo chwilę po i nagła biegunka to może być faktycznie trzustka? Ból mija mi z momentem wypróżnienia. Bardzo się boję. Czytałam, że trzustka boli stale, promieniuje na plecy, ja tego nie mam, ale sama nie wiem. Może i kiedyś mnie tak bolało, tylko nie zwróciłam uwagi.
×