Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

:great::great: A JA WAM SKLADAM ZYCZENIA ZDROWIA SZCZESCIA POMYSLNOSCI W NOWYM ROKU KTORY MOZE OKAZAC SIE JESZCZE LEPSZYM OD ZESZLEGO MAM NADZIEJE ZE MOJE MORDERCZE NATRETY TEZ SIE KIEDYS SKONCZA WIEM ZE CIAGLE BOJE SIE ZE COS KOMUS ZROBIE ALE TO PASKUDZTWO MNIE STALE NEKA CO ODPUSCI TO WRACA :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

neon, RafalXX, mylicie się. Trzustka jest pojedynczym narządem znajdującym się w górnej części jamy brzusznej, w tzw. nadbrzuszu. Położona jest w linii pośrodkowej ciała i nieco na lewo od kręgosłupa. Schowana jest między kręgosłupem a żołądkiem. Sąsiaduje również ze śledzioną i dwunastnicą, do której uchodzi przewód trzustkowy główny. Po prawej bóle może powodować podrażnienie pęcherzyka żółciowego. Wystarczy dieta lekkostrawna, nie za dużo owoców, nospa od czasu do czasu i objawy znikną. Ten ból bywa promieniujący. Badania zrób jak najbardziej. Warto też zrobić USG jamy brzusznej...i nie popadać w rozpacz ;) od razu :nono:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

neon, RafalXX, mylicie się. Trzustka jest pojedynczym narządem znajdującym się w górnej części jamy brzusznej, w tzw. nadbrzuszu. Położona jest w linii pośrodkowej ciała i nieco na lewo od kręgosłupa. Schowana jest między kręgosłupem a żołądkiem. Sąsiaduje również ze śledzioną i dwunastnicą, do której uchodzi przewód trzustkowy główny. Po prawej bóle może powodować podrażnienie pęcherzyka żółciowego. Wystarczy dieta lekkostrawna, nie za dużo owoców, nospa od czasu do czasu i objawy znikną. Ten ból bywa promieniujący. Badania zrób jak najbardziej. Warto też zrobić USG jamy brzusznej...i nie popadać w rozpacz ;) od razu :nono:

nie zgodze sie z tym, wyszukujac po objawach ktore miałem (czyt z prawej strony pod zebrami) zawsze trafialem na trzustke. Bol u ludzi czesto promieniowal wlasnie do srodkowej tylnej czesci pleców. Co prawda nie było to o tematach w raku trzustki a o PZT (przewlekle zapalenie truchy). Ból był często przez pare miesięcy (a nawet lat) a dopiero PZT bylo wkoncu diagnozowane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

RafalXX, mam problemy i z trzustką /cukrzyca/ i z pęcherzykiem. Nie raz było u mnie pogotowie i właśnie w związku z podrażnieniem dróg żółciowych, które powodowały ból pod prawym żebrem, promieniujący, dający podobne objawy do kolki nerkowej. Oczywiście nie można generalizować, bo każdy człowiek inaczej odbiera, odczuwa ból...

Jedyną właściwą osobą do postawienia diagnozy jest lekarz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

misty-eyed, krew też zrobie napewno. od lekarza bede chciał sie wypisać do kogo innego, bo ostatnim razem dla swojego rodzinnego afere zrobiłem, i nie pozwoliłem mu skserować wyników badań mojego kręgosłupa które zrobiłem za prywatne pieniadze. dlatego nie lubie do niego chodzic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Misty-eyed ale chyba kółka nerkowa nie boli pod prawymi zebrami z przodu. Miałem bardzo mocny atak raz przez kamienie, i było to z tyłu pleców na dole po prawej. Moja żona ma bóle/dyskomfort pod prawym żebrem z przodu, które były spowodowane niby przez kamienie w woreczku. Wycięli jej i.. nadal ja pobolewa a było to parę lat temu. Tylko ona to zlewa bo nie jest hipohondrykiem. Cukrzycę ma ale tylko ciężarnych na razie. Ja w morfologię CRP i OB nie wierzę, no to można mieć dobre nawet z rakiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mialam bole w prawym podzebrzu przez ok 7 lat, z dluzszymi przerwami pomiedzy. Jakies 2 lata temu bole sie nasilily, bylam nawet 4 mies na L4, plus takie jakby nagle uderzenia bolu w okolicy nerek, jak sie schylalam, wrazenie "odbitych" nerek, bol w krzyzu. Mialam bardzo szczegolowe badania krwi (oddalam 8 filolek na raz) 2 razy dokladne usg, gastroskopie, w koncu przeswietlenie kregoslupa (6 zdjec). Okazalo sie, ze mam zwyrodnienie kregow, cos naciska na nerw i stad bole w zebrach. Inne bole w plecach to efekt kompensacji, przez bol w zebrach skrzywiam sie, siedze i stoje w nienaturalnych pozycjach i stad rozne bole w innych partiach plecow czy krzyza, karku. Mialam nawet tak, ze jak podnioslam synka i odchylilam sie do tylu, stacilam na chwile czucie w nogach. Na poczatku podejrzewali kamienie na woreczku lub nerkach, cos z jelitem, watroba lub trzustka, a to "tylko" kregoslup. Cwicze regularnie miesnie plecow i nie nadwrezam plecow i bole zniknely.

 

To nikt nie robil postanowien noworocznych?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szczęśliwego Nowego Roku, Kochani! :) Trochę już nie pisałam, ale zaglądam tu cały czas.

 

Obecnie, już prawie miesiąc męczę się z zatokami i uciskiem na twarzy i nosie. Nieraz to bardzo mnie dołuje i tracę humor, ale i tak z nastrojem jest o niebo lepiej niż w tamtym roku, kiedy to zatoki plus zatkane uszy tygodniami nie dawały mi żyć i myślałam, że już nigdy z tego nie wyjdę.

Biorę wszystko co możliwe: Sinupret, krople do nosa przestałam już używać, teraz tylko płuczę zatoki wodą morską, która uwalnia od tego ciężaru, ale i tak co parę dni mnie przytyka. Brałam wszelkie Acatary, Cirrus ale to można tylko kilka dni. Może polecicie coś jeszcze? Chyba wrócę do inhalacji. Byłam tydzień chora i od tego czasu zatoki nie chcą odpuścic. W tamtym roku przeszlo po 7 tygodniach, ale te uciski miałam chyba z pół roku.

 

Co ciekawe, inne objawy ustąpiły, bo skupiam się na tych zatokach.

 

życzę nam wszystkim jak najmniej objawów w 2017 roku :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja chcialam napisac cos pozytywnego, po tym zakonczeniu 2016 :)

 

Jeszcze pol roku temu, moj stan byl tragiczny. Ciagle oslabienia (to ciagnelo sie fazowo od wielu lat), niemoc, sennosc, co chwile otumanienie w glowie i tym podobne atrakcje.

Lęki (przed wyjsciem z domu, jak stalam w korku i w najrozniejszych innych sytuacjach). Potem doszly jeszcze mega dusznosci, ciagle przyspieszony puls, kolatania serca itd.

No i wiadomo, ciagle czytanie i myslenie - co to, od czego. Problemy ze snem. Natlok mysli. I ten ciągły stan napięcia...

 

Potem poszlam na terapie, i chodze juz kilka miesiecy. I powiem wam, ze czuje sie naprawde duuuzo, duuuzo lepiej. I fizycznie i psychicznie.

Po pierwsze, zniknely wszystkie oslabienia, kołatania itd. Czasem zdarzy sie, ze serce mi przyspieszy, ale zupelnie już nie zwracam na to uwagi. W ogole przestalam odczuwac potrzebe, zeby sie na tym skupiac, przejmowac, czytac o tym itd. Nawet mnie nie ciągnie! Czasem się zdarzy mały "nawrot" - na przyklad, mialam w ciagu tego czasu znow oslabienie - ale trwalo to doslownie 1 czy 2 dni. Nie wkrecalam się i przeszło. Tak samo z badaniem krwii, wyszly plytki ponizej normy, to pomyslalam - ok, powtorze za jakis czas i tyle. W ogole o tym na codzien nie mysle (ze cos moze mi dolegac).

 

Oczywiscie na terapii nie skupiam się na objawach, tylko na swoim zyciu i roznych problemach. Ale z czasem, z omawianiem tych rzeczy - objawy zaczely znikac same.

Zaczelam nabierac chęci do różnych atkywnosci i w ogole do życia. Kiedyś stojąc w mega korku, czulam klaustrofobie i lęk, a teraz siedze sobie na luzie i w ogole się nie przejmuje. Nawet ostatnio dziwilam się, ze odczuwalam lęk w takiej sytuacji...

Wiec jak ktos sie zastanawia nad terapią - to szczerze polecam! Oczywiscie nie od razu mozna trafic na dobrego terpaute, niektorym tez moze nie jest potrzebna akurat taka forma leczenia (tym bardziej jak ktos jest nastawiony anty), ale wielu pewnie by pomogla.

Dla mnie to jest najlepsza rzecz jaką moglam zrobic. I zaluje, ze nie zdecydowalam sie wczesniej, bo nie stracilabym tyle czasu i nerwów...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wraz z nadejściem nowego roku postanowiłem wrócić do psychiatry, wizyta w przyszłą środę. Muszę ponownie łykać Seronil, bo tylko wtedy jestem w pełni normalny. Teraz niby funkcjonuję nieźle, ale wiem, że zza każdego rogu wystaje nerwica i tylko czeka na moje potknięcie.

 

Widzę że radziliście, aby nie sprawdzać u naczelnego onkologa świata - doktora Google, objawów. Tak, to dobre posunięcie, ale np. w moim przypadku problem polega na tym, że już tylu chorób szukałem, iż nie potrzebuję sprawdzać kolejny raz, gdyż większość potencjalnych objawów znam na pamięć :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę że radziliście, aby nie sprawdzać u naczelnego onkologa świata - doktora Google, objawów. Tak, to dobre posunięcie, ale np. w moim przypadku problem polega na tym, że już tylu chorób szukałem, iż nie potrzebuję sprawdzać kolejny raz, gdyż większość potencjalnych objawów znam na pamięć :D

Skad ja to znam :-D

 

Ja caly dzien dzis mam nogi jak z waty i rece mi sie trzesa. Nie wiem czy mnie cos bierze czy to kolejny objaw nerwicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Co ciekawe, inne objawy ustąpiły, bo skupiam się na tych zatokach.

 

 

Alexandra ja na zatoki zachorowałam jakoś we wrzesniu chyba...nie leczyłam ich antybiotykami tylko domowo. Co dziwne nie miałam wtedy więkich katarów tylko bóle w twarzy, oka, policzka...nietsety od tamtego czasu prawie codziennie je czuję. Tzn uciski, lekkie pobolewania, jakoś za okiem, pod okiem i w kąciku, potem policzek, u nasady nosa...najgorzej przed zaśnięciem...to chyba zatoki bo zaczynam mysleć o jakiś guzach mozgu masakra.

 

Co moge powiedzieć w nowym roku - dalej biorę Mirtagen, bóle ustąpiły tak w 75% ale BMS czyli palenie w paszczy jest nadal. To juz pół roku. Może mniejsze tak mini mini, ale codziennie, nadal płaczę po kilka razy dziennie, nadal boje się chorób, nadal czasem mam poczucie gorączki i rozpalenia twarzy choc temp. 36,4

Nadal boje się lekarzy, i dalej oglądam i kontroluję się - np ostatnio gardło, wydaje mi się, że mam nierówne migdałki, jeden jakby troszkę większy...oczywiscie szybko google - białaczki, chłoniaki:( A juz tak długo nie szukałam:(((

Tak więc tak to wygląda z początkiem nowego roku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja chcialam napisac cos pozytywnego, po tym zakonczeniu 2016 :)

 

Jeszcze pol roku temu, moj stan byl tragiczny. Ciagle oslabienia (to ciagnelo sie fazowo od wielu lat), niemoc, sennosc, co chwile otumanienie w glowie i tym podobne atrakcje.

Lęki (przed wyjsciem z domu, jak stalam w korku i w najrozniejszych innych sytuacjach). Potem doszly jeszcze mega dusznosci, ciagle przyspieszony puls, kolatania serca itd.

No i wiadomo, ciagle czytanie i myslenie - co to, od czego. Problemy ze snem. Natlok mysli. I ten ciągły stan napięcia...

 

Potem poszlam na terapie, i chodze juz kilka miesiecy. I powiem wam, ze czuje sie naprawde duuuzo, duuuzo lepiej. I fizycznie i psychicznie.

Po pierwsze, zniknely wszystkie oslabienia, kołatania itd. Czasem zdarzy sie, ze serce mi przyspieszy, ale zupelnie już nie zwracam na to uwagi. W ogole przestalam odczuwac potrzebe, zeby sie na tym skupiac, przejmowac, czytac o tym itd. Nawet mnie nie ciągnie! Czasem się zdarzy mały "nawrot" - na przyklad, mialam w ciagu tego czasu znow oslabienie - ale trwalo to doslownie 1 czy 2 dni. Nie wkrecalam się i przeszło. Tak samo z badaniem krwii, wyszly plytki ponizej normy, to pomyslalam - ok, powtorze za jakis czas i tyle. W ogole o tym na codzien nie mysle (ze cos moze mi dolegac).

 

Oczywiscie na terapii nie skupiam się na objawach, tylko na swoim zyciu i roznych problemach. Ale z czasem, z omawianiem tych rzeczy - objawy zaczely znikac same.

Zaczelam nabierac chęci do różnych atkywnosci i w ogole do życia. Kiedyś stojąc w mega korku, czulam klaustrofobie i lęk, a teraz siedze sobie na luzie i w ogole się nie przejmuje. Nawet ostatnio dziwilam się, ze odczuwalam lęk w takiej sytuacji...

Wiec jak ktos sie zastanawia nad terapią - to szczerze polecam! Oczywiscie nie od razu mozna trafic na dobrego terpaute, niektorym tez moze nie jest potrzebna akurat taka forma leczenia (tym bardziej jak ktos jest nastawiony anty), ale wielu pewnie by pomogla.

Dla mnie to jest najlepsza rzecz jaką moglam zrobic. I zaluje, ze nie zdecydowalam sie wczesniej, bo nie stracilabym tyle czasu i nerwów...

 

Nerwa, chodzisz na terapię grupową? Ja zacząłem w grudniu i powiem Ci, że nie bardzo widzę w jaki sposób taka forma leczenia miałaby mi pomóc. Lubię tam chodzić ale tylko z takiego powodu, że są tam ludzie którzy mają podobne problemy do mnie. Tak jak tutaj na forum. I tylko to mi poprawia nastrój. Innych korzyści nie dostrzegam.

 

A tak ogólnie to u mnie jakby lepiej, choć sądzę że zawdzięczam to paroksetynie tylko. Normalnie pracuję i w miarę normalnie spędzam wolny czas. Martwię się jedynie tarczycą, bo mam Hashimoto i w dodatku jakiś guzek na tarczycy. Robiłem biopsję, która nie dała jednoznacznej odpowiedzi na jego temat. Mam zrobić badania immunologiczne. Idę w poniedziałek.

 

Trzymajcie się w tym Nowym Roku towarzysze w niedoli.

Nefretis, a Ty nie gogluj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tukaszwili, nerwa to bardzo dobre wiesci :) fajnie czytac, ze komus sie poprawia.

 

Nefretis ja juz chyba od 12 lat po ostrej anginie jeden migdalek mam jak pusty worek, plaski i taki obwisly, a drugi duzy, przerosniety i wcale nie okragly, ale jakby podlozny z dwoma garbami jak wielblad ;) i ogladala te moje migdalki w miedzyczasie masa lekarzy i mialam mase razy badana krew i nie mam chloniaka, ani bialaczki. Migdalki po roznych infekcjach moga nie wygladac tak idealnie jak na obrazku.

 

U mnie postanowienie noworoczne ma sie dobrze, dwa posilki dziennie a konkretnie sniadanie i kolacje zastapilam sokiem owocowo-warzywnym, bardzo ograniczylam mieso, slodycze i sol. Efekt jest taki, ze juz po kilku dniach mam 3 kg na minusie, mam duzo mniejszy apetyt na smieciowe zarcie, teraz nawet jak jestem glodna to mam w zasadzie tylko ochote na owoce lub warzywa. Z minusow: jestem bardzo senna i mam bole w zasadzie w calym ciele, tak jakby miesni. Wydaje mi sie, ze organizm oczyszcza sie z toksyn.

 

Dziwne uczucie w gardle wrocilo, ale teraz nie mam wrazenia, ze mam tam gule, ale raczej, ze mam bardzo suche gardlo i jakby "sklejone" po jednej stronie a czasem tez po drugiej. We wtorek larynglog to obejrzy. Ja za to nie martwie sie tym za bardzo, bo raz jest, raz nie ma, raz po jednej stronie, raz po drugiej, wiec moze byc tez tak, ze np mam wysuszone gardlo przez leki przeciwdepresyjne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aha, nefretis, jeszcze co do migdalkow, to dodam, ze po tej anginie, ktorej w ogole nie moglam doleczyc i po tym jak moje gardlo, a w szczegolnosci migdalki, zaczely wygladac, nierowne, z dziurami w srodku, guzkowate, prosilam kilkukrotnie o wyciecie ich i 2 roznych laryngologow oraz internista stwierdzili, ze nie widza korzysci z takiego rozwiazania i absolutnie odradzaja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwa, chodzisz na terapię grupową? Ja zacząłem w grudniu i powiem Ci, że nie bardzo widzę w jaki sposób taka forma leczenia miałaby mi pomóc. Lubię tam chodzić ale tylko z takiego powodu, że są tam ludzie którzy mają podobne problemy do mnie. Tak jak tutaj na forum. I tylko to mi poprawia nastrój. Innych korzyści nie dostrzegam.

Ja chodze na indywidualna. Chodzilam kiedys na grupową, ale dawno temu - i mało skorzystalam, bo raczej skupialam się na innych niż na sobie :) A na indywidualnej już chcac nie chcac - musze myslec tylko o swoich problemach. No i mnie stresowalo opowiadanie o sobie w wiekszej grupie.

 

Mi terapia daje tyle, ze zaczelam zwracac uwage na swoje reakcje i zachowania, z ktorych nie zdawalam sobie sprawy. Bardziej przygladac sie temu, jak reaguje i dlaczrgo, co mysle, co czuje. I to mi sie podoba! Oprocz tego, z tego co wiem, w terapii wazna jest relacja terapeutyczna - ona jest jednym z glownych czynnikow leczacych (dlatego wazne, zeby trafic na terapeute ktory nam odpowiada). I sama ta relacja, dajaca zrozumienie, akceptująca itd. wplywa podobno na zmiane w nas samych (na zasadzie, jak dobre relacje z rodzicami wplywaja na prawidlowy rozwoj dziecka). A w takiej grupowej nie iwem co jest istotne? Tam jest chyba wazne to, ze mozna obserwowac relacje pomiedzy uczestnikami (i je omawiac) a one zazwyczaj odzwierciedlaja nasze relacje z ludzmi w swiecie rzeczywistym.

Teksas, a ile bedzie trwala ta Twoja grupowa? wiadomo? Moze od grudnai to jeszcze za malo czasu, zeby zaczely wystepowac jakies takie relacyjne historie do omawiania i obserwacji?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jedna tura trwa 12 tygodni. Ale raczej przyjęło się, że to tylko wstęp. Dobre jest to, że możesz kontynuować tak długo, jak uważasz że jest Ci to potrzebne. Choć, jeśli kompletnie nie będę widział efektów, to bez sensu jest tam chodzić. Zobaczymy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×