Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak opanować nerwice


skorpius

Rekomendowane odpowiedzi

Każdy reaguje inaczej, dlatego jeden może wyjśc z tego w ciągu miesiąca inny wogóle... to chyba oczywiste, i wcale nie jest powidziane, że choroba musi narastać długoterminowo, bo pojawia się także pod wpływem silnego stresu/załamania np. śmierci kogoś bliskiego w danym momencie życia, u osoby która wczesniej nie miała żadnych dolegliwości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

stad moje wątpliwości co do choroby kolegi!

 

oczywiscie masz prawo w to watpic :)

nie zamierzam niczego tobie udowadniac , a co do tego leku to usuwa on tylko objawy w sensie fizycznym , namacalnym , z psychika trzeba pracowac znacznie dluzej i to jest chyba oczywiste dla kazdego kto zetknal sie z nerwica

zycze milego dzionka wam wszystkim , wielu pozytywow i zadnych negatywow

:mrgreen:

pzdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie napisałam ze narasta długoterminowo, ale ze leczenie jest długoterminowe:) dla mnie to jest tak jakby ktos powiedział ze wyszedł z zapalenia płuc w dwa dni. Zreszta dla mnie ktos bez zdiagnozowanej depresji niekoniecznie ja ma:) ludzie czasem dwudniowy zły nastroj nazywaja depresja.........

Kochajacy dyskusja zaszła daleko, a w sumie nie znam Twojej historii....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dla mnie to jest tak jakby ktos powiedział ze wyszedł z zapalenia płuc w dwa dni.

 

a czy ja w ktorejkolwiek z moich wypowiedzi stwierdzilem ze wyszedlem z tego w dwa dni :?:

przeczytaj je prosze uwaznie Olka i nie wyciagaj falszywych wnioskow

 

a co do nerwicy to wydaje mi sie ze nalezy skupic sie na ich przyczynach , bowiem to one przynosza skutki w postaci poglebiania sie stanow nerwicowych

sama eliminacja skutkow nie wystarczy (mam na mysli leki) bez pracy nad budowaniem nowych wzorcow osobowsci nie jest mozliwe wyjscie z nerwicy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iwo4 byc moze tak :D

jednak to nie szkodzi

 

[ Dodano: Czw Kwi 06, 2006 2:34 pm ]

Z depresji nie można wyjść, można na moment o niej zapomnieć ale zawsze wróci... u mnie tak było, nie dawno nie wiem z jakiego powodu wszystko i wraca, koszmar... musze wyjść na poczte i mam problem.... cholerną paczkę musze wyslać, i nie mogę, a jeszcze pół roku temu robiłem to normalnie

zastanawiajace jest to jakie intencje toba kieruja kolego smierc :?:

czy uwazasz ze twoje stwierdzenia komukolwiek przyniosa choc cien nadzieji :?::!:

czy ty zdajesz sobie sprawe co mozesz spowodowac takimi tekstami u ludzi cierpiacych na nerwice lekowa :?::!:

moim zdaniem albo jestes bardzo malo swiadomy , albo tez robisz to celowo z premedytacja

chcialbym tez przestrzec wszystkich zagladajacych tutaj by wystrzegali sie podobnego sposobu rozumowania majacego na celu pograzyc jeszcze bardziej ludzi ktorym brak jest nadzieji

\ :!::!::!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hehe....kochający wyjście z zapalenia płuc w dwa dni, to była przenośnia :lol: Chodziło mi tylko o czas leczenia, inny dla kazdej choroby:) Ty pisałes o wyjsciu z depresji w trzy tygodnie łykajac deprim i to mnie zdziwiło:) Ale juz nie bede sie upierac przy swoim bo, co ja moge wiedziec na Twoj temat......pozdrówki:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ty pisałes o wyjsciu z depresji w trzy tygodnie łykajac deprim i to mnie zdziwiłoSmile

moze to i dla ciebie dziwne ale naprawde tak bylo , i nie zgodze sie ze stwierdzeniami ze skoro tak szybko to napewno mowie nieprawde

kto nie chce niech nie wierzy ,

ale

wiem co mowie

:)

 

[ Dodano: Czw Kwi 06, 2006 4:15 pm ]

[ Dodano: Czw Kwi 06, 2006 4:12 pm ]

zgadzam sie z Olka.Od 8 lat cierpie na depresje i nerwice i jak narazie jeszcze nie jestem wyleczona.raz jest lepiej a raz gorzej.

 

powiedz szczerze anita czy przez te 8 lat zyjac w nerwicy nie znalazlas jeszcze w swoim zyciu bezposrednich przyczyn jej powstania :?:

prawidlowo rozumujac mozna wysnuc wniosek ze nie pracowalas nad przeniesieniem konfliktow w twojej podswiadomosci do swiadomosci ,a wydaje mi sie ze to jedyna metoda.

 

Konflikty wewnętrzne sprowadzają się najczęściej do:

 

1) zderzenia dążeń osoby z możliwościami ich urzeczywistnienia,

2) sprzeczności między obowiązkami a potrzebami,

3) rozdarcia między pragnieniami a normami etycznymi.

 

na koniec postu polecam jako lekture :

http://www.cudownyportal.pl/article.php?article_id=263

http://www.cudownyportal.pl/article.php?article_id=629

http://www.cudownyportal.pl/article.php?article_id=716

http://www.cudownyportal.pl/article.php?article_id=478

 

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brakuje mi tu takich zwyczajnych rad w stylu.. jak wychodzisz z domu i czujesz lęk to pomyśl że.... albo jak wchodzisz do autobusu i czujesz lęk... Za dużo ogólników, za mało konkretów. Myślę, że po wyjściu z nerwicy można być silniejszym psychicznie człowiekiem niż przed... naprawdę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam.

na wstepie chcialbym napisac, ze nigdy nie bylem u zadnego lekarza czy tez terapeuty w zwiazku z moim stanem psychicznym... trafilem tu poniwaz sam ze soba sie zle czuje(nie wiem czy to dobre okreslenie wogole...).

O co mi chodzi? mam strasznie niska samoocene i do tego potrafie byc bardzo nerwowy z blachych powodow... nie potrafie(nie potrafilem?...) sobie z tym poradzic (jaranie i inne uzywki...) i zaczalem przegladac rozne fora na ten temat....az przeczytalem post Kochajacego... mysle ze robisz swietna robote umieszczajac swoje rady i przemyslenia... nie twierdze ze doznalem "cudownego uzdrowienia" i nie posiadam juz "dolow", ale w tym co przeczytalem jest cos bardzo pozytywnego i zrozumialem ze tego trzeba takim ludzia jak ja. szukania w sobie nie wad, ale plusow, tolerancji do innych(ktorzy przeciez tez posiadaja wady jak ja).

kluczem jest akceptacja WLASNEGO JA i otoczenia wiec... pomagajmy sobie i innym! :)

 

...to moj pierwszy post i pierwszy raz wogole o tym "komus" mowie...dzieki Kochajacy! i "reszcie" forumowicza!(tak to sie odmienia?;) )

 

Pozdrawiam wszystkich ! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kluczem jest akceptacja WLASNEGO JA i otoczenia wiec... pomagajmy sobie i innym!

 

oczywiscie michal22 ,akceptacja jest podstawa!!

 

bardzo ciesze sie ze komukolwiek moge pomoc , jest to dla mnie naprawde wielka przyjemnosc ,wszystkie problemy jakie wiaza sie z nerwica dotycza emocji, kiedy czlowiek potrafi zapanowac nad swoimi emocjami staje sie prawdziwie wolny! a wszystko staje sie proste, ale zeby poczuc ta wolnosc trzeba czerpac wiedze w zakresie psychologii ,ta wiedza przynosi nieprawdopodobne rezultaty bo poznaje sie bezposrednie przyczyny zaburzen emocji i mechanizmy naszej psychiki!! ,mozna sie wtedy uwolnic od lęku !! bowiem to niewiedza rodzi lęk!! trzeba zamienic bledne wyobrazenia o sobie i swoim otoczeniu na wlasciwe, uporzadkowane ,nalezy ciagle czerpac ta wiedze i sukcesywnie powoli metoda prob i bledow wcielac ja w zycie.

nie mozemy pozwolic by nasze "czarne" wyobrazenia przejely nad nami kontrole!! badzmy panami sytuacji , i sami kreujmy nasza rzeczywistosc ! zdrowa rzeczywistosc oparta w jak najwiekszej czesci na pozytywach , szukajmy ich wszedzie obok nas kiedy tylko jest to mozliwe, kazda najmniejsza przyjemnosc , kazdy usmiech, kazda chwila przezyta w spokoju i relaksie zbliza nas do rownowagi , nie bojmy sie !! bo naprawde nie ma czego!!

niech milosc zwyciezy !!

 

pozdrawiam serdecznie

zycze milego dnia

;)

 

edit:

korzystajac z okazji ze wlasnie mnie natchnelo chcialbym przedstawic moje punkty widzenia na pewne sprawy , w duzej mierze moimi trudnosciami bylo to iz nie potrafilem (ze wzgledu na moja niska samoocene ) uniezaleznic sie od wplywow otoczenia (mam na mysli otaczajacych mnie ludzi) balem sie braku akceptacji ,balem sie rozmowy, i wogole samego przebywania wsrod nich ,dlugo myslalem nad tym problemem ,az w koncu doznalem cos w rodzaju olsnienia, postanowilem podejsc do tego wszystkiego jak najbardziej logicznie jak tylko potrafie , mialem fobie spoleczna ,czulem w sobie cos w rodzaju wewnetrznego przymusu bycia milym dla kazdego kosztem siebie , (i tu znowu powraca sprawa fatalnej samooceny) do tej pory nieustannie ja buduje.

w pracy nad soba i roznymi aspektami mej osobowosci doszedlem do wnioskow ze najlepiej mi jest wyobrazac sobie sytuacje ktore wywoluja moj lęk jako cos co w najmniejszym stopniu mnie dotyczy , rozpatrujac np. chwile gdy wchodzilem do autobusu pelnego ludzi , zajmowalem miejsce siedzace i kiedy odczuwalem lęk próbowalem wszystko jak najbardziej upraszczac tzn. nie przypisywac wiekszego znaczenia temu ze sa wokol mnie ludzie ,(moze to zabrzmi banalnie) ale wizualizowalem sobie ich np. jako gromade kolezkow ktorzy sobie poprostu jada w blaszanej skrzyni na 28 calowych kolach ;) do tego np. w myslach powtarzalem sobie : czego mam sie bac?? autobusu?? ludzi ktorzy interesuja sie jedynie tym zeby znalesc sie jak najszybciej w domu po pracy?? nawalonego menela ktory lezal pod siedzeniem 3 rzedy ode mnie?? to tylko moje zludzenie! i na tym koniec!! zauwazylem ze kiedy sie osmiesza znaczenie sytuacji ktora wywoluje fobie po wielokrotnym doswiadczaniu tego lęk zaczyna zanikac,

i to wg. mnie moze byc metoda stosowana w kazdej innej podobnej sytuacji

jak myslicie ?? moze cos w tym jest po glebszym zastanowieniu??

gdzies kiedys czytalem o tym ze fobie sa to reakcje naszej podswiadomosci ktora to niejako przypisala-skojarzyla dane traumatyczne przezycie z okreslona sytuacja iutrwalila to w sobie powodujac czesto reakcje w postaci lęku ,wiadomo mi tez ze swiadomego wplywu na nia nie mamy, ale metoda afirmacji (polecam poszukac znaczenia tego slowa na google tym kogo one interesuje) mozemy na nia wplywac i wymazywac gleboko zakorzenione wzorce , moze wlasnie i metoda opisane przeze mnie wyzej tez jest swojego rodzaju afirmacja :?::idea:

hmm

to wszystko do przemyslenia, doswiadczajmy sie razem

pzdr

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Bardzo podoba mi sie co mowi kochajacy, milosc oto klucz, nie lekajcie sie powiedzial papiez. Mysle ze powtazal to tak czesto bo wiedzial ile w nas leku. Ja radze sobie teraz lepiej z lekiem kiedy moge powierzyc go Bogu, mowie wtedy: Boze, sama sobie nie radze ale jesli zechcesz mozesz mnie umocnic. I wtedy czuje ze On zaczyna dzialac.

Tylko ze moja wiara czasem jest zbyt slaba i mam nad glowa czarne chmury przez ktore Jego Swiatlo nie moze sie przebic. Wlasnie wtedy to jeste takie trudne bo wiem, ze ja sama musze to zrobic, nawet Bog tego za mnie nie zrobi, to ja musze miec wiare i milosc aby zdeptac tego weza ktory wciaz podnosi leb. I to jest moja osobista walka miedzy silami swiatla i ciemnosci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

milosc oto klucz

 

naszla mnie drobna refleksja na temat milosci, ludziom cierpiacym na zaburzenia emocji slowo milosc jest obce,takiej osobie trudno sobie ja nawet wyobrazic, nerwica to brak zdolnosci do okazywania milosci, mysle ze kluczem w szukaniu tej milosci jest dawanie jej sobie zeby sie ja nasycic, no bo przeciez kiedy nie damy sobie milosci nigdy nie bedziemy zdolni zeby dac ja komukolwiek! pewne wywazona doza egoizmu, rezygnacja z wymagan wzgledem siebie(oczywiscie nie namawiam do porzucenia wszelkich obowiazkow ) ale kiedy sa i obowiazki musza byc i przyjemnosci , to one powoduja ze czlowiek czuje sie dobrze , mam na mysli np. goraca kapiel z ciekawa gazeta w wannie pelnej piany , idealnie by bylo gdyby do tej wanny przypadkiem wpadla tez jakas fajna kobietka :lol:

dawanie sobie przyjemnosci w kazdej postaci jest bardzo waznym "filarem" i bez niego wg. mnie wyjscie z nerwicy jest niemozliwe!!

wg zasady - co dajesz sobie tym emanujesz - czym emanusz to dostajesz spowrotem , jesli emanujesz zlem ,zlo do ciebie powroci 3 krotnie spotegowane, jesli dobrem to i ono wroci zwielokrotnione

 

ale jak tu byc dla kogos dobrym skoro brak przyjemnosci !!

dlatego sami sobie to dajmy!! w koncu kazdy z nas na to zasluguje!! marsz do wanny sie pluskac itd...itp...!!

 

;)

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej witam spowrotem ;)...Kochajacy z tym autobusem "trafiles" idealnie... ja potrafilem miec takie mysli ze ktokolwiek sie zasmial w busie to od razu myslalem ze ktos sie ze mnie nabija, jaki to ja jestem tepy i beznadziejny(caly oglnie)...i to zdarzalo sie/zdarza sie (niestety nadal ;( ) wszedzie : w parku, na ulicy, na uczelni.... ale probuje z tym walczyc. zreszta nie musze wam opowiadac jakie to trudne i bolesne...

Kochajacy przeczytalem te cztery linki do "cudownegoportalu.pl" i rzeczywiscie cos w tym jest! milosc, akceptacja, ufanie sobie i swoim wyborom, wiecej spontanicznosci i mniej nadecia !!

Oczywiscie wszystko z czasemi , nie tylko slowa o nas swiadcza ale przede wszystkim czyny..wiec uczmy sie akceptowac wlasne JA, milosci do innych i siebie.;)

Pozdrawiam serdecznie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aki to ja jestem tepy i beznadziejny(caly oglnie)

 

przemysl to zdanie , a napewno nasunie ci sie wniosek ze w swietle budowania wlasnej wysokiej samooceny to nie jest zbyt korzystne przekonanie

jestes na tyle madry ze zwrociles uwage na teksty ktorych pojecie wymaga wysokiej inteligencji , a to juz samo w sobie wyklucza twoja beznadziejnosc

pzdr

 

[ Dodano: Sob Kwi 08, 2006 6:43 pm ]

a apropo deprimu )forte= mzslalam po jednej tabletce ze umre Exclamation Exclamation Exclamation Exclamation Exclamation Exclamation Exclamation

 

co wtedy czules :?::?::?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochajacy wielokrotnie razy to przemysliwalem... sam sobie zdaje sprawde ze to tylko ja sobie wmawiam i oszukuje siebie... ale to sie nazywa wlasnie choroba... jeszcze wszystko przedemna/wami (nie skreslac niczego :P).

ahh i dzieki za cieple slowa Kochajacy...;)

 

teraz myslac co dalej napisac zdalem sobie sprawde ze najtrudniej jest pokochac samego siebie. czerpiac ze slow zawartych w przemysleniach z cudownegoportalu.pl bez tego nie pokochamy innych... a nawet nie wyobrazacie sobie (chociaz pewnie tak) jak pragne milosc(zarowno rodzinnej i tej ze strony drugiej plci).... wyobrazam sobie ze zamiast ponurych mysli i ciaglej walki ze soba moglbym sie zawsze przytulic, porozmawiac ZAWSZE o absolutnie kazdym temacie i problemie... "posiadac kogos" dla kogo mamy zyc, cieszyc sie i radowac... jak narazie to jest najtrudniejsze dla mnie.... a jak wy sobie z tym radzicie? co wogole o tym sadzicie?

 

pozdrawiam serdecznie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a jak wy sobie z tym radzicie?

jak sobie radze??

oto moja tajemnica: http://www.cudownyportal.pl/article.php?article_id=213

huna to bardzo gleboka wiedza psychologiczna , i pelne zrozumienie tych mechanizmow oraz wlasciwa ich interpretacja i wcielenie w zycie przynosi prawdziwe cuda !!

kazdemu z was goraco polecam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×