Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy to wstyd iść do psychologa?


Gość rafka

Rekomendowane odpowiedzi

Spotykałam się z takimi opiniami postronnych ludzi, że jak ktoś idzie do psychologa bądź do psychiatry to co jest z nim nie tak. Tacy ludzie potrafią być złośliwi.

Np. mówią w ten sposób:

- ma coś z głową

- chory/ chora jest

- nienormalny/a

- psychiczny/a

 

Takie krzywdzące określenia: - psychol/ psycho.

 

Osobiście to dla mnie bardzo krzywdzące określenia.

Z resztą ludzie tak obrzucają się ''nieadekwatnymi słowami''. Nie zdają sobie sprawy co mówią.

Myślę, że osoby które czują że coś się w ich życiu dzieje to mają większa świadomość niż te osoby postronne którzy uważają się za ''zdrowych''(oczywiście kosztem kogoś)

 

Jakie jest wsze zdanie na ten temat???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rafka,

To raczej świadczy o małej swiadomosci kogoś i trzeba sobie zdawac z tego sprawę i próbowac sobie pomóc a przejmowanie sie opiniami innych nikomu za bardzo tak naprawde nie wyszło nigdy na zdrowie, bo koniec koncow zawsze sie okazuje ,ze wiekszosc ludzi patrzy na siebie .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zwracać na to uwagi. Niektórzy potrafią podobnie reagować na zwykłe choroby i nieszczęścia tłumacząc że ktoś "sobie na to zasłużył". Być może oni się wtedy czują bezpieczniej, bo myślą że ich nic takiego nie spotka, bo nie są "tacy". To jest winienie ofiary albo po prostu zwykła ignorancja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też się nasłuchałem sporo stereotypów o ludziach którzy chodzą do psychiatrów, od kiedy sam zdecydowałem się iść, przestałem słuchać tych bzdur. Wyśmiewają, czy obgadują tylko osoby, które z psychiatrą czy psychologiem nigdy nie miały do czynienia, więc chyba nie warto na nich zwracać uwagi.

 

A czy to wstyd? Ja się nie wstydzę pojawiać u takich lekarzy, ale też się nie chwalę.

Niektórzy są po prostu złośliwi, wyśmialiby tak samo za chodzenie do psychologa jak za niepełnosprawność fizyczną i wiele wiele innych rzeczy. Ale czemu pojawiły się określenia "psychol" czy "psychiczny" na osoby chodzące do psychiatry to nie wiem, tak samo jak nie wiem co one konkretnie oznaczają, że ktoś jest niebezpieczny? Czy o co chodzi?

 

(poprawka) Wydaje mi się, że wielu wyśmiewa sam fakt chodzenia do psychiatry czy psychologa. Zupełnie inaczej zabrzmi "mam nerwicę" niż "mam nerwicę i muszę chodzić do psychiatry"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie. to lekarz jak kazdy inny.

 

Poza tym depresja i nerwica to zaburzenia, a nie choroby psychiczne.

 

Kiedys wyczytałam ze co 4 osoba w swoim zyciu ma okres, kiedy powina skorzystac z pomocy psychiatry choc nie kazdy to robi.

 

Myślę ze w obecnym świecie i tempie życia coraz wiecej ludzi bedzie zmuszonych udac się do psychiatry i tolerancja będzie rosla.

 

Oczywiscie nie nalezy sie tym chwalic wszem i wobec i spowiadac komu popdanie bo ludzie mogą to złośliwie wykorzystac, tak jak robia z innymi rzeczami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Absolutnie nie wstyd... wręcz przeciwnie to odwaga, żeby coś zmienić w swoim życiu, żeby się skonfrontować z tym, co trudne.... A w niektórych środowiskach terapia staje się modna. Masz swojego terapeutę, tak jak masz swojego fryzjera!

 

http://wszystkooterapii.blogspot.com/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Raz, polska mentalność - tutaj wszystko co 'inne' i wszystko co odbiega od normy jest z automatu karcone, jeszcze nie dojrzelismy do takich spraw

Dwa, aktualna mentalnośc ludzi - wartości takie jak empatia i współczucie zanikają, w ich miejsce wchodzi zaspokajanie swojego ego, gdzie zawiera się dowartosciowanie się w taki sposób, pragnienie poczucia bycia lepszym.

Trzy, ogólna ludzka głupota. Bądz jak kto woli, nieświadomość, mało kto prawdziwie myśli przed tym co mówi, każdemu wydaje się, że to niekrzywdzące, bo to przeciez nie przemoc fizyczna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedy słyszę, że ktoś określa ludzi korzystających z pomocy psychiatry bądź psychologa jako nienormalnych, zaburzonych, psycholi itp., to najczęściej pytam, co według niego, jest "normalne". Określenie "normy" jest względne. Zazwyczaj odpowiedzi nie słyszę, tylko zostaję zmierzona od góry do dołu dziwnym wzrokiem. :? Tu trzeba by było się zastanowić nad wskaźnikami "nienormalności". Co uznać za takie wskaźniki? Cierpienie człowieka? Jego nieprzystosowanie do życia? Irracjonalność myślenia? Nieprzewidywalność zachowań? Nieobliczalność? Niekonwencjonalność? Statystycznie rzadkie zachowania, odbiegające od zasad prawnych albo moralnych?

 

Podziwiam ludzi, którzy korzystają z pomocy psychologicznej. Jak ktoś słusznie wcześniej zauważył - decyzja o skorzystaniu ze wsparcia psychiatrycznego bądź psychologicznego to wyraz odwagi, tym bardziej, że niektórzy Polacy chyba jeszcze nie są w stanie zrozumieć, że psychiatra to lekarz jak każdy inny, a psycholog to nie wróżka, która wróży z fusów. Nie warto oglądać się na innych i rezygnować z leczenia ze względu na niepochlebne opinie innych osób. Niestety, stygmatyzacja, czyli etykietowanie bardzo często wynika ze stereotypów, a te Polacy bardzo chętnie powtarzają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zujzuj, zgadzam się, że spora część ludzi ma obawy przed pójściem do psychiatry/psychologa, wstydzi się, myśli, co ludzie sobie o mnie pomyślą itp. Nie generalizowałabym jednak, że wszyscy tak mają. Co prawda, ci, którzy chodzą do psychologów, by zadbać o swój komfort psychiczny, stanowią w Polsce nikły odsetek - to jednak nie można zaprzeczyć, że są takie osoby. Powoli, ale jednak zmienia się trochę mentalność ludzi. Kiedyś pójście do psychologa szkolnego było poczytywane jako "idzie tam za karę", "narozrabiał, więc na dywanik". Obecnie są uczniowie, którzy sami, bez przymusu przychodzą do gabinetu psychologa szkolnego, by porozmawiać, z czym sobie nie radzą. Coraz więcej przychodzi rodziców, którzy nie wiedzą, co dzieje się z ich dzieckiem. Do gabinetów psychologów przychodzą kobiety w ciąży, które nie potrafią zrozumieć swoich emocji i chcą z kimś to "przegadać", czy wszystko jest w porządku, czy przypadkiem nie dzieje się nic niepokojącego. Te kobiety nie odczuwają wstydu, nie zastanawiają się, czy przypadkiem są nienormalne, czy coś w ten deseń. Chcą po prostu porozmawiać ze specjalistą. Jak mówię, takich przypadków nie jest dużo, ale jednak są. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mimo że wiem że to nie wstyd,to jakoś się tak głupio przyjęło... że to "wstyd",skąd taki durny stereotyp...

choć mimo wszystko ciężko byłoby mi się przyznać że idę do psychologa..mimo że to absurdalne myślenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja powiedziałam najbliższym znajomym, że chodzę do psychologa i każdy przyjął to ze zrozumieniem. Niektórzy twierdzili nawet, że to bardzo dobra decyzja, bo będę mogła przepracować swoje problemy i w rezultacie poprawić jakość życia. :smile: W żadnym razie nie czułam się przez nich napiętnowana. A ja sama wychodząc od psychologa czuję samozadowolenie, bo - tak jak niektórzy chodzą do kosmetyczki, żeby poprawić swą urodę - ja chodzę do psychologa, by 'ulepszyć' swe wnętrze. :D Czuję, że jestem dla siebie ważna i chcę dla siebie jak najlepiej :mrgreen::mrgreen::mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę że to żaden wstyd, ale za szeroko też lepiej nie rozpowiadać, szczególnie osobom od których jakoś zależy nasze życie (np. jak ktoś pracuje to w pracy) bo ludzie są często dosyć uprzedzeni i mogą potem różnie zareagować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ujmę to prościej: nie wiedzą co to znaczy, gdy wszystko się układa, jest ok i nagle nastrój dosłownie miażdży, paraliżuję. Jakby ktoś przywalił z bejzbola w łeb. Ledwo można sobie tyłek podetrzeć, a co dopiero pracować. W sumie się nie dziwie. Też nie mogłem tego skumać, dopóki mnie to nie dopadło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×