Abbey, f*ck, jak widzę coś takiego to mnie krew zalewa, szczególnie nie rozumiem rodziców, którzy mają głęboko? bagatelizują? problemy własnych dzieci. Tak ciężko się im rzeczywiście zainteresować, nie? Też masz czasem takie wrażenie?
Większość szkolnych znajomych jest przy kimś póki to jest wygodne, a później łatwo jest powiedzieć, fajnie było ale teraz wolę sobie pogadać z xx.
Ostatnio sam się tym dołuję, dawny "najlepszy" kolega przestał odpisywać, i "nie ma czasu" jak przychodzę po niego, a niech się ****, życzę mu tego samego. Od kiedy skończyłem szkołę odezwała się max 1 osoba i co dziwne z którą się ciągle kłóciłem i która to grała mi na nerwach. Nie rozumiem ludzi...
Samotność boli cholernie jak się zawsze z kimś miało szanse pogadać, pośmiać, a teraz się obserwuje jak robią to inni, durny koniec z miłymi wspomnieniami, których wiecznie za mało, które wywołują teraz tylko złość, bo przypominają o tych którzy sobie poszli do tych "fajniejszych"
Przesiedziałem cały dzień prawie nieruchomo, nie mam co ze sobą zrobić kompletnie, nie wiem co zrobić po definitywnym zakończeniu aktualnej szkoły, wkurzony jestem.. 0 planów na jakąkolwiek przyszłość, wszystko tylko w czarnych barwach