Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy to są objawy nerwicy?-WĄTEK ZBIORCZY


mysia

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

chociaz jestem tu nowa to problemy stare ;-))

Nie czytałam wszystkich postów ale widze ze wszyscy mamy to samo.

Różnego rodzaju lęki, panika mdłości, biegunki duszności - tak znam to wszystko. Doświadczyłam tego na własnej skórze.

Zaczęło się u mnie - przynajmniej jak tak twierdzę - od ciągłego parcia na mocz.

Miałam problem dojechać 5 minut gdzieś samochodem.

To sprawiło że zaczęłam bać się wychodzić z domu. Gdy miałam gdzieś wyjść od razu biegunka.

Pojawiło się ogólne rozbicie zmęczenie , potem bóle głowy i duszności także bałam się zostać sama w domu z dziećmi.

I wtedy doswiadczyłam 2 ataków paniki które skończyły się na pogotowiu i w szpitalu.(niesamowicie nie przyjemne uczucie) Ale po podaniu środków uspokajajacych wszystko się uspokajało, więc praktycznie "nic mi nie było". Ilu ja lekarzy zwiedziłam, ile pieniedzy wydałam, szkoda gadac.

wkońcu zgłosiłam się do psychiatry. Powiedział że ten strach lęk nie bierze sie z jednej teraźniejszej rzeczy. Przyczyn może być miliony.

Dostałam jakieś tabletki nieuzależniające. Zaczęłam je brać, ale po jakis tygodniach zaczęłam się źle czuć wiec je odstawiłam.

To było jakies 3 miesiące temu.

Dziś sprawy wyglądaja tak że moje parcie na mocz jest różnego rodzaju,jakoś z tym żyje.

dalej miewam lęk ale na szczęście nie jest on taki duży jak na początku. Zdarza mi sie że przed wyjsciem dostanę biegunki i zostaje w domu.

 

Cały czas grzebie po internecie i szukam informacji na temat tej choroby.

Polecam goraco książkę

"POKONAĆ LĘKI I FOBIE" JUDITH BEMIS , AMR BARRADA

naprawde warto ja przeczytac .

 

Sory za moje "pisanie" ale nigdy z polskiego dobra nie byłam.

Jeżeli ktos ma jakies pytania walcie śmiało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, mam nadzieję, że ktoś mi pomoże, rozjaśni, doradzi.

Dzieciństwo było dość ciężkie, towarzyszyła mu choroba Taty, jego śmierć, która boli do tej pory. Miałam 8 lat.

Jestem jedynaczką, ale rodzina wymagała zawsze, bym się dużo uczyła, starała się być najlepsza. Niestety, nie zawsze się to udawało i spotykały mnie nieprzyjemności.

Jestem w stałym związku, 6 lat.

Często trzęsą mi się ręce, mam przyśpieszone tętno, a jak się zdenerwuję dusi mnie w klatce piersiowej. Najgorsze są jednak myśli - bardzo agresywne. mam ochotę kopać, bić, krzywdzić. To jest potworne. Boję się, że pewnego dnia naprawdę kogoś uderzę.

Boję się przyszłości, jakichś gwałtownych zmian. Czasami na samą myśl o tym, że mam iść do jakiegoś urzędu itp. czuję lód w żołądku.

Nie potrafię wykonywać czynności na bieżąco, robię wszystko by się nie uczyć, czy nie sprzątać mieszkania.

Nie daję już rady sama ze sobą.

Czy to może być nerwica?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co mi polecicie zrobic?

Od 3 dni caly czas boli mnie zoladek, dzis juz nie mam ale wczoraj i przed wczoraj mialem jeszcze duze oslabienie, pocenie sie mocne, bole glowy itd.

Biore caly czas Venlectine 75mg i teraz psychiatra mi zalecila zeby brac jeszcze 37,5mg na noc.

 

Biore od 2 dni.

Jutro mam wyjazd do Hiszpanii na 2 tygodnie i chce sie pozbyc tego bolu zoladka i zlego samopoczucia ale nie moge jakos... zeby nie bylo jeszcze gorzej... bo wczesniej tez tak mialem, ze przed wyjazdami gdzies nasilaly sie lęki i objawy...

Mial ktos takie problemy z bolem w nadbrzuszu i jakis sposob jak sie tego pozbyc?

Bralem juz paracetamol itp. ale nic nie pomaga, tak samo picie miety, dieta lekkostrawna...trawna...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, piszę z prośbą o poradę.

 

Mam 22 lata, a początek okresu dojrzałości moich problemów natury psychicznej umiejscawiałabym 4 lata temu. Pamiętam, że był to dla mnie bardzo intensywny i trudny okres - ostatnia klasa maturalna i nałożone na mnie dodatkowe wyzwania wymagały ode mnie ciężkiej i wytężonej pracy, a organizm i psychika odmawiały posłuszeństwa. Zaburzenia snu, długotrwałe poczucie wyczerpania i beznadziei, autodestrukcyjne myśli. Pamiętam, że prosiłam wtedy o poradę też tutaj na forum i zasugerowano żebym jak najszybciej udała się do specjalisty. Niestety z pewnych względów nie było to możliwe.

 

Poszłam na studia i spodziewałam, że sytuacja się zmieni. Niestety przeglądając zapiski z dziennika z tamtego czasu widzę, że było zupełnie inaczej. Przypominają się, zdawałoby się wytarte już zupełnie z pamięci, bezsenne doby, negatywne myśli, wyczerpanie, które doprowadziło do rezygnacji z jednego z kierunków studiów, a później problemy na kolejnym. Stopniowo uczyłam się radzić sobie z okresami własnej bezradności, złoszcząc się, że taka już jestem.

 

Dlatego bardzo pozytywnie przyjęłam fakt, że okres od października tego roku wydał mi się nad wyraz lekki. Bywały dni w których czułam się źle ze sobą, ale miałam energię do produktywnej pracy i samorozwoju. I wtedy, jakoś od lutego zaczęły się zupełnie nowe problemy. Na początku zaczęły się ataki wstrząsów mięśni w nocnym okresie i długotrwałe napady płaczu z paradoksalnych powodów. Zaczęłam bać się swoich współlokatorów, którzy są skądinąd moimi znajomymi i których lubię, do tego stopnia, że instynktownie musiałam się przed nimi ukrywać. Od początku maja ten stan przybrał na wyrazistości. Pojawiły się ataki paniki w różnych momentach, prowadzące do stanu niemalże omdlenia, ataki płaczu potrafią trwać cały dzień, a ostatni tydzień spędziłam w łóżku nie wydając broń boże żadnego dźwięku, bo poruszanie się po moim pokoju czy hałas wywoływały paniczny lęk. Lęk był tak duży, że wolałam leżeć głodna niż opuścić swoje łóżko i pewnie gdyby nie mój chłopak, który wmuszał we mnie jedzenie, nie jadłabym wtedy ogóle. Jestem też koszmarnie wrażliwa na bodźce - wizyta w IMAXie w tym okresie była jednym z bardziej przerażających doświadczeń mojego życia.

 

Lekarz rodzinny miesiąc temu zapisał mi afobam w sytuacjach doraźnych i pewnie dzięki temu jeszcze mam jakiekolwiek nadzieje na zaliczenie tego roku akademickiego. Jednak mam świadomość, że benzodiazepina na dłuższą metę co najwyżej mnie od siebie uzależni. Zrobiłam również na polecenie lekarza badania krwi, które nie wykazały żadnych poważnych odchyleń od norm. Tydzień temu nadszedł wreszcie okres oczekiwanej wizyty u psychiatry.

 

I, no właśnie tutaj zaczyna się problem. Po godzinie opowiadania o swojej sytuacji, co było doświadczeniem nieprzyjemnym i zawstydzającym, Pan doktor oświadczył mi, że powinnam iść w świat i zmagać się ze swoimi lękami. A po dniu pełnych bojów wziąć tabletkę, "ale TYLKO JEDNĄ", która mi te przykrótkie, płaskie, cykle snu wydłuży.

 

Reakcje były dwie, najpierw złość na siebie, że oto wymyśliłam sobie i podświadomie symuluję problemy psychiczne. Wcześniej jako przyczyn wstrząsów nocnych poszukiwałam niedoborów, lub jakiegoś rodzaju padaczki, toteż pierwszą myślą było, że sobie je wmówiłam i symulowałam. Potraktowałam więc tą sytuację podobnie. Później rozgoryczenie, że nie uzyskałam żadnej hipotezy co do przyczyn problemów, a sama rada trochę nie przystawała w mojej opinii do skali problemu. Tzn. mam świadomość, że z sytuacjami lękowymi i tak przyjdzie mi się mierzyć, że jest to jednym z głównych założeń terapii behawioralnej itd. Ale powiedzmy sobie też szczerze, że z sytuacjami takimi jak robienie zakupów czy przygotowywanie posiłków we wspólnej kuchni "mierzę się" od dawna, stąd też małe prawdopodobieństwo, żeby mój obecny sposób "mierzenia się" miał przynieść poprawę. Próbowałam go modyfikować w oparciu o dostępną mi literaturę o charakterze samopomocy dotyczącej terapii ACT, na razie bez większych rezultatów. Lekarz nie sugerował nawet kontaktu z psychologiem, ani psychoterapeutą.

 

Mam umówioną jeszcze jedną wizytę, u zupełnie innego lekarza, w innej przychodni (kiedy szukałam pomocy zapisałam się najpierw w tej przychodni, a później udało mi się załapać na wcześniejszy termin u wspominanego w historii lekarza) i zastanawiam się, czy nie poddać się ponownie diagnozie. Rodzi to jednak pewne wątpliwości, po pierwsze czy tak szybka zmiana przychodni w której moje wizyty są refundowane, jest "legalna", w ogóle możliwa i czy nie będzie wiązać się z jakąś karą pieniężną? Po drugie, zastanawiam się czy jest to działanie racjonalne - tzn. czy mam prawo mieć faktycznie wątpliwości i trafiłam pechowo na lekarza, czy też powinnam dać mu kredyt zaufania i postępować wg. jego porad, choć na chwilę obecną nie czuję się z tym ani pewnie, ani bezpiecznie?

 

Przepraszam za tak długą wiadomość, mam jednak nadzieję, że ktoś przełamie się, przeczyta ją i będzie w stanie mi doradzić w tej decyzji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do chespin.

Witaj. zmagam sie z lękami ale chyba u mnie to nie jest aż takie straszne.

Powiem Ci tak. Byłam na wizycie u psychiatry i powiedział mi tak samo że powinnam wychodzić z domu gdzie tylko chce.

szkoda że mi nie powiedzial jak mam to zrobic przy moich lękach :-/

Byłam tam raz i juz wiecej nie poszlam.

czasem mam takie dni zeby isc gdzie indziej ale po malu daje sobie rady.

Nie wiem czy czytalas ale naprawde polecam ksiazke

"POKONAĆ LĘKI I FOBIE" JUDITH BEMIS , AMR BARRADA.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam problem z zaklasyfikowaniem mojego "ustrojstwa"... W 2010r. miałem zdiagnozowaną i leczoną fobie społeczną...

Objawy które wtedy mi nie pozwalały w funkcjonowaniu na poziomie normalnym ustąpiły.. Teraz mam objawy lęku przed pracą, przed wyrzuceniem z niej, przed oceną i porównaniem do innych w pracy. Czy są to typowe syndromy nerwicy lękowej o podłożu zawodowym czy to tylko rozwinięcie fobii społecznej ukierunkowanej na pracę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej! Jestem nowa na forum. Wreszcie zdecydowalam sie dolaczyc tutaj bo niedlugo chyba zwariuje! Prosze powiedzcie mi czy ja mam ataki lekowe czy moze naprawde umieram? Zaczne od tego ze mecze sie z nerwica juz dobrych kilka lat. raz jest lepiej, raz gorzej, ostatnio nerwica byla uspiona przez okolo 4 lata a teraz wrocila z potrojna sila. Ostatni rok mialam bardzo stresujacy. W sytuacji stresowej bardzo dobrze funkcjonowalam, mialam mnostwo energii na pokonanie jej. Gdy stres minal wrocila nerwica! Mam okropne ataki i naprawde zastanawiam sie czy nie umieram! Zaczyna sie od tego ze mam nagle zawroty glowy, po czym nastepuje pustka w glowie i to taka ze nawet nie umiem sie wyslowic, zapominam slow, wydaje mi sie ze to co mowie to nie ja mowie, mam tez wrazenie ze moj mozg z opoznieniem ogarnia ze cokolwiek powiedzialam. Czuje ze moje cialo nie nalezy do mnie, mam wrazenie ze za chwile strace czucie w rekach, czuje jakbym zupelnie byla pozbawiona samej siebie! Wszystko dociera do mnie z opoznieniem i oczywiscie zawroty glowy nie ustepuja. Wmawiam sobie wtedy ze mam udar mozgu. To jest straszne. Zazwyczaj dochodze do siebie przez okolo godzine. Bardzo sie poce, chodze do toalety i mam wrazenie ze umieram. Po takim ataku jeszcze dlugo czuje jakbym miala kaca.... Dodam ze mialam ostatnio robione wszystkie badania krwi, hormonow itp. Bylam u lekarza pierwszego kontaktu i generalnie wszyscy twierdza ze nie ma potrzeby isc do neurologa bo jestem zdrowa a ja codziennie umieram! Mam te ataki naprawde codziennie od ponad dwoch miesiecy :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, dawno tu nie zaglądałem. Skończyłem inżynierkę, nie przyjęli mnie na dzienne, trochę się wkurwiłem, ale spoko, miałem trochę wolnego czasu, coś kminiłem z robotą, udało się załatwić chyba całkiem niezłą pracę, zacząłem od maja. Na początku "moich wakacji" czułem się w sumie dobrze, ale później pojawiły się problemy, czasami nie mogłem zasnąć. Przed zaczęciem pracy czułem się mega zestresowany, sam nie wiem czemu, bo wiedziałem, że będzie ok, no ale cóż, psychika czy tam mózg nie chciały tego przyjąć do wiadomości i przed pierwszym dniem nie mogłem zasnąć, zasnąłem chyba dopiero o 3. 1 i 2 tydzień też w sumie dalej miałem te problemy z zasypianiem, wieczorem byłem nerwowy, zestresowany mimo, że nie miałem czym się stresować tak naprawdę i parę razy znowu późno udało mi się zasnąć. Później już sam się nakręcałem, bo jak nie mogę zasnąć to mi się chce lać, leżę znowu i znowu lać i tak w kółko, aż później się stresowałem chyba samym faktem, że nie będę mógł zasnąć i będzie mi się chciało lać co chwilę przez to. Po 2 tygodniach skręciłem kostkę na piłce i miałem 2 tyg L4, musiałem siedzieć w domu, bo z taką nogą to nie można chodzić przecież. Pierwszy tydzień jakoś lepiej spałem, ale drugi już nie, apogeum miałem w weekend przed powrotem do pracy - w piątek wieczór w ogóle nie mogłem zasnąć, nawet już później czułem, że nawet mi się nie chce i nie zasnę z samego faktu zmęczenia jak to miało miejsce wcześniej koło 3 nad ranem, zasnąłem o 5 czy dopiero 6. Ten tydzień już nie był taki zły ale na noc brałem 4 a nawet 6 tabletek uspokajających i hydroksyzynę. W piątek nic nie brałem, siedziałem na kompie do 1:30 w nocy i jakoś zasnąłem szybko po tym, sobota no to 3 piwka z przyjacielem to się dobrze spało po tym, ale wczoraj tj. niedziela już powrócił niepokój, dodatkowo gorąco i trochę "mi zeszło z zasypianiem". Dziś jak wstałem to jakiś niepokój i stres :bezradny: Parę rzeczy miałem do zrobienia takich z "obowiązków domowych" - zrobiłem, zagrałem chwilę na kompie, teraz obiad robię, nic mi nie przeszło. Stresuję się trochę tak jakbym miał jakiś egzamin, ale jednak to inny stres trochę. Myślałem, że częściowo problemy z zasypianiem są z tego, że gram na kompie wieczorem/oglądam coś, idę się myć i chcę spać, ale takie piątki jak ten jednak temu przeczą (siedziałem dużo na kompie i zasnąłem). Masakraaa, nie mogę się wyzbyć tej bezpodstawnej spiny...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Medyka. Powiem ci ze to nerwica miałem bardzo podobne sytuacje co ty ... Pocenie się , zawroty głowy i pustka zupełnie no niczym nie myślałem tylko patrzalem się w sufit przez parę godzin . Na tv się nawet nie patrzalem bo nie dawałem rady jakby mnie tv nie interesowało... Jeszcze gorsze objawy miałem takie jak kołatanie serca duszności brak apetytu i bezsennosc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Meryka - Twoje objawy są dość intensywne i mogą się kojarzyć z jakąś odmianą łagodnej padaczki. Podobno ludzie z tą dolegliwością mogą na przykład tylko zawiesić się na moment itp. i podczas badania EEG wychodzi to na wykresie fal, że jest to atak. Oczywiście to nie musi być to i nawet jestem przekonany, że jest to nerwica, bo objawy pojawiają się po stresie, czyli tak samo jak u mnie. Jednakże wybierz się do neurologa na podstawowe badanie, by to potwierdzić. Tylko nie jedź do szpitala, bo tam są szaleni neurolodzy, którzy we wszystkim widzą padaczkę. Unikaj jak ognia. Idź na zwyczajne badanie. Ja sam u siebie diagnozowałem tego typu schorzenie i na szczęście mój mózg pod tym względem jest bez skazy. Niestety jednak ze stresem nie jest dobrze. Na pewno trzeba walnąć sobie 400mg magnezu po stresie, bo u mnie np. drgają mięśnie. Potas jest w bananach więc nie trzeba łykać tabletek, chyba, że pod ręką nie masz niczego, co go zawiera. Dziwne jest to, u takich jak my, że nasz organizm w sytuacji lękowej jak gdyby spala strasznie dużo składników odżywczych i zaraz człowiek jest wycieńczony i zaczynają się z nim dziać różne dziwne rzeczy. Dieta tu jest bardzo ważna. Jedz to, co zawiera dużo witamin i składników odżywczych. Kasza jaglana, ryby, trochę żurawiny, trochę nasion słonecznika, dyni, soki owocowe, warzywne - tylko z rozwagą. Ja mam spore niedobory i dlatego mój organizm wariuje. Mam nagle silne bicie serca i drętwieją mi ręce, twarz. Spróbuj ogarnąć neurologa i dietę, no i w stresie ćwicz się mentalnie: rób tak - myśl, że nikogo nie winisz za stres, że na nikogo się nie gniewasz, że napięcie, to nie Twoja ani niczyja wina. Ucz się postrzegać zagrożenie jako naturalny stan rzeczy. Staraj się akceptować i wybaczać sobie i innym. To na prawdę działa :)

 

-- 11 cze 2014, 22:23 --

 

@Rico - tak, to mogą być objawy nerwicy. Teraz jestem mądry, bo sam to przerabiałem. Ciągłe pobudki w nocy. Spanie na raty. Ciągle latanie do kibla. Kilka lat temu, właśnie chyba tak na studiach miałem noce, że nie mogłem zasnąć. To było jakieś takie nielogiczne napięcie, jakbym następnego dnia miał lecieć na Księżyc i stresował się przed misją. Moją misją następnego dnia było po prostu być, bo byłem na studiach zaocznych i nie musiałem codziennie chodzić na uczelnie, a z pracą było różnie. Organizm jednak zachowywał się, jakby istniało jakieś niedostrzegalne przez świadomą część ciała zagrożenie. Nie mogłem wtedy zasnąć do 4 rano i w końcu zasypiałem już ze zmęczenia na jakieś 4-5 godzin. Kiedy nie mogłem zasnąć czułem tak strasznie silne zmęczenie oczu i umysłu, że było dla mnie totalnie nielogiczne jakim cudem ciało może znajdować się w takim stanie. Jak jest zmęczenie, to przecież naturalnie powinien się włączyć tryb snu. A tu ch..j. Po dwóch tygodniach to jakoś przeszło, ale ciężko pracowałem nad moim podejściem. Tak, bo to jest sprawa psychiki. Trzeba coś w sobie zmienić. Ja sobie poradziłem bez psychoterapii ale teraz widzę, że powinienem chodzić na terapię i dokładnie zrewidować swoje zachowanie i myślenie. Dlatego polecam Ci wybranie się na terapię behawioralną i wyciągnięcie z siebie powodu tego napięcia, lub tej spiny, jak to określiłeś. Ja z dwóch zrezygnowałem z powodu braku kasy. Po studiach nie zarabiałem tyle, żeby nakarmić wszystkie pijawki i jeszcze, żeby mi zostało na terapie i mercedesy... taki kraj...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to teraz moja nerwica poglebi sie chyba o 100% po przeczytaniu ze moze byc to lagodna padaczka. Lepiej wybiore sie do lekarza ale czy padaczka moze sie ujawnic dopiero w wieku 31 lat?? Czy ataki padaczki wystepuja codziennie? Dzis sie czuje troche lepiej bo od dwoch dni pije krople na uspokojenie i staram sie mowic sobie ze to tylko w mojej glowie. Udalo mi sie kontrolowac zawroty glowy ale nadal ciezko z koncentracja no i zawiecha bardzo krotka ze 2 razy. Jak zyc?? Jak zyc??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, postaram się dokładnie opisać mój problem. Mam 17 lat. Prawie 3 tygodnie temu zapaliłem z kolegami marihuanę. W pewnym momencie, nie wiem czy na skutek jakieś sugestii czy samo z siebie pojawiły się w mojej głowie wyobrażenia i potrzeba by iść do domu, wziąć nóż i zrobić nim krzywdę mamie. Bardzo się bałem, czułem że tracę kontrolę nad sobą i zaraz rzeczywiście mogę iść do domu i to zrobić. To była jakaś psychoza? A może obudziłem w sobie nerwicę natręctw? Dodam że od tamtego czasu nie mam takich myśli, jedynie na wspomnienie tego wydarzenia. Ale tydzień po paleniu doszło co innego. Zacząłem mieć dziwne natrętne myśli że zwariuję, że mnie gdzieś zamkną lub że stracę nad sobą kontrolę. Do tego mam dziwne uczucie odrealnienia. Czuję się jakbym był zamknięty we własnych myślach, wyraźnie widzę tylko to co jest blisko przede mną, nie umiem odczuwać radości, chodzę jak robot. Przeczytałem że może to być derealizacja lub depersonalizacja. Dodam że zawsze przed wieczorem wszystko mija i czuję się wtedy jak bym był wolny od tych wszystkich myśli, a na drugi dzień jakiś czas po przebudzeniu wszystko wraca. Jestem na coś chory? W mojej rodzinie zdarzały się przypadki chorób psychicznych. Ja sam czasem miałem różne natręctwa dotyczące właśnie śmierci mamy. A rok temu również po zapaleniu marihuany miałem nerwicę związaną z wymyślaniem objawów różnych chorób. Bałem się że dostanę zawał itp. Po jakimś czasie przestałem zwracać na to uwagę i przeszło. Czy to co teraz mam również przejdzie? Czy powinienem udać się do terapeuty? I jeszcze jedno - nie mam pewności czy była to czysta marihuana gdyż poczułem po zaciągnięciu się gorzki posmak na języku. Jeżeli tam coś było to mogło mi trwale uszkodzić mózg? Nie miałem nigdy objawów innych chorób i zaburzeń niż nerwica, czyli żadnych psychoz, głosów czy urojeń, nie mam też problemów ze snem. Wypełniłem sporo internetowych testów na schizofrenię i zawsze wskazywały że nie mam co mnie trochę podtrzymuje na duchu ;). Proszę o pomoc lub porady.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Doradzanie innym wiąże się z ogromną odpowiedzialnością, dlatego nie osądzam co Ci jest i niczego nie insynuuję. Po prostu warto wykluczyć wszystko, żeby sobie udowodnić, że mam doskonale zdrowy i silny organizm, a tylko mój układ nerwowy zachowuje się, jakby wciąż biegał wśród jaskiniowców i uciekał przed dinozaurami i przerośniętymi szczurami.

 

Sam dzisiaj zrobiłem sobie kolejny prezent, bo wziąłem tabletkę z suplementem, a później przeczytałem ulotkę. Na wielu ulotkach jest taka sekwencja, że duże i długotrwałe spożywanie może prowadzić do zaburzeń pracy nerek itp. Oczywiście musieli napisać, że w ciężkich sytuacjach kończy się to śmiercią. Czyli tak samo jak w przedawkowaniu. Ale żeby dorzucić do pieca przeczytałem przeciwwskazania i tam dodatkowo jest wzmianka o uczuleniu na składnik leku i np. orzeszki ziemne. Ja nie mam uczulenia na orzeszki ziemne, bo jem czasami batoniki i same orzeszki mimo, że jestem alergikiem wziewnym i pokarmowym. A nie urodziłem się z alergią. Jednak psychoza alergiczna i szukanie wszędzie w pożywieniu substancji, które chcą mnie zabić, plus tamta wzmianka o zgonach nałożyły się i znów miałem ostry stres... Jednak moje objawy ograniczają się do stanu lękowego i stresu. W dużym stresie też mam wrażenie, że zaraz umrę, że albo będę miał zawał albo udar... Szybkie bicie serca i takie schizy. Dlatego, właśnie nadmieniłem żebyś udała się do neurologa, bo to może być po prostu zwykły brak jakichś witamin plus nerwica, że u Ciebie te objawy są dużo silniejsze.

 

Ty masz tak samo jak u mnie przewrażliwienie na punkcie swojego zdrowia. Wpadasz w panikę "Co mi może być?".

Ja to mam przez alergię i nietolerancję pokarmową. Napisz co u Ciebie powoduje panikę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie objawy chyba sa spowodowane kilkoma epizodami migreny z aura. To bylo straszne przezycie. Zaczynalo sie od mroczkow, zygzaka przed oczami, pozniej dretwienie reki, twarzy, zaburzenia mowy a na koniec okropny bol migrenowy konczacy sie wymiotami. Mialam okolo 5 takich epizodow w zyciu ale teraz za kazdym razem jak zakreci mi sie w glowie to wmawiam sobie ze to znowu to i nawet czuje dretwienie reki i stad te zaburzeniw mowy - bardzo sie ich boje, wpadam w panike ze to udar, mimo iz konsultowalal z lekarzem i nie mialam zadnych typowych objawow udaru np zapadnieta warga czy brak ruchu miesni bo nawet jak mi dretwieja rece to potrafie sprawnie nimi ruszac, podnosic do gory itp. Lekarz stwierdzil ze to typowa migrena z aura ale dla mnie to udar :/ w ogole sama sobie mowie ze nie moge byc ciezko chora bo potrafie wstrzymac te objawy jak sie zaczynaja. Jak zapomne ze mi dretwieje reka bo sie skupiam na zawrotach glowy to przestaje dretwiec. W ogole jestem jakims psycholem - tak sie czuje przynajmniej... Dobrze ze chiciaz wychodze z domu i nawet sama samochod prowadze ale jednak te ataki powoduja ze zyje za szyba. To zawieszanie sie to raczej nie jest zadna padaczka tylko derealizacja, depersonalizacja. A jak u Ciebie? Stree minal? Przezyles tabletke?:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, stres minął szybko. Znów muszę pojechać pod las gdzieś i się odstresować dostrajając się do rytmu natury.

Wiesz, ja też miałem migreny. Czasami mnie to dopadnie nawet teraz. Migrena to nic strasznego. Jeśli nie masz uczulenia na aspirynę to od razu po zauważeniu objawów migreny rozpuszczasz ją w szklance wody, pijesz i leżysz. Trzeba leżeć, bo to ma coś wspólnego z szyją, karkiem i naczyniami krwionośnymi. One się nagle kurczą i dochodzi do migreny. Dlatego trzeba leżeć nieruchomo, żeby ciśnienie się wyrównało. W moim przypadku pół godziny i już mogę wracać do życia. Jeśli nadal widzisz "świetlisty kawałek kaszy z telewizora" - bo ja to tak określam - to nie wstawaj, bo jak wstaniesz, to objawy wrócą. Z wiekiem to powinno przechodzić i łagodnieć. Ile masz lat?

 

Przez te jazdy też często zdarzają mi się okresy siedzenia w domu, zamiast pracować i zarabiać kasę. Zawsze dobrze kalkuluję gdzie będę się bardzo stresował, czy dojazd do pracy będzie wyczerpujący psychicznie (tłum, korki, duchota itp.), czy będę mógł gdzieś spokojnie nabrać sił i coś zjeść, czy też trzeba stać na nogach kilka godzin - co od razu odpada - albo czy praca jest z klientem. Obecnie trzeba mieć stalowe nerwy, żeby na rynku pracy swobodnie śmigać i nie bać. Nawet ludzie bez takich problemów sami spostrzegają, że korporacje i pęd to droga do zaburzeń. Każdy sobie inaczej z tym radzi. Wiele osób zakłada własną działalność lub tak, jak ktoś napisał na innym forum szuka w życiu swojej pasji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marderatis masz jakieś rady dla mnie? Bo naprawdę ten stres i spina w tym momencie jest z "dupy", tzn. jakieś tam stresy są, ale małe i nie z takimi miałem do czynienia. Czasami mi się zdarzały jakieś gorsze noce, problemy z zasypianiem ale ostatnie prawie 2 miesiąca to masakra...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mateek, przez Internet nie da się postawić diagnozy. Jeżeli chcesz wiedzieć, czy coś Ci dolega w sensie klinicznym, powinieneś udać się do lekarza. Podejrzewam, że marihuana, którą zapaliłeś, mogła "wydobyć" u Ciebie tendencje do zachowań nerwicowych, stąd stany lękowe, wrażenie odrealnienia, depersonalizacja, obawy przed zachorowaniem na różne choroby itp. Pewna być jednak nie mogę, dlatego odsyłam Cię do specjalisty i radzę zrezygnować z palenia "trawki", skoro prowokuje ona u Ciebie nieprzyjemne dolegliwości. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Od pewnego czasu zastanawiam sie czy mam nerwice. Rok temu pokryjomu, przed rodzicami chodzilam do psychologa ponieważ rodzice mają mnie za nic i przez to miałam myśli samobójcze. Rzecz w tym że robiłam jakiś test i z tego co zrozumiałam mam problemy z emocjami, z akceptacją siebie. Dodatkowo mam nerwice natręct ale jest to praktycznie nic znaczącego (łóżko scielone w konkretny ssposób, obsesja na punkcie 0 i wielokrotnosci 5 - pije po 5 lub 10 lykow napoju w zależności jak bardzo jestem spragniona, zamykam strony internetowe typu np. Kwejk ktore kończą sie 0 lub 5 itp.)jestem tez bardzo strachliwa praktycznie żyje nim od dziecka - duchy, odgłosy, ciemność, lustra, szafy, telewizory. Teraz miałam dużo stresu - matura więc zaczęły mi się problemy ze zdrowiem. Okazało się że swąd całego ciała jest na tle nerwowym i muszę przyjmować hydroxizynium czy cos takiego.. Teraz doszło pieczenie w przelyku (leki na zgage nie pomagają), bole zatok - wszystko zaczyna się kumulowac. Kiedyś przez stres nie miałam okresu i musiałam mieć go sztucznie przywracanego. Mam 19 lat, nie jestem szczęśliwą osobą, boje siew zawsze czegoś, jestem uzależniona od ludzi, uważam sie za osobę niepotrzebna i wadzaca wszystkim. Czy jestem skazana na nerwice? Bo wydaję mi się że już na nią choruje. Proszę o opinie. Będę bardzo wdzięczna.

 

Do kogoś kto to przeczyta i odpowie - DZIĘKUJĘ!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×