Skocz do zawartości
Nerwica.com

skarabeusz

Użytkownik
  • Postów

    27
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez skarabeusz

  1. Potwierdzam...Kameralne męskie grono stawiło się :) Niestety drogie Panie zawiedliśmy się na Was...Trzech muszkieterów sobie poradziło, ale liczyliśmy na nieco większe zróżnicowanie. Dzięki przybyłym nowo poznanym. Do następnego
  2. Świetnie... Lokal mi nie znany dlatego jeszcze lepiej :)
  3. Ja tak jak wcześniej pisałem..bardzo chętnie bym się deklarował na spotkanie. Jeśli w centrum to 17 dla mnie jest dobra godziną. Termin też mi odpowiada.
  4. Odnalazłem się w rowerku...Rzeczywiście to działa na stres i leki... zamęczyć się na amen!! Dlatego jak ktoś chętny na rowerowanie ze Śródmieścia po Wwa ok. 20-30km to proszę pisać śmiało... :)
  5. Linkaaa, u mnie będzie w środe miesiąc w nowej pracy... Podobnie jak Ty przyszedłem z "kołchozu" do wymarzonej firmy na wymarzone stanowisko. Wszystko było cacy właśnie do pierwszego dnia gdzie wmówiłem sobie że jestem do d*** że nie dam rady i o zgrozo po okresie próbnym (to mnie stresuje najbardziej) wypierniczą na zbity pysk... Co najgorsze mało rozmawiam z ludźmi choć są bardzo pomocni i życzliwi mimo że to bardzo duża firma z korporacyjnym układem. Jak sobie radzę?? Wydaje mi się że nijak. Lęk przed pracą, przed ośmieszeniem się w pracy, przed niepodołaniem jest u mnie tym głównym lękiem. Reszta to tylko pokłosie...Jak mam dobry dzień w pracy a takich w ciągu tego miesiąca było raptem kilka, to po pracy chciało mi się iść na rower, pochodzić po sklepach, wyskoczyć ze kolegą na bro...Jak zły dzień to zamykam się w swoich czterech ścianach i myśle co będzie jak mnie wyoutują.... Myślę że robienie notatek jest oki. Też robię ich mnóstwo bo przez te nieustanne myślenie ulatuje mi dosłownie wszystko...Już kilka razy uratowało mnie to przed pytaniem od kierownika.. Wydaje mi się też, przynajmniej u mnie że, jakiekolwiek formy integracji są korzystne.. Mi zdecydowanie łatwiej się "otworzyć" gdzieś poza firmą, gdzieś gdzie można zrzucić maske "pracownika"... Nie wiem czy Ty też w pracy przybierasz postawę grzecznego pracownika. Staraj się znaleźć chociaż jedną osobę która jest najbardziej oki. Zawsze łatwiej we dwoje/dwójke. Lunche mimo iż ich nienawidzę to staram się spędzać razem ze "starymi"... Jeśli jesteśmy dobrzy a tak mi się wydaje bo ludzi niekompetentych bez znajomości nie zatrudnia się to swoje zalety pokażemy tylko najpierw musimy skupić się na pracy a nie na otoczeniu, problemach.. Tak pamiętam było w poprzedniej pracy..tutaj trudno mi o to ale dąże do tego.
  6. Szukam kontaktu do polecanego ośrodka lub psychoterapeuty (najlepiej mężczyzna) zajmujący się nerwicami dotyczącymi pracy / niskiej samooceny / problemami damsko męskimi. Mile widziane również ośrodki NFZ (oprócz Dolnej, NZOZ Ogród) które prowadzą terapie grupowe. Dzięki
  7. skarabeusz

    SSRI-temat ogólny

    Owszem nie jest źle, ale niestety raczej nie ma opcji żebym wyrwał się z pracy o godz 13.00... Jestem na okresie próbnym..mam prywatną opiekę z Medicovera i raczej tylko jakieś ściemy przeszłyby u przełożonego. Mam straszny stres już teraz co miałbym powiedzieć zwłaszcza że w tej firmie nie ma czegoś takiego jak wyjście w czasie pracy... Żałuje bo wizyte póki co mam jeszcze umówioną u prof. w Szpitalu Sobieskiego. Straszne że jeszcze miesiąc do wizyty u mojego lekarza...
  8. No dobra ale czy Paroksetyna jest jako substancja czynna w tych lekach bardziej działająca na niekorzyść? Czy jest jakiś ranking, lista leków które najbardziej narażają na te dysfunkcje?
  9. skarabeusz

    Cześć, jestem nowy

    Dominik84, też tak myślałem, ale grunt to dobrze pisać, wzajemnie się rozumieć i mieć wspólny temat. Do tego jeśli wymieni się fotejszyn i oboje nie zrywacie kontaktu to tylko z górki. Później już tylko spotkać się. Stres niewątpliwie jest, ale do opanowania przynajmniej u mnie... Z mojego doświadczenia wiem że to naprawdę dobra terapia nad poprawą relacji...Jeśli tak jak mówię jesteś z wmiarę dużej miejscowości gdzie swobodnie możesz pójść gdzie tylko Ci się podoba z umówioną osobą to wykorzystaj to i zaryzykuj.
  10. Ja też nie dałem rady...ale mam wytłumaczenie...pogoda Niestety wracałem z pracy w tym deszczyku bez parasola...Liczę że następnym razem wszystko pójdzie zgodnie z planem.
  11. skarabeusz

    SSRI-temat ogólny

    Warszawa....obdzwoniłem prawie wszystko...najwcześniej udało się umówić na 3 lipca tyle że oczywiście w środku dnia.... Mój dawny lekarz ma urlop i dopiero na 18 lipca... Inne "zakłady" najwcześniejszy termin początek września / października..... Kochane NFZ elo, gdzie się czeka tydzień??
  12. Czuję jakąś chęć wyjścia...więc jak nie zabraknie mi weny to też byłbym chętny tylko mam obawe że każdy z Was się zna Ja świeżak.. 18 - 19 jutro Południk Zero ?
  13. skarabeusz

    Cześć, jestem nowy

    Hej. Mam podobne problemy.... Jak mieszkam od roku w Warszawie tak nie poznałem nikogo na stałe ot z kim miałbym pogadać, coś porobić...Wszyscy wkoło uśmiechnięci i nawet chcą mnie poznać a wtedy mnie ogarnia panika że zaraz coś znajdą żeby mnie zaatakować...Mimo mojego anty nastawienia udało mi się poznać fajną dziewczynę ( znajomość z bonusem - dodam że poznałem przez internet... Dlatego jeśli jesteś z większej miejscowości spróbuj tego....
  14. Opowiem sytuację w której teraz się znajduje.... Właśnie wypiłem 1 piwko na hejnał... Ostatni raz piłem jakiekolwiek alko z miesiąc temu.... Czuje sie.......REWELACYJNIE..... Aż zachciało mi się żyć.... Sam się śmieje do siebie a nie należe do takich co po jedym piwie leżą w rowie.... Chyba naprawdę coś jest ze mną nie tak skoro po jedym piwie czuję się jakbym odzyskał życie....
  15. Sprawa jest taka...brałem przez 5 miesięcy Parogen 1 x 20mg i w drugim okresie przyjmowania leków (odstęp 3 lat) przez 5 miesięcy Paroxinor... Na ostatnim spotkaniu z psychiatrą poruszyłem temat osłabienia libido i ogólnych problemów z seksem... Pani odniosła się do zespołu PSSD, ale też powiedziała że istnieje ściśłe powiązanie z podświadomym obniżeniem popędu w wyniku tego problem wynika z własnej psychiki a nie z uboków...ale wracając do tej kwesti mam chyba właśnie ten drugi rodzaj... Jestm młody (24) i problem po SSRI niewątpliwe mam, ale zastanawia mnie fakt że mam tylko w realu gdy dojdzie do stosunku... Oglądając pornosy, mastrubując się, osiągam max wzwód itd. w realu jest to problemem.... Teraz zasadnicze pytanie bo prawdopodobnie przyjdzie mi 3 raz korzystać z leków SSRI....Czy udając się do swojego lekarza poprosić o zmiane leku na inny niż ten z Paroksetyną jeśli wiem że Paro nie powoduje u mnie żadnych innych uboków...? Gra warta świeczki czy lepiej odpóścić skoro jest podejrzenie że problem jest we mnie i pornosach a nie PSSD ??
  16. Dokładnie takie problemy pojawiły mi się po odstawieniu SSRI..Ale faktycznie aktualnie nie mam prawie żadnych kontaktów z płcią przeciwną co już samo w sobie jest dla mnie uwłaczające, ale przy takim stanie presji i stersu zapewne wydaję się dla kobiet sztywny i sztuczny... Pytanie tylko czy problemy nie pogłębią się jeszcze bardziej (a mowa tu o ogólnym libido) jak za jakiś czas znowu odstawiłbym tabsy... Jednak chciałbym w życiu coś jeszcze por......obić A nie przeraża Ciebie fakt że przy założeniu że masz coś swojego wszystko jest na Twojej głowie...że upierdliwy ZUS będzie tylko czyhał i trzeba będzie się kłócić z babami w okienku, że skarbówka będzie liczyć każdą złotówkę żeby tylko udowodnić Ci że jesteś kanciarz... Podziwiam bo etat jak słaby nawet to zawsze jest to szansa rzucić w cholere i gnić...a firma to jednak najpierw koszty a później tylko więszke jak się zamknie a rynku na własne działalności w PL nie ma póki co według mnie.
  17. skarabeusz

    Powitanie

    Cześć Saruś, Dzięki za miłe słowa.. Owszem mam ogromną świadomość tego gdzie byłem, co robiłem i co przede mną aby chociaż mieć namiastkę stanu z okresu tuż po terapii w 2010 lub okresu z zeszłego lata gdzie do pracy chodziłem z przyjemnością pomimo iż było trudno jak nie trudniej bo nie miałem pojęcia o branży. Z punktu widzenia obcego człowieka któremu opowiedziałbym swoją historię, to naprawdę musiałoby paść stwierdzenie "noo wariat"... Mam pracę o jakiej marzyłem i już doświadczenie w tej branży.. Mam fenomenalne warunki socjalne jakie daje ta praca..a mimo to moja świadomość i myśli mówią mi że są lepsi i wkońcu ktoś dostrzeże że jestem "inny" i nie warty tego ile we mnie zainwestowano już...
  18. skarabeusz

    Powitanie

    Dzięki. Zatem będe musiał poszukać i pogrzebać trochę. Wizyta u mojego psychiatry to jakieś 2 do 3 tygodni, ale tutaj też mam sytuację do rozmyśleń bo mam pół opakowania leków które wtedy w grudniu odstawiłem... Ciągnie mnie do nich, ale z drugiej strony to takie uczucie porażki odczuwałbym jakbym po nie sięgnął.. Dylematy..
  19. skarabeusz

    Powitanie

    Cześć tarantula, Dzięki za radę.. Dopytam się tak na szybko...Orientujesz się może czy istnieje coś takiego jak psychoterapia wieczorowa grupowa z NFZ? Zapewne w teori jest taka opcja jak to ze wszystkim, ale pytam o to czy w realu jest to do osiągnięcia czy od razu odpóścić i szukać prywatnie? Co prawda mam nawet Medicovera, ale nie mam zaufania że sponsor karty czyli moja firma nie dojdzie jakimś sposobem do pewnych informacji.
  20. Widzę, że nawet coś takiego istnieje jak lęk przed dentystą... O ile w większości przypadków z tego co czytam lęk wynika z przyczyn bólu, igły, zapachu to u mnie jest jeszcze coś innego... W sytuacji stresowej wszyskie mięśnie mi się ściskają i napinają..i wtedy zaczyna głowa się trząść.. A że dentysta tak patrzy i patrzy widzi to że się trzęse i jest mi niezmiernie niekomfortowo że to ktoś widzi...Ale chodzę i tak do dentystki
  21. Mam problem z zaklasyfikowaniem mojego "ustrojstwa"... W 2010r. miałem zdiagnozowaną i leczoną fobie społeczną... Objawy które wtedy mi nie pozwalały w funkcjonowaniu na poziomie normalnym ustąpiły.. Teraz mam objawy lęku przed pracą, przed wyrzuceniem z niej, przed oceną i porównaniem do innych w pracy. Czy są to typowe syndromy nerwicy lękowej o podłożu zawodowym czy to tylko rozwinięcie fobii społecznej ukierunkowanej na pracę?
  22. skarabeusz

    Powitanie

    Hey... Niezbyt szczęśliwy jestem, że tutaj się rejestruję... Byłem na podobnym forum ostatnio jakieś 4 lata temu gdy miałem problemy związane z wyrażaniem siebie, z wystąpieniami publicznymi ogólnie z objawami fobii społecznej. Dzięki poradom i wielu ciekawym wątkom zdobyłem się na pójście na terapię i zażywanie leków SSRI... Wtedy pomogło. Stałem się otwarty, czasem nawet pewny siebie. Szczerze mówiąc nawet do dzisiaj jestem zaskoczony pozytywnym efektem tamtych 3 miesięcy intensywnej pracy. Niestety później temat wogóle odstawiłem na boczne tory, żyjąc własnym życiem trochę leniwym trochę wycofanym. Do czasu gdy wyprowadziłem się z rodzinnego domu do Warszawy i zaczynając życie na własny rachunek. Pierwsza praca i pojawiły się pierwsze problemy psychologiczne z utratą pewności siebie, paniczną obawą że nie uda mi się że coś przegram...Znowu szybka decyzja, że biorę leki SSRI i znowu szybka poprawa aż do grudnia zeszłego roku gdy odstawiłem leki. Później sytuacja wymknęła się z pod kontroli za sprawą spirali "chorej" ambicji aby zmienić pracę która okazała się pod względem rozwoju złym wyborem aczkolwiek doświadczenia dała dużo. Zafixowałem się na zmianie pracy i to stało się samym w sobie celem życia...po 8h pracy przychodziłem do domu na kolejną posiadówkę na portalach pracy..Porażki mnie przygnębiały i wprawiały w objawy depresyjne...Nagle wymarzona praca w jednej z największych firm przyszła sama do mnie... Niestety wróciły schematy i przeogromny chroniczny stres jak wtedy gdy rok temu zaczynałem pierwszą pracę.. Dlatego trafiłem tutaj na forum w poszukiwaniu odpowiedzi czy znowu poddać się lekom które podniszczyły moją sferę seksualną choć w tej chwili to ma małe znaczenie bo nie przyjmując leków jestem w takim stresie że ten temat nie istnieje, czy też szukać odpowiedzi na moje problemy w psychoterapi, ale takiej która nie narazi mnie na konflikt interesów z pracą bo czuję, że gdybym został teraz albo po okresie próbnym zwolniony nie podniósłbym się już... A tak poza tym mam 24 lata, miekszam samotnie w Warszawie, jestem przystojnym, zakompleksionym, z brakiem wiary w siebie perfekcjonistą który żyje w wiecznym stresie i napięciu związanym z obawą o przyszłość w pracy. Niestety dochodzę do wniosku że jestem tylko spokojny gdy śpię..:) Marne to pocieszenie dlatego zazdroszczę takim niedźwiedziom co mogą sobie zasnąć i obudzić się kiedy już będzie wiosna...Szukam takiej wiosny w moim zimowym skostniałym życiu..
  23. Hey...Może to źle, że tutaj odrazu piszę bez przywitania ale dotknął mnie ten temat bo aktualnie mam ogromny problem jak Ty droga autorko tego tematu i Wy wszyscy którzy tu piszecie... U mnie sytuacja jest tak jakby rozwinięciem problemów i dochodzę do wniosku że problemy z psychiką nabyte za czasów dzieciaka przez "chorych" rodziców piętrzą się przez całe życie i każdego dnia odkrywamy nowe problemy... Wracając do tematu...Moja sytuacja wygląda tak, że w 2010r. leczyłem się lekami (SSRI) oraz psychoterapią behawioralno poznawczą przez 3 miesiące...Wtedy problemem były wystąpienia publiczne, lęk przed wyrażaniem siebie a ogniskiem zapalnym były studia właśnie... Wydawać by się mogło, że poprawiło się, ale nic z tych rzeczy... W zeszłym roku wkońcu udało mi się podjąć decyzję o wyprowadzeniu się od rodziców i zaczęciu pracy. Udało się szybko znaleźć nawet w zawodzie...Okej wszystko niby wporządku, ale gdy tylko poczułem, że teraz wszystko ode mnie zależy zaczęły się typowe problemy jakie tutaj opisujecie...więc długo nie czekając odwiedziłem po 3 latach od zakończenia terapii psychiatrę i od nowa zacząłem brać SSRI...Ugasiło wszystkie problemy...Nagle praca stała się moją pasją, ludzie w pracy a konkretniej kobiety (co jeszcze bardziej było fajne bo i z tym mam problemy) można by rzec szalały za mną ohy i ahy od szefa itp... Niestety po jakiś 7miesiącach okazało się że firma to wyzyskiwacz i bez szans na lepszą przyszłość...zatem w grudniu zeszłego roku zacząłem poszukiwania nowej pracy...i w tym samym momencie skończyłem przyjmowanie leków po 5 miesiącach regularnego brania.... Początek tego okresu nic nie zapowiedał, że przeżyje najgorsze załamanie w życiu...Bywałem na kilku rozmowach, ciągle się przedłużało...w pracy byłem coraz mniej aktywny..wymagania wobec mnie zaczęły mnie przerastać, koleżanki w pracy nawet zaczęły dostrzegać, że jestem innym facetem niż tym którego znały... Z każdym dniem było coraz gorzej do tego stopnia że nie spałem w nocy bądź budziłem się o 2.00 i nie mogłem zasnąć... Zaczęły mnie dopadać typowe objawy depresji...zero wyjść na dwór, unikanie znajomych, totalne zamknięcie się w sobie... Co ciekawe wciąż wysyłałem CV i chodziłem na rozmowy i po kolejnych porażkach było jeszcze gorzej... Nagle niespodziewanie pod koniec kwietnia zawodowo wszystko przewróciło się do góry nogami...Równocześnie dostałem 3 propozycje pracy - jedną po znajomości i 2 w ogromnych firmach - korporacjach na wymarzonych stanowiskach...W związku z tym że jestem "chory" ambitnie odmówiłem pracy po znajomości chociaż była najbardziej intratna finansowo a zdecydowałem się na pracę w jednej z największych firm w swojej branży na świecie... Złożyłem wypowiedzienie w starej firmie poczułem ulgę - zdobyłem upragniony cel po blisko 5 miesiącach walki i dosłownie siedzenia po 3h dziennie na portalach pracy, miałem tydzień upragnionego urlopu zanim miałem iść do nowej pracy...Brzmi jak bajka nie?? A jednak jestem tutaj na tym forum... Dlaczego... Otóż jestem już w nowej firmie dwa tygodnie i mam poczucie beznadziejności, słabości i totalnego braku wiary... Nie wynika to z warunków pracy... Jest po prostu fenomenalnie, nawet nie przypuszczałem że takie warunki pracy, płacy, socjalu mogą być w firmie...Tutaj chodzi właśnie o to że mam ten paniczny stres, lęk, obawę... Przez całe życie bałem się ocen, opinii, jestem perefekcjonistą...który żyje w chronicznym stresie. Nawet w sobotę i niedzielę gdzie oczywiście są to dni wolne myślę i budzę się o 8 rano z lękiem że już w poniedziałek praca i narażę się na to że mnie ktoś oceni, nakrzyczy i wyrzuci... Nie prowadzę żadnej aktywności fizycznej...i podejrzewam, że to może wynikać z tego że nie mam jak tego wszystkiego wyrzucić z siebie i gromadzi się we mnie ta panika i stres... Zastanawiam się co mam dalej robić... Czy ponownie udać się do psychiatry po SSRI które nomen omen spowodowały u mnie pewne problemy ze sferą seksualną, ale potrafię to olać bo w tej chwili i tak żyję w takim poziomie stresu który nie wynika z obowiązków tylko wyłącznie z moich myśli że sfera damska nie istnieje.... Czy może lepiej udać się na jakąś terapię?? Jak tak to jaką...czy są takie z NFZ które nie będą kolidowały z czasem pracy... To wszystko mnie przeraża i jeszcze bardziej nakręca stres że ktoś w pracy to zobaczy i mnie "rozszyfruje" jak jestem słaby... Mam totalny brak optymizmu że będzie lepiej i nie dotrwam nawet do końca tego okresu próbnego... Błagam poradźcie coś i jednocześnie przepraszam Ciebie autorko że w Twoim temacie sam proszę o pomoc ale być może tego samego potrzebujesz co ja...
×