Hej! Jestem nowa na forum. Wreszcie zdecydowalam sie dolaczyc tutaj bo niedlugo chyba zwariuje! Prosze powiedzcie mi czy ja mam ataki lekowe czy moze naprawde umieram? Zaczne od tego ze mecze sie z nerwica juz dobrych kilka lat. raz jest lepiej, raz gorzej, ostatnio nerwica byla uspiona przez okolo 4 lata a teraz wrocila z potrojna sila. Ostatni rok mialam bardzo stresujacy. W sytuacji stresowej bardzo dobrze funkcjonowalam, mialam mnostwo energii na pokonanie jej. Gdy stres minal wrocila nerwica! Mam okropne ataki i naprawde zastanawiam sie czy nie umieram! Zaczyna sie od tego ze mam nagle zawroty glowy, po czym nastepuje pustka w glowie i to taka ze nawet nie umiem sie wyslowic, zapominam slow, wydaje mi sie ze to co mowie to nie ja mowie, mam tez wrazenie ze moj mozg z opoznieniem ogarnia ze cokolwiek powiedzialam. Czuje ze moje cialo nie nalezy do mnie, mam wrazenie ze za chwile strace czucie w rekach, czuje jakbym zupelnie byla pozbawiona samej siebie! Wszystko dociera do mnie z opoznieniem i oczywiscie zawroty glowy nie ustepuja. Wmawiam sobie wtedy ze mam udar mozgu. To jest straszne. Zazwyczaj dochodze do siebie przez okolo godzine. Bardzo sie poce, chodze do toalety i mam wrazenie ze umieram. Po takim ataku jeszcze dlugo czuje jakbym miala kaca.... Dodam ze mialam ostatnio robione wszystkie badania krwi, hormonow itp. Bylam u lekarza pierwszego kontaktu i generalnie wszyscy twierdza ze nie ma potrzeby isc do neurologa bo jestem zdrowa a ja codziennie umieram! Mam te ataki naprawde codziennie od ponad dwoch miesiecy