Skocz do zawartości
Nerwica.com

Amfetamina


TylkoJa1

Rekomendowane odpowiedzi

Na moje szczescie nie ma tu koksu.I dobrze bo podejżewam że bym spróbował.Byłem dziś prywatnie u psychologa i przepisał mi sedam 3mg stwierdził że jeśli będzie coś nie tak to żebym walił do niego 3xdziennie po jednej tabsie.Poczytałem troche na temat tego leku i co benzo!!! trochę lekki ale uzależnia i prawdopodobnie z deszczu pod rynne będzie.

 

POZDRAWIAM

 

-- 30 sty 2012, 19:56 --

 

Byłem u takiego z NFZ .Lecz jego pierwsze pytanie o poł godziny zaoytał czego od nirgo oczekujei czy jesten x wogóle ubezpieczony ewakuoeałem sie bardzo dxynko co za debil

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie w sumie to prośbe. Jestem kobiet i to bardzo młodą, jestem swiadoma tego ze o zyciu wiem bardzo niewiele dlatego nie chce sie madrzyc na ten temat.

Chce tylko abyscie pomogli mi, podpowiedzieli jak osoby stojace obok osoby kreskujacej moga pomoc. Dokladnie sytuacja wyglada nastepująco: w moim srodowisku

jest wielu cpunow, boje sie tego slowa bo nie chce ich tak nazywac....ale fakty mowia same za siebie, sa cpunami... u kazdego zaczynalo sie w podobny sposob, koniec gimnazjum pozniej technikum, zawodowka pierwszy gram zielska, pierwsza kreska...polecieli...

Mam kolege duzo w zyciu przezyl...smierc ojca, musial zycic szkole aby utrzymac mame i rodzenstwo... pozniej zostal sam... rodzenstwo wyprowadzilo sie,

matka ma nowa rodzine, nastepnie zawod mislosny. Bez szkoly... bo co to w dzisiejszych czasach jest gimnazjum. Bardzo inteligentny chlopak, ale popadl w to bez reszty

wiele razy z nim rozmawialam na temat tego co dzieje sie w jego zyciu. Jak sam mowi jest to odskocznia, zapomina o problemach o ludziach ktorzy przez to ze bierze odtracili go. Kobiety jak twierdzi nie chce miec na stale. o powaznym zwiazku pomysli za kilka lat. W jego zyciu sa jednie przelotne przygody (seksualne). Pod maska

twardego skrywa sie bezradny, zagubiony i potrzebujacy pomocy mlody czlowiek... Jest mi on bliski. Rozmowy nie skutkuja bo tak naprawde on wie ze zle postepuje ale nie potrafi juz zyc inaczej, rzeczywistosc go przerasta. Jak rozmawiac, jakich slow uzywaly (wiem to bardzo glupie pytanie) wasze kobiety kiedy wrescie postanowiliscie pod ich wplywem zmienic swoje postepowanie. Mysle ze moje starania nie docieraja do niego poniewaz pewnie nie jestem mu az tak bliska jak on mi. Dla mnie jednak jest to nie wazne pragne tylko jego szczescia nawet jezeli nasze relacje mialy by sie predzej czy pozniej ztracic a on zostac przy innej kobiecie.

 

Ważne żeby był szczesliwy i wyszedl caly z tego zyciowego zakretu...

 

przepraszam za tak dlugi post.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam marzenia, przede wszystkim to on sam musi chcieć coś zmienić w swoim życiu, bez tego żadna osoba z zewnątrz mu nie pomoże.

Myślę, że jeżeli jesteś dla niego ważną osobą to w pewnym momencie sam zrozumie, że Tobie na nim zależy, ale tego procesu po prostu nie da się przyśpieszyć. Poza tym, takie sytuacje wyglądają różnie, jedni się zmieniają dla swoich drugich połówek, inni nie, ale to nie znaczy, że ten kto się nie zmienia od razu jest przegrany, jak to niektórzy uważają.

Problem z używkami zaczyna się wtedy, kiedy dana osoba sama zauważy i stwierdzi, że ma problem i chce pomocy.

Brak szkoły to nic strasznego, są przecież szkoły zaoczne dla dorosłych, a jeżeli chłopak jest inteligentny to bez problemu może poradzić sobie bez tego papierka ze szkoły, tylko on sam musi tego chcieć, nikt za niego tego nie zrobi.

Jeżeli nie ma żadnej bliskiej rodziny na której by mu zależało to dobrym pomysłem byłby wyjazd za granicę, zaczęcie wszystkiego od nowa. Oczywiście jest do bardzo trudne dla osób, które są przyzwyczajone do pewnego trybu życia i otoczenia, ale moim zdaniem całkowita zmiana otoczenia (nie tylko ludzi ale także miejsca zamieszkania) to pierwszy krok do wolności i zmiany życia na lepsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam marzeniai powiem tak ratuj chłopaka !!!!

Każdy z nas jest inny i inaczej reaguje na pomoc drugiej osoby.Nie zrażaj się rozmawiaj z nim cały czas powiedz co traci w swojim życiu (a raczej co może stracić).Wiem ze swojego doświadczenia że trudno dotrzeć do takiej osoby tym bardziej gdy sobie kreche walną,wtedy nie pomagaj w żaden sposób,nic to nie da.Przemawiaj do niego bez kumpli bez żadnych osób trzecich.Reguły tu niestety nie ma każdy napisze ci coś innego.Opinia od każdego może być pomocna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich. Pewnie nie jesteście tutaj bez powodu. Tak jak ja, nie widząc nadziei, jednak piszę i próbuję szukać rozwiązania. Pamiętam pierwszą amfetaminę, wiele lat temu, pamiętam jak beztrosko żyliśmy, jak nic nie świadome owieczki prowadzone na rzeź. Już we wczesnej młodości, szukałem siebie w narkotykach, nie wiedząc nawet jaki to błąd, potworny błąd. Pakowałem w siebie tablicę mendelejewa, opiaty, feno, extasy, potem nową falę narkotyków RC, kokainę...przede wszystkim jednak amfetaminę, moją zgubę. Kiedy moje życie zaczęło się walić kilka lat temu, straciłem wiele, moja rodzina się rozpadła, zostawiła mnie moja ukochana kobieta, z którą planowałem wiele, przestałem panować nad swoim życiem. Czułem, że moje ciało wpadło w wir w którym porusza się bezwolnie, a ja nie mam na nic wpływu. Potrafiłem brać się w garść, stawać na nogi, tak! mówiąc tak! cholera, nigdy więcej!...A nie zauważałem nawet momentu, kiedy znów wpadałem w ciąg. Depresja niszczyła mnie, na dodatek zniszczyłem sobie umysł nowymi narkotykami, już z grupy silnych halucynogenów. Brakowało mi kolorów, brakowało mi uśmiechu, z dnia na dzień czułem, jak umieram, jak wszystko traci smak i nasycenie. Próbowałem wyjeżdżać zagranicę, zarabiać prawdziwe pieniądze, owszem, często na początku mi się udawało, jednak to wraca zawsze, jak natrętny demon, który zawsze ciągnie nas ku śmierci, znowu wpadałem w sieci alkoholu i amfetaminy, rzadziej kokainy. Kiedy dochodziłem do siebie po kilku dniach, czułem się przegrany, znowu przegrany. Zastanawiając się, ile można upadać, czy można upaść niżej? czy jest ktoś na tym świecie kto jest niżej ode mnie? Bardziej zepsuty i samotny? Zagubiony... .Kiedy wracam na stare śmieci, zamykam się w domu, godzinami siedzę w fotelu wpatrując się w monitor, budzę się rano z obolałą głową i idę spać nad ranem z tak samo obolałą. Czasami nie odsłaniam nawet firanek, nie interesuje mnie jaka jest pogoda za oknem. Już nie pamiętam od kiedy mam ściśnięte wnętrzności i trzęsące się ręce. Zapomniałem wiele, tych ludzi których krzywdziłem i tych ktorzy się ode mnie odwrócili jednak pamiętam, choć bardzo chce zapomnieć. Zastanawiam się, do czego to doprowadzi, po co istnieje taki człowiek jak ja, tak na pozór wrażliwy i potrzebujący miłości, jednak słaby, zagubiony i nie potrafiący żyć. Wierze w Boga. tyle razy podawał mi rękę i słuchał mnie, kiedy prosiłem go o pomoc, w zamian za moją poprawę. Zawiodłem i Jego. Dzisiaj już niewiele zostało kolorów w moim życiu, a kolejna amfetamina może być moją ostatnią, bo mógłbym nie wytrzymać cierpienia które ze sobą niesie, wiem o tym. Odizolowany, gdzieś daleko poza światem szczęśliwych ludzi, czekam na koniec. Bo nadzieja już chyba umarła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich. Pewnie nie jesteście tutaj bez powodu. Tak jak ja, nie widząc nadziei, jednak piszę i próbuję szukać rozwiązania. Pamiętam pierwszą amfetaminę, wiele lat temu, pamiętam jak beztrosko żyliśmy, jak nic nie świadome owieczki prowadzone na rzeź. Już we wczesnej młodości, szukałem siebie w narkotykach, nie wiedząc nawet jaki to błąd, potworny błąd. Pakowałem w siebie tablicę mendelejewa, opiaty, feno, extasy, potem nową falę narkotyków RC, kokainę...przede wszystkim jednak amfetaminę, moją zgubę. Kiedy moje życie zaczęło się walić kilka lat temu, straciłem wiele, moja rodzina się rozpadła, zostawiła mnie moja ukochana kobieta, z którą planowałem wiele, przestałem panować nad swoim życiem. Czułem, że moje ciało wpadło w wir w którym porusza się bezwolnie, a ja nie mam na nic wpływu. Potrafiłem brać się w garść, stawać na nogi, tak! mówiąc tak! cholera, nigdy więcej!...A nie zauważałem nawet momentu, kiedy znów wpadałem w ciąg. Depresja niszczyła mnie, na dodatek zniszczyłem sobie umysł nowymi narkotykami, już z grupy silnych halucynogenów. Brakowało mi kolorów, brakowało mi uśmiechu, z dnia na dzień czułem, jak umieram, jak wszystko traci smak i nasycenie. Próbowałem wyjeżdżać zagranicę, zarabiać prawdziwe pieniądze, owszem, często na początku mi się udawało, jednak to wraca zawsze, jak natrętny demon, który zawsze ciągnie nas ku śmierci, znowu wpadałem w sieci alkoholu i amfetaminy, rzadziej kokainy. Kiedy dochodziłem do siebie po kilku dniach, czułem się przegrany, znowu przegrany. Zastanawiając się, ile można upadać, czy można upaść niżej? czy jest ktoś na tym świecie kto jest niżej ode mnie? Bardziej zepsuty i samotny? Zagubiony... .Kiedy wracam na stare śmieci, zamykam się w domu, godzinami siedzę w fotelu wpatrując się w monitor, budzę się rano z obolałą głową i idę spać nad ranem z tak samo obolałą. Czasami nie odsłaniam nawet firanek, nie interesuje mnie jaka jest pogoda za oknem. Już nie pamiętam od kiedy mam ściśnięte wnętrzności i trzęsące się ręce. Zapomniałem wiele, tych ludzi których krzywdziłem i tych ktorzy się ode mnie odwrócili jednak pamiętam, choć bardzo chce zapomnieć. Zastanawiam się, do czego to doprowadzi, po co istnieje taki człowiek jak ja, tak na pozór wrażliwy i potrzebujący miłości, jednak słaby, zagubiony i nie potrafiący żyć. Wierze w Boga. tyle razy podawał mi rękę i słuchał mnie, kiedy prosiłem go o pomoc, w zamian za moją poprawę. Zawiodłem i Jego. Dzisiaj już niewiele zostało kolorów w moim życiu, a kolejna amfetamina może być moją ostatnią, bo mógłbym nie wytrzymać cierpienia które ze sobą niesie, wiem o tym. Odizolowany, gdzieś daleko poza światem szczęśliwych ludzi, czekam na koniec. Bo nadzieja już chyba umarła.

I Wierzysz w Boga? Ja pierdole, ja nie mogę, co to za Bóg? Gdy codziennie wstaje gorszy od innych, bez przyszłości, bez sił i chęci na cokolwiek, bez woli jak zwierze bez myśli ludzkich, pytam siebie co to za Bóg ?. Nie, nie ma boga, kiedyś wierzyłem też w te brednie ale to się skończyło kurwa, tylko pustka i otchłań rozpaczy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam! Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek udzielę się w tym wątku. Do rzeczy. Interesuje mnie opinia jedynie tych, którzy mieli bezpośrednią styczność z amfetaminą, dziewicom moralizatorkom dziękuję. Jak to działa, w jakiej sytuacji braliście, w czym pomaga, kiedy lepiej sobie darować? Bliska osoba przekonuje mnie, że doraźnie mi to pomoże ręcząc, że i jej pomogło. Wiem, że nie rozwiąże to moich problemów, potrzebuje raczej takiego impulsu, kopa aby chwilowo rozjaśnić umysł, uchwycić ten stan i przetrzymać bez późniejszej pomocy. Wcześniej próbowałem marihuany i pogorszyła mój stan, pomijajć tachykardię i ciężką hipertonię, ale głównie w sferze psychiki. Czy moje oczekiwania są w ogóle możliwe do zrealizowania. Czy jeśli mój stan opisałbym jako z jednej strony mętlik a z drugiej pustka, żadnych uchwytnych myśli i porozrzucane te nie uchwytne i brak pierwiastka emocjonalnego, to mogę liczyć na pożądany efekt? Obawiam się, że balansuje na granicy schizy, mam wątpliwości czy w tej sytuacji nie pogorszy to zdrowia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kefas co ty wogóle gadasz ze mozna cpac tylko trzeba znac granice,kazdy narkotyk moze ci rozwalic glowe,

nie ma czegos takiego jak bezpieczne cpanie, ja bralem 10 lat i nic mi nie bylo, po roku czasu wzialem setke fety

i dostalem depresji ktora mnie trzyma juz ponad rok czasu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Interesuje mnie PORÓwNANIE na płażczyznie wpływu na leczenie ADHD Metylofenidatu do Amfetaminy.

Dzięki uprzejmości pewnej osoby wkrótce będę miał okazję owe porównanie sprawdzić w praktyce.

Jestem bardzo ciekawy jak to zaświeci ...???Oczywiście wszystko w dawkach aptekarskich ;)---

szkoda tylko że ten temat ( jak teraz zauważyłem jest niesłusznie w dziale uzależnienia).!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Interesuje mnie PORÓwNANIE na płażczyznie wpływu na leczenie ADHD Metylofenidatu do Amfetaminy.

Dzięki uprzejmości pewnej osoby wkrótce będę miał okazję owe porównanie sprawdzić w praktyce.

Jestem bardzo ciekawy jak to zaświeci ...???Oczywiście wszystko w dawkach aptekarskich ;)---

szkoda tylko że ten temat ( jak teraz zauważyłem jest niesłusznie w dziale uzależnienia).!!!

 

Miałem kumpla z ADHD. On na codzień był jak naspidowany, a po fecie to już pełen odjazd. Po Ritalinie był za to spokojny. Niestety po dwóch tygodniach zażywania stwierdził że nie podoba mu się stan "normalności" i odstawił lek, co między innymi miało wpływ na zakończenie naszej znajomości bo człowiek który ciągle coś robi, gada, skacze, jest dla mnie strasznie irytujący :D Ale powracając z tego małego offtopu - ritalin zadziałał na niego uspokajająco a afa nie, więc... Czekam na twoj raport, Kalebx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Deader , wiesz Metylo to jednak farmaceutyczna czystość a nie jak amfa towar z ulicy. Dokładniej chodzi mi tu o odmierzanie odpowiedniej dawki ( co podejrzewam będzie trudne). Druga sprawa , chyba jeszcze trudniejsza , to to ( i tego boję się najbardziej) ,żebym na tej amfie nie odpłynął rekreacyjno-narkotycznie. Po Metylo nie ma takiej możliwości , nie ma euforii ani ciśnienia na więcej , bardziej. Amfa to ( mówię na podstawie swoich w sumie niewielkich doświadczeń z tą Substą) u mnie zero oporów , mega odwaga , euforia , luz i wolność spokoju( nawet wielkie chęci na sex, a pisiak w rozporku nie dłuższy niz dwa centymetry i zero erekcji jeszcze przez dwa następne dni ;) - nie mówię tu tego dla śmiechu o sferze seksualnej po Amfie , tylko aby zwrócić uwage na pewien ciemny tego aspekt ). Oczywiście to w sumie wielkie GÓWNO ta amfa , które zbyt często używane prowadzi tylko i wyłącznie na cmentarz , ale ( jeśli ktoś potrafi) w celach leczniczych może okazać się pozytywnym doświadczeniem.) ale tylko doświadczeniem , bo leczeniem u nie to raczej zdecydowanie NIE!!!)

Jednak swego czasu amfa była w użyciu w polskiej psychofarmakologii ,,, i któregoś razu stało się coś ( pewnie znowu dzięki ćpunkom , których w każdym czasie nie brakuje) ,,, i została wycofana. Tolerancja na lek z tego co wiem tez szybko rosła, a dobowa maxymalna dawka wynosiła 40mg. Do leczenia nerwic używano dawek 10-15 mg. Łatwo więc dochodziło do nadużyć...

Oczywiście zraporuję swoje przeżycia co do amfy , zwłaszcza ,że ostatni raz byłem pod jej wpływem w 2001 roku. Chociaż wtedy to oprócz amfy na owej całonocnej imprezie były LSD , trawa , alko i to właśnie , więc z czystego i samego działania scierwa niewiele mogę rzecz jakie było. Teraz to co innego , próba leczniczego zastosowania ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kalebx3, Wiem dobrze że to co dostawaliśmy od dilerów na bank nie było czystą amfą, każdy coś tam na każdym szczeblu dosypywał żeby coś zarobić, do nas trafiało najczęściaj mocno już strute ścierwo. Ale działanie właśnie było tak jak mówię, na kumpla ADHD'owca amfa wpływała spidująco, a ritalin hamująco.

 

Co ciekawe ja ostatnio kombinowałem nad podobnym co ty eksperymentem tyle że w totalnie odwrotnej formie - tzn. czy dałoby się zdobyć metylofenidat i sprawdzić czy na mnie, człowieka bez ADHD zadziała jak spidzior, bo na wiki wyczytałem że działanie ma podobne. Ale zdobyć coś takiego trudno :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, w dużym uproszczeniu , że amfetamina to Eskstraklasa, a metylofenidat to (nawet nie pierwsza)ale druga liga. Podobieństwa zapewne są , ztym że amfetamina przy metylo to szaleństwo i wielkie zboczenie i TUTAJ ( przy ścierwie) ciężko zatrzymać się na 10-20 mg. Powiem Ci ,że dwa lata temu idę sobie lasem ( takie codzienne spacerki hehe), atu na ziemi paczka pognieciona fajek . Podnoszę ( bo zawsze podnoszę) , a w środku z koło 50 pustych woreczków po amfetaminie( no bo po czy by innym na tej wichurze). Nie zastanawiając się długo siadłem na dużym kamieniu i każdy woreczek rozrywając wylizałem dokładnie. Zanim doszedłem do domu ( koło godziny ) poczułem taki zajebis t y jasny spokój , że naprawdę. Jednak , wiesz mało trochę tej amfy było( , ale za to cisnienie ,żeby dowalic więcej było wielkie ;) . A ,że znajomości tu żadnych ,żeby przyładować następną porcyjkę, to dawaj buty na nogi i gorączkowy bieg do apteki po Tramale( bo apteka do 18) więc sam więc widzisz jaka to niebezpieczna bajka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewność ? A co by tu na tej wichurze mogło być innego? Same prostaki i trzy rzeczy w obiegu: alkohol , trawa i amfa.No wiesz ,dobrze znam ten smak i,,, działanie - nie trzeba być znawcą ,ani filozofem aby poczuć ,że to amfa. Mówię Ci.Nie ma innej opcji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×