Witam wszystkich w tym wątku
Napsze tak, moja przygoda amfą zaczęła sie gdzieś 1998 roku,oczywiście kumple szkoła impry wiadomo.Na pczątku raz na jakiś czas przy jakiejś tam okazji imprza wyjazd z kumplem przez całą polske po jakieś graty.Pracowałem jako przedstawiciel handlowy co bylo coś co mocniej mnie motywowało do lepszych wyników w pracy .Znalazłem kobiete zaręczyłem się itp itd .Lecz niestety w tych czasach mon był obowiązkowy trza było odsłużyć swoje.W wojsku zatarłem się i szpital a w szpitalu zrobili testy i zrobiono ze mnie ćpuna to był koniec mojej służby.I tu się dopiero zaczyna.Brak pracy,kobieta się dowiedziała (ta sama szkoła) i h..j tak zostałem sam.Po tym jakoś się obijałem po jakichś miejscach pracowałem ale dupneli mnie na kontroli drogowej z prochami zawiasy uff.Wreszcie odwyk Złotoryja gówno to dało.Teraz siedze na zasiłku(Pracy tu już nie znajde) i wciągam dalej 4-5 dniowe ciągi i chyba deprechea.Mam lęki,boję się wyjść z domu mam fobie społeczną nic mi się nie chce nie sprzątam pokoju bo i po co i tak wszyscy mają mnie w dupie i mnie nie odwiedzają.Z chigieną jestem ostro na bakier,komornikow mam na karku.Czuje że już nic i nikt mi nie pomożę.
Także ja stanowczo nie polecam.Chociaż lubie se strzelić
Przepraszam że tak długo
POZDRAWIAM