Skocz do zawartości
Nerwica.com

basquiat

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez basquiat

  1. basquiat

    Amfetamina

    Witam wszystkich. Pewnie nie jesteście tutaj bez powodu. Tak jak ja, nie widząc nadziei, jednak piszę i próbuję szukać rozwiązania. Pamiętam pierwszą amfetaminę, wiele lat temu, pamiętam jak beztrosko żyliśmy, jak nic nie świadome owieczki prowadzone na rzeź. Już we wczesnej młodości, szukałem siebie w narkotykach, nie wiedząc nawet jaki to błąd, potworny błąd. Pakowałem w siebie tablicę mendelejewa, opiaty, feno, extasy, potem nową falę narkotyków RC, kokainę...przede wszystkim jednak amfetaminę, moją zgubę. Kiedy moje życie zaczęło się walić kilka lat temu, straciłem wiele, moja rodzina się rozpadła, zostawiła mnie moja ukochana kobieta, z którą planowałem wiele, przestałem panować nad swoim życiem. Czułem, że moje ciało wpadło w wir w którym porusza się bezwolnie, a ja nie mam na nic wpływu. Potrafiłem brać się w garść, stawać na nogi, tak! mówiąc tak! cholera, nigdy więcej!...A nie zauważałem nawet momentu, kiedy znów wpadałem w ciąg. Depresja niszczyła mnie, na dodatek zniszczyłem sobie umysł nowymi narkotykami, już z grupy silnych halucynogenów. Brakowało mi kolorów, brakowało mi uśmiechu, z dnia na dzień czułem, jak umieram, jak wszystko traci smak i nasycenie. Próbowałem wyjeżdżać zagranicę, zarabiać prawdziwe pieniądze, owszem, często na początku mi się udawało, jednak to wraca zawsze, jak natrętny demon, który zawsze ciągnie nas ku śmierci, znowu wpadałem w sieci alkoholu i amfetaminy, rzadziej kokainy. Kiedy dochodziłem do siebie po kilku dniach, czułem się przegrany, znowu przegrany. Zastanawiając się, ile można upadać, czy można upaść niżej? czy jest ktoś na tym świecie kto jest niżej ode mnie? Bardziej zepsuty i samotny? Zagubiony... .Kiedy wracam na stare śmieci, zamykam się w domu, godzinami siedzę w fotelu wpatrując się w monitor, budzę się rano z obolałą głową i idę spać nad ranem z tak samo obolałą. Czasami nie odsłaniam nawet firanek, nie interesuje mnie jaka jest pogoda za oknem. Już nie pamiętam od kiedy mam ściśnięte wnętrzności i trzęsące się ręce. Zapomniałem wiele, tych ludzi których krzywdziłem i tych ktorzy się ode mnie odwrócili jednak pamiętam, choć bardzo chce zapomnieć. Zastanawiam się, do czego to doprowadzi, po co istnieje taki człowiek jak ja, tak na pozór wrażliwy i potrzebujący miłości, jednak słaby, zagubiony i nie potrafiący żyć. Wierze w Boga. tyle razy podawał mi rękę i słuchał mnie, kiedy prosiłem go o pomoc, w zamian za moją poprawę. Zawiodłem i Jego. Dzisiaj już niewiele zostało kolorów w moim życiu, a kolejna amfetamina może być moją ostatnią, bo mógłbym nie wytrzymać cierpienia które ze sobą niesie, wiem o tym. Odizolowany, gdzieś daleko poza światem szczęśliwych ludzi, czekam na koniec. Bo nadzieja już chyba umarła.
×