Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

kurczę nie wiem, jest dobrze, ale jakoś tak czuję pustkę, zapytałem się  koleżanki o kawę, niby spoko, ale po tym taką zlewkę za/cenzura/a w pracy, że szkoda gadać, zapytałem się tylko o kawę, a potem ani się nie przywitała się, ani nie pożegnała, z innymi gadała na mnie wyjebane, cóż tak musi być miłość nie dla mnie, albo kiedyś znajdę kogoś wartościowego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ludzie są w zmowie przeciwko mnie chca mnie zniszczyc calkowicie i popchnac chyba do odebrania sobie życia ale ja im tego nie wybacze, jeszcze przyjdzie mój czas, od dawna rózni ludzie okazują do mnie niechęć i odrzucają mnie, jest ich masa jest ich coraz wiecej... ale nie chcieli by byc w mojej skórze, zreszta potrafia oceniac tylko powierzchownie czy tam swoja miarą, ja nie jestem taki nawet jak nei podoba mi sie cos w jakims czlowieku to nie ucinam z nim rozmowy, nie unikam go itd. kazdemu ręke podaje, kazdego moge wysluchac, z kazdym moge sie napic i nie odwracam glowy jak jakas osoba idzie czy patrzy w moim kierunku.. to nie moja wina ze tak jest, to wina ludzi a za wine trzeba odpowiedziec, dlatego cchialbym zeby stalo sie tym wszystkim ludziom cos złego moze wtedy spokornieliby jakby dostali jakeigos raka czy cos.. ach szkoda gadac, ludzie powinni wyginac i tyle, nic nei jestesmy warci my wszyscy, tylko sie rozmnazamy i ciagniemy dalej te nieszczescie, wpakowywujemy niewinne dusze w te podle ludzkie ciala zeby przedluzyc gatunek, tylko do cholery po co, kur**** po co.... sprowadzanie czlowieka na ten swiat dla mnei nie rozni sie wiele od morderstwa i tyle... Antynatalizm forever!!! 

no dobra moze przesadzam moze maja racje i nei da sie mnie lubić i wogóle jestem niedobry taki ze szok...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znowu sie zaczyna to co kiedys chyba, ze siedzie bardzo dlugo bez snu a potem bardzo dlugo spie, nie wiem co to jest ale kiedys zdarzalo mi sie nieraz nie spac po okolo 48 godzin a potem spalem duzo, najgorsze jest to ze i bez tego to codziennie klade sie coraz pozniej o godzine albo 2 czy o kilka godzin a jak chce na sile o tej samej sie klasc to nei wychodzi nawet jak spie ponizej 8 godzin to i tak nie przychodzi sennosc, no to co robie? a to mowie se obejrze jeszcze jeden film na yt a jak nei muli to kolejny itd az do skutku nie klade sie jak nei czuje sennosci bo efekt jest wtedy odwrotny ze usypiam jeszcze pozniej bo zaczynam sie denerwowac ze czas trace i inne takie mysli i niepokoje, glownym powoodem dlaczego nie pracuje jest wlasnie to ze wtedy za cholere nei moge sie wyspac i przychodzi w ciagu tygodnia, dwoch takie poczucie beznadzieji i zmeczenie ze to tragedia, teraz mi dawali prace z urzedu pracy to juz sie zgodzilem niby i bylem pewiem ze pojde ale tego dnia pierwszego co mialem isc to cala noc nie moglem spac mimo 2 tabletki olci i kilku tabletek hydroksyzyny, przezywalem to ze zacznie sie koszmar jak pojde ze bede jak zombiak chodzil, w sumie to moze biedlugo padne na serce albo na co innego bo zdrowie mi szwankuje, waze 116 kilo i nie czuje sie z tym dobrze, 5 tabletek na cisnienie, 1 na cholesterol i trójglicerydy a i tak cisnienei jak wstaje rano i na wieczor przekracza norme w sensie te dolne zazwyczaj jest 90 pare bo gorne to bardzo sporadycznie przekracza 140, no ale zdarzaja sie napady sercowe ze troche tam cisnenie rosnie albo i nie rosnei tylko lekko tetno np 90 czy 90 pare ale odczuwam dusznosci i to duze i zawroty glowy jakies i jedna dlon mi sie czerwona robi albo mam jakies drgawki jakby, nei wiem co to jest do diabla ale dobija mnei to ze jeszcze bardziej wpedza mnei w dola i mysli o smierci, no jeszcze zwyrodnienie mi sie zrobilo kregoslupa szyjnego, skrzywil mi sie czy cos i czuje ciagla potrzebe strzelania szyja bo mnei jakby laskocze nawet, budze sie w nocy i czuje te laskotanei, strzelam i spie dalej a jak strzelam to jest strasznie glosny dzwiek od jakiegos czasu i obraz nwet neiraz mnie przeskakuje przed oczami tak jakby porazil cie prad z gniazdka cos na podobe no i tez szumy uszme mam, slysze jak krew mi sie przelewa we lbie z prawej strony zazwyczaj, jak sie pochylam to jest ale najbardziej uciazliwe to jest jak leze w  lozku jak siedze czy stoje jak leb jest w pionie to nie mam tego, nie wiem moze opatrznosc mnie zabierze z tego swiata i bede mial spokoj ja i moja rodzina, ja do ciotki mowilem ostatnio jak ja spotkalem pod sklepem bo byla w drodze na cmentarz do mojego ojca ze jak umre to nie oczekuje zeby przychodzili na moj pogrzeb i zeby potem latali ze swieczkami do mnie, mowilem jej ze ja nie bylem anei razu na cmentarzu u ojca bo dla mnei to nic nei znaczy ,liczy sie pamiec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, avesen napisał(a):

Nienawidzę tego mieszkania. Strasznie szybko bije mi serce. Ciągle pukają, stukają, trzaskają, biegają, krzyczą, dzwonią, jeżdżą, trąbią, trajkotają, szczekają wszyscy i wszystko wokół!

Zatyczki, mnie też dzięki doprowadzają do szału często. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najlepszym na to sposobem jest rozkręcanie Muzyki na maxa, jak mnie denerwowali sąsiedzi albo to co się dzieje na zewnątrz, to pół miasta mnie słyszało. Miałam dobry sprzęt, ich terroryzowałam Ensiferum non stop. A tak naprawdę się broniłam. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.06.2025 o 18:55, You know nothing, Jon Snow napisał(a):

Najlepszym na to sposobem jest rozkręcanie Muzyki na maxa, jak mnie denerwowali sąsiedzi albo to co się dzieje na zewnątrz, to pół miasta mnie słyszało. Miałam dobry sprzęt, ich terroryzowałam Ensiferum non stop. A tak naprawdę się broniłam. 

💀 Też tak robię, gdy mi sąsiedzi za głośno "dyskutują" albo za oknem głośno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jak nie mogę wytrzymac dźwięków za ścianą to też wychodzę. Z tym, że ja nie jestem jakoś szczególnie wrażliwa "normalne" odgłosy typu pralka, rozmowa, jadace samochody nie przeszkadzają mi aż tak, ale np. dźwięk chrapania to jest coś co wyprowadza mnie z równowagi. Nie lubie też gdy ktoś puszcza muzyke tak,że słyszę każde słowo, bo czuje sie wtedy nieszanowana. Nie rozumiem dlaczego nie posłucha sobie na słuchawkach, albo po prostu ciszej tylko się zachowuje jakby był sam w bloku. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chciałbym żeby ludzie wyginęli, nie zadowoli mnie własna śmierć, nei rozumiem tego dlaczego tak chetnie ludzie sie rozmnazaja, debile... życie to nic fajnego a w imie wielkiej idei jaka jest zaprzestanie ludzkiego cierpienia na ziemi powinni zaprzestac tego robic, ja jak pierwszy raz spotkalem sie z tym antynatalizmem to odkrylem wtedy dlaczego ja tak naprawde brzydze sie tym calym zyciem dizecmi itd

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Ladyboy napisał(a):

chciałbym żeby ludzie wyginęli, nie zadowoli mnie własna śmierć, nei rozumiem tego dlaczego tak chetnie ludzie sie rozmnazaja, debile... życie to nic fajnego a w imie wielkiej idei jaka jest zaprzestanie ludzkiego cierpienia na ziemi powinni zaprzestac tego robic, ja jak pierwszy raz spotkalem sie z tym antynatalizmem to odkrylem wtedy dlaczego ja tak naprawde brzydze sie tym calym zyciem dizecmi itd

Ech, podobnie myślę często.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ogarniam. Codziennie opiekuję się dzieckiem, opiekuję się kotami, piorę, zmywam, sprzątam, wyrzucam śmieci, robię śniadania i kolacje. Mąż też opiekuje się dzieckiem i robi obiady. Ja już nie daję rady. Czego się dotknę, wszystko robię źle. Nie mam już siły się starać. Mąż jest ciągle na mnie zły i krzyczy. Ma rację, bo jestem beznadziejna. Schowałabym się gdzieś w dziurze i nie wychodziła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, mienta napisał(a):

Nie ogarniam. Codziennie opiekuję się dzieckiem, opiekuję się kotami, piorę, zmywam, sprzątam, wyrzucam śmieci, robię śniadania i kolacje. Mąż też opiekuje się dzieckiem i robi obiady. Ja już nie daję rady. Czego się dotknę, wszystko robię źle. Nie mam już siły się starać. Mąż jest ciągle na mnie zły i krzyczy. Ma rację, bo jestem beznadziejna. Schowałabym się gdzieś w dziurze i nie wychodziła.

 

Macie możliwość żeby dziadkowie wam pomogli w opiece nad dzieckiem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, mienta napisał(a):

Nie ogarniam. Codziennie opiekuję się dzieckiem, opiekuję się kotami, piorę, zmywam, sprzątam, wyrzucam śmieci, robię śniadania i kolacje. Mąż też opiekuje się dzieckiem i robi obiady. Ja już nie daję rady. Czego się dotknę, wszystko robię źle. Nie mam już siły się starać. Mąż jest ciągle na mnie zły i krzyczy. Ma rację, bo jestem beznadziejna. Schowałabym się gdzieś w dziurze i nie wychodziła.

 

Mąż powinien być ostatnią osobą, która sprawia, że czujesz się beznadziejna, a najlepiej gdyby w ogóle taką nie był, niech ma to z tyłu głowy, aby następnym razem zastanowił się nad słowami, które rzuca w twoją stronę. Potem chcesz się chować w dziurze, a nie w jego ramionach... W emocjach różnie się zachowujemy, ale dobrze byłoby po ich ochłonięciu przegadać temat i przeprosić. W robieniu tylu rzeczy naraz dzień po dniu łatwo o pomyłkę, odstąp mężowi trochę obowiązków, to sam się o tym przekona, a jeżeli widzi, że robisz coś źle w jego mniemaniu, to niech pokaże jak to zrobić lepiej, bo krzykiem nic nie zdziała. Dzielenie życia z drugim człowiekiem, gdzie jeszcze pojawia się trzeci do opieki, to nie lada sztuka. Trzeba nauczyć się cierpliwości i odpuszczania.

 

Mam podobne zgrzyty w domu, tyle że ja jestem tą złą, bo widzę i sprzątam brud, gotuję, załatwiam wszystko, a gdy o tym mówię, to się okazuje, że akurat miał zamiar zrobić pranie... i tak za każdym razem. Przestałam krzyczeć. Przestałam nawet tak sprzątać jak kiedyś. Rozmowy coś tam dają i nie dają, co z tego, jak nie wychodzi to samo z siebie, tylko trzeba przypominać. Nie zawsze jest tak, jak byśmy tego chcieli. Mam czasem myśli, by rzucić to wszystko w cholerę i znowu być sama, tolerować tylko swój brud, ale z miłości tego nie robię. Nie może być tak, że byle skarpetka na podłodze mnie wkurza. Skoro nie mogę zmienić czyichś nawyków, muszę nauczyć się panować nad tym co czuję i co potem z tym robię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, avesen napisał(a):

Mam podobne zgrzyty w domu, tyle że ja jestem tą złą, bo widzę i sprzątam brud, gotuję, załatwiam wszystko, a gdy o tym mówię, to się okazuje, że akurat miał zamiar zrobić pranie... i tak za każdym razem.

U nas wyklarował się jakiś podział codziennych obowiązków. Czasem jedno z nas zrobi coś, co normalnie robi drugie, i zawsze spotyka się to z „dziękuję”. Tak jest wg mnie najzdrowiej. Tylko do tego potrzeba dobrej woli z obu stron.

 

Bardzo uważamy, żeby nie wytworzyła się niezdrowa dynamika, gdzie jedna osoba gdera i „matkuje” drugiej (z którejkolwiek strony miałoby to wychodzić), bo żadne z nas nie zaakceptowałoby takiego układu.

 

Inna sprawa, że partnerstwo nie oznacza braku wsparcia. Wprost przeciwnie, uważam że tylko z męskim wsparciem kobieta może pozwolić sobie na odpuszczenie kontroli, odrzucenie stereotypowo męskich ról (np. to, o czym myślisz, pisząc „załatwiam wszystko”) i ekspresję swojej naturalnej kobiecości. Dlatego staram się być takim wsparciem. M.in. na tym polega związek (przynajmniej taki, do którego dążę).

Edytowane przez Cień latającej wiewiórki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×