Skocz do zawartości
Nerwica.com

myśli o tym, żeby zaginąć


Gość Agasaya

Rekomendowane odpowiedzi

czasami też o tym myślę...oskarżam się,że jestem złą matką,żoną,bo nie potrafię poradzić sobie z sobą,a co dopiero być dla kogoś oparciem...Marzę by mieć worek dolarów i wyjechać z nimi na koniec świata,bo mimo wszystko bez rodziny nie mogłabym żyć.Zacząć wszystko od nowa.O śmierci też myślałam,dużo,ale boję się jej....

zajrzała mi już w oczy,myślałam,że z wypadku nie wyjdę sama,miałam szczęście....boję się "bólu śmierci"....

ostatnio nawet miałam głupie myśli,aż za bardzo,ale poradziłam sobie z tym...chyba...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mnie też jest i było ciężko...ciągle mam przed oczyma jak tamten samochód uderza w mój,jak nie mam kontroli nad niczym,jak krążą mi setki myśli po głowie,

jak widzę to auto,które jedzie prosto na mnie, nie mogę oddychać i dziękuję Bogu za to,że córka ze mną nie jechała....od tego czasu boję się śmierci...

 

-- 27 maja 2011, 13:56 --

 

ale wiele razy później,nachodziły mnie myśli poco ocalałam...jak cały czas coś jest nie tak...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Badziak, dzięki... ale ta kampania jest raczej skierowana do nieletnich... ;) stare dupy takie jak ja mogą sobie zaginąć i przepaść bez śladu :105:

Wiem, ale pomyślałam, że na ten wątek mogą trafić też inne osoby zainteresowane ucieczką i może link im się przyda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O ile wiem to sporo ludzi nie tylko ma mysli , ale ginie z całkiem podobnych powodów . Ja doszedłem do wniosku ,że zaginąwszy ....-'Tam' ...-po czasie, byłoby tak samo . Nowe życie i nowe zaginiecie .

Teraz raczej wolałbym zwariować i pobyt w miłym psychiatryku , gdzie nie trzeba sie starać.

A realnie 'gine' pomału bez ruszania tyłka. Przestaję sie interesować rzeczami , które otoczenie uważa za istotne.

Nie słucham co mówią . W coraz większym stopniu robię to co na prawdę absolutnie koniecznie muszę i to co lubię.

Czort wie co z tego wyjdzie? ----Ale czy to istotne?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzialam osobę, która nie tyle co zaginęła, ale odcięła się totalnie od otoczenia przez swoje problemy. Teraz po latach widzę, że ta osoba po prostu tego potrzebowała dla siebie, żeby przeżyć chorobę (mniejsza o szczegóły). Ja myślę, że lepiej w ten sposób, aniżeli zaginienie, bo jednak sprawiamy tym ból innym, a po co jeszcze go rozsiewać dodatkowo. Poza tym, to się nie uda. Prędzej czy póżniej ktoś was znajdzie i dopiero będzie... Lepiej albo wyjechać po prostu i nie utrzymywać za bardzo kontaktu albo odciąć się na amen i zostać tam gdzie się jest, ale zmienić swoje życie tak, żeby nikt i nic=przeszłość nie wracała i nie ciągnęła się za wami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja doszedłem do wniosku ,że zaginąwszy ....-'Tam' ...-po czasie, byłoby tak samo . Nowe życie i nowe zaginiecie.

Dokładnie. Od siebie samego się nie ucieknie. Mnie się zdarzyło zaginąć na okrągłe pół roku. Włóczyłem się po Dalekim Wschodzie, bezludnych wyspach, czy miejscach oddalonych cywilizacyjnie o kilkaset lat. To był dobry czas, ale kiedyś trzeba było wrócić. Ludzie zdążyli już o mnie zapomnieć, zmieniły się układy, w których już się nie mieściłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurcze widzę że temat jako tako się kręci...

Czyli nie jestem sama w swoich "pomysłach" :mrgreen:

 

Nie wiem co ja mam z tym zaginięciem ale czasem na prawdę te myśli są tak silne i przedstawiają się tak kusząco że trudno jest mi się im oprzeć. Chyba nie umiem tego dobrze wytłumaczyć.

Myślę że sposób myślenia w takich chwilach mogę porównać do myśli samobójczych. Po prostu w tym momencie nie myśli się logicznie...

Tak samo jak jako nastolatka uciekałam z domu... to był impuls.... Nie myślałam o konsekwencjach.

Oczywiście dziś z perspektywy czasu oceniam te posunięcia jako kompletną głupotę... Dziś miewam "lepsze pomysły".

Oczywiście w dni kiedy jestem w miarę stabilna emocjonalnie to wszystko wydaje mi się kompletnie bezsensowne ale bywają takie dni, kiedy chciałabym po prostu zniknąć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znam te myśłi bardzo dobrze i wiem jakie to jest kuszące. To zasadniczo miła fantazja. Trudno mi było wręcz się od niej uwolnić. Wiem jednak jedno, że wyjechanie gdzieś bez wieści nie da mi niczego nowego. Nie urodzę się po raz drugi. Moja przeszłość nie zniknie. Problemy nowego życia uwupłukliłly by to, co jest we mnie najgorsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Człowiek zawsze chce od czegoś uciec. To nie jest dobrze ,zasadniczo , ale czasem może powinien?

Jeśli takie myśli są silne , bo jakieś tam , zdarzają sie większości ludzi , to cos musi byc nie tak !!!

-Albo trzeba to zmienić , zanim nas zakatuje , albo faktycznie wyjść po mleko i nie wrócić.

Nie każdy czyn nietypowy jest głupi . I nie da sie żyć nie robiąc nikomu krzywdy.

Jak sie usilnie próbuje , to kończy sie na skrzywdzenie siebie i wszystkich dookoła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałem zawsze uciec, zaginąć, wyjechać, ale brakowało mi sił i odwagi... zacząłem uciekać w inne rzeczy, wirtualny świat, odmienne stany świadomości, ale po jakimś czasie też było źle, jeszcze gorzej niż wcześniej i potem nagle doszedłem do takiego wniosku, że wszędzie będzie źle dopóki nie zaakceptujemy siebie, a wtedy można wyjechać gdzie się tylko chce i być szczęśliwym, albo zostać w domu i cieszyć się tym co się ma i ludzi z jakimi się przebywa.

 

Ale kiedyś wyjadę i tak :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ajk, zgadzam sie z Tobą. jakbym czytała moje opinie dotyczące moich doświadczeń. czy Ty tak kiedyś uciekłaś/łeś? mozesz cos więcej o tym napisac? jakies konkrety dotyczace tej sytuacji?

 

-- N maja 29, 2011 11:23 am --

 

Lady_Beznadzieja, z tego co piszesz to rzeczywiscie masz otwartą sytuację. Nie masz dzieci, a to najwazniejsze. postaraj sie w jakis sposób wyjsc poza swoja strefe komfortu - również ta, ktora cie ogranicza i poszerzyc swoje perspektywy.

 

Jesli twoje mysli w stylu "co ja tu w ogole robie"? sa bardzo silne i nie daja ci zyc, to znaczy ze Twoje zycie domaga sie zmiany. tak bylo w moim przypadku. tkwilam w toksycznym zwiazku w którym kompletnie nie liczyly sie moje potrzeby.nie mialam nadzie ani perspektyw na zmiane, na lepsza przyszłośc. byłam ciagle sfrustrowana ta sytuacja i niezadowolona.

 

gdybymm miała dzieci pewnie sytuacja przedstawiałaby sie inaczej, bo miałabym motywacje i inna hierarchie wartosci. jednak w mojej sytuacji moje mysli były az tak silne, ze bałam sie ze zrobie cos sobie albo partnerowi (nagromadziło się we mnie mnóstwo frustracji, złosci ii agresji bo ona nie przyjmował do wiadomosci ze cos jest nie tak).

 

-- N maja 29, 2011 11:28 am --

 

aha - i jeszcze jedna wazna rzecz: mysle ze szpitale psychiatryczne pelne sa ludzi którzy całe zycie udaja ze wszysto jest ok i tlumią w sobie chęć zmiany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku ucieczka nie jest tak na prawdę żadnym rozwiązaniem... Od siebie nie da się uciec. Nie da się uciec od swoich popieprzonych myśli... Wiem że prędzej czy później ta ucieczka zakończyłaby się moim samobójstwem, bo nie dość że straciłabym bliskich to jeszcze nadal tkwiłabym w tym gównie przez które mam takie chore jazdy...

Chodzi o to że czasem te myśli o zaginięciu są tak silne, że przestaję myśleć logicznie na jakiś czas i boję się że kiedyś coś odpierniczę... żeby sobie jeszcze bardziej skomplikować i tak już nie łatwe życie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od siebie sie nie da :)

 

Ale to jest takie pitu pitu pięknoduche rodem z Coechlo -'Nad rzeką pierdłem i płakałem', z holly-łodzkiego zen i drogi miecza -Niech mocz bedzie z wami!

Tandetna głębia, dla wyszczrzonych i najlepszych bo amerykanskich.

 

Często to jednak nie my jesteśmy be , ludzie bywają źli, bywają, kryminalnie głupi.

Złe i nienaprawialne bywają relacje. To najczęściej .... najczęściej to zwykły niefart....

Jeśli chcemy uciekać w panice, to ktoś nas do tego skłania , jedna osoba , albo wiele.

To może nie ich wina, ale są przyczyną .

A z przyczyną , trzeba cos zrobić , nawet jeśli to trudne , przykre , albo źle wygląda w oczach innych.

 

-- 30 maja 2011, 00:11 --

 

.... czy Ty tak kiedyś uciekłaś/łeś? mozesz cos ...

 

Nie dosłownie :) Jestem zbyt eskapistyczny - wiekszość wielkich czy małych spraw przeprowadzam w sobie w środku.

Ale uciekałem od ludzi , z okreslonego srodowiska, z miejsc .... zmieniałem otoczenie .

jednak w znaczeniu wyjscia po mleko na dłuuuugo , nie.

Tera też jestem 'uciekniety' :) Zwyczajnie powiedziałem , że tego i tego, nie bede robił i nie robie.

Na przykład 'nie zarabiam forsy i nie zamierzam, poza tą na chleb i fajki i kilka rzeczy które Ja uważam za warte straty czasu.

:mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lady_Beznadzieja...nie bardzo rozumiem co masz na mysli mówiac że "nie chcę byc dla nikogo cięzarem, nie chcę nikomu przeszkadzac" ...Kogo masz na mysli? Rodziców?

Widziałam Toją fotke i wiesz co widziałam ...młodą i ładna ,ale bardzo smutna dziewczynę!

Nie za często czytam forum wiec nie pamietam, czy Ty bierzesz jakies leki na depresje, chodzisz na psychoterapie?

ajk,nie sądzę aby Twoja "ucieczka" polepszyła cos w życiu...sory za szczerosć ale "zawężanie" swoich potrzeb wcale nie wychodzi nam na zdowie,takze psychiczne.

 

Na psychoterapii długo przerabiałam temat pt : "JA"...dużo czasu zajała mi zmiana myslenia ze nie rodzina i dzieci sa najważniejsze tylko JAAAAAAAAAAAAAAA! Tak ,to Wy jestescie dla siebie najważniejsi, kochajcie siebie, sprawiajcie sobie przyjemności :D . Ja wiele lat uwazałam ze nie jestem tego "warta", ze nie "nalezy" mi sie, nie "zasłużyłam"...teraz wiem ze nie musze stawiac sobie takich pytan ani warunków ....każdego dnia sprawiam sobie drobne przyjemności ,a jeden dzień w miesiacu jest mój ...-robi etylko to co lubie ,co sprawia mi przyjemnosć :D .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

malibu, mam na myśli moją mamę i przyjaciółkę... ojciec mnie nie interesuje- z pełną wzajemnością

Leczę się farmakologicznie i pracuję sama nad sobą trochę... nie stać mnie na terapię a oddział dzienny który zaproponował mi psychiatra mnie przeraża póki co zbyt mocno...

Niestety ale jestem ciężarem... i to jest najprawdziwsza prawda... nawet tu na forum nie bardzo potrafię coś dać od siebie... Jestem jak taki pasożyt... a to niestety sprawia straszliwy ból psychiczny

 

dominika92, trzymaj się ... :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

widziałam dziś super wypadek. tzn tylko to, jak wyglądał po. zderzyły się dwa autka. jeden sportowy, jeden większy. ten większy leżał bokiem na torach tramwajowych. wypadek tak blisko mnie. tak blisko mojego przejazdu. i niby jest dobrze, a jednak w głowie pojawiło sie: 'szkoda, że to nie ja'.

czy takie 'zaginięcie' liczy się pod ten wątek?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

grusia, to bardziej myśli samobójcze... chyba że chciałabyś stracić w takim wypadku pamięć nieodwracalnie i nie wrócić do dawnego życia nigdy :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×