Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

lucy1979, Też kiedyś taki byłem ale na szczęście to się zmienilo co prawda efekty nie takie jak powinny byc ale i tak samoakceptacja sama w sobie jest bardzo budujaca. Zamiast sie uzalac i czekac na cud lepiej dac sobie pozytywnego kopa i zaczac chociaz od malych rzeczy np znajomosc. Co prawda niedawno korespondowalem z jakas dziewczyna myslac ze da tak jak ja sobie troche czasu na oswojenie sie z nowymi sytuacjami ale roznica 5.5 roku zrobila swoje zaczela z grubej rury przez co spowodowala u mnie strach i niechec wiec wycofalem sie z tego. A co do tego co pisalas to zgadzam sie na sto %, jesli ktos powtarza jak mantre jaki to jest beznadziejny staje sie nadwyraz przekonujacy i odpycha ludzi :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo to tylko na filmach amerykańskich człowiek z deprechą wchodzi do pierwszego lepszego baru, zamawia drinka on the rocks i przegaduje całą noc z barmanem o swych smutkach :bezradny:

Dawno mnie tu nie było bo i nie miałem po co, znaczy miałem ale dałem sobie spokój bo siedzenie na tym forum i dołowanie się smutkami swoimi + innych jakoś zawsze działa na mnie deprymująco. Czasem wolę porobić dobrą minę do złej gry wśród swoich znajomych a z czasem nastrój samoistnie jakoś mi się poprawia choć staram się sam walczyć ze swoimi demonami trzymając od nich znajomych a nawet rodzinę z daleka. :P Dręczyłem nimi kiedyś ciocię czy mamę (bo same się dopytywały com taki smutny) i widziałem jak zwłaszcza mama to przeżywała więc teraz wolę już nie. Uśmiechnę się i powiem: "A tego dobra, nic mi nie jest" i zmieniam temat na rozweselający - zwłaszcza do koleżanki. ;) Choć często się potem okazuje, że czasem znajomi noszą w sercu podobne rozterki życiowe i smutki ale sami też udają ale dzięki temu chociaż jest zabawnie hehe. To coś w stylu amerykańskiego podejścia. - Hi How are you?? - Thanks I'm fine (choćby ci się paliło i waliło :P ). Inna sprawa, że nie każdy ci będzie współczuć a wręcz cieszyć więc czasem lepiej nie dawać komuś satysfakcji.

A co do barmana to czasem on jest jedynym wyjściem w danej sytuacji. Barmani tacy mający czas na pogaduchy to często wartościowi psychologowie oraz informatorzy policji w razie czego. :D Często widzę w serialach odgrywając dość istotną rolę w rozwoju fabuły mimo, że sami bywają postaciami nawet trzecioplanowymi ale często swoimi kwestiami ruszają akcję na przód (zwłaszcza za szeleszczący banknocik wręczony przez detektywa, dzięki któremu bardzo odświeża się im pamięć hehe 8) Także ja bym nie deprecjonował roli barmanów/ek. :lol: Parę osób pisało, że głupie jest trochę takie wychodzenie w miasto na żywioł bo i sam nie popieram takich rozwiązań bez przemyślanego planu. Choć ostatnio zdarzyło mi się pogadać trochę z miłą kelnerką na przyjęciu po chrzcinach synka mojego bratanka. Sama impreza z resztą mimo, że nudna apriori dostarczyła mi niespodziewanie wielu pozytywnych wrażeń. ;)

Jeszcze chciałem dodać, że ja samotność przekuwam w przyjemne a czasem konstruktywne spędzanie czasu ze swoimi hobby na co być może nie nie miałbym aż tyle czasu mając wielu znajomych. Coś za coś. ;) Na brak towarzystwa chyba jednak nie narzekam ostatnio. Często to ja wychodzę z inicjatywą choć niestety czasem niektórzy mnie zawodzą i studzą mój zapał ale tak z 10-tki znajomych utrzymuję kontakty choć czasem przykro mi, że ludzie zapominają o mnie czasem na dość długo i gdyby nie moje zaangażowanie umarło by to śmiercią naturalną tak jak te znajomości szkolne o których ktoś wspominał. Moje szkolne znajomości też dawno już zamarły. Każdy idzie innymi drogami życia, często je dziś zmienia i dlatego tak już się dzieje. Nawet bliska znajomość w realu nie da ci żadnych gwarancji na przyszłość bo np ktoś wyjeżdża za granicę lub ty sam/a i tam poznaje nowych ludzi i już ty nie jesteś ważny i tak to się kończy. Ale cóż jest jak jest i jakoś to będzie a jak zrobi się nieznośnie w życiu to se-puku i do widzenia bez obarczania swoim życiem innych. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuję się samotny i chyba będę samotny. Z obserwacji tego co mnie otacza normalnie już nawet nie chce mi się dalej w tym trwać. Mam już za sobą kilka różnych związków, a niektórych kobiet z którymi spędziłem więcej niż pół roku w ogóle dobrze nie wspominam. I na pewno nie jestem jakiś wybredny bo nad tym też się zastanawiałem już wiele razy nawet z moim jednym znajomym. Chyba nie miałem szczęścia do kobiet i po prostu coraz częściej ludzie myślą dość prosto i stąd tyle rozwodów i głupich związków. Człowiek nawet się starał myśląc że może coś z tego jednak będzie jednak z czasem miałem wrażenie odwrotne, że szkoda tylko tego czasu bo widać, że przyszłości w tym nie ma. Dodatkowo obserwuję związki moich znajomych i ludzi których po prostu znam z widzenia. Kurva mać większość jest po rozwodzie, w jakieś separacji, lub rozstali sie po kilkuletnim związku bez ślubu itp. Po tym wszystkim zostały im stracone lata, alimenty, poszarpane nerwy i różnego rodzaju sprawy w sądach czy też nawet straty finansowe itp. Chyba z 8 na 10 osób tak skończyło. Już mam 30 lat i większość znajomych ma już swoje sprawy coraz mniej jakiś spotkań bo każdy zabiegany przez pracę lub inne obowiązki a ostatnie kobiety, które poznaje w ogóle nie napawają mnie optymizmem, że jeszcze spotkam jakąś kobietę z którą chciałbym spędzić resztę życia. Chyba będę samotny... ja pierdolle co tu się dzieje na tym świecie :( Nawet już mi się chyba nie chce angażować.

Chyba znów będę skupiać się na pracy i jakimś hobby bo nawet samo myślenie o tej samotności bywa destrukcyjne... :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurva mać większość jest po rozwodzie, w jakieś separacji, lub rozstali sie po kilkuletnim związku bez ślubu itp. Po tym wszystkim zostały im stracone lata, alimenty, poszarpane nerwy i różnego rodzaju sprawy w sądach czy też nawet straty finansowe itp. Chyba z 8 na 10 osób tak skończyło. :D

 

No więc właśnie czasem z tego punktu widzenia samotność bywa błogosławieństwem. :P Ja szczęśliwie uniknąłem tego typu perturbacji choć i fakt, że i dzieci nie mam bo i oboje z dziewczyną wiedzieliśmy co to jest antykoncepcja kiedy związek nie osiągnie tak do jakiś 5 lat jakiegoś normatywnego statusu a nie tak jak większość dzisiaj. Hop-siup do łóżka, potem dziecko/ci i zaraz potem jakieś zdrady i dość kosztowne rozwody czy tam rozstania jak na kocią łapę. Związki mi się kończyły z różnych powodów i może też swoje nerwy zszarpałem ale choć jakoś rozeszło mi się to po kościach za co Bogu/losowi dziękuję. :P Na tym tle napewno mam lepiej niż mój miejscowy kolega z którym znam się od czasów podstawówki i jak widzę jak jego była żona robi mu jazdy (on nie pijący, pracujący i średnio zarabiający i kulturalny dodam żeby nie było że jakiś margines :P ). Takie są teraz dziwne i bezwzględne czasy, że naprawdę ciężko już komuś zaufać na 100%. :roll: Cóż może czasem bycie singlem w takich czasach stanowi najbezpieczniejsze wyjście póki jakoś te koszmarne czasy że tak powiem unijno - III RPowe się skończą i wtedy może jak ludzie dostaną lepsze szanse na życie to może i jakoś charaktery im znormalnieją? Sam nie wiem hehe. :P Ale to miała być jeszcze IV RP jak pamiętam. Sam nie wiem która gorsza hehe? Tuskowa czy Kaczyńskowa? :lol: (ale to tak tylko pół- żartem na marginesie bo nie chciałbym tu o polityce rozwijać). ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie mam z kim pisać wszyscy śpią. nie mam znajomych w rzeczywistości. w szkole z nikim nie gadam.

Wiesz jaka jest tego przyczyna?

 

tego że wszyscy śpią? bo jest noc. że z nikim w szkole nie gadam? bo się trzymam na uboczu bo się ich boję i niekoniecznie lubię. że nie mam znajomych w rzeczywistości? nie jestem zbytnio towarzyska i nie podtrzymywałam znajomości ani nie zawierałam nowych. ale w sumie mam jedną znajomą, ale częściej piszemy na gg niż rozmawiamy w rzeczywistości, więc nie wiem czy to liczyć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie mam, planuje się zabić jak będzie okazja, po co mam myśleć nad planem

Nie chcesz się zabić inaczej byś o tym tutaj nie pisała Ty chcesz żyć tylko to co czujesz Cię przerasta i pragniesz pomocy.To jest Twój plan ...póki co.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uczę się żyć w samotności. Chyba człowiek musi się też trochę pogodzić z takim scenariuszem. Poza tym zawsze można myśleć, że kiedyś to się zmieni a trzeba żyć dniem dzisiejszym i nie zastanawiać się zbyt często co będzie dalej.

Samo myślenia niczego nie zmieni tutaj trzeba działać a samotność jest nawet potrzebna by nabrać dystansu do siebie ,świata byleby nie działała destrukcyjne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uczę się żyć w samotności. Chyba człowiek musi się też trochę pogodzić z takim scenariuszem. Poza tym zawsze można myśleć, że kiedyś to się zmieni a trzeba żyć dniem dzisiejszym i nie zastanawiać się zbyt często co będzie dalej.

Samo myślenia niczego nie zmieni tutaj trzeba działać a samotność jest nawet potrzebna by nabrać dystansu do siebie ,świata byleby nie działała destrukcyjne.

 

 

Napisałem o takim myśleniu bo myśli potrafią trapić, a to że poza tym działam, żyję to rzecz oczywista.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dar, żyjesz pełnią życia potrafisz się nim cieszyć we wszystkich jego aspektach?myśli zawsze można zmienić jak się popracuje nad nimi samemu albo na terapii.Ja lubie samotność także ,ale lubie swoje towarzystwo .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dar, żyjesz pełnią życia potrafisz się nim cieszyć we wszystkich jego aspektach?myśli zawsze można zmienić jak się popracuje nad nimi samemu albo na terapii.Ja lubie samotność także ,ale lubie swoje towarzystwo .

No to ja mam chyba podobnie. :smile:

Uczę się żyć w samotności. Chyba człowiek musi się też trochę pogodzić z takim scenariuszem. Poza tym zawsze można myśleć, że kiedyś to się zmieni a trzeba żyć dniem dzisiejszym i nie zastanawiać się zbyt często co będzie dalej.

To jest najlepsze podejście. :tel2:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też tak sądzę :) są święta,ale dla mnie to tylko kolejny z weekendów w czasie których nie mam do kogo wyjść,a samemu się nawet ruszyć z domu.Można do tego przywyknąć,bo myślę,że lepiej tak niż robić coś wbrew sobie,np. szukać znajomych na siłę.. W czasie samotności można poznać samych siebie..Jeśli masz chociaż jakąś rzecz którą lubisz robić i sprawia Ci radość,coś co by Cię tu trzymało wcale nie jesteś w takiej złej sytuacji jak myślisz ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sobie nie wyobrażam już obecnie mieć znajomych a to wszystko przez samotność z która od paru lat się użeram.

Gdy już jakimś cudem dochodzi do zjawiska ze jestem w sytuacji gdzie mogę z kimś porozmawiać to nie potrafię, nawet nie wiem o czym ja mam z ludźmi rozmawiać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sobie nie wyobrażam już obecnie mieć znajomych a to wszystko przez samotność z która od paru lat się użeram.

Gdy już jakimś cudem dochodzi do zjawiska ze jestem w sytuacji gdzie mogę z kimś porozmawiać to nie potrafię, nawet nie wiem o czym ja mam z ludźmi rozmawiać.

Myślę, że najlepiej może o wspólnych zainteresowaniach a z czasem inne tematy się rozkręcą. ;) ja tak zawsze dobierałem sobie znajomych według zainteresowań a z czasem np na facie poznało się znajomego-znajomego czy tam w realu znajomych kolegi. Niektóre znajomości niestety nie wypalają choćby z prozaicznej przyczyny różnicy charakterów. Czasem w sądzie małżonkowie podają taki powód rozwodu co wydaje mi się być dość uogólnionym powodem bo zazwyczaj diabeł tkwi w szczegółach jakby głębiej się przyjrzeć pożyciu małżeńskiemu hehe. :P (np on domator, ona karierowiczka lub na odwrót, zdrady na tzw szkoleniach pracowniczych, itp) Ja czasem mam dość już ludzi ale no jednak człowiek to stworzenie stadne i jeśli przez dłuższy czas stajesz się Piętaszkiem z bezludnej wyspy to raz że zaczynasz niepostrzeżenie dziwaczeć w zachowaniu i nawykach a dwa, że zaczyna się myśleć za dużo o głupotach, o sensie życia i wgl. A jak człowiek znajduje jakiś cel i zajęcie oraz towarzystwo to wtedy jest inaczej, bardziej się rozkręcasz, chociaż na tyle że wyrywasz się z jakiegoś marazmu i jeśli cię ktoś dobrze zmotywuje to dostajesz kopa do działania ale też i niestety jak jakaś znajomość napsuje ci krwi to czasem spowrotem lądujesz w dołku. Generalnie jednak samo nic się nie dzieje więc też i znajomi też cię sami nie znajdą więc od czegoś trzeba zacząc, nawet w necie chociażby albo w pracy albo z okazji innego przypadku hehe. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi brak kogoś, kto może "przeniknąć" do mojego umysłu. Kilka lat temu było kilka takich osób, teraz każdy "wyinniał". Każdy mnie irytuje, każdy ma wady, które sprawiają, że oddalam się od kolejnych osób. Nienawidzę i nie wiem dlaczego.

Brak mi ludzi. A jednocześnie nie chcę mieć z nimi nic wspólnego.

Trochę z dupy w trakcie rozmowy, przepraszam, nie mam gdzie, nie mam komu.

Się wyżalić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×