Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Ja mam coś z głową nie tak. Rodzinę, która mnie wspiera potrafię traktować jak powietrze. Wiem, że będą za mną stali i nie potrafię okazać wdzięczności. Tęsknię za ludźmi, ale nie za konkretnymi, tylko ogólnie, za kontaktem z ludźmi. Jestem na siebie wściekły za izolację, którą sam sobie zgotowałem. Czasami myślę sobie, że gdybym miał nie zobaczyć nigdy więcej nawet najbliższych znajomych ze studiów, to nie ruszyłoby mnie to w ogóle. Najbardziej tęsknię za Nią, ale Ona nie chciałaby takiego odludka. Nie wiem nawet, czy jestem zdolny kochać, czy to nie jest jakaś obsesja i czy bardziej kocham Ją, czy swoje wyobrażenie o Niej, ale ja inaczej nie potrafię. Jestem wyżarty, kompletnie. Samotność i zazdrość zniszczyły mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nextMatii, miło wiedzieć, że są tacy dziwacy jak ja ;)

 

vintage, od zawsze tak masz z tą rodziną? Bo jeżeli nie od zawsze to może być taki "efekt uboczny" Twojego wielkiego uczucia do "Niej". Wszystkie swoje uczucia skierowałeś w stronę innej osoby i nikt inny się nie liczy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiya, od dawna. W ogóle mam problem z okazywaniem uczuć, być może nawet z ich przeżywaniem. Są momenty, gdy bardzo potrzebuję ich wsparcia, ale bywa i tak jak teraz, że wydają mi się zupełnie obcymi ludźmi. Może jestem wampirem emocjonalnym?

 

-- 25 gru 2011, 21:02 --

 

Jezu, naprawdę jestem walnięty. Napisała do mnie i to pierwszy moment od kilku dni, kiedy poczułem coś. Nie ma się co dziwić, że wcześniej wkręcałem sobie nadinterpretację autentycznych sygnałów, skoro tak reaguję na kompletną głupotę. Chyba przechodzę jakiś spóźniony okres dojrzewania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

vintage, mam bardzo, bardzo podobnie. Zarówno z rodziną jak i z moją Wielką Miłością.

 

Rodzina to dla mnie (emocjonalnie) obcy ludzie. Osoby, z którymi można spędzić trochę czasu, ale broń Boże nie rozmawiać o niczym ważnym, głębokim, a już na pewno nie mówić o uczuciach. I to nie jest tak, że nie potrafię. Od paru lat próbuję rozmawiać na takie tematy z siostrą. Ale za każdym, naprawdę każdym razem, czuję, że zrobiłam źle, że przekroczyłam jakąś granicę i to był tylko i wyłącznie błąd.

 

W sprawach damsko-męskich zaś czasem już myślę, że nie mam uczuć. I trzymam się tej teorii dopóki nie natrafię na jakiś jego ślad w internecie... Oj tak, wtedy czuję, czuję całą sobą, aż do bólu. Prawdopodobnie jest jedyną osobą, którą potrafię kochać. Kilka smsów wymienionych z nim to dla mnie tak ogromny zastrzyk szczęścia, że mogłabym skakać z radości. Siedzę wtedy z telefonem w ręce, gapiąc się w ekran z uśmiechem na ustach w kształcie banana. Nigdy nie będziemy razem, nigdy nie będziemy nawet przyjaciółmi, czy znajomymi. Wszelkie odwyki też nie działają. Po roku całkowitego milczenia czułam cały czas to samo...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rodzina to dla mnie (emocjonalnie) obcy ludzie. Osoby, z którymi można spędzić trochę czasu, ale broń Boże nie rozmawiać o niczym ważnym, głębokim, a już na pewno nie mówić o uczuciach.

 

Ja sobie to "nie-rozmawianie" rozszerzyłam na ludzi w ogóle. Trochę mi w tym pomogła kastracja emocji, no jakby mi je ktoś wyszarpał z głowy. Myślę trochę jak zwierzę: jeść i kupa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, wydaje mi się, że jestem jednak emocjonalnie dość płytki. Jeśli pokazuję tu jakieś bardziej przyjazne gesty, obawiam się, że nie są one jakimś spontanicznym odruchem, a bardziej grzecznościową reakcją, coś jak "dzień dobry" kierowane do sąsiada. Tak widzę siebie, pewne takie moje negatywne emocjonalnie odruchy zaobserwowałem już dawno temu, kiedy to śmierć babki przeliczyłem tylko na ilość alprazolamu, który zużyję na uczestnictwo w tej całej okołopogrzebowej otoczce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

shinobi, Piotrek, a ja sobie myślę, że masz w sobie "tą" wrażliwość. I sobie z nią nie radzisz. Dlatego uciekasz się do zamykania się w sobie, albo radzenia sobie za pomocą innych metod, typu leki.

Ja tu obserwuję schemat przeniesieniowy, wyniesiony z domu.

Napiszę tak: Tak jak zamykałeś się przed ojcem, tak zamykasz się przed resztą świata.

Tylko jest jedno "ALE".

Nie wszyscy ludzie są Twoim ojcem Piotrek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po roku całkowitego milczenia czułam cały czas to samo...

Kiya, przeraża mnie to. Po co myślisz o osobie o której wiesz, że z nią nie będziesz? A jednak robisz to i ja też to robię, ten marzyciel siedzi we mnie od lat, a konfrontacja z rzeczywistością kończy się dla niego wręcz fizycznymi objawami. Tak było, kiedy dostałem od niej kosza. To było kawałek czasu temu, ale ja cały czas karmię się fantazjami, że mimo wszystko kiedyś będziemy razem. Nie daje mi spokoju fakt, że kiedyś były sygnały od niej, ale nie "odbiłem piłeczki" ze strachu. I dla mnie te sygnały są nadal równie ważne, nie mierzę emocji w jednostkach czasu. Wiem, że to dziwne, karmić się jakimś wspólnym momentem sprzed wielu miesięcy, kiedy powinienem był działać od razu, ale dla mnie on jest równie ważny jak wtedy, nawet bardziej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

shinobi, Piotrek, a ja sobie myślę, że masz w sobie "tą" wrażliwość. I sobie z nią nie radzisz. Dlatego uciekasz się do zamykania się w sobie, albo radzenia sobie za pomocą innych metod, typu leki.

Ja tu obserwuję schemat przeniesieniowy, wyniesiony z domu.

Napiszę tak: Tak jak zamykałeś się przed ojcem, tak zamykasz się przed resztą świata.

Tylko jest jedno "ALE".

Nie wszyscy ludzie są Twoim ojcem Piotrek.

 

W sumie masz chyba rację. Dzięki za ten post.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiya, przeraża mnie to. Po co myślisz o osobie o której wiesz, że z nią nie będziesz?

Wiesz, to nawet nie tak. Ja o nim nie myślę. Zerwałam wszelki kontakt, unikam portali na których mogę go spotkać, nie mamy żadnych wspólnych znajomych. Ale nikogo w życiu tak nie kochałam, z nikim nie było mi tak dobrze (nie, nie byliśmy nigdy ani przez chwilę razem) i to trwa całe moje "dojrzałe" życie, ok. 10 lat... On po prostu jest już w moim sercu na stałe i nie zapowiada się na zmiany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiya, rozumiem Cię. Wydaje mi się, że rządzi nami podobny mechanizm. Piszesz, że nigdy nie będziecie nawet znajomymi, że zrobiłaś sobie roczną przerwę i dalej to czułaś. Myślę, że mitologizujesz jego osobę i bardziej kochasz swoje wyobrażenie o nim niż jego samego. Odczuwasz duże emocje w związku z wymianą sms-ów (jak ja to znam :P ), cieszysz się z każdego przejawu uwagi, jakim Cię obdarza. Ja po odrzuceniu przez dziewczynę przejrzałem całą historię naszej rozmowy na facebooku, kilka tysięcy postów i prawie się poryczałem przywołując emocje, jakie we mnie wywoływała. Dla mnie to znaczyło wszystko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Profesor Tadeusz Bilikiewicz w Psychiatrii klinicznej pisze wprost, że w tym stanie zawęża się pole świadomości, pojawia chwiejność emocjonalna i do tego upośledzenie władzy umysłowej, które m.in. zakłóca normalny proces przewidywania. Rzut oka do podręczników psychiatrii pozwala nam stwierdzić, że opis ten pasuje jak ulał do... niektórych chorób psychicznych. Zdaniem prof. Bilikiewicza stan zakochania to po prostu rodzaj fizjologicznej ostrej psychozy."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Generalnie pozytywna ale i negatywna dawka emocji ze strony innych osób działa dużo lepiej, niż brak aktywności prowadzący do problemów z psychiką oraz organizmem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Generalnie pozytywna ale i negatywna dawka emocji ze strony innych osób działa dużo lepiej, niż brak aktywności prowadzący do problemów z psychiką oraz organizmem.

 

O toto, tego mi brakuje. Odciąłem się w obawie przed negatywnymi emocjami, ale zamknąłem się też na pozytywne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O toto, tego mi brakuje. Odciąłem się w obawie przed negatywnymi emocjami, ale zamknąłem się też na pozytywne.

Żeby nie było, akurat tą myśl wyczytałem w książce o psychologii, jednak ze wzgędu na własne wyraźne doświadczenie praktyczne rozpowszechniam ją ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×