Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

koszykova, w te dni akurat najbardziej mi doskwiera to, że żyję jak odszczepieniec i mam świadomość, że wszyscy to widzą. Żyć samotnie na co dzień się jakoś da, chociaż to niełatwe. W święta, czy to samemu czy z rodziną dociera do człowieka to, jak bardzo jest sam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Arhol, miewam takie rozkminy. U mnie to raczej jakieś poczucie przymusu jest. Taka świadomość, że matka jest i na mnie spoczywa obowiązek utrzymywania z nią kontaktów, mimo że nóż mi się w kieszeni otwiera jak o niej myślę i o tym co mi zrobiła. Z siostrą nie jest źle, aczkolwiek ostatnio przekonałem się, że nie jest to człowiek któremu mogę ufać. Reszta rodziny praktycznie mnie nie rusza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój problem z nawiązywaniem nowych znajomości jest taki, że nie chcę się za bardzo narzucać innym. Trochę zagadam a jak się zacznie rozkręcać to się wycofuję. Nie chcę innych sobą za bardzo obarczać choć chcę nowych znajomości. Jak widzę, że ktoś nie jest za bardzo otwarty i też trzyma dystans to ten dystans udziela się i mnie. Jak ktoś znów jest za bardzo otwarty i zbyt śmiały to też nie dobrze bo czuję, że wkracza do mojej prywatnej przestrzeni. Kiedyś byłem bardziej naturalny, ufny, otwarty. Obecnie przez moje doświadczenia życiowe stałem się nie ufny i mam przez to trudności z nawiązywaniem znajomości. To co tu opisuję ma miejsce za zwyczaj na początku poznawania nowych ludzi, później jest już większa swoboda, kiedy nawzajem się poznamy. Jednak dystans trzymam cały czas i staram się obmyślać następne kroki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój problem z nawiązywaniem nowych znajomości jest taki, że nie chcę się za bardzo narzucać innym. Trochę zagadam a jak się zacznie rozkręcać to się wycofuję. Nie chcę innych sobą za bardzo obarczać choć chcę nowych znajomości. Jak widzę, że ktoś nie jest za bardzo otwarty i też trzyma dystans to ten dystans udziela się i mnie. Jak ktoś znów jest za bardzo otwarty i zbyt śmiały to też nie dobrze bo czuję, że wkracza do mojej prywatnej przestrzeni. Kiedyś byłem bardziej naturalny, ufny, otwarty. Obecnie przez moje doświadczenia życiowe stałem się nie ufny i mam przez to trudności z nawiązywaniem znajomości. To co tu opisuję ma miejsce za zwyczaj na początku poznawania nowych ludzi, później jest już większa swoboda, kiedy nawzajem się poznamy. Jednak dystans trzymam cały czas i staram się obmyślać następne kroki.

Może po prostu boisz się bliskości i całego spectrum emocji z tym związanych ?

na_leśnik, Dlaczego masz obowiązek utrzymywania z matką kontaktów?Przymus ?ee sama ten temat przerabiam i nic nie muszę chyba że tego chce i robię...głębsze więzi?u mnie trafiony zatopiony na wieki wieków.Wcale się nie czuje z tym żle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja myślę że kwestia rodziny u każdego jest inna, inna jest kultura, przyzwyczajenia, w każdej rodzinie wyrasta inne poczucie miłości, relacji, większe lub mniejsze. Zazwyczaj rodzice kochają dzieci miłością rodzicielską, natomiast dzieci to już zależy jak zostaną wychowane i w jakim środowisku. Jeżeli rodzice nie nauczą dzieci tej miłości np swoim zachowaniem, relacjami w rodzinie itd to te dzieci nie będą mogły tą miłość odczuwać i okazywać co jest bardzo ważne w związkach. Wychowywanie dzieci w okazywaniu sobie wzajemnej miłości jest bardzo ważne, buduje ono mocne więzi rodzinne i uczuciowe, które potem mogą przelać na swoich przyjaciół, czy na swoją rodzinę gdy ją założy. Moja żona np nigdy nie kochała mnie miłością większą niż swoich rodziców i zawsze ich dobrze wspomina i jest z nich dumna, natomiast u mnie było już więcej obojętności, mama okazywała mi więcej miłości niż tata, no i potem jego picie pogłębiło dystans, i chyba dlatego pragnąłem od żony większej miłości, bo za młodu miałem jej mniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja odkąd pamiętam, to jedyną więź, jaką miałem, to w dzieciństwie z matką i babcią i był to dziecięcy lęk separacyjny. Po zakończeniu fazy lęku separacyjnego, nie miałem już żadnej emocjonalnej więzi z rodziną (ewentualnie miałem/mam, ale nie umiem jej zidentyfikować).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie ze swoim ojcem też nie łączyła jakaś silna więź, jak byłem dzieckiem to nawet się go bałem przez jego pijaństwo, a przecież nic mi nie zrobił, potem z tego wyrosłem ale wspomnienia zostały. Kiedy zachorował i śmierć zaglądała mu w oczy, to coś we mnie wystąpiło i zmieniło się coś, pojawiła się właśnie ta więź do rodzica, poprostu miłość której w stosunku do niego nigdy nie czułem. Kiedy umarł płakałem jak dziecko, chodziłem po kątach ze łzami w oczach, nigdy tego nie zapomnę. Tak że myślę, że jeżeli przyjdzie taki moment w życiu to budzą się w nas uczucia więzi i miłości do drugiej osoby, nawet kiedy myślimy że ich nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak że myślę, że jeżeli przyjdzie taki moment w życiu to budzą się w nas uczucia więzi i miłości do drugiej osoby, nawet kiedy myślimy że ich nie ma.

Tylko czy to jest właśnie miłość? Ja sobie czegoś takiego nie wyobrażam. Odczuwałam już tyle emocji względem matki, że nie wyobrażam sobie, że miałabym ją na sam koniec pokochać. Dla mnie byłaby to raczej rozpaczliwa próba wymyślenia sobie tego uczucia, żeby poczuć się lepiej. Nie wiem jak to wyjaśnić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aurora88, Zawsze to jest matka, to ona wydała Cię na świat i kochała jak umiała. Może właśnie przyjdzie taki moment w twoim życiu, że zapomnisz o starych urazach przechowywanych skrupulatnie w sercu, które nie pozwalają wpuścić do środka światła miłości, myślę że na wszystko przyjdzie pora, a ty kiedy poczujesz, że pewne blokady Cię opuściły, to poznasz uczucie miłości rodzicielskiej, i wtedy poczujesz radość, szczęście i satysfakcję, że wybaczyłaś drugiej osobie, że stać cię na to by pokochać tych co do których chowałaś urazy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co jeśli się kogoś bardzo kocha, ale nie można z tym kimś być?

Chyba na tego typu kwestie nie ma rozwiązania,żadnego - czym prędzej zająć czymś myśli,życie,poznawać więcej ludzi,ewentualnie upływ czasu pozwoli zapomnieć i zdystansować się.

 

Co do familiady,moje odczucia nadal są mieszane,wiele krwi napsuli,część jednak jest też dobra...nie da się chyba jednoznacznie kierować jednym i jedynym odczuciem względem innych,przeważnie cały wachlarz emocji wszelkiej maści.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie coraz większa obojętność wobec mojej samotności. Jedyne na czym się obecnie skupiam to na pracy nad samym sobą no i dalsze czekanie na terapię(od Sierpnia tamtego roku i powoli trafia mnie szlag). Ewentualnie jakieś drobne wyjście ale tylko sporadycznie i to mi na razie wystarczy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×