Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Ja też mam blizny na swoim ciele, które sobie sam kiedyś zrobiłem, właśnie jedna najbardziej widoczna w zgięciu łokcia, wybielała na ciemniejszym kolorze skóry, przypomina mi te tragiczne dla mnie czasy, kiedy ChAD, lekarstwa i alkohol mną żądziły. To jest jak piętno wypalone przez poganiaczy bydła, tylko że ja sam sobie je zrobiłem. To chyba prawda że problem leży we mnie, no bo to ja mam problem ze sobą, z moją chorobą, a nie ci wszyscy w okół mnie, a tak nawiasem to każdy kto zobaczy taką szramę, i w takim miejscu odrazu się kapnie skąd się wzięła, już nie raz pielęgniarka, która pobierała mi krew do badania, mówiła "acha ta ręka jest po przejściach". W takich sytuacjach nic nie mówię tylko jest mi przykro że ludzie to tak odbierają, ale na to już nie mam wpływu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawsze trzeba liczyć się z możliwością odrzucenia,porzucenia,tego że ktoś pójdzie dalej,musimy żyć głównie dla siebie,to zaś jednak znaczy że człek często jest nieufny,tak czy siak nie uniknie się ryzyka przed zranieniem.

Moim zdaniem żadna relacja "wieczna" nie jest i prędzej czy później się rozk&$%

Ale ja też jestem zrytą,zapuszkowaną we własnym strachu i egoizmie konserwą,więc gdybanina teoretyczna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kazimierz61, też mam bliznę przy zgięciu łokcia. Idealne, proste cięcie... Dałabym wszystko żeby cofnąć czas i sobie tego nie zrobić. Niestety zrobiłam i to porządnie. Było na tyle głębokie, że powinnam wtedy iść do szycia, czego oczywiście nie zrobiłam. Nie trudno się domyśleć, że blizna jest spora i doskonale widoczna. I wiadomo skąd się wzięła. Uwielbiam lato, a z drugiej strony nienawidzę bo wszyscy TO widzą. Zawsze jest mi głupio przy pobieraniu krwi. A raz trafiłam do lekarza, który mnie zwyczajnie zapytał czy sama to sobie zrobiłam. Skłamałam, nie uwierzył mi, ale na szczęście zostawił temat. Nawet nie wyobrażam sobie tłumaczyć komuś dlaczego to zrobiłam. Boje się takiej sytuacji. Ukrywam tą bliznę jak mogę :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja "lubię" czasami przywalić sobie prawy sierpowy w ryj.

 

Owszem, ludzie wokół to kutachy nie z tej ziemi, ale główny problem jest w nas. Mamy problem z zaakceptowaniem faktu, że ludzie to świnie. Chcielibyśmy świata, w którym ludzie szanują innych ludzi, a jedyne co widzimy to masa nienawiści i obojętności. Zaakceptowanie tego faktu przychodzi chyba wraz ze zgorzknieniem. Wtedy człowiek zaczyna wtapiać się w otoczenie. Sztuką jest kontrolować ten proces.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj byłem dość aktywny, miałem pracę w domu, aż się dziwię że temu podołałem, ale zmęczenie niesamowite. Dzisiaj nie wiem jak będzie poprostu się okaże z biegiem czasu. Na chwilę obecną czuję się samotny i jestem sam w domu, różne myśli chodzą mi po głowie, ale tych destrukcyjnych już nie ma. Pewnie samotność będę odczuwał cały czas, ale ważne dla mnie jest to że nie mam już takich myśli by sobie zrobić jakieś głupstwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kazimierz61, może warto sprawić sobie pieska? Miałbyś z kim wychodzić na spacery, a może nawet poznałbyś jakąś panią która też wychodzi na spacery ze swoim pieskiem ;D .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Victorius17, W domu psów nie toleruję, ani kotów, a na dworze nie mam warunków. W swoim życiu miałem dwa psy, owczarki, miałem zrobiony fajny duży kojec, no ale zawsze było mi żal tych psów, że nie mogą się wystarczająco wybiegać, same spacery nie rozwiązywały sprawy. I tak zrezygnowałem ze zwierząt w domu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Potrzebuje wsparcia, ale wiem że nikt mi go nie udzieli. W domu wszyscy zajęci sobą, a poza tym według nich jakie ja mogę mieć problemy, to przecież oni mają poważniejsze problemy. W pracy ludzie obojętni, zajęci swoimi sprawami, fałszywi, dwulicowi, interesują się mną po to żeby mnie obgadać. "Przyjaciele" na razie nie mają problemów to się nie odzywają. Samotność - umiesz liczyć licz na siebie. I co z tego, że tyle ludzi jest na świecie, jak przyjdzie co do czego to nie ma komu zaufać, nie ma z kim pogadać, nie ma komu się zwierzyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

520m.n.p.m., bo widzisz... my ludzie samotni musimy sami sobie stwarzać okazje do poznania innych ludzi. Ja wciąż zastanawiam się nad wzięciem pieska, z którym mógłbym chodzić na spacery. Na moim osiedlu jest co najmniej kilka dziewczyn które chodzą z psami na spacer. Zawsze można z nimi zagadać dłuższą chwilę. Pamiętaj tylko, by nie okazywać desperacji w poszukiwaniu kontaktu z innymi ludźmi. Dla innych poznawanie nowych ludzi jest cholernie proste i przyjemne, ale nie dla nas. Nie bylibyśmy samotni gdyby poznawanie było dla nas takie proste. Dlatego, by odzyskać wiarę i nadzieję, musisz się nastawić na długofalowy proces. Porzuć destrukcyjne myśli, w których się babrasz. Wyjdź na spacer. Jeden. Drugi. Piąty. Później z psem. Niczego nie oczekuj. Nie oczekuj że poznasz kogokolwiek, bo się zawiedziesz i przestaniesz stwarzać sobie okazje do poznania kogoś. Nie uda się za dziesiątym razem, to uda się za czterdziestym, albo i później. Jedno jest absolutnie pewne i mogę się założyć o to że mam rację. Jeśli będziesz siedzieć w domu to na pewno nikogo nie poznasz. Tego jestem absolutnie pewien. Siedzenie w domu nie stwarza szansy. Nigdy niczego nie oczekuj po jakimkolwiek działaniu. Po prostu to rób. Gadaj z ludźmi. Z kasjerką w sklepie, z facetem który sprząta pod blokiem, z listonoszem, z laską która wychodzi na spacer z psem, z ludźmi którzy wychodzą by pobiegać, z kimkolwiek. Wyrób sobie nawyk podejmowania rozmowy. Ja właśnie tak robię. Nie zwalczysz tym samotności od razu, ale staniesz się z czasem bardziej towarzyską osobą, z którą ludzie chętniej będą spędzali czas. Uśmiech na twarz (nawet jeśli musi być lekko udawany) i w teren!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

520m.n.p.m., Doskonale Cię rozumię i przyznaję rację, mam już trochę lat i wiele razy spotkałem ludzi takiego pokroju, i jeszcze czekają aż ci się noga podwinie, żeby móc Cię wyśmiać przed tobą i przed innymi. Tacy ludzie karmią się obłudą i arogancją, są w siódmym niebie, kiedy mogą kogoś obgadać i wyśmiać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kazimierz61, powiedz mi tylko dlaczego my, ludzie samotni, zawsze występujemy przed światem w roli ofiary? Czy może być inaczej? Wyobrażasz sobie inny układ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kazimierz61, powiedz mi tylko dlaczego my, ludzie samotni, zawsze występujemy przed światem w roli ofiary? Czy może być inaczej? Wyobrażasz sobie inny układ?

Można,zawsze można pozostać tyranem i katem : D!

Ale nie o to kaman jak mniemam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wyobrażam sobie układ że współczesne realia niejako nasuwają człowiekowi bycie singlem dla jednych to wada a dla innych zaleta z tym że dla innych bywa się albo ,,oblechem" albo osobą nieudolną która wywija się tym że woli być sama. W każdym razie wybieranie samotności jeśli nie na całe życie to na długi okres czasu jest dzisiaj normalne. Co prawda ja jestem jedynym takim w całej rodzinie ale ze względu na finanse i status socjalny oraz uraz po 5 nieudanych zmianach statusu z rzędu ale rodzinka uważa to za dobrą decyzję z mojej strony :). Na zasadzie nie zaczynaj tego czego nie będziesz w stanie skończyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ty nie możesz się odezwać do przyjaciół?

Odezwałam się, wszytko u nich w porządku na razie.

 

bo widzisz... my ludzie samotni musimy sami sobie stwarzać okazje do poznania innych ludzi.

 

Poznaje nowych ludzi, ale to są tylko znajomi, mnie chodzi o prawdziwe głębokie relacje, nie koniecznie miłość ale chociażby tylko przyjaźń. Myślałam, że mam przyjaciółkę, starałam się być dobrą przyjaciółką, ale kiedy to u mnie pojawiły się problemy okazało się, że tylko ja byłam tą przyjaciółką, a ona skorzystała na mojej naiwności.

 

Po prostu to rób. Gadaj z ludźmi. Z kasjerką w sklepie, z facetem który sprząta pod blokiem, z listonoszem, z laską która wychodzi na spacer z psem, z ludźmi którzy wychodzą by pobiegać, z kimkolwiek. Wyrób sobie nawyk podejmowania rozmowy.

 

O czym ja mam z ludźmi gadać, o pogodzie, a potem narzekają na politykę, na religię, na młodzież. Chciałabym, żeby się znalazł ktoś komu powiem co czuje, co mnie boli, chce mieć kogo się poradzić w osobistych sprawach, naprawdę nie wierzę w to, że kasjerkę w sklepie to coś obchodzi, a poza tym jak się kasjerka dowie to cała wieś za godzinę będzie wiedzieć.

 

520m.n.p.m., Doskonale Cię rozumię i przyznaję rację, mam już trochę lat i wiele razy spotkałem ludzi takiego pokroju, i jeszcze czekają aż ci się noga podwinie, żeby móc Cię wyśmiać przed tobą i przed innymi. Tacy ludzie karmią się obłudą i arogancją, są w siódmym niebie, kiedy mogą kogoś obgadać i wyśmiać.

:(

 

Wiem, że moja samotność to mój problem, moja wina, jestem nieudacznikiem. który nie umie nawiązać relacji z ludźmi, chociaż z drugiej strony nikt mnie tego nie nauczył, nauczyli mnie nie ufać, nie mówić, nie odczuwać- proste i jasne. to się już nigdy nie zmieni :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że moja samotność to mój problem, moja wina, jestem nieudacznikiem. który nie umie nawiązać relacji z ludźmi, chociaż z drugiej strony nikt mnie tego nie nauczył, nauczyli mnie nie ufać, nie mówić, nie odczuwać- proste i jasne. to się już nigdy nie zmieni :(

 

Dokładnie to samo mogę napisać o sobie... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kazimierz61, powiedz mi tylko dlaczego my, ludzie samotni, zawsze występujemy przed światem w roli ofiary? Czy może być inaczej? Wyobrażasz sobie inny układ?

Można,zawsze można pozostać tyranem i katem : D!

Ale nie o to kaman jak mniemam

Chciałem, aby każdy sam zastanowił się nad tym pytaniem. Moim zdaniem jest to bardzo ważne pytanie dla osób samotnych. Każdy tutaj "płacze", że nie ma komu wyżalić się ze swojego życia. Spójrzcie na tych towarzyskich ludzi. Oni nikomu z niczego się nie żalą. Nie muszą. Idą przez życie odważnie i zuchwale. Biorą sobie to co chcą wziąć. Stawiają sobie cele i je osiągają. Nasz problem jest taki, że to my sami stwarzamy sobie problemy. Gdyby tak w jednej chwili odrzucić całe negatywne myślenie, zresetować umysł i zacząć działać, wszystkie nasze problemy przestałyby istnieć. Nie zniknęłyby sprawy związane z realnym życiem, jak np. komornik na karku, brak pracy, itd. Zniknęłyby za to problemy emocjonalne, które nas paraliżują i blokują możliwość działania. Nigdy nie poznasz nowych przyjaciół, jeśli będziesz zaprzątać sobie głowę starymi pseudoprzyjaciółmi. Olej to wszystko i po prostu zacznij działać. Kto się nie rozwija ten umiera, a skupianie się nad tym co było wczoraj to właśnie brak rozwoju. Trzeba myśleć nad tym co jest dzisiaj, w tej chwili. Pomyśl co realnie możesz zrobić, by poznać nową osobę i jak rozwinąć relację.

 

520m.n.p.m., Tu nie chodzi o to by z kasjerką rozmawiać o problemach. Tu chodzi o trening konwersacji. Z czasem wejdziesz na taki poziom w relacjach towarzyskich, że nie będzie już starych problemów o których chciałaś się komukolwiek wyżalić. Ludzie lubią ludzi uśmiechniętych i radosnych. Stań się taka. Nie od razu. Musisz ćwiczyć. Umiejętności towarzyskie też się ćwiczy. Nie bój się niepowodzeń. Nikt nie jest idealny i każdy popełnia błędy. Jesteśmy tylko ludźmi. Jeśli ktoś nie chce z Tobą gadać to trudno - olej tę osobę i idź dalej :) .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja czuję się bardzo samotna w małżeństwie... Nie znoszę, kiedy mój mąż w łóżku leży odwrócony plecami do mnie... Nie czuję bezpieczeństwa, ani emocjonalnego, ani finansowego. To wszystko sprawia, że nie mam ochoty na bliskość, a on nie stara się przebić muru mojej obojętności... Już mnie nawet nie dotyka... I nie potrafimy o tym porozmawiać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba dlatego, że w takich sytuacjach to ja mówię, a on słucha, przyznaje mi rację, obiecuje więcej uwagi, a potem zwyczajnie zapomina... Odbyliśmy takie rozmowy, czy moje monologi już w przeszłości, nic z tego nie wyniknęło. Chyba nie mam już siły, by znowu to przerabiać, robić sobie nadzieję, że będzie lepiej, a potem się zawieść... Kocham męża i nie wyobrażam sobie życia bez niego... Może zbyt wiele oczekuję...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

boża krówka, nie rozumiem pojęcia "bezpieczeństwo finansowe". Nie wiem czy jesteś wierząca, ale zakładam, że tak. Oto dwa cytaty, które już teraz rozwiązują twój problem bezpieczeństwa finansowego. Tak więc możesz się skupić na sferze emocjonalnej waszego związku.

 

13 Wtedy ktoś z tłumu rzekł do Niego: «Nauczycielu, powiedz mojemu bratu, żeby się podzielił ze mną spadkiem». 14 Lecz On mu odpowiedział: «Człowieku, któż Mię ustanowił sędzią albo rozjemcą nad wami?»

15 Powiedział też do nich: «Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo nawet gdy ktoś opływa [we wszystko], życie jego nie jest zależne od jego mienia».

16 I opowiedział im przypowieść: «Pewnemu zamożnemu człowiekowi dobrze obrodziło pole. 17 I rozważał sam w sobie: Co tu począć? Nie mam gdzie pomieścić moich zbiorów. 18 I rzekł: Tak zrobię: zburzę moje spichlerze, a pobuduję większe i tam zgromadzę całe zboże i moje dobra. 19 I powiem sobie: Masz wielkie zasoby dóbr, na długie lata złożone; odpoczywaj, jedz, pij i używaj! 20 Lecz Bóg rzekł do niego: "Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował?" 21 Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem».

22 Potem rzekł do swoich uczniów: «Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o życie, co macie jeść, ani o ciało, czym macie się przyodziać. 23 życie bowiem więcej znaczy niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie. 24 Przypatrzcie się krukom: nie sieją ani żną; nie mają piwnic ani spichlerzy, a Bóg je żywi. O ileż ważniejsi jesteście wy niż ptaki! 25 Któż z was przy całej swej trosce może choćby chwilę dołożyć do wieku swego życia? 26 Jeśli więc nawet drobnej rzeczy [uczynić] nie możecie, to czemu zbytnio troszczycie się o inne? 27 Przypatrzcie się liliom, jak rosną: nie pracują i nie przędą. A powiadam wam: Nawet Salomon w całym swym przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. 28 Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, o ileż bardziej was, małej wiary! 29 I wy zatem nie pytajcie, co będziecie jedli i co będziecie pili, i nie bądźcie o to niespokojni! 30 O to wszystko bowiem zabiegają narody świata, lecz Ojciec wasz wie, że tego potrzebujecie. 31 Starajcie się raczej o Jego królestwo, a te rzeczy będą wam dodane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×