Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Nie strzelam focha, nie tupię nóżką, nie zabieram zabawek i nie idę do swojej piaskownicy, tylko po prostu nie chcę Wam psuć atmosfery. Nie mam dobrego humoru, więc nie będę udawać, że tak jest, a moje marudzenie Wam przeszkadza, więc nie będę tego robić. Pisałam, bo jak to wyrzuciłam choć na chwilę, to mi odrobinkę pomagało i wcale nie oczekiwałam, że ktoś będzie na to odpowiadał, po prostu marudziłam tam, gdzie wszyscy marudzą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdecydowanie uważam, że przesadzasz.

Sama sobie wbijasz do głowy idiotyczne myśli i nic nie dajesz sobie nic przetłumaczyć.

Z podejściem, że jestem beznadziejna i że i tak nie jestem w stanie nic w swoim zyciu zmienić... rzeczywiście nie zmienisz.

Użalasz się niepotrzebnie... a jak już wczoraj przeczytałam na fb co napisałaś to serio jakbym Cie miała na wyciągnięcie ręki to zasadziłabym Ci takiego kopa żebys się szybko opamietała.

Dołujesz się sama... nie wiem czy Ci sprawia to przyjemnośc... bo czasami mam takie wrażenie. Zupełnie nie reagujesz na słowa innych ludzi, którzy jak najbardziej chcą dla Ciebie dobrze.

Znam Cie od jakiegos czasu i jak czytam po raz kolejny jaka jesteś beznadziejna, że ludzie maja Cie za wariatke to serio mam ochotę pojechac do Ciebie potrzasnąć Toba mocno i wtedy moze coś to by dało.

Raczej większość tych, którzy uważają się za beznadziejnych, nie są beznadziejni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kompletnie pękłem, płacze nad swoim oporem i strachem przed ludźmi.

Jestem bezsilny, niech mnie ktoś siłą z domu wyciągnie, bo z rozpaczy rzucę się za okno.

Chciałbym się jakoś oswoić na nowo, od 2 lat popadłem w alienację, im dłużej się nie spotykam

tym większy strach, nie wiem jak się przełamać.

Wyruchała mnie depresja, uzależnienie od netu/kompa, muzyki, samotne jazdy na rowerze,

uciekanie w zakupocholizm, ucieczka w używki.

 

Parę lat temu założyłem podobny temat, byłem gotów zapłacić 20zł za niezobowiązujące spotkanie,

spotkałem się z tą osobą, nawet za darmo, niestety moja ekstremalna nerwica rozwaliła tą znajomość,

ale muszę dalej próbować, bo co mi pozostało.

 

Modlę się by jutro mieć odwagę i motywację by pójść na mityng anonimowych depresantów,

co traktuję jako walkę ze swoim oporem przed ludźmi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kompletnie pękłem, płacze nad swoim oporem i strachem przed ludźmi.

Jestem bezsilny, niech mnie ktoś siłą z domu wyciągnie, bo z rozpaczy rzucę się za okno.

Chciałbym się jakoś oswoić na nowo, od 2 lat popadłem w alienację, im dłużej się nie spotykam

tym większy strach, nie wiem jak się przełamać.

Wyruchała mnie depresja, uzależnienie od netu/kompa, muzyki, samotne jazdy na rowerze,

uciekanie w zakupocholizm, ucieczka w używki.

 

Parę lat temu założyłem podobny temat, byłem gotów zapłacić 20zł za niezobowiązujące spotkanie,

spotkałem się z tą osobą, nawet za darmo, niestety moja ekstremalna nerwica rozwaliła tą znajomość,

ale muszę dalej próbować, bo co mi pozostało.

 

Modlę się by jutro mieć odwagę i motywację by pójść na mityng anonimowych depresantów,

co traktuję jako walkę ze swoim oporem przed ludźmi.

 

a skąd jesteś?

może spotkaj się z kimś ktoma podobnyproblem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a skąd jesteś?

może spotkaj się z kimś ktoma podobnyproblem?

 

z Wawy, no pewnie tak zrobie, mam znajomych z którymi mam jeszcze kontakt,

ale nie mogę pokonać tego oporu, po prostu wyszukuje setki usprawiedliwień,

by tego nie zrobić, oszukuję się w sposób perfekcyjny.

ehh, jakoś może sobie poradzę, to był jęk rozpaczy, no ale cóż,

najwyżej w akcie desperacji kogoś tu przypadkiem znajdę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dużo spać :) To moja metoda...

 

Gorzej, jak ktoś nie może spać ;)

 

A telefon milczy....nikt nigdy nie zadzwoni tylko ja musze zawsze :(

 

Na pewno zawsze? Ostatnio na psychoterapii psycholog poruszyła ten temat. I po przeanalizowaniu okazało się, że w gruncie rzeczy, mam oczekiwania od innych, że zadzwonią/zaproszą a sam nie wychodzę z inicjatywą. Nawet udało mi się przełamać i zaproponować wyjście. Szkoda tylko, że nic nie wyszło :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Na pewno zawsze? Ostatnio na psychoterapii psycholog poruszyła ten temat. I po przeanalizowaniu okazało się, że w gruncie rzeczy, mam oczekiwania od innych, że zadzwonią/zaproszą a sam nie wychodzę z inicjatywą. Nawet udało mi się przełamać i zaproponować wyjście. Szkoda tylko, że nic nie wyszło :)

 

 

Tak zawsze to ja dzwonie czy wychodzimy, co robimy itp. a jak już wyszli to nawet nioe zadzwonią albo dzwonią i wykorzustuja żeby cos im dac pozyczyc .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Follow_, no właśnie gdzieś ostatnio spotkałem się z hasłem, że nie koniecznie. Poniekąd zależy kto jak dużego stada potrzebuje ;)

 

nawet jak jest to tylko jedna osoba, to już nie samotnie :P

kiedyś mi mówiono... że piekło to poczucie totalnej, bezdennej i beznadziejnej samotności...

 

jakąś nadzieję jednak mam...

waaaaaaaaaaaaaaaaaa

napisałam to w końcu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

coraz częściej nie czuję prawdziwej samotności lub potrzeby bycia z kimś na stałe. Chwilami odczuwam tylko świadomość samotności przez logikę, że powinienem się z kimś związać, spędzić całe życie i inne takie bajki :roll:

Ale ostatnio mam wrażenie, że nie ma szans aby znalazł się taki człowiek z którym chciałbym i widziałbym sens bycia razem. :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

coraz częściej nie czuję prawdziwej samotności lub potrzeby bycia z kimś na stałe. Chwilami odczuwam tylko świadomość samotności przez logikę, że powinienem się z kimś związać, spędzić całe życie i inne takie bajki :roll:

Ale ostatnio mam wrażenie, że nie ma szans aby znalazł się taki człowiek z którym chciałbym i widziałbym sens bycia razem. :why:

 

Ale to takie urojenie-powinność, takie głupie założenie, że każdego życie to musi być kobieta -> małżeństwo -> dziecko, oraz chore

przekonanie, że tak być musi bo niby to jest prawdziwe szczęście, zwykłe złudzenie, ile to ludzi żałuje np. tego że się pobrało i

teraz nie potrafią się z tego wycofać by nie ranić żony i dzieci.

 

Mój przyjaciel, który ma 54 lata wielokrotnie mi wmawia "nigdy się nie żeń, bo to Cię wykończy, poznawaj sobie kobiety i se romansuj ale nic więcej".

 

Prawdziwy i dorosły związek 2 ludzi to bardzo trudna rzecz i tacy zaburzeni jak my nie powinni sobie stawiać aż tak wysoko poprzeczki,

mimo fałszywego przekonania i tego społecznego parcia na to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gunnarr, niestety klasyczne. Kiedy problemy się zaczynają, to mnóstwo osób przypomina sobie o zostawionym żelazku w domu... To samo miałem i mam w sumie.

 

Moja samotność to jakaś desperacja, w sumie nie trzeba mi aż tak mocno fizycznie człowieka jak zrozumienia. Już nawet nie marzę o kimś bardzo bliskim, a szczytem dla mnie nieosiągalnym było by poznanie kogoś, kto wysłucha, nie oceni jak chorego, zrozumie bałagan w życiu i powie "To nic, chodź wypijemy kawę".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gunnarr, niestety klasyczne. Kiedy problemy się zaczynają, to mnóstwo osób przypomina sobie o zostawionym żelazku w domu... To samo miałem i mam w sumie.

 

Moja samotność to jakaś desperacja, w sumie nie trzeba mi aż tak mocno fizycznie człowieka jak zrozumienia. Już nawet nie marzę o kimś bardzo bliskim, a szczytem dla mnie nieosiągalnym było by poznanie kogoś, kto wysłucha, nie oceni jak chorego, zrozumie bałagan w życiu i powie "To nic, chodź wypijemy kawę".

Może zacznij od bycia przyjacielem sam dla siebie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

white Lily, Myślę, że jakoś to wychodzi. Chociaż i dla siebie mógłbym być nieco lepszy. Prawda, że to podstawa we wszystkim i jakby człowiek nie był zdrowy czy chory to od siebie zawsze trzeba zacząć. Bywa, że niektórzy o tym zapominają, a to przecież podstawa :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

coraz częściej nie czuję prawdziwej samotności lub potrzeby bycia z kimś na stałe. Chwilami odczuwam tylko świadomość samotności przez logikę, że powinienem się z kimś związać, spędzić całe życie i inne takie bajki :roll:

Ale ostatnio mam wrażenie, że nie ma szans aby znalazł się taki człowiek z którym chciałbym i widziałbym sens bycia razem. :why:

 

Ale to takie urojenie-powinność, takie głupie założenie, że każdego życie to musi być kobieta -> małżeństwo -> dziecko, oraz chore

przekonanie, że tak być musi bo niby to jest prawdziwe szczęście, zwykłe złudzenie, ile to ludzi żałuje np. tego że się pobrało i

teraz nie potrafią się z tego wycofać by nie ranić żony i dzieci.

 

Mój przyjaciel, który ma 54 lata wielokrotnie mi wmawia "nigdy się nie żeń, bo to Cię wykończy, poznawaj sobie kobiety i se romansuj ale nic więcej".

 

Prawdziwy i dorosły związek 2 ludzi to bardzo trudna rzecz i tacy zaburzeni jak my nie powinni sobie stawiać aż tak wysoko poprzeczki,

mimo fałszywego przekonania i tego społecznego parcia na to.

 

 

Nie nazwałbym tego urojeniem bo nie do końca o o to mi chodzi. Na pewno też w jakimś stopniu chodzi mi o te wszystkie bajki (urojenie) o ewentualnym możliwym szczęściu w byciu z kimś razem przez resztę życia ale bardziej mam tu na uwadze fakt, że jeżeli stworzy się z kimś rodzinę lub "pseudorodzinę" będzie się miało dzieci to na przypuszczalną starość można się bardziej spodziewać, że znajdą się osoby z którymi będzie się miało jakiś kontakt, opiekę i tutaj pojawia się moja logika. Właśnie dlatego napisałem, że chwilami odczuwam tylko świadomość samotności przez logikę, kalkulowanie.

Farmazony o miłości, szczęśliwym związku i spotkaniu odpowiedniej osoby to konkretna ściema. Jak się patrzę na to wszystko co mnie otacza spotkanie odpowiedniej osoby niekiedy wydaje się być tak możliwe jak wygrana w LOTTO. Za dużo nasłuchałem się już brudów w relacjach znajomych po rozstaniach, rozwodach itp. Poza tym przy niektórych osobach z jakimi miałem okazję się spotykać mam pewność, że to te kobiety powinny poszukać pomocy u psychologa, a nie ja i to mnie też odsuwa od myśli oraz potrzeb np założenia rodziny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×