Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

W piątek po zajęciach piwo, w weekend dwie imprezy, potem pięć dni omawiania.ich i planowania.kolejnych.

A ja z boku, zupełnie odrzucona.

Nie chcę żyć swoim swoim życiem... Mimo ze to ich jest skupione na chlaniu i pieniądzach, to moje zdaje się być pustym, a nie ich...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość SmutnaTęcza

Vett, ja czasami wolałabym mieć takie życie jak oni. Wiem, że to nienormalne, ale to, co mam teraz, też jest nienormalne. Ech, ze skrajności w skrajność. :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja bym nawet swojego nudnego jak flaki z olejem życia nie zamienił na życie takiej lambadziary czy żelusia. Rzygać mi się chce kiedy patrzę na takich ludzi, albo co gorsza słyszę ich rozmowy o tym ile ktoś wypił na ostatniej imprezie, kto co wywijał po pijaku, kto z kim się lizał i/lub biadolenie z powodu kaca. Ja przynajmniej żyję ideami, literaturą, muzyką ambitniejszą niż ich technopolo... a nie jak oni, od imprezy do imprezy. Zabrzmię jak kompletny psychol, ale nim jestem; boli mnie, że ci ludzie oddychają tym samym powietrzem co ja, wolałbym żeby ich nie było.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nic fajnego w takim imprezowym życiu po jakimś czasie. Gdy odkrywasz pewnego dnia, że na początku jakby na fali życia, w pewnym momencie wiesz już że opadasz na dno. Kiedy przyjaciele przestają nimi być, gdy alkohol służy już tylko zerwaniu ze świadomością, a narkotyki ją rozpierdzielają na kawałki, robisz coraz dziwniejsze rzeczy (na granicy prawa lub śmierci) i w końcu gdy na wszelki wypadek robisz badanie na HIV, bo za wiele razy się ryzykowało z obcymi, a i tak dostajesz przynajmniej HPV w nagrodę, to wiesz już, że coś nie do końca jest z twoim życiem. Wolałbym uniknąć tego i owego, ale jest jak jest i może bym nie żałował, gdyby tylko nie to, że opadłem w końcu na wspomniane dno. Może prawda jest taka, że imprezowy styl nie jest dla każdego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Samotność to moja jedyna “przyjaciółka“.

Czas się z nią pogodzić.. o tak, już czas!. Można się nabawić pogorszenia swego stanu, szukając ludzi, z którymi można mieć głębsze relacje.. ;c.

Chociaż może.. może jeszcze warto trochę pocierpieć ?. Tylko jak to nawiązać ? :(.

 

Dlaczego czas się pogodzić z samotnością? Myślisz, że tak będzie lepiej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nic fajnego w takim imprezowym życiu po jakimś czasie. Gdy odkrywasz pewnego dnia, że na początku jakby na fali życia, w pewnym momencie wiesz już że opadasz na dno. Kiedy przyjaciele przestają nimi być, gdy alkohol służy już tylko zerwaniu ze świadomością, a narkotyki ją rozpierdzielają na kawałki, robisz coraz dziwniejsze rzeczy (na granicy prawa lub śmierci) i w końcu gdy na wszelki wypadek robisz badanie na HIV, bo za wiele razy się ryzykowało z obcymi, a i tak dostajesz przynajmniej HPV w nagrodę, to wiesz już, że coś nie do końca jest z twoim życiem. Wolałbym uniknąć tego i owego, ale jest jak jest i może bym nie żałował, gdyby tylko nie to, że opadłem w końcu na wspomniane dno. Może prawda jest taka, że imprezowy styl nie jest dla każdego.

 

Wszystko może być ale ważne aby się w miarę chociaż kontrolować. Przeszedłem przez taki etap życia i w sumie jestem nawet z tego zadowolony. Zrobiłem kilka głupich błędów ale nie jest tak źle bo mam wrażenie, że i tak dobrze się kontrolowałem. Też jestem zdania, że takie imprezowe życie nie ma sensu bo gdy nagle chcesz się od tego odsunąć zauważasz jak ci niby znajomi zaczynają znikać. Poza tym już chwilami miałem i mam wstręt do oglądania upadku niektórych osób mieniących się za "święte" mówiących "jaki/jaka ja to jestem super albo na poziomie" "ja nigdy tak nie zrobię" a tu nagle większość tych "świętych osób na poziomie" spadała jeszcze niżej niż ja. Też wybitnie już zaczynało mnie denerwować gadanie "ile ja to wypiłem/ćpalem i kogo zaliczyłem". Po pewnym czasie człowiek sobie zdaje sprawę, że to wszystko jest bez sensu i nie ma żadnej wartości, a wręcz przeciwnie zaczyna wku.wiać. Wszytko może być ale z umiarem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja bym nawet swojego nudnego jak flaki z olejem życia nie zamienił na życie takiej lambadziary czy żelusia. Rzygać mi się chce kiedy patrzę na takich ludzi, albo co gorsza słyszę ich rozmowy o tym ile ktoś wypił na ostatniej imprezie, kto co wywijał po pijaku, kto z kim się lizał i/lub biadolenie z powodu kaca. Ja przynajmniej żyję ideami, literaturą, muzyką ambitniejszą niż ich technopolo... a nie jak oni, od imprezy do imprezy. Zabrzmię jak kompletny psychol, ale nim jestem; boli mnie, że ci ludzie oddychają tym samym powietrzem co ja, wolałbym żeby ich nie było.

Świetnie, miło mi to czytać. Ja też wychodzę na imprezę w weekend, spotykam się ze znajomymi przy drinku a potem idziemy potańczyć na dyskotekę. W tygodniu nikt nie ma czasu się spotkać bo wszyscy studiują albo pracują a ja chodzę do szkoły. Generalnie jestem jedną z lepszych uczniów w klasie, mam już wybrane studia, ciężkie zresztą. Moja przyjaciółka, która imprezuje razem ze mną studiuje prawo o którym całe życie marzyła a w liceum co roku miała świadectwo z czerwonym paskiem. Na co dzień czytam ciekawostki medyczne aczkolwiek nikogo innego z moich znajomych to nie interesuje, także pogadać na ten temat nie mam z kim. Tak samo namiętnie czytam te forum bo też mnie sprawy psychologiczne zawsze interesowały i sama miałam (mam?) trochę problemów. A ogólnie po południami się uczę i przygotowuję do matury. I wyobraź sobie, że zdarza nam się porozmawiać o weekendzie, jak było bądź umówić się na kolejny wypad. Aha, i na co dzień nie słucham muzyki klubowej tylko rocka, książki też lubię czytać aczkolwiek mam za dużo nauki żeby pozwolić sobie na jakieś poza lekturami szkolnymi. Więc miło mi kur... czytać, że kogoś boli oddychanie ze mną jednym powietrzem :) Ale przynajmniej się cieszę, że wyszłam z domu do ludzi a nie beczę po kątach z samotności nic z tym nie robiąc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja nie hleje nie ćpam ,nie pale dlatego nie mam przyjaciół ,ale porąbany ten świat ,żeby mieć towarzystwo trzeba pić palić albo ćpać,

 

-- Wt mar 18, 2014 2:15 pm --

 

ale plus takiego wyboru to ułożone życie mam,w zasadzie doceniam te swoje życie

 

-- Wt mar 18, 2014 2:21 pm --

 

a nie zdarza się to każdej żeby mężczyzna kochał kobiete 26 lat,

 

-- Wt mar 18, 2014 2:27 pm --

 

wracając do tematu dopada mnie poczucie okropnej samotności na szczęście ostatnio rzadziej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a w ogóle to was lubie

 

-- Wt mar 18, 2014 2:35 pm --

 

większość znajomych moich którzy lubili szaleć udzielać sie towarzysko nadmiernie rozwaliło sobie życie osobiste,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ok. 60-70% spoko. Ale nóż mi się w kieszeni otwiera jak ktoś tak uogólnia i każdego kto "imprezuje" wsadza do jednego worka. Ani ja ani moi znajomi nie robimy żadnych awantur, nie palimy ani się nie popisujemy. Zresztą tam gdzie ja chodzę, jest dużo osób podobnych do nas. Chcemy się po prostu spotkać i pobawić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no nie można widocznie mieć wszystkiego

 

-- Wt mar 18, 2014 2:43 pm --

 

samotność to też może być wynikiem działań ,które chronią rodzine ,nasz bezpieczny teren ,świat ,w którym żyjemy żeby ktoś nam tego wszystkiego nie przyszedł i nie rozwalil co tworzyliśmy tyle lat ,

 

-- Wt mar 18, 2014 2:47 pm --

 

ach czasem brak bratniej duszy ,tak chciałoby się czasem popaplać z kimś

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-- 18 mar 2014, 16:34 --

 

Chciałabym polubić swoją samotność. Zaakceptować to, że bycie samemu również może być dobre, szczęśliwe.

Jak zmienić punkt widzenia? Skoro tak rozpaczliwie potrzebuje czyjeś miłości i ciepła?

To trudne i bolesne, ale czy niemożliwe?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może i tak, ale jeśli nie mogę mieć ciepła i miłości od nikogo, to jedynym rozwiązaniem jest pogodzić się ze swoją samotnością, polubić ją. Tylko ja wciąż nie umiem tego zrobić. Zawiodłam się na ludziach, wciąż zawodze. Boje się bólu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-- 18 mar 2014, 16:34 --

 

Chciałabym polubić swoją samotność. Zaakceptować to, że bycie samemu również może być dobre, szczęśliwe.

Jak zmienić punkt widzenia? Skoro tak rozpaczliwie potrzebuje czyjeś miłości i ciepła?

To trudne i bolesne, ale czy niemożliwe?

W 100% tego nie zaakceptujesz,bo się nie da,ale można względnie polubić,parę porad (choć większość oczywista) - zajmij się tym co lubisz,swoimi pasjami,na to na co brakowało ci kiedyś czasu,gdy może twoje relacje z innymi były bliższe i czasochłonne.

Staraj się nie myśleć o tym za wiele,czy rozpaczać,jeśli masz siłę - wykorzystaj ten czas dla siebie i kreatywnie .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma tak i nigdy nie było że "60 - 70%" - skąd w ogóle te magiczne dane - robi tylko to i tamto. Pewne zachowania mogą być oczywiście podobne do siebie w wielu przypadkach. Generalnie jednak różne grupy imprezują na swój indywidualny sposób. Nie ma też oficjalnie żadnej reguły, że jak nie pijesz czy nie palisz, to nie masz szans na poznawanie ludzi. Niewolno alkoholu postrzegać jak przepustki do barwniejszego życia towarzyskiego, ostatecznie zawsze w tym rachunku liczą się ludzie. Alkohol to tylko popularna forma rozrywki, nic więcej. Metoda rozładowania energii. Ludzie piją i imprezują z różnych powodów, by się rozluźnić, lepiej poznać, zapomnieć, otworzyć się itd. Oczywiście może być trudniej kiedy w grupie tylko ty nie akceptujesz takiej formy zabawy. W takim razie, szukaj ludzi gdzie indziej. Można spędzać wolny czas na inne sposoby. Np. zapisać się do kółka teatralnego, na fintess, na zumbę, albo iść na jakiś wolontariat, czy coś przy kościele jak jest się religijnym. Grunt żeby z ludźmi się zadawać, i w ten sposób odpowiednie osoby nas akceptujące niemal same się znajdą.

Po drugie. Ostatecznie zawsze można się jednak z kimś napić, zaszaleć (lub na spokojnie) i wielka krzywda się nikomu nie stanie. Bo niby czemu, nie ma nie bo nie. Jak ma się jakieś poważne problemy z alko to okej, nikt nie zmusza. Ale co w tym złego by napitolić się do nieprzytomności z raz czy dwa lub pić z umiarem bawiąc się bez oporów do rana, lub odwalić coś głupiego. To nie jest casting do ekipy z Warszawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×