Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Takich porad w internecie jak ta https://clk.ink/zpRtZLu jest pełno.

Ja  na przykład zmusiłem sie do interakcji ze światem dopiero po proszkach od lekarza.

Dopiero wtedy udało mi sie wychodzic coraz dalej i dalej , jeżdzić samochodem i komunikacja miejską.

Teraz juz odstawiłem proszki po 7 miesiącach , napady są , zawroty głowy są itd. ale da się żyć.

Napewno nie unikajcie miejsc i sytuacji związanych z lękiem bo nigdy się to nie skończy.

Tu polecam jeszcze pana z youtube https://clk.ink/HtghH7U0 .

Jakbym był w jego skórze :-)

 

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie ataki lęku zaczęły się kilka m-cy temu kiedy w trakcie terapii dotknęłam trudnych tematów. Ataki trwają jednak nadal i nie umiem sobie z nimi poradzić. Pojawiają się najczęściej w miejscach publicznych i zwykle po posiłku, mam wtedy wrażenie, że zwymiotuję, boli mnie brzuch. Wiem, że powinnam konfrontować się z lękiem, ale idzie mi to słabo. Boję się lęku i unikam sytuacji, które wiem że mogą wywołać lęk. Czy ktoś przezwyciężył lęk poprzez nieunikanie go? Czy ktoś pozbył się takich ataków? Jak radzicie sobie z problemami żołądkowymi jeśli macie je w trakcie ataku?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, dawno mnie tu nie było, bo jakoś nerwica mi odpuściła. Ale niestety wróciła i to ze znaczną siłą. U mnie jest teraz problem z wysokim ciśnieniem. Wystarczyło, że raz zmierzyłam sobie podczas ataku i było 160/100 i od tej pory (już chyba 2 tygodnie) męczę się strasznie, mierząc ciśnienie co chwile. Oczywiście jak się tym denerwuje, to mi od razu skacze. Takie błędne koło. Zapisałam się już do kardiologa, bo przedtem serce mi "przeskakiwało" (oczywiście EKG było ok). Mam już tego dosyć, bo cały dzień i noc (mam problemy z zaśnięciem) myslę czy mi nie skacze ciśnienie, wtedy o atak paniki nie trudno: ucisk w głowie, uderzenia gorąca, pieczenie uszu i twarzy....i juz wiem, że mi ciśnienie skoczyło.....i biorę telefon,żeby zadzwonić pod 112, ale po chwili trochę się uspokajam....i tak w kółko:(

Mam tego dosyć!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

Jestem tutaj nowa.

Z nerwicą myślę "przyjaźnie" się  od co najmniej  10 lat. Najgorsze były początki. Nigdy nie miałam żadnych problemów zdrowotnych, zawsze byłam okazem zdrowia, jako dziecko i nastolatka uczęszczałam do szkoły sportowej. W momencie kończenia kariery sportowej rozpoczęły sie lekkie "przygody". Pamietam,że był wieczór, a mnie serce miało wyskoczyć z klatki piersiowej. Tetno miałam chyba z 200 w spoczynku. Myślę sobie, że to juz po mnie, zawał albo jakiś wstrząs.  Niestety to byl dopiero poczatek objawów.  Później jeszcze wielokrotnie zdarzały sie silme arytmie, przeskakiwanien w klatce, bóle, pieczenie,kucie. Wszyscy z mojego srodowiska wmawiali mi, że to przez zakończoną karierę sportową i organizm w ten sposób przyzwyczaja sie do nowej rzeczywistosci. Rozpoczela sie wycieczka po lekarzach. Udałam sie do kardiologa, bo przecież z całą pewnością mam chore serce- a tu bang! Serducho zdrowe !wszystko wspaniale, przepisali potas,magnez i na wszelki wyladek propanolol. Pamiętam jak nagle pojawił sie lęk przed lękiem. Lęk  przed nocą, aby tylko znowu nie dopadł  mnie atak. Dalej byłam przekonana,ze jestem chora. 

Po jakims czasie uspokoiło sie. Mysle sobie " super, jestem zdrowa". Nie trwało, to zbyt długo. Nagle zaczęły pojawiać sie inne objawy ( oprócz kołatania serca, bądź naprzemiennie).

Dretwienie rąk, drzenie ciała ,nogi jak z waty, uderzenia gorąca, uczucie omdlewania, piszczenie w uszach, śnieg optyczny, powidoki, mety, bóle glowy, chec ucieczki niewiadomo gdzie i przed czym, niepokój, lęk, bardzo często skupialam sie na sobie, na swoich objawach, sluchałam swojego ciała, wyczekiwałam objawów,  bole brzucha, biegunki,mdlosci,wymioty. Moge teraz z perspektywy czasu powiedziec, że niektore objawy nie pojawiają sie juz tak czesto. Zauważyłam, ze jak przezwyciezyłam niektóre dolegliwosci, to jest mi lzej.  Nieswiadoma tego,że  to nerwica. Bylam chyba u wszystkich specjalistów  neurolog, kardiolog, gaatrolog, okulista, laryngolog, etc. Mialam badania na mase rzeczy cukrzyce, guzy,raki itd. itp. 

I co?

Nic, jesten zdrowa ,tak...

Wiec skąd te wszystkie fantastyczne rzeczy.

Oststecznie udałam sie do psychiatry.

Diagnoza- nerwica. 

Faktem jest,że  jestem sobą wrażliwą mimo ,ze po mnie tego nie widac, ze czesto nie potrafiłam sobie poradzic ze stresem i uczuciami, ze mimo uprawiania sportu wyczynowego nie miałam wsparcia psychologicznego,  ze targają mną pewne sprzeczne uczucia. 

Sama nerwica nie jest łatwą przypadłością.  Niby jest łatwiej ,ze wiesz co Ci dolega,ale nigdy nie wiesz co jeszcze może sie przypałentać. 😁

Jestem osobą  pozytywną, wiec najzwyczajniej  probuje akceptować siebie taką jaka jestem. Nerwicy do końca nie udało mi sie wyleczyć.  Znowu powróciła.  :) Jednak mimo tego wszystkiego nie poddaje sie i wy tez nie dajcie za wygraną! Zycie jest piekne, a kazdy jest wyjątkowy.  

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, Jestem nowy na forum, choć czytam od jakiegoś czasu

Z nerwicą walczę już jakiś czas, pierwszy atak lęku panicznego nastąpił 2 lata temu, chodź już wcześniej zdarzały mi się napady raz na kilka lat i nie wiązałem ich z nerwicą (ot taka ciekawostka).

2 lata temu na raka trzustki zmarł mój Ojciec od diagnozy do śmierci upłynęło ledwie 3 miesiące i chodź nie byliśmy ze sobą szczególnie zżyci, to chyba to wydarzenie uwolniło tą cholerę. 3 miesiące po tym wydarzeniu w pracy poczułem się jakbym miał zawał, ciśnienie mi skoczyło, ból w klatce piersiowej, uczucie omdlenia, blady jak ściana, oczywiście karetka, SOR i diagnoza że wszystko jest ok, podejrzenie nadciśnienia, a w ciągu kolejnych kilku dni jeszcze parę ataków i wizyt u lekarza i tutaj szok bo ówczesna lekarka momentalnie wysłała mnie do psychiatry.

Psychiatra przepisał leki (przepraszam ale nie pamiętam jakie) i zaproponował terapię, i tu odezwała się moja kolejna fobia, po przeczytaniu skutków ubocznych nie decydowałem się na ich branie (oczyma wyobraźni już widziałem jak mnie te wszystkie dolegliwości dopadają, mam tak ze wszystkimi lekami) i zdecydowałem się tylko na terapię.

Terapia trwała ok 10 miesięcy (chodź na początku miało to być tylko 10 spotkań), były czasy lepsze i gorsze ale wydawało mi się że wyszedłem na prostą, niestety po kilku miesiącach wszystko wróciło ze zdwojoną siłą i znowu latanie po lekarzach

W wakacje w końcu mogłem zrealizować marzenie mojej 11 letniej córki o wyjeździe do Paryża i zaczęło się targowanie, żebym nie umarł przed wyjazdem, później w trakcie wyjazdu i tak dalej i im dalej tym gorzej.

W ciągu ostatnich 2 miesięcy wymyśliłem już chyba wszystkie choroby kończące się nagłym zgonem.

2 tygodnie temu znów trawiłem na SOR z bólem i zawrotami w głowie i uczuciem omdlenia, a badania TK wykazały jakieś małe zmiany w głowie do konsultacji neurologicznej. W ciągu tygodnia załatwiłem lekarza, rezonans (nawet na ściemniałem że mam pilne wezwanie od lekarza, żeby szybciej wyniki otrzymać) a w czasie oczekiwania na wyniki już widziałem ropień, guza itp miałem stany otępienia nie mogłem sobie przypomnieć nazw ulic, aktorów itp.

I okazało się że  poza zmianami zwyrodnieniem kręgosłupa jest ok

I co powinno być ok, a tu kicha od momentu kiedy się okazało że nic mi nie jest z głową, to teraz wyobrażam sobie że mam zator, przez skręconą kostkę (boli mnie klatka i mam duszności , choć zgodnie z zaleceniami biorę leki przeciwzakrzepowe).

Mam wrażenie że moja nerwica (mam nadzieję że ona) próbuję coraz nowych sztuczek żebym pojechał na SOR, najpierw z sercem się nie udało (kardiolog 2 razy stwierdził że jest ok), to uderzymy w głowę (i tu tez jest ok), inne badanie jak rtg klatki, usg brzucha też nic nie pokazują, to uderzamy w kolejną chorobę

Sorry że tak długo i chaotycznie (chodź i tak wiele rzeczy pominąłem), ale nie mogę sobie już z tym wszystkim poradzić Żadne racjonalne wytłumaczenia nie mogą trafić do tej mojej mózgownicy żeby się opanował, mieszkam sam i boję się że po prostu padnę, nie wstanę i nikt mnie nie pozbiera, a moje dziecko się zapłaczę. Z każdym dniem jest coraz gorzej

Edytowane przez Buthe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolo, jest gorzej, bo jesteś zafiksowany, a nerwica lękowa rozwinęła się u Ciebie w pełni. Wydaje mi się, że bez leków się nie obejdzie. Wiem, że na ulotce jest wypisane mnóstwo skutków ubocznych, ale pamiętaj że mają one pacjentowi pomóc, a nie zaszkodzić. Na wielu ulotkach "zwykłych" leków też jest wypisane mnóstwo ostrzeżeń i przeciwwskazań. Leki Cię wyciszą i będziesz mógł racjonalnie pomyśleć. Teraz tego nie jesteś w stanie zrobić, bo za dużo myślisz o chorobach i zagrożeniach.

To oczywiście tylko sugestia. Możesz skorzystać lub nie.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.09.2019 o 18:52, Teksas napisał:

Kolo, jest gorzej, bo jesteś zafiksowany, a nerwica lękowa rozwinęła się u Ciebie w pełni. Wydaje mi się, że bez leków się nie obejdzie. Wiem, że na ulotce jest wypisane mnóstwo skutków ubocznych, ale pamiętaj że mają one pacjentowi pomóc, a nie zaszkodzić. Na wielu ulotkach "zwykłych" leków też jest wypisane mnóstwo ostrzeżeń i przeciwwskazań. Leki Cię wyciszą i będziesz mógł racjonalnie pomyśleć. Teraz tego nie jesteś w stanie zrobić, bo za dużo myślisz o chorobach i zagrożeniach.

To oczywiście tylko sugestia. Możesz skorzystać lub nie.

Dzięki za pomoc. Mam już tą świadomość że bez leków nie da rady. Czekam teraz tylko wizytę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc. Przeglądam wpisy i byc moze coś przeoczyłam nie znajdujac atakow podobnych do moich, ale tak czy siak podziele sie przezyciami. Jakis czas temu umowilam sie z kolezanka na kawe. Miałam do niej jechać, żeby przy okazji zobaczyc jej nowe mieszkanie. Na dzien przed spotkaniem czulam sie fatalnie, bo nie moglam przestac myslec o tym, ze podczas jazdy NA PEWNO zepsuje mi sie samochód. Ale tak na amen, że bedzie do kasacji (a potrzebuję go na co dzień do pracy). W ogole nie moglam sie uspokoić, poszlam na dlugi spacer i niby poczułam sie lepiej, ale w nocy snilo mi się, że miałam wypadek i chyba zaciskałam mocno zęby, bo obudzilam sie z bólem całej szczęki. Jestem na Escitalopramie. Zmieniłam z Sertraliny, ale nie wiem czy to był dobry pomysł. Ma ktos podobnie? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, jestem tu nowy i szukam osób którym się udało i zrobili to co ja zrobiłem by wygrać z tym, chce tylko żeby moje spostrzeżenia i walka z ta choroba przyniosła jakiś rezultat. Nie jestem lekarzem, ale walczyłem 2 lata z ta choroba, sam nie wiedziałem co mi jest zmęczenie, zawroty głowy, kołatanie serca, bole w klatce, plecach, brzuchu, uczucie odrealnienia, niechec do zycia. W koncu ktos obcy dal mi plan na cos co sam nie byl pewien a podzialalo. ZAKWASIC ZOLADEK TO MINA PRIBLEMY BÓLOWE W ORGANIZMIE, PIC PIOŁÓN PRZEZ DWA TYGODNIE TO MINA OBJAWY STRESU BO PODOBNO NISZCZY ZLE BAKTERIE W ORGANIZMIE, WYSILEK FIZYCZNY BO POTRAFI ZAPOMNIEC O DOLEGLIWOSCIACH. Po 3 miesiącach przeszło, teraz mija już rok szukam po prostu ludzi co coś podobnego zrobili i się wyłączyli tym 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem tu nowa i baaardzo się cieszę , że Was znalazłam , tzn nie zrozumcie mnie źle ale u ludzi z takimi problemami chyba też czasem chodzi o to , żeby znaleźć tez kogoś, kto ma tak samo albo chociaż podobnie jak Ty.

U ,mnie zaczęło się chyba z 2 lata temu , nagle zaczęło mnie dusić coś w gardle, pierwsza myśl? rak ....jeden lekarz , 2 , laryngolog , żaden niczego nie widział.....trzeci laryngolog , wysłał mnie do endokrynologa . Endokrynolog stwierdził , że muszę zrobić operację tarczycy ( miałam wole guzowate ), ok wszystko spoko...Po operacji wszystko się zaczęło.pobyt w szpitalu - koszmar miałam powikłania po operacji,prawie straciłam głos, problemy z przełykaniem .Zaczęło się ze mną dziać coś dziwnego w sensie ciągły lęk i strach, że ten głos mi taki zostanie już na zawsze, bałam się jeść bo myślałam ,że się uduszę...po powrocie do domu było już trochę lepiej.Głos wrócił bo chodziłam na rehabilitację. Po jakimś czasie wróciłam do normalnego życia....na krótko , bo cięgle dopadały mnie lęki głownie o to ,że jestem na coś chora i wyglądało to tak :  ból łydki - zakrzepica lekarz - nic Ci nie jest, był jeszcze neurolog, guzy w głowie , raki piersi , jajników , białaczka, miałam nawet robione badanie błędnika (nie polecam), badania krwi bardzo częste itd. Teraz jak czytam wasze objawy to jakbym czytała o sobie, teraz w tym momencie męczy mnie gula w gardle i już o mały włos bym poszła do lekarza ale myślę sobie nieeee!może ktoś też ma tak jak ja .Zapomniałam wspomnieć , że byłam u psychiatry , która tego dnia bardzo poprawiła mi humor , rozmowa trwała może z 7 minut, dała mi jakieś leki (których oczywiście nie biorę bo boję się skutków ubocznych ), powiedziała, że mam zmienić myślenie i iść do pracy.Może ktoś z was ma sposób na ten ucisk w gardle i w ogóle na te wszystkie objawy .....jak sobie z tym radzicie.Ja czasem łapie się na tym ,że sama doszukuję się w sobie jakichś sygnałów, objawów , człowiek za bardzo wsłuchuje się w swoje ciało. Trzeba odpuścić, tylko wiem łatwo powiedzieć, trudniej zrobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu ‎2019‎-‎10‎-‎21 o 00:56, Lipa napisał:

  Trzeba odpuścić, tylko wiem łatwo powiedzieć, trudniej zrobić.

 

Trafione w punkt. Niestety nikt nie znalazł dobrego sposobu na poradzenie sobie z dolegliwościami nerwicowymi. Możesz próbować psychoterapii, medytacji, chodzenia po lekarzach wszystkich specjalizacji, sportu, szukania sobie zajęć, zażywania suplementów, ale generalnie złotego środka nie ma. Znajdziesz je wszystkie tutaj. Twoje objawy są wybitnie nerwicowe, jeśli to Cię pocieszy. Poniżej jest wątek o hipochondrii, i tam jest mnóstwo osób którzy, tak jak Ty doszukują się u siebie oznak choroby. Ja akurat polecam zażywanie lekarstw, bo to jakby standardowa i pierwsza linia obrony. O skutkach ubocznych nie czytaj. Występują w pierwszym okresie zażywania leku, ale potem jest o niebo lepiej. Trzeba to przecierpieć po prostu. Zresztą na każdej ulotce skutki uboczne są kosmiczne. Zażywasz gripex jak jesteś przeziębiona? Poczytaj sobie skutki uboczne na ulotce:-). Trzymaj się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Z nerwicą zmagam się od stycznia tego roku. Pierwszy mój atak pamiętam bardzo dobrze pewnie jak większość z was. Leżałem na łóżku z telefonem w dłoni. Dzień jak co dzień. Trochę niewyspany po nocce. Nagle atak lęku że za chwilę się coś stanie i ruszyła ta samonakręcająca się maszyna. Z automatu doszedł ucisk w gardle, zawroty głowy, drętwienie kończyn i pulsowanie tętnic szyjnych. Wezwałem karetkę. Zrobili EKG i zmierzyli poziom cukru. Wszystko bez zarzutu. Ratownik stwierdził atak nerwicy ja nie chciałem w to wierzyć i wyśmiałem to. Zrzuciłem na nieprzespaną noc w pracy. Potem było już tylko gorzej. Skurcze mięśni, ciągłe uczucie kluchy w gardle, duszności i opadanie z sił. Po 3 miesiącach rzuciłem pracę. Przez kolejne 4 miesiące było dobrze. Praktycznie zero ataków. Tylko lekkie zawroty głowy od czasu do czasu. Niestety od 2 tygodni wróciła.. Jest znośnie ale wiem że będzie tylko gorzej. Miałem robione stos badań. TK głowy, EEG, badania tarczycy, dopler tętnic szyjnych, badania krwi.. Praktycznie nic.. Wiem że to nerwica, bo od zawsze byłem nerwowy. W końcu organizm powiedział dość i niestety trzeba się z tym borykać. Zawsze najgorszy kolejny dzień bo nie wiesz co będzie. Staram się o tym nie myśleć. Nie leczę się, nie biorę żadnych leków. Najgorsze jest brak zrozumienia ludzi wokół bo nikt nie rozumie co przechodzisz.. Wcale się nie dziwię bo czasem sam mam siebie dosyć w tej panice. Okropna choroba.. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich. Również zmagam się "nie od wczoraj" z nerwicą lękową. Mam ataki lękowe "ni z gruszki , ni z pietruszki'-nawet jak stresu nie ma. Leczę tą nerwicę, ale przegrywam. Mimo to, muszę sobie radzić w życiu. Czyli te lęki dopasować do normalnego funkcjonowania. Taki lęk "trzyma mnie" niejednokrotnie długo-wtedy przerywam go tylko benzo. Biorę dorażnie, jako lek ratunkowy. Jakoś żyję , ale jest ciężko. Jak inni robiłam tk głowy, tsh tarczycy i ogólne badania krwi i moczu. Ktoś mi doradził, aby sprawdzić jak funkcjonują u mnie nadnercza. Jeszcze tego nie sprawdziłam. Pozdro...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sobie nie moge poradzic z lekami. Co prawda nie bylam jeszcze u lekarza bo dopierow wizyta w nastepnym tygodniu, nie wiem co on mi powie, moze rzeczywiscie cos mi jest ale pewnie to nerwica. Ja mam ostatnio ataki nocne, bezsenneosc. Po prostu niby wszystko ok spie i nagle mam uczucie szumu w glowie jakby nie wiem jakbym miala zemdlec glowa staje sie taka lekka jak piorko, zlewam sie potem, serce mocniej bije i szybciej i mam problem z zlapaniem oddechu jakby cos mnie blokowalo w gardle jakis taki ucisk plus ociezala klatka piersiowa. Wtedy budze sie szybko i staram sie uspokoic, po pewnym czasie wszystko wraca do normy ale juz zasnac nie moge, bo sie boje ze umre, albo sie juz nie podniose. Puls mam ok 78 np juz kiedy sie serce uspokoi i oddycham normalnie ale do spania nie potrafie wrocic. Czuje sie zmeczona, oczy pieka chce spac, ale lek mi na to nie pozwala... 🙁

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Długo zastanawiałam się czy tok  co mnie dotyka to pewnego rodzaju ataki tej okropnej choroby, zdiagnozowanej jako zaburzenia lękowe. Poza objawami oczywistymi czyli kołataniami serca, zawrotami głowy, paniką, strasznym lękiem czy bezsennością dochodzą obawy i natręctwa. Wieczorem nie pójdę spać zanim nie zrobię kilku obchodów domu, nie posprawdzam drzwi i okien, nie sprawdzę czy nic nie grozi mojemu kotu ( !! ), czy nie leżą na podłodze jakieś sznurki czy reklamówki, którymi on mógłby się udusić... Właśnie na jego punkcie mam tak wielką obsesję... sprawdzam wielokrotnie toaletę, czy jest deska jest opuszczona by się przypadkiem nie utopił... Potrafię tak wielokrotnie, jednocześnie mając ogromne kołatania, niemal się duszę z tych nerwów :( Ostatnio nie spałam całą noc bo sie bałam, że cos mu może grozi w nocy podczas gdy śpię, nie zmrużyłam dosłownie oka na chwilę. Doszła do tego migrena, czasem trwa 48 czy 60 godzin, ogromne mdłości, biegunki... Jak widzicie nie boję się swojej śmierci, czy choroby, ale boję się o zwierzę, które kocham nad życie. Oczywiście nie opowiadałam o tym mojej psychiatrze, zwyczajnie się wstydzę,ale jest to tak ogromnie męczące...

Paranoja, po prostu paranoja z objawami somatycznymi. Nie wspomnę już o fakcie, że sprawdzam nawet pralkę przed puszczeniem prania, mimo, że kota widzę, że np lezy na kanapie... czuję, że to irracjonalne, ale nie mogę sobie z tym poradzić. Właściwie piszę to tutaj zwierzając się po raz pierwszy komukolwiek. Bardzo mi wstyd, nawet przed samą sobą.

Takich lęków mam wiele, ten nt. kota to tylko jeden z nich.

Od 3 tygodni biorę Coaxil, ale... nie czuję żadnej pomocy farmakologicznej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Alcia29 napisał:

Ja mam ostatnio ataki nocne, bezsenneosc.

 

Przepraszam, że nie edytuję, mam jakieś problemy.

 

U mnie też najgorsze są noce.

Odkąd choruję, odkąd dopadło mnie to wszystko, noce już nie są takie same. Albo nie śpię, albo mam koszmary, albo budzę się nad ranem i już nie mogę zasnąć z powodu kołatań serca i odruchów wymiotnych.

Czuję to. Czuję, że ja sama nie jestem już tą samą osobą, którą byłam wcześniej. Odseparowałam się od znajomych, nie odbieram telefonów, nie dzwonię, na ulicy potrafię przejść na drugą stronę ulicy by nie spotkać się z np. koleżanką( tego się ostatnio bardzo wystraszyłam ). Unikam ludzi, nie chodzę do kościoła bo czuję się tam przytłoczona ... Od miesiąca jestem na zwolnieniu od psychiatry i tak mi najlepiej - w domu. Zakupy robi mój mąż, ja nie wychodzę nawet po chleb.

Ataki polegają na tym, że ogarnia mnie panika, ogromne nudności i biegunka, cała się trzęsę i boję - czasami bez powodu, czasami ten powód jest, nawet po jakimś czasie od wydarzenia, mam uderzenia gorąca i zawroty glowy, i mocną migrenę. Średnio raz na 2 tygodnie ten sam scenariusz. Pomijam natręctwa, te wymieniłam powyżej. Ciężko sie tak żyje. Nie wyobrażam sobie gdybym miała po takiej nocy pójść do pracy, a mam bardzo odpowiedzialne zajęcie. Jak żyć...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja nerwica ciągnie się za mną od prawie 10 lat... początkowo nie wiedziałam co to jest. Zaczęła się od natręctw i trwało to kilka lat do póki sama nie zaczęłam "siebie naprawiać " wypierałam to bo nie wiedziałam co to jest... od strony rodziny i bliskich nie dostałam pomocy tylko wyśmiewanie  dlatego tak długo to ukrywałam. Kiedy myślałam że sama sobie z nią poradziłam okazało się że wróciła że zdwojona siłą zaczynając od biegunek , czestomoczu, duszności, masakrycznych  bólów głowy i nudności. Na chwilę obecną każde wyjście z domu np choćby do sklepu jest dla mnie mega ciężkie i wymagające dużej energii... najgorszze i przykre w nerwicy jest to że jesteśmy z tym sami i nikt wokół nas nie rozumie jak zdawało by się proste dla innyxh rzeczy są dla nas tak trudne..

Edytowane przez Żankloda

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj tak, ja zauwazylam ze malo co mnie cieszy teraz, staram sie wychodzic czesto z domu ale np zakupy lazenie po sklepach zaczelo mnie troche przytlaczac, w takim sensie ze laze poddenerwowana wszystkim, denerwuja mnie rzeczy ktore nigdy mnie nie denerwowaly wczesniej, np ze ktos idzie za wolno albo stoi w przejsciu, jak mowie ostatnio u fryzjera dostalam tikow nerwowych takich odruchow bezwarunkowych glowa, zaczelam sobie mowic ze jest ok i sciskac reka fotel. Ciezko jest, najlepsze ze ja sobie wmawiam choroby ( moze mi cos jest ale watpie jak i cala moja rodzina).. chodzi o to ze nawet najmniejsza pierdola typu boli reka, boli palec i juz wyszukuje w necie co to moze byc i sie stresuje bo jakis rak wychodzi. Wczorajszy atak byl masakryczny, najpierw noga mi zaczela skakac taki odruch bezwarunkowy i czulam sie jakbym oddechu nie mogla zlapac mimo ze oddychalam nosem i normalnie oddychalam ale w gardle ta gula jakbym nie mogla przelknac ( stoi mi flegma w gardle juz dlugi czas) i sie wystraszylam, mialam uczucie bezwladu jakbym nie mogla podniesc sie do gory ociezala klatka bolaca, jednak nagle jakbym powiedziala sobie " wstaje" i wstalam bez problemu, oczywiscie godzina 4.30 usiadlam i siedzialam, bylam tak zmeczona chcialam spac ale sie balam. Zasnelam znowu ok 5.20 czyli 50 min tak siedzialam... eh, myslicie ze powinnam powiedziec o tym ogolnemu lekarzowi? Bo pewnie da mi jakies badania ale jesli pomysli ze to psychika to moze mi nic nie dac, a mysle ze badania byc moze mnie uspokoja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, SherryAnn napisał:

 

Przepraszam, że nie edytuję, mam jakieś problemy.

 

U mnie też najgorsze są noce.

Odkąd choruję, odkąd dopadło mnie to wszystko, noce już nie są takie same. Albo nie śpię, albo mam koszmary, albo budzę się nad ranem i już nie mogę zasnąć z powodu kołatań serca i odruchów wymiotnych.

Czuję to. Czuję, że ja sama nie jestem już tą samą osobą, którą byłam wcześniej. Odseparowałam się od znajomych, nie odbieram telefonów, nie dzwonię, na ulicy potrafię przejść na drugą stronę ulicy by nie spotkać się z np. koleżanką( tego się ostatnio bardzo wystraszyłam ). Unikam ludzi, nie chodzę do kościoła bo czuję się tam przytłoczona ... Od miesiąca jestem na zwolnieniu od psychiatry i tak mi najlepiej - w domu. Zakupy robi mój mąż, ja nie wychodzę nawet po chleb.

Ataki polegają na tym, że ogarnia mnie panika, ogromne nudności i biegunka, cała się trzęsę i boję - czasami bez powodu, czasami ten powód jest, nawet po jakimś czasie od wydarzenia, mam uderzenia gorąca i zawroty glowy, i mocną migrenę. Średnio raz na 2 tygodnie ten sam scenariusz. Pomijam natręctwa, te wymieniłam powyżej. Ciężko sie tak żyje. Nie wyobrażam sobie gdybym miała po takiej nocy pójść do pracy, a mam bardzo odpowiedzialne zajęcie. Jak żyć...?

U mnie ataki wygladaja tak samo... W sytuacji stresu zaczyna się kołatanie serca, drżenie i te biegunki... nudności..To jest straszne. Odseparowywanie się od znajomych... jest prostsze, bo wstyd mi za to jaka jestem... I za to że nie mam na tyle siły żeby sobie z tym poradzić 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Alcia29 napisał:

Oj tak, ja zauwazylam ze malo co mnie cieszy teraz, staram sie wychodzic czesto z domu ale np zakupy lazenie po sklepach zaczelo mnie troche przytlaczac, w takim sensie ze laze poddenerwowana wszystkim, denerwuja mnie rzeczy ktore nigdy mnie nie denerwowaly wczesniej, np ze ktos idzie za wolno albo stoi w przejsciu, jak mowie ostatnio u fryzjera dostalam tikow nerwowych takich odruchow bezwarunkowych glowa, zaczelam sobie mowic ze jest ok i sciskac reka fotel. Ciezko jest, najlepsze ze ja sobie wmawiam choroby ( moze mi cos jest ale watpie jak i cala moja rodzina).. chodzi o to ze nawet najmniejsza pierdola typu boli reka, boli palec i juz wyszukuje w necie co to moze byc i sie stresuje bo jakis rak wychodzi. Wczorajszy atak byl masakryczny, najpierw noga mi zaczela skakac taki odruch bezwarunkowy i czulam sie jakbym oddechu nie mogla zlapac mimo ze oddychalam nosem i normalnie oddychalam ale w gardle ta gula jakbym nie mogla przelknac ( stoi mi flegma w gardle juz dlugi czas) i sie wystraszylam, mialam uczucie bezwladu jakbym nie mogla podniesc sie do gory ociezala klatka bolaca, jednak nagle jakbym powiedziala sobie " wstaje" i wstalam bez problemu, oczywiscie godzina 4.30 usiadlam i siedzialam, bylam tak zmeczona chcialam spac ale sie balam. Zasnelam znowu ok 5.20 czyli 50 min tak siedzialam... eh, myslicie ze powinnam powiedziec o tym ogolnemu lekarzowi? Bo pewnie da mi jakies badania ale jesli pomysli ze to psychika to moze mi nic nie dac, a mysle ze badania byc moze mnie uspokoja

Byłaś może u psychoterapeuty? Wiem że to brzmi strasznie ale wcale tak nie jest... jeśli chodzi o to że wyszykujesz sobie chorób w necie.. też to przechodziłam... I tak samo jak Ty chciałam zrobić badania i zrobiłam ekg serca badania krwi , moczu, badania ginekologiczne, pod względem tego czestomoczu.. I teraz wiem że to na pewno nie mogę ciało potrzebuje pomocy. Ty też powinnas  się zbadać i upewnić masz do tego prawo. Ale nie poświęcaj  dużo  czasu na myślenie o tym... Bo to nie pomaga A pogarsza. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Żankloda napisał:

Moja nerwica ciągnie się za mną od prawie 10 lat... początkowo nie wiedziałam co to jest. Zaczęła się od natręctw i trwało to kilka lat do póki sama nie zaczęłam "siebie naprawiać " wypierałam to bo nie wiedziałam co to jest... od strony rodziny i bliskich nie dostałam pomocy tylko wyśmiewanie  dlatego tak długo to ukrywałam. Kiedy myślałam że sama sobie z nią poradziłam okazało się że wróciła że zdwojona siłą zaczynając od biegunek , czestomoczu, duszności, masakrycznych  bólów głowy i nudności. Na chwilę obecną każde wyjście z domu np choćby do sklepu jest dla mnie mega ciężkie i wymagające dużej energii... najgorszze i przykre w nerwicy jest to że jesteśmy z tym sami i nikt wokół nas nie rozumie jak zdawało by się proste dla innyxh rzeczy są dla nas tak trudne..

Ze mna byla taka sytuacja ze zaczelo sie w sumie na studiach trzesly mi sie rece mialam tiki nerwowe, jak byly prezentacje przed profesorami to sie uspokajalam bardzo zeby nie wyjsc na jakas glupia, bylo to dosc ciezkie dodam ze to nie mialo miejsca codziennie ale sie zdarzalo, czasami np jak placilam karta i wpisywalam pin to rece mi sie trzesly jak galareta taki wstyd. Potem wiadomo psycholog ale nic to nie dawalo i sama to pokonalam. Potem sie zaczelo znow po smierci mojego taty, obsesyjna nerwica lekowa, hipochondria, zaczelam sobie wmawiac ze tez umre ze jemu nic nie bylo ( bylo ale sie nie leczyl) to mi tez sie cos stanie, trafilam na sor, nie chcialam wychodzic z domu, mialam.depresje jakas. Przeszlo... wykonalam badania i przeszlo bo sie okazalo ze wszystko ok, wtedy tez miewalam bezsenne noce. Teraz po ok 5 latach znow nawrot, zaczelo sie nagle od trzesienia rak i tikow nerwowych, potem znow wmawianie sobie chorob, juz mam wszystko co sie da np. Boli mnie lewa noga, swedzi zyla na zgieciu pod kolanem mam takie dziwne uczucie nie moge dlugo stac i uznalam ze mam zakrzepice, tylko noga nie jest wcale spuchnieta, zaczerwieniona ani nic... cala rodzina mnie wysmiewa i uwaza ze jestem glupia jakas. A mi sie odechciewa wszystkiego, mialam wrocic na silownie obiecalam przyjaciolce ale siedze w domu przed tv, nie mam ochoty na nic, wszystko mnie denerwuje i meczy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Żankloda napisał:

Byłaś może u psychoterapeuty? Wiem że to brzmi strasznie ale wcale tak nie jest... jeśli chodzi o to że wyszykujesz sobie chorób w necie.. też to przechodziłam... I tak samo jak Ty chciałam zrobić badania i zrobiłam ekg serca badania krwi , moczu, badania ginekologiczne, pod względem tego czestomoczu.. I teraz wiem że to na pewno nie mogę ciało potrzebuje pomocy. Ty też powinnas  się zbadać i upewnić masz do tego prawo. Ale nie poświęcaj  dużo  czasu na myślenie o tym... Bo to nie pomaga A pogarsza. 

Nie teraz jeszcze nie bylam, ale bylam kiedys u psychiatry i psychologa, p psycholog zapisala mi leki tak silne ze nie bylam soba, cale dnie spalam, o pracy nie bylo mowy, strasznie to znosilam. W koncu wszyscy uznali ze powinnam to odstawic, a jakos sama dalam rade to pokonac i 5 lat zylam normalnie. Jak myslicie od czego bierze sie ta nerwica? U mnie bylo ok bo wrocilam teraz z Anglii do Polski i bylo wszystko dobrze dopuki chodzilam na silownie i treningi smoczych lodzi, od wrzesnia przestalam, siedze w domu i nie wiem doluje sie? Chociaz sama nie wiem bo np mi sie nie wydaje ze ja sie denerwuje, ale to pewnie podswiadomosc. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×