Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój dzisiejszy dzień


daablenart

Rekomendowane odpowiedzi

21 godzin temu, bei napisał(a):

Co mogłoby się stac?

 

Powiedzmy, że konsekwencje nierozsądnych wyborów. Nic się nie stało, za każdym razem nic się nie dzieje, a bywało z moim stanem gorzej, udało się wszystko załatwić i bezpiecznie wrócić do domu.

 

21 godzin temu, Maat napisał(a):

@avesen,masz ciężką pracę?

Jak w ogóle funkcjonujesz na co dzień?

Widzę, że z Tobą jest źle.

Jak można ci pomóc?Masz z kim porozmawiać?

 

W mojej pracy są zadania łatwiejsze i trudniejsze, część rzeczy wykonuję cyklicznie, część ad-hoc, czasem wpadają zupełnie nowe tematy, nad którymi trzeba się pogłowić. Dużo jest myślenia, kombinowania i przede wszystkim stresu, ale też zdarzają się tygodnie, w których nic nie robię, za to sobie cenię tę pracę, pomimo wielu kryzysów, wypalenia i czucia się jak debil. Na co dzień staram się funkcjonować normalnie, to nie problem założyć maskę, czekam do wieczora i odpływam. Myślę, że nic ani nikt nie jest w stanie mi pomóc. Jedynie przeszczep mózgu mógłby coś zdziałać. To, co na co dzień odczuwam, siedzi we mnie głęboko zakorzenione od wielu lat. Bywają dni lepsze i gorsze. Mam z kim rozmawiać, towarzyszy mi ktoś w życiu, chociaż oboje chyba ciągniemy siebie na dno.

Edytowane przez avesen

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś przyjeżdża mój brat na chwilę. Także dzień będzie wypełniony rozmowami i wygłupami. 

 

Teraz słucham muzyki i oczywiście piję już trzecią z rzędu kawę. Tak, jestem jej miłośniczką. Dzień jest pochmurny i wietrzny, więc miło cieszyć się ciepłem domu.

 

Posprzątałam. Coś ugotuję. Może spaghetti. Bardzo dawno je jadłam i mam mega smaka.

 

Tak, to będzie dobry dzień.

 

🦋🌮🌯🥙🥘

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wstałam ok. 9 przez 4 godziny walczyłam z senności, stwierdziłam,  że nie mam siły i poszłam spać. Obudziłam się o 21:00,  wstałam bo musiałam jechać do sklepu i umyć samochód. Najchętniej przespałabym cały dzień. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłam na mszy, pomogłam w robieniu pizzy na obiad,przed chwilą wstałam spod koca,gdzie drzemałam w towarzystwie Hanki i Zochy ( kotki).

Mam sporo do czytania,tak więc nie będę się nudzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dwa dni. Tyle wytrzymałam bez palenia zioła. Dzisiaj się złamałam. Zapomniałam już jak czasem te dwa dni przerwy bywają zbawienne, a najlepiej jest zachować jeszcze większe odstępy dla lepszych efektów i zredukowania długofalowych skutków ubocznych. Ciężko mi się funkcjonuje na co dzień bez jakiejkolwiek używki, zioło szczególnie poprawia mi nastrój. W połączeniu ze sportem jest to super combo. Wyszłam na rolki godzinę po śniadaniu, zapaliłam papierosa, jednego i drugiego, jeździło mi się cudownie, w ogóle nie czułam zmęczenia nóg. Wyjątkowo dobrze weszło i współgrało z muzyką, doświadczyłam synestezji, nie pierwszy raz, ale takich wzorków jeszcze nie widziałam - podrygiwały mi na dole czarne linie w rytm muzyki, plotąc różne, nieregularne kształty, pojawiały się i znikały, fajny, choć krótki, był to spektakl. Kocham czuć i widzieć muzykę w takim stanie. Zwykle nie sprawia mi już ona przyjemności, często wręcz drażni. Poobserwowałam sobie na kółkach otaczający mnie świat, ludzi w samochodach i na chodnikach, małą dziewczynkę na rowerze, na którym być może dopiero co zaczęła się uczyć jeździć, pędziła za ojcem, jej twarz rozpromieniła się, kiedy wymijałam ją na rolkach, coraz szerzej otwierała usta w uśmiechu, a w jej oczach skierowanych na moje rolki zamiast drogi dostrzegłam błysk, jakby ją olśniło, co chce dostać na Dzień Dziecka. Kiedy wróciłam do domu, wzięłam się za zmywanie naczyń, po czym zjadłam soczystego arbuza. Resztę dnia spędziłam leżąc, bo nogi bolały, i siedząc przed niebieskim ekranem. To był całkiem dobry dzień.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, avesen napisał(a):

Dwa dni. Tyle wytrzymałam bez palenia zioła. Dzisiaj się złamałam. Zapomniałam już jak czasem te dwa dni przerwy bywają zbawienne, a najlepiej jest zachować jeszcze większe odstępy dla lepszych efektów i zredukowania długofalowych skutków ubocznych. Ciężko mi się funkcjonuje na co dzień bez jakiejkolwiek używki, zioło szczególnie poprawia mi nastrój. W połączeniu ze sportem jest to super combo. Wyszłam na rolki godzinę po śniadaniu, zapaliłam papierosa, jednego i drugiego, jeździło mi się cudownie, w ogóle nie czułam zmęczenia nóg. Wyjątkowo dobrze weszło i współgrało z muzyką, doświadczyłam synestezji, nie pierwszy raz, ale takich wzorków jeszcze nie widziałam - podrygiwały mi na dole czarne linie w rytm muzyki, plotąc różne, nieregularne kształty, pojawiały się i znikały, fajny, choć krótki, był to spektakl. Kocham czuć i widzieć muzykę w takim stanie. Zwykle nie sprawia mi już ona przyjemności, często wręcz drażni. Poobserwowałam sobie na kółkach otaczający mnie świat, ludzi w samochodach i na chodnikach, małą dziewczynkę na rowerze, na którym być może dopiero co zaczęła się uczyć jeździć, pędziła za ojcem, jej twarz rozpromieniła się, kiedy wymijałam ją na rolkach, coraz szerzej otwierała usta w uśmiechu, a w jej oczach skierowanych na moje rolki zamiast drogi dostrzegłam błysk, jakby ją olśniło, co chce dostać na Dzień Dziecka. Kiedy wróciłam do domu, wzięłam się za zmywanie naczyń, po czym zjadłam soczystego arbuza. Resztę dnia spędziłam leżąc, bo nogi bolały, i siedząc przed niebieskim ekranem. To był całkiem dobry dzień.

 

zawaliście opisałaś ten dzień. jak kartka z książki.

 

co Ci przeszkadza w paleniu zioła? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Verinia napisał(a):

co Ci przeszkadza w paleniu zioła? 

 

Przeszkadza mi bycie niewolnikiem substancji. Od ponad 2 lat dzień w dzień jedyne o czym myślę, to aby jak najszybciej zjarać sobie mózg, upić się lub zarzucić coś innego, byle tylko poczuć coś pozytywnego. Pożytku z tego nie ma, nie robię zwykle nic, pod wpływem potrafię patrzeć się w litery godzinami i nie ułożyć żadnego zdania, ale przynajmniej oszukuję mózg, że coś robię, coś ma sens i czuję się na chwilę dobrze. Czasem mądrzej wykorzystam substancję i faktycznie coś pożytecznego zrobię jak to wyjście na rolki. Ale ogólnie paląc, stoję w miejscu, pamięć mam coraz gorszą, skupić się na niczym nie mogę, wszystko zostaje w głowie zamiast podjąć próbę realizacji czegokolwiek, izoluję się od życia, a ono sobie płynie, nie czeka na mnie aż się ogarnę. Moje uzależnienie traktuję jako mój największy zawód w życiu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, avesen napisał(a):

 

Przeszkadza mi bycie niewolnikiem substancji. Od ponad 2 lat dzień w dzień jedyne o czym myślę, to aby jak najszybciej zjarać sobie mózg, upić się lub zarzucić coś innego, byle tylko poczuć coś pozytywnego. Pożytku z tego nie ma, nie robię zwykle nic, pod wpływem potrafię patrzeć się w litery godzinami i nie ułożyć żadnego zdania, ale przynajmniej oszukuję mózg, że coś robię, coś ma sens i czuję się na chwilę dobrze. Czasem mądrzej wykorzystam substancję i faktycznie coś pożytecznego zrobię jak to wyjście na rolki. Ale ogólnie paląc, stoję w miejscu, pamięć mam coraz gorszą, skupić się na niczym nie mogę, wszystko zostaje w głowie zamiast podjąć próbę realizacji czegokolwiek, izoluję się od życia, a ono sobie płynie, nie czeka na mnie aż się ogarnę. Moje uzależnienie traktuję jako mój największy zawód w życiu.

 

Ja paląc marihuanę byłam tak samo jak i bez, ruchliwa, kreatywna, towarzyska wciąż mi jakieś pomysły przychodziły do głowy, ale miałam lepszy apetyt zdecydowanie. Nie palę od 3 lat. Tak po prostu przestałam palić, i wiem że można choć myślałam że jest mi to niezbędne do życia. Czułam większy spokój wewnętrzny, Maria działa na mnie jak lek. 

 

Za to wciągnęłam się w palenie papierosów i w porównaniu z tym ile wypalałam ziela, a ile palę papierosów nie ma porównania i mam też m. in. z tego powodu problemy z wagą. Chociaż nie głównie przez to, ale o tym już pisałam. 

 

Nie twierdzę, że jedno i drugie jest złe, ale to obiektywna ocena. Zależy od świadomości, od organizmu. Dla mnie lepsza była marihuana niż papierosy, nie przynosiła mi szkód fizycznych ani psychicznych. Ale też może trochę mi zbrzydła. Mogła bym palić medyczną, wcześniej paliłam w sumie też medyczną, ale holenderską, teraz są niby sklepy z suszem tego typu, można iść do lekarza po receptę, ale w ogóle nie czuję potrzeby. Papierosy mnie zaspokajają, czasem piwo. 

 

Rozumiem Twój problem, rozumiem tych którzy próbują zagłuszać myśli w taki sposób a potem te substancje wchodzą w metabolizm i to już jest normalny odruch sięgania po coś takiego jak po coś normalnego dla człowieka użytku. 

 

Jeżeli Cię to męczy to powinnaś zgłosić się po pomoc jeśli tego nie zrobiłaś, a jeśli chcesz z tym wygrać sama to stopniowo powinnaś ograniczać palenie, czy inne używki aż w końcu przestanie Cię to męczyć. Może jakiś produkt spożywczy Ci to zastąpi, jakieś zioła do picia na uspokojenie, zagłuszenie emocji. 

 

Izolacja od życia nie jest winą tych substancji tylko jest to inny powód w Twojej głowie. Są alkoholicy, narkomanii, którzy normalnie funkcjonują w społeczeństwie. 

Być może nie lubisz ludzi, jesteś typem introwertyka, lub fobika schemat życia Ci się nie podoba, czegoś się obawiasz itd. Jest wiele powodów, jeśli chcesz możesz napisać co Cię męczy, czego oczekujesz od życia. Może będę mogła coś Ci doradzić lub ktoś inny tutaj. 

 

 

 

 

 

Godzinę temu, avesen napisał(a):

 

 

 

 

 

 

 

Dodam, że miałam rozprawę w sądzie za nielegalne posiadanie marihuany za czasów, gdy nagonki na to były. Na rozprawie nawet nie było mowy o szpitalu psychiatrycznym, a po 10 latach od tamtego czasu trafiłam tam za palenie papierosów głównie, choć mi w szpitalu pozwalali ; ) 

 

Najdziwniejsze świadomość jest sądów i lekarzy. 

Dodam, że miałam rozprawę w sądzie za nielegalne posiadanie marihuany za czasów, gdy nagonki na to były. Na rozprawie nawet nie było mowy o szpitalu psychiatrycznym, a po 10 latach od tamtego czasu trafiłam tam za palenie papierosów głównie, choć mi w szpitalu pozwalali ; ) 

 

Najdziwniejsze świadomość jest sądów i lekarzy. 

Coś się znowu powysyłało dwukrotnie. 

Edytowane przez You know nothing, Jon Snow

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, You know nothing, Jon Snow napisał(a):

Na rozprawie nawet nie było mowy o szpitalu psychiatrycznym, a po 10 latach od tamtego czasu trafiłam tam za palenie papierosów głównie, choć mi w szpitalu pozwalali ; ) 

Za palenie papierosów wysyłają do szpitala psychiatrycznego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najlepsze i najgorsze zarazem w marihuanie jest to, że wprowadza spokój, luzuje, można w inny świat odpłynąć, dla artystów, osób które lubią siedzieć w domu, oglądać telewizję czy coś w spokoju sobie porobić, faktycznie jest to katorga by się odzwyczaić.

 

Ten susz o którym wspominam, mnie np. obrzydza jak i ta marihuana medyczna z apteki. Przepisali mojemu przyjacielowi na objawy raka i ja uważam, że tylko go to otępia, nic nie wnosi dobrego. W ogóle mężczyźni dla mnie gorzej tę marihuanę tolerują niż kobiety. Co innego z Holandii. Ta mi smakowała była taka prawdziwa, naturalna, czuć było po prostu świeżość tej rośliny jej same pozytywne zastosowania. Wcześniej bywałam, znajomi jeździli więc miałam coś dobrego stamtąd, a teraz jako, że mam inny klimat, mnie to w ogóle nie pociąga. Możesz to zastępować też melisą czy rumiankiem, wycisza też i relaksuje, dobrze wpływa na sen, ale od wszystkiego tak naprawdę można się uzależnić. A znaleźć sposób by haj nie był potrzebny jest trudny. Dobrze dobrane leki też mogą Ci pomóc. Jednak leki to chemia, tu mamy do czynienia z naturalną rośliną, ale wywołując ą jednak różne stany, które są zależne od naszego organizmu. Alkohol jest ogólnie dostępny a też jego szkodliwość jest wielka. 

Najlepiej samemu wybrać co jest dla nas dobre. 

Dochodzi też fakt czy jest to uzależnienie fizyczne czy psychiczne. Czy musisz ten dym poczuć w płucach w powietrzu czy jesteś w stanie bez tego żyć. U mnie było to uzależnienie fizyczne i musiałam się oszukiwać, np. właśnie paląc tytoń z fajki, lufki by mieć jakiś efekt podobny, ale mniej szkodliwy, choć nad szkodliwości ą jak napisałam bym polemizowała, jednak na pewno bardziej legalny a za tym idzie też niepotrzebny stres, że robisz coś wbrew prawu. 

 

Najgorzej jest odebrać coś komuś, nawet w szpitalu po tym co powiedziałam, nie potrafili mi odebrać papierosów. Wiedzieli, że tych paczek potrafię wypalić w ciągu dnia nawet 5, że w przeciągu 10 minut, potrafię wypalić 7 papierosów na raz. Dlatego 2 paczki to była jeszcze dla nich jakaś norma w moich granicach, choć już za dużo, ale jakoś przymykali na to oko, widząc, że ja naprawdę tego potrzebuje, że taki był mój styl życia i to nie wpływa szkodliwe na moją świadomość, a jeść jadłam tyle ile mi podano, dodatkowo jakieś swoje jedzenie i na wadze i tak nie przybieram. Tu mi bardziej pomagały pielęgniarki kryjąc te moje palenie, bo lekarze byli tylko do południa a ja najwięcej wypalałam zawsze na wieczór. Gorzej mieli ci uzależnieni od alkoholu, ale alkoholicy zwykle się trzęsą, są nerwowi i tym też sami sobie szkodzą, pozwalając by alkohol miał kontrolę nad ich ciałem. 

Edytowane przez You know nothing, Jon Snow

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×