Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój dzisiejszy dzień


daablenart

Rekomendowane odpowiedzi

3 godziny temu, Grouchy Smurf napisał(a):

Yyy, już stres.

Nie ma czym, przeciez terapeutki i tak byly obecne podczas sesji tylko jedna z nich ją prowadzila, lekarz jak to lekarz, po prostu na czas pobytu traktowalam go jako swojego.psychiatre. U mnie akurat wszyscy specialisci zachowywali się w porządku. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, bei napisał(a):

Nie ma czym, przeciez terapeutki i tak byly obecne podczas sesji tylko jedna z nich ją prowadzila, lekarz jak to lekarz, po prostu na czas pobytu traktowalam go jako swojego.psychiatre. U mnie akurat wszyscy specialisci zachowywali się w porządku. 

Chodzi o to, że wszyscy siedzieli w kółku w tym uczestnicy. I co, miałbym przy nich opowiadać o swoich problemach? Ich tajemnica lekarska nie obowiązuje.

Edytowane przez Grouchy Smurf

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Grouchy Smurf napisał(a):

Chodzi o to, że wszyscy siedzieli w kółku w tym uczestnicy. I co, miałbym przy nich opowiadać o swoich problemach? Ich tajemnica lekarska nie obowiązuje.

Ale na tym polega terapia grupowa na oddziale dziennym. Siedzisz w kółku i opowiadasz o swoich problemach. To się opiera na zaufaniu. Minęło kilka lat i nie doszły mnie żadne słuchy żeby ktoś użył tego co powiedziałam. Sama bardzo ostrożnie wypowiadam się na temat terapi grupowej. Nawet anonimowo na forum nie podaje przykladow innych osób, tak żeby jeśli trafi się ktoś, kto był na tej terapi ze mną nie poczuł, że ktoś o nim opowiada.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, acherontia styx napisał(a):

 słabe i ucieczkowe.

 

To właśnie ja. 

 

Ale doktor nie mówił mi o terapii grupowej tylko raczej o możliwości bliższego poznania mnie, mojego zachowania itp. O terapii żadnej jeszcze nie było mowy. Oby leki pomogły 😱 Psycholożka mnie zawiodła. 😕

Edytowane przez Grouchy Smurf

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, acherontia styx napisał(a):

Bo prawda jest taka, że o wiele pewniejszą diagnozę postawią po kilkumiesięcznej czy kilkutygodniowej obserwacji w warunkach oddziału nawet dziennego, niż przy wizytach 30-minutowych raz na miesiąc. Twoje relacje z innymi pacjentami idealnie odwzorują relację jakie tworzysz na co dzień z ludźmi i pokażą co jest nie tak.

Ale ja nie mam zamiaru tego kontynuować kilka tygodni, raczej myślałem o 2-3 razach. Jak ma to tak wyglądać to temat zamknięty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, Grouchy Smurf napisał(a):

@bei moje naturalne miejsce w takiej sytuacji byłoby poza kółkiem i obserwowanie z boku ale nie uczestniczenie jako czynny element wydarzenia.

Ja w życiu też zwykle jestem z boku. Jednak nawet statystyczne wychodzi że w grupie są osoby z różnymi problemami i łączy ich to że wszyscy maja problemy. Czasami ludzie sie faktycznie nie odzywaja podczas sesji, zreszta tam wcale nie ma az tsk duzo czasu, żeby sie każdy swobodnie wypowiedal ile chce.

48 minut temu, Grouchy Smurf napisał(a):

Ale ja nie mam zamiaru tego kontynuować kilka tygodni, raczej myślałem o 2-3 razach. Jak ma to tak wyglądać to temat zamknięty.

Tam gdzie ja bylam terapia trwała 3 miesiace i można było przedłużyć o kolejne 3. Na 2-3 razy na pewno nikogo by nie przyjęli. Żeby sie dostac trzeba się zakwalifikowac, przejść rozmowę wstępną. Na pewno by powiedzieli ile trwa terapia i zapytali czy jesteś na to gotowy? Tutaj też chodzi o to zaufanie. Nie można by mówić o zbudowaniu jakiejkolwiek społeczności jeśli by ludzie się zmieniali co dwa spotkania. 

Godzinę temu, Grouchy Smurf napisał(a):

Psycholożka mnie zawiodła. 😕

Dlaczego? Psycholog czy terapeuta? Ona cię zawiodla czy sam siebie zawiodłeś? Ja myślę, że jesli nie wychodzi to w dużej mierze moja wina.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@beiTyle że ja nie chcę być na żadnej terapii i doktor też o takiej nie wspominał. Mówił tylko, że miałby dłuższy i kontakt ze mną i lepiej ocenił co mi jest. Mam nadzieję, że moja przypadłość wymaga tylko odpowiednich leków, żebym odczuwał jakąś przyjemność w życiu i obierał sobie realne na moje możliwości cele i miał motywację do dążenia do nich. Mam nadzieję, że to tylko chemia w mózgu jest do podregulowania i chemia medyczna mi pomoże. 

 

A z psycholożką było tak, że na wizycie lekarz zaproponował powrót do psycholożki. Ja do niej idę i mówię, że doktor ocenił, że przydadzą mi się sesje a ona, że ona we mnie nie widzi nic, co wymagałoby jej interwencji.

Edytowane przez Grouchy Smurf

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, acherontia styx napisał(a):

Nie liczyłabym specjalnie na to bo depresji czysto endogennych jest bardzo niewiele. Zdecydowana większość to egzogenne gdzie terapia już jest podstawą, a leki tylko dodatkiem.

To jak niby terapia miałaby pozbyć się uczucia dołka, takiego zjazdu wywołanego byle czym. Ja myślę, że to chemia. Terapia co najwyżej może mi zneutralizować nieco negatywne cechy mojej osobowości unikającej.

Edytowane przez Grouchy Smurf

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Cień latającej wiewiórkito pewnie okres...a nie, wróć. 😅

 

Ck do jedzenia to ja jem dośf zdrowo. Mało fastffoodow, sporo ważyw i owoców. Nie wiem co tu zmieniać.

 

Daje sb kilka tygodni z lekami. Teraz moze poszlo mi w nerwy bo sie stresuje przed pracą. Zobaczę co mi doc zaproponuje. Koniec o mnie.

Edytowane przez Grouchy Smurf

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój dzisiejszy dzień wyglądał następująco: Rano przyjechał pierwszy zapchany autobus, drugi zapchany autobus, trzeci zapchany autobus i dopiero wsiadłam w czwarty autobus, ale i tak było ciasno w środku. Na psychoterapii dostałam zadanie napisać swoje planowane przyjemne zdarzenia, od poniedziałku do niedzieli takie jak np. spacer, oglądanie filmu, czytanie czasopism, jedzenie, kawa, głaskanie kota, śpiewanie w domu. To było bardzo fajne ćwiczenie.

Edytowane przez alone05

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, Purpurowy napisał(a):

Znowu cały dzień w przyczepie. Nie mam po co wychodzić.

Na Słońce choćby, chyba, że nie lubisz, ale aura, pogoda jest przyjemna. 

Trochę pospacerowałam, popiłam na łonie Natury najlepiej, widziałam urocze widma. Tylko krwiopijcy już atakują, a nawet nie wiem czy ją krew we mnie piją. Jakby mało było zarazy to jeszcze te syfilizm roznoszą. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×