Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

psycholog, psychoterapeuta. Absolwent Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, specjalność: psychologia kliniczna i osobowości. Absolwent 3-letniego Studium Psychoterapii w Polskim Instytucie Psychoterapii Krótkoterminowej (obecnie Polski Instytut Psychoterapii Integratywnej) w Krakowie. W swojej pracy kieruje się zasadą integrowania różnych kierunków psychoterapii w celu przekraczania ograniczeń pojedynczych kierunków psychoterapeutycznych. Posiada kilkunastoletnie doświadczenie w pracy psychoterapeutycznej.

:great:

A co do ceny, to dla mnie wszystkie prywatne są za drogie, ale babcia mówi, że jest okej...

Miałam na początku iść do takiego czegoś, że otrzymują dotację od państwa raz w roku i dzięki temu jest za darmo, ale w tym roku dostali kasę tylko na jakieś grupowe kółka dla uzależnionych czy DDA czy cos takiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to swietnie ze nie musisz martwic sie kasa i ze babcia wie o twoim zaburzeniu. O moim nikt nie wie. Z wlasnego doswiadczenia powiem ci ze jesli masz pozytywne nastawienei do terapeuty to idz smialo. Wiara w to ze terapeuta jest spoko i terapia tez duzo daje. Z twojego doswiadczenia pewnie wiesz ze moze byc trudno ale i tak pewnie sobie poradzisz. Ja np mimo ze terapeute bardzo lubilem to i tak sie na niego wkurzalem. Ale to dlatego ze wywieralem presje na siebie i na niego, sam mi to powiedzial ze czuje sie przytloczony tym moim naickiem na efekty. Okazalem mu pozniej zrozumienie, ale i tak bylem zly i nadal jestem. Nawet we wlasnej glowie nadal z nim dyskutuje. (3 miesiace po skonczeniu terapii)

Po drugie strzelaj szczerością jak z karabinu maszynowego. Nawet jak boisz sie czegos powiedziec lub wstyudzisz to mow. A co ci tam, najwyzej jak bedziesz zbyt szczera to spadnie meteoryt i wszyscy zginiemy :P Jak sie wstydzisz to powiedz: Wstydze sie o tym powiedziec ale..... tu robisz pauze aby dodac dramaturgii.... i mowisz. hehe

Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BratKat to mamy wspólną pasję :mrgreen:

 

Ja wstałam z wqurwem więc zjadłam i pobiegłam z dziewczętami na spacer. Znów miła rozmowa, znów ten dreszczyk bagienny. Sziiiit.

Nadal wierzę że można to rozegrać bez strat.

Wczoraj się wymiksowałam z białego party więc i tak propsy dla mnie :mrgreen:

 

A jak u Was?

 

Naemo prawda jest taka że albo Ci się z typem gadka sklei albo nie. No są dwa uda ;)

Ale super że for free i że znalazłaś kogoś dla siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nawet we wlasnej glowie nadal z nim dyskutuje

Też tak robię, masakra :time:

 

chojrakowa, no właśnie nie for free. Na początku nie chciałam płatnie, bo wiedziałam, że będę miała wtedy wyrzuty sumienia, że chodzę...

 

Jak sie wstydzisz to powiedz: Wstydze sie o tym powiedziec ale..... tu robisz pauze aby dodac dramaturgii.... i mowisz. hehe

haha :mrgreen:

 

Ale będę próbowała być jak najbardziej szczera. Nawet jak będzie mnie denerwował terapeuta to mu o tym powiem.

Czuję, że nie mam siły mu opowiadać. Po prostu przyjdę, powiem o bierzących problemach i powiem że nie mam siły i ogarnięcia zyciowego, żeby skupiać się na tych problemach rozległych i jaką miałam przeszłość, a jakiej nie.

Myślicie, żeby powiedzieć mu o diagnozie, że borderline? Czy żeby nie nastawiać go, tylko żeby sam przebrnął przez to wszystko? Nie wiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale będę próbowała być jak najbardziej szczera. Nawet jak będzie mnie denerwował terapeuta to mu o tym powiem.

Czuję, że nie mam siły mu opowiadać. Po prostu przyjdę, powiem o bierzących problemach i powiem że nie mam siły i ogarnięcia zyciowego, żeby skupiać się na tych problemach rozległych i jaką miałam przeszłość, a jakiej nie.

Myślicie, żeby powiedzieć mu o diagnozie, że borderline? Czy żeby nie nastawiać go, tylko żeby sam przebrnął przez to wszystko? Nie wiem...

swietne podejscie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

a czy mowic? ja bym nie powiedzial, zwykle pozwalam mu sie wykazac, ewentualnie mozesz go zapytac czy powinnas mowic i mozesz mu powiedziec o swoich obawach zwiazanych z tym aby juz sie na wstepie etykietyzowac

ja chyba bym mu powiedzial ze nie chce o tym mowic i o swoich obawach ale bym ostatecznie nie rzucal juz haslami bordeline, depresja srako-taka itd

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kontrast nie wiem czy to znajdę juz :(

 

eh, no dobra, poszukam :why: od czego jest ctr+f

_____________________________________________________________________________________________

 

Naemo, Chyba pierwszy raz napisałaś opinie o sobie samej niż ten cały huragan. Teraz będziesz mogła wyrażać opinie o sobie samej, przed samą sobą. Wyższa szkoła jazdy ale to dobry krok.

Chyba pierwszy raz jakoś cię widziałem zrozumiałą a nie te urojenia. Konfrontacja przejebane ale na tym życie trzeba będzie budować.

 

Chciałem jeszcze dodać, ze Chodakowskiej psy jakby starowały w mistromiskach to to by była czołówka, mówię wam.

 

,,Teraz będziesz mogła wyrażać opinie o sobie samej przed samą sobą'' jebe po oskara z tym.

 

a ja spytałam: "Kontrast gdzie? *-*"

 

ostatnio ktoś mi napisał, że coś się we mnie zmieniło też na plus, ale właśnie wszyscy dajecie jakieś enigmatycznie odpowiedzi... :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej

 

Jestem od niedawna na forum, już zdążyłam napisać tutaj pare głupot, ale niekoniecznie ich żałuję, bo byłam pod wpływem SZCZERYCH EMOCJI

 

Opowiem wam moją historię

 

Od małego byłam cicha i samotniczka, głownie bawiłam się sama i byłam strasznym zazdrośnikiem o tatę, mamę, siostrę. Jak mama musiała gdzieś jechać to nie odpuszczałam jej na krok i musiała mnie ciągać zawsze ze mną. Bałam się zostać sama, bez tej jednej osoby z którą na dany czas byłam w najlepszej relacji. W przedszkolu miałam tylko jedną koleżankę i nie potrafiłam się odnajdować w sytuacji, gdy ta koleżanka bawiła się z kimś innym. W pierwszej klasie podstawówki strasznie się stresowałam i "bolał mnie brzuch" żeby tylko zwiać wcześniej do domu, do mamy. Później umarł mój tata. Mama wywiozła mnie do kuzynki, na czas ogarnięcia pogrzebu. Myślę, że to miało duży wpływ bo miałam wtedy 7 lat i nikt mi nie powiedział co się stało. Nie byłam świadoma śmierci ojca. Pogrzeb pamiętam jak za mgłą, nie widziałam taty w trumnie bo byłam za mała. Pamiętam tylko, że byłam w takim amoku na pogrzebie, że śmiałam się i płakałam bo wszyscy płakali w okół. Dopiero jakoś 2 miesiące po śmierci taty, szczerze się rozpłakałam za jego brakiem i otworzyłam swoje emocje. W chacie nie przelewało się z groszem, dzieci się ze mnie śmiały, że nosiłam ubrania po siostrach. Chyba do 10 roku życia spałam z mamą. Następnie w okresie 13 lat moje koleżanki wywierały na mnie ogromny wpływ, jakbym nie miała swojego zdania. Moja mama musiała zarabiać na dom, nie miała czasu mnie pilnować, a ja poprostu nie miałam przykładu moralnego, tylko co koleżanki mówiły to ja zrobiłam. Później poszłam do szkoły z internatem, trochę się uspokoiło w moim życiu, ale zawsze chciałam mieć chłopaka, który by się mną opiekował. Nie chciałam być sama. W internacie każdy miał swoją ekipę, a ja miałam tylko jedną koleżankę na wyłączność i byłam strasznie zazdrosna kiedy ona związała się ze swoim obecnym mężem. Miałam 19 lat kiedy pierwszy raz zamieszkałam na wynajętym mieszkaniu, poszłam do pracy i nie zawsze starczało od 1 do 1. W między czasie moja mama wzięła drugi raz ślub i wyprowadziła się do domu mojego obecnego ojczyma. Ojczyma bardzo szanuję, dużo mi pomagał, zawsze mnie odbierał z internatu kiedy jeździłam na weekend do domu. Mamę też szanuje, choć czasami kłótnie były ogromne. Moje 2 starsze siostry nie rozmawiają z mamą od jej drugiego ślubu... Ja w między czasie miałam 2 poważne związki, byłam zakochana na amen i świata nie widziałam poza moimi partnerami. Jeden rozsypał się nie dawno, planowaliśmy wspólne mieszkanie. Naprawdę bardzo na tym ucierpiałam, mój partner mi powiedział, że jestem chora psychicznie bo mam jakby 2 osobowości. Chciałam odebrać sobie życie po tym ostatnim związku, przerwałam studia i nie potrafię do dziś dzień sobie wybaczyć, że on mi tak powiedział. Podcięłam sobie żyły, nieudana próba samobójcza co jeszcze bardziej utwierdziło go w przekonaniu, że jestem chora psychicznie. Wróciłam do domu ojczyma i Oni jeszcze mnie jakoś trzymają przy życiu, choć dziś rano napisałam już list i leżałam w wannie wody próbując się utopić. Niestety wystraszyłam się kiedy nie mogłam złapać oddechu pod wodą i się nią dławiłam. Mam nadal myśli samobójcze, nie potrafię być sama. Chcę tylko, żeby ktoś mnie kochał... Może to brak zainteresowania ze strony rodziców w moim dzieciństwie, albo śmierć ojca przyczyniła się do tego. Wczoraj pytałam mamy czy miałam jakieś problemy z wymową w dzieciństwie, czy byłam wstydliwa, czy nie potrafiłam nawiązać kontaktów. Zrobiłam test AQ na Zespół Aspergera. Miałam 31 punktów. Ciężko mi utrzymywać relację, jestem raczej osobą która bez korzyści dla mnie nie potrafi utzrymywać dobrych kontaktów z ludźmi. Do tego jestem strasznie chwiejna emocjonalnie, w jeden dzień mam ochotę iść do nowej pracy, zacząć nowe życie, na drugi dzień chce sobie je odebrać. Chodziłam kilka razy w życiu do psychologa, chyba z 3 razy po 2-3 wizyty. Zaden z nich nie wystawił mi etykietki z nazwą moich zaburzeń, choć chciałabym mieć diagnozę i w końcu podjąć długie leczenie. Nie pierwszy partner stwierdził, że jestem chora psychicznie. Mama mówi, że ze mną jest coś nie tak, skoro nie potrafię się odnaleźć. Przeprowadzki do różnych miast, też mam już za sobą, co chwilę wymyślam coś innego. Co pół roku zmieniam mieszkanie i miasto. Nie potrafię wbić nigdzie swojej chorągiewki. Poddaje się. To wszystko nie jest wymyślona historia, bo może tak brzmi. Na studiach też miałam tylko jedną koleżankę, kiedy ona się przeprowadziła do innego miasta nie potrafiłam się odnaleźć bez niej i bardzo przeżyłam nasze rozstanie. Mam taki głupi charakter, że potrzebuję jednej osoby z którą wszystko robię. Sama w sobie nie mogę znaleźć sensu. Nie zazywam żadnych leków, nie przepadam za alkoholem. Gdybyście mnie zobaczyli na żywo, nikt by nie powiedział, że jestem tak rozwalona. Doprowadza mnie to do szału, kiedy inni mówią, że coś jest ze mną nie tak. Pracę też co chwilę zmieniam. Od jakiegoś czasu odwróciłam się od Wzystkich znajomych, miałam jedynie swojego partnera a kiedy on mnie zostawił zostałam sama. I tak już było w moim życiu wiele razy.

 

Ja tylko chcę, żeby ktoś mnie kochał, ktoś mnie wziął w swoje ręcę i ogarnął... To taka historia jak z Amy Winehouse, tylko, że ja nie jestem alkoholikiem. Boję się o jutro. Nie mam siły wstać z łóżka od kilku dni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×