Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

Kontrast Ok, chyba mniej więcej cię rozumiem, chodzi ci o szpanowanie swoim zaburzeniem lub nadmierne etykietowanie. Spoko. Tylko nie wiem, kto wcześniej przejawił tutaj takie zachowanie. Nie zmienia to jednak faktu ze nie powinno się tez swojego zaburzenia bagatelizować, jeśli zostało się zdiagnozowanym. Mówienie a nawet oskarżanie innych "Jak śmiesz żyć swoim zaburzeniem, przecież są ważniejsze sprawy" może wprawić w poczucie winy. Czyli nie dosyć ze ktoś ma zaburzenie to jeszcze mu mówimy "Jak masz czelność w ogóle mieć zaburzenie, przecież masz pieniądze, dzieci głodują w Afryce, żyjesz sobie wygodnie a ty mi tutaj mówisz ze czujesz pustkę czy coś tam?" Dla mnie nawet jak bogata osoba sukcesu powie ze ma pustkę to potraktuje ja poważnie. Żyłem tak jak ty mówisz, starając się związać jakoś koniec z końcem i cierpienie i doły uważać, jako część życia i żyć dalej i tylko starać się jakoś to wszystko zniwelować. W końcu powiedziałem stop. To bez sensu tak się babrać itd. I poszedłem do terapeuty. I dostałem diagnozę. I mam różne zaburzenia czy tego chce czy nie. I staram się wziąć za nie na poważnie (z różnym skutkiem) i one są dużą częścią życia, bo dzieją się codziennie czy tego chce czy nie. Mówienie sobie ze oj tam oj tam zaburzenie, nie żyj nim przecież są ważniejsze sprawy np. życie może doprowadzić do wyparcia albo zaprzeczenia problemu. Przecież i tak te zaburzenia są częścią życia, wiec chcąc nie chcąc też nimi się żyje. Trzeba tez pamiętać ze nieleczone zaburzenia i tak mogą odezwać się w późniejszym czasie. Po prostu w pierwszym odruchu czytając ciebie poczułem ze trochę bagatelizujesz zaburzenia i obwiniasz innych ze nimi żyją. No żyją, bo je maja. I one aktywują się codziennie.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tylko napiszę swoje odczucia z ostatnich rzeczy tutaj. Wzięłam wszystko do siebie, później sprzeczne uczucia mną targały i nie po raz pierwszy stwierdziłam, że najlepiej by było jakbym przestała tutaj pisać w tym wątku, myślałam nad usunięciem konta. Czułam się (czas przeszły?) oceniania przez wszystkich.

Wszystko biorę do siebie. W sensie, nie wiem co jest pisane nie do mnie, a co jest pisanie do mnie pod postacią złośliwych aluzji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Naemo świetnie, że piszesz o swoich uczuciach!!! Zwykle istnieją dwie możliwości, komunikat ty lub komunikat ja! Mogłaś nakrzyczeć na osoby, albo napisać o sobie! Ty wybrałaś mądrzejszą z opcji! :) I napisałaś o sobie! :)

Z jaka sytuacją z twojego życia kojarzy się to co poczułaś? Najwcześniejsze wspomnienie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

We wrześniu 2014 roku, trwało to, lub trwa, do dzisiaj, związane jest z moją rodziną i tym co wiedzą. Gdy o tym myślę to automatycznie się krzywię i od razu mam ochotę się od wszystkich odciąć.

To się jakoś nazywa mądrze... Np. jeśli parę osób z rodziny rozmawia ze sobą za zamkniętymi drzwiami, od razu myślę że to o mnie i muszę siebie przekonywać, że nie.

Jestem jeszcze jakby mentalnie w tym 2014 i mam zakodowane, że rodzina też i taki stosunek jaki miała wtedy do mnie (wyrzuciła mnie z domu, wrzuciła do psychiatryka, a później do szkoły z internatem) nadal ma w tej chwili. Że skoro wtedy wdarli mi się na maila to i teraz mogą mnie śledzić w internecie.

Chyba odeszłam trochę od tematu...

 

Nie wiem na kogo miałabym krzyczeć, moje emocje mogą być calkowicie głupie, bez sensu i fałszywe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesteś świetna! Swoją drogą wykonałaś to ćwiczenie, o którym wcześniej pisałaś, że nie umiesz. :) Zobacz. :)

ja ci moge dac zadanie domowe
1. Zidentyfikuj sytuacje w ktorej czujesz sie zle
2. Jakie mysli emocje sie pojawiaja, co czuje w ciele?
3. Jakie wspomnienie sie kojarzy?
4. Poczuj emocjonalnie wspomnienie jak to było czuć się w ten sposob wtedy
5. Czego potrzebowalem? co by mi wtedy pomoglo? co ktos powinien zrobic, abym poczul sie wtedy lepiej?

Czego wtedy potrzebowałaś? Co ktoś powinien zrobić, abyś poczuła się dobrze? Co się powinno wydarzyć abyś poczuła się dobrze? Jakbyś nazwała swoją potrzebę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O łał, ale terapia :D

 

Myślę, że główna wina leżała po stronie dziadka. Nazwał mnie czarną owcą, nie chciał wpuścić do domu nawet na 5 minut przez 2 miesiące, odbierał w każdy piątek z internatu. On po prostu ma taki charakter, no ale w tamtym okresie to jednak było BARDZO dobijające...

 

Chyba potrzebowałam zapewnienia, że cała rodzina mnie nie nienawidzi i że wszystko będzie dobrze i że dziadkowi przeszła "szajba".

Co ktoś powinien zrobić? Może dziadek powinien ze mną porozmawiać, wszystkiego dowiadywałam się przez kogoś.

Miała poczucie totalnego braku kontroli nad swoim życiem, przewrócili mi cały świat do góry nogami [pierwszy raz podobny był po śmierci mamy, środowisko zmienione, wszystko], robili ze mną co chcieli, to oni decydowali czy pojdę do MOS'u, czy do internatu czy czegoś tam jeszcze innego. Nie wiedziałam co gdzie kiedy i dlaczego, co wszyscy myślą i co się dzieje. Tak przez 2 miesiące.

 

Nie wiem co powinno się wydarzyć, jak teraz myślę to tak czy siak byłoby źle.

 

kurna, najgorszy był moment gdy mimochodem dowiedziałam się, że dziadkowie być może nie będą mnie chcieli i przekażą prawa opiekunów prawnych cioci (mojej matki chrzestnej) i zamieszkam z nią na wsi. A do szkoły chodziłabym... Bóg wie gdzie, ze się tak wyrażę.

Wtedy to dopiero poczułam się zdradzona, niechciana, najgorsza.

 

JEDYNYMI dwoma osobami (z 11 osób, mam dużo wujostwa) od których czułam realne wsparcie był wujek (4 lata starszy) z dziewczyną swoją. Nie mówili nic o tym co się stało, uśmiechali się, jak mówiłam coś pesymistycznie to odpowiadali optymistycznie. No nie wiem, wszystko było idealnie... Idealnie się zachowywali naprawdę. Odwiedzali mnie w szpitalu. Nie wiem czy miałam okazję im podziękować, muszę to zrobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nawet nie zdążyłem ci zadać kolejnego pytania a ty już sama zrobiłaś kolejne ćwiczenie o którym pisałem.

cw2
1. Wsluchac sie w potrzebe, gdy sie pojawi pobyc z nia
2. Odpowiedz na pytanie. Jak moge ją zaspokoic?

Bo kolejne pytanie jakie ci chciałem zadać to: Jak możesz zaspokoić tą potrzebę (wsparcia) lub czy jest ktoś kto może ją zaspokoić? (jakby nie było nikogo z realu to pewnie byśmy wzięli kogoś z tego forum no ale lepiej człowiek z twojego otoczenia)

Nie mam więcej pytań, jesteś zbyt dobra w te klocki i na pewno przestaniesz mieć borderline.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Naemo to fajnie, że współpraca z Specjalistą się klei ;)

 

Często nie wiem, czy ktoś żartuje, czy serio gada. Może przez to, że często lubię żartować.

 

Wiele osób mnie odebrało, że serio im coś gadam :P

 

Jak mnie ktoś wkurzy, to mu pocisnę a potem powiem, żartowałem :mrgreen::twisted:

 

W szkole dużo ściemniałem Belfrów i potem mi do weszło w krew.

 

Najtrudniej było zacząć a potem już leciało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zordon54, nie, nie rozumiesz o co mi chodzi. Chodzi o postawę wobec samego siebie i trochę ogaru, nie mówiąc już jak to wygląda tak naprawdę z zewnątrz.

Nigdzie nie napisałem tego co napisałeś. Dla mnie są rzeczy ważniejsze, nie napisałem ,,jak śmiesz'' i nie było takiego kontekstu, więc nie rób melodramy.

Z prostej odpowiedzi o mnie, już sobie sparafrazowałeś na ,,was'' to jest właśnie ta teatralność, ta megalomania, ,,musi chodzić o mnie''

Dla mnie są rzeczy ważniejsze, dla mnie, dla ,,was'' czyli grupy do której się jeszcze nie odnosiłem nie ma, bo nie potraficie nawet rozróżnić co to są rzeczy ważne, ważniejsze ,mieć jakikolwiek dystans i balans. Musi chodzić o was, nacechowanie, naznaczenie za każdym razem, nawet jak ktoś pisze metaforę.

Dlatego wszystko przesiewacie przez siebie, myślicie o sobie, rzadko o innych chyba że w kontekście waszej osoby.

Zaburzenia nie sa częścią życia, to ,,nowotwory'' myślowe, emocjonalne, coś ponad i to należy odizolować jak tylko to możliwe. Jeśli chcesz naprawdę się wyleczyć to powinieneś unikać wszystkiego co z tym jest związane np. tego forum, całej tej gadki o tym która ci tylko to podtrzymuje. Osób z tym związanych, miejsc, zachowań, chyba że to twój sposób na życie i nie chce ci się wykonać tej pracy, bez której z tego nigdy w żadnym stopniu nie wyjdziesz. Tylko wtedy nie będziesz przecierał szlaków pamięciowych i nie podgrzewał się na nowo.

Nie mówiąc już o wskazówkach co do leczenia osoby zaburzonej osobie zaburzonej :D

Właśnie terapeuta. Na terapii często się mówi aby nie robić terapii po terapii, jak myślisz po co?:)

Właśnie po to aby się skoncentrować na sobie i zaburzeniach tylko przez tą godzinę tygodniowo na terapii, a nie podgrzewać się na nowo, tym samym pozbawiając się możliwości oceny aby mieć jakikolwiek wgląd.

Nie pisze o wyparciu, ty nad interpretujesz. Pisze o tym aby się leczyć, realnie leczyć a nie chodzić w tych ,,obsranych spodniach,, cały czas, bo to trochę lipa.

Ja wiem takie oczywistości po 1,5 roku terapii, na której nie chciałem z nikim wygrać. Wygrać z sobą się nie da, da się tylko zapanować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siemanko Forumowicze :smile:

 

Naemo, Dziadek mi napisał kiedyś takie piękne życzenia urodzinowe.

 

Dla Niesfornego, ale zawsze kochającego wnuczka :(:D Napisał prawdę z tym że niesforny ;) Myślę, że może mnie kochał ale jakoś tego nie czułem.

 

Wrzeszczałem po Dziadku, bo miał często inne zdanie niż ja :( Życie. Nie chciałem go denerwować, jednak to robiłem :twisted: Nie uważałem się nigdy, ze jestem kochany. Nie wiem czy potrafię tak naprawdę kochać :twisted:

 

Chojrakowa tylko nie wódka :mrgreen: Po wódzie mi odwala konkretnie i już nie piję :twisted::mrgreen:

 

Chociaż w miłym Towarzystwie, to by korba nie przyszła :mrgreen::lol::D najwyżej bym grube jaja robił :mrgreen::lol::D;)

 

Miłego dnia Forumowicze i Dziękuję :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie są rzeczy ważniejsze, dla mnie, dla ,,was'' czyli grupy do której się jeszcze nie odnosiłem nie ma, bo nie potraficie nawet rozróżnić co to są rzeczy ważne, ważniejsze ,mieć jakikolwiek dystans i balans. Musi chodzić o was, nacechowanie, naznaczenie za każdym razem, nawet jak ktoś pisze metaforę.

Witaj w swiecie borderow

 

chojrakowa, ja Cie i tak podziwiam, ze dajesz rade. W srodku pewnie niezly hardkor, ale trzymasz fason.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chojrakowa, Ja jestem grzeczny:) dziś siedzę w domku ale czuje się tak sobie raczej.

Rozstania to chyba często takie uczucia straty, braku kogoś, czegoś, niepełności i chochelka pustki do planu rozpadu się z braku tego elementu. W sumie nie zawsze, raczej nagłe. Różnie to ludzie przezywają.

 

bringthenoise, Witam, witam. To świat dla mnie znany, bywałem w takim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Naemo, Dziadek mi napisał kiedyś takie piękne życzenia urodzinowe.

 

Dla Niesfornego, ale zawsze kochającego wnuczka Napisał prawdę z tym że niesforny Myślę, że może mnie kochał ale jakoś tego nie czułem.

 

Wrzeszczałem po Dziadku, bo miał często inne zdanie niż ja Życie. Nie chciałem go denerwować, jednak to robiłem Nie uważałem się nigdy, ze jestem kochany. Nie wiem czy potrafię tak naprawdę kochać

Ale co ma do tego Twój dziadek? Ja rozumiem, że wiele osób ma dziadków ale co z tego?

 

Jeśli chcesz naprawdę się wyleczyć to powinieneś unikać wszystkiego co z tym jest związane np. tego forum, całej tej gadki o tym która ci tylko to podtrzymuje. Osób z tym związanych, miejsc, zachowań

Kontrast przecież Ty też tutaj jesteś, też jesteś w środowisku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kontrast przeciez ja tez uzywalem metafor, a ty je wziales do siebie :) Widze ze nie spodobalo sie slowko "jak śmiesz" i wziales je bardzo do siebie. Nie widziesz ze zdanie zostalo wziete w cudzyslow? To byly przyklady ogolnikowe.

W twoim poście jest masa takich rzeczy do których musiałbym sie odniesc, ale za dużo roboty, mam nadzieje ze tutaj okazesz mi zrozumienie. Krótko mówiąc nie zrozumiales mnie i się z tobą nie zgadzam. Możemy sie tak umówić, że możemy mieć inne zdania czy to jest nie do przyjecia przez ciebie?

Mówisz ze mam odciac sie od tego forum, ale ja tutaj bywalem sporadycznie a regularnie pisze chyba od 2 tygodni :)

Odizolowanie zaburzenia to wlasnie mechanizm obronny "zaprzeczenia problemu". W problem trzeba wejsc. Niestety. Bo dzisiaj to juz mamy reakcje automatyczne, ktorych zrodlo jest w przeszlosci.

Co do tego aby nei robic terapii po terapii to nie slyszalem o tym. U mnie wrecz przeciwnie, zachecal mnei do poznawania siebie i wlasnie dlatego dal mi diagnoze abym mogl szukac informacji na ten temat. Chyba bardziej ufam mojemu terapeucie niz tobie. Do tego moj terapeuta dawal mi zadania domowe wiec jak najbardziej kazal mi skupiac sie na terapii caly tydzien. No chyba ze ty byles na niedyrektywnej. Wlasnie mówil ze najwazniejsze jest to co sie dzieje poza terapia i osoby robiace zadania domowe zdrowieja szybciej wg badan. Zupelnie inaczej niz ty piszesz! No chyba ze wlasnie ta niedyrektywna..

No ok naprawde nie chce mi sie odnoscic do wszystkiego. W ogóle odnosze wrażenie ze wystapił między nami błąd komunikacji.

ps odnosze wrazenie ze my sie tak naprawde ze soba zgadzamy, tylko musielibysmy pol godzinki porozmawiac w 4 oczy a nie w formie pisanej. Ty bys zrozumial mnie a ja bym zrozumial ciebie. Poza tym mysle ze wystapil tutaj blad komunikacji miedzy nami i poszczegolne zdania zrozumielismy inaczej niz one zostaly przedstawione (rowniez w twoim przypadku, wez to na barki). Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zadania to co innego. Terapia po terapii to co ci mąci w głowie, to to co może ci zasugerować ze ,,on musi wygrać'';d. Chyba ci lekarz nie mówił żebyś się pytał innych osób co sądzą o tym, ze to masz i czy im się wydaje to prawdą, tym samym mogąc zakwestionować jego zalecenia. W problemy trzeba wejść, no to chyba na terapii a nie samemu, zaburzonemu samemu gdzie istnieje pole do nadinterpretacji. Nie wiem co ci sie uwidziało z tym bagatelizowaniem. Ja ci napisałem tylko to żeby nie żyć zaburzeniami całe życie. Nawet się o tym mówi że w pewnym etapie ,,chorobę'' należy pożegnać i nie wracać w ciemne zakamarki bo to tylko podgrzewa.

Gdy się zdrowiej, rozbija mechanizmy powstają pewne luki. Te luki powinny sie zapełniać zdrowymi zachowaniami, schematami i tak dalej. jeśli nie zmieniasz nic w swoim życiu, w luki te wpadają te same schematy, te same myślenie i paradoksalnie możesz terapie przepracować a może ci ona nic nie pomóc.

Ja ci nic nie mówię, tak to wygląda i przeniesienie tego na grunt ,,ty mówisz'' ( a ty się możesz mylić) nic nie zmieni bo to są fakty, tak jest i to naukowe stwierdzenia a nie to co ja mówię. Ty piszesz to co ci się aktualnie wydaje, ja pisze jak to wygląda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja ci napisałem tylko to żeby nie żyć zaburzeniami całe życie. Nawet się o tym mówi że w pewnym etapie ,,chorobę'' należy pożegnać i nie wracać w ciemne zakamarki bo to tylko podgrzewa.

Gdy się zdrowiej, rozbija mechanizmy powstają pewne luki. Te luki powinny sie zapełniać zdrowymi zachowaniami, schematami i tak dalej. jeśli nie zmieniasz nic w swoim życiu, w luki te wpadają te same schematy, te same myślenie i paradoksalnie możesz terapie przepracować a może ci ona nic nie pomóc.

Bardzo mądrze, ale najpierw trzeba chociaż trochę wyzdrowieć.

Bo pisząc "nie żyj zaburzeniami całe życie" sguerujesz, że ta osoba już jakby przeżyła całe to życie, że to w tym momencie jest niedopuszczalne, że wgłębia się w to zaburzenie i myśli nad nim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kontrast Naemo ci dobrze napisała.

 

Wypożyczyłem książkę "Zaburzenie osobowości z pogranicza. Terapia poznawczo-behawioralna." :D Zobaczymy czego się z niej dowiem.

 

Tylko trochę chory aktualnie jestem i ciężko mi się skupić. :( Ale ogólnie dzisiaj całkiem nieźle się wyspałem w przeciwieństwie do wcześniejszych dni. :) Aktualnie mam trochę wolnego, mam nadzieję, że wykorzystam wolny czas produktywnie. U Was ok?

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie okej, ale dzisiaj zdecydowanie gorzej niż wczoraj. Ale żeby nazwać to dołem to jeszcze nie. Jest umiarkowanie dobrze. Jutro albo pojutrze pojadę do psychiatryka odwiedzić koleżankę :mrgreen: I zacznę na basen chodzić, bliznami się nie przejmuję.

Tylko nie mogę się zmobilizować do nauki, a za 2 miesiące matura... Ale miałam dosyć ciężki rok i matura to nie jest walka na śmierć i życie, mogę zawsze poprawić, a rok wykorzystać produktywnie. Myślę, że dam z siebie ile potrafię, ale nie dopuszczę do tego, że nie będę mogła spać przez stres, że nic nie umiem. Bo zdać to zdam. Jakoś w styczniu zaczęłam się uczyć dopiero. Październik-grudzień byłam w stanie "nie będę jeszcze żyła dłużej niż 5 lat, bo dłużej nie wytrzymam, więc teraz się wyszaleję, a potem zabiję". A wrzesień-październik myśli samobójcze. W połowie grudnia przyjaciółki zmieniły moje nastawienie, na początku stycznia poszłam do szpitala i po szpitalu byłam bardziej ogarnięta. Takie tylko skrócenie napisałam, bo to jednak dużo czasu minęło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ratunku, niechciane nocne rozkminy typowo borderline'owe...

Są coraz częściej i są coraz bardziej intensywne ostatnio.

Może nie rozkminy, nie myślę nad niczym, to po prostu przyszło.

Nawet nie wiem jak to opisać, coś w rodzaju zaburzeń tożsamościowych, chaosu w głowie, kalejdoskopów wspomnień... Jakaś dysocjacja może. Może pustka. Nie umiem tego nazywać. A podobno wroga trzeba nazwać.

Nie wiem co robiłam nie wiem co robię i nic nie wiem, wszystko nie miało znaczenia, przepadło i dziwne jest to, że jest rzeczywistość.

I czuję lęk przed terapią.

Jedyne co chcę to pójść spać i wstać jak najpóźniej żeby jak najszybciej dzień minął.

Ale wiem, ze to bez sensu, bo przez to będzie tylko gorzej. I do tego będę miała wyrzuty sumienia.

Jakbym i tak ich nie miała cały czas.

Cały czas wstydzę się za wszystko co zrobiłam, każde słowo.

A wczoraj było tak dobrze, a teraz się czuję depresyjnie bardzo.

Pesymizm, rezygnacja, lęk, wspomnienia, poczucie beznadziei i chęć ucieczki od wszystkiego. Niechęć do wszystkiego.

 

Tak, wiem że jest mnóstwo słów "wszystko, cały czas".

 

Czułam potrzebę napisania tego gdzieś, ale wachałam się, boję się odpowiedzi od was.

 

Mam nadzieję, że jutro jak wstanę będzie lepiej, powinno być... Ale jak to przeczytam to może zrobię jakiś krok naprzód gdy... nie wiem kiedy, pewnie nic dobrego to nie przyniesie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×