Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

Tylko, że jakoś te kolejne wcale nie są lepsze od poprzednich. :roll:

 

Poszło klasyczne rozładowanie wczoraj, bardzo chujovo z mojej strony, że znów właśnie tak to rozegrałam. Rozegraliśmy w sumie.

A może trzeba się pogodzić, że inaczej nie umiem, że czasem inaczej się nie da? Może to jest jedna z tych rzeczy, na które nie ma się wpływu (narazie?) i którymi nie należy zbytnio się przejmować?

Nie wiem. Ciekawe jakie są faktyczne tego koszta.

 

Czuję się chwilowo lepiej, mimo lekkiego kaca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wzielam trzy dni urlopu ze wzgledu na kamienie nerkowe. Nie jestem w stanie pracowac. Poza tym psychicznie siadlam. Wczoraj mialam silna potrzebe pochlastania sie. Dzis w planach mam ochote sie nawalic, by nie myslec, nie czuc tego przekletego bolu ktory jest wewnatrz mnie. Niedosyc ze cierpie psychicznie to jeszcze fizycznie. Mam nadzieje ze ten przeklety kamien w koncu zejdzie ze mnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja drugi raz w zyciu juz mam problem z kamieniem. Strasznie bolesny problem. Ehh... Staram sie nie rozwiazywac problemow za pomoca alko, bo mialam w wieku nastu lat z tym problem. Od tego czasu nie pije nawet okazjonalnie dla towarzystwa. Po prostu nie lubie. Ale czasem mam ochote to zrobic i trace nad tym kontrole, a pozniej zaluje i wpedzam sie w poczucie winy. Teraz akurat alko jest lekarstwem na moje kamienie ;-) a przy okazji na odstresowanie sie i zapomnienie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest dużo lepiej, jestem z siebie dumna, że się zmusiłam! Pogadałam z przyjaciółkami, pośmiałam się, pouczyłyśmy się razem (sama bym tego nie zrobiła).

 

Rozmawiałam z jedną przyjaciółką jak nasze stany się odzwierciedlają i gdy ja mam dół to mam wokół siebie syf (tak jak teraz), a ona gdy ma przeciwstawny stan to ma bajzel, bo chce za dużo zrobić naraz i nie ma czasu na coś takiego jak sprzątanie :D Ja jak się czuję lepiej, to zaczynam wszystko układać, sprzątać, czuję się wtedy poukładana itd [w tą niedzielę jak przyjechałam, rozpakowałam się cała, poukładałam wszystkie ubrania, odkurzyłam...], ona sprząta w dole czego nie rozumiem kompletnie, ale cóż :D

 

Znaczy nadal czuję się tak sobie, ale nie ma już przepaści i nicości. Że jedyne co byłam w stanie zrobić to położyć się.

 

Czasami mam takie gonitwy myśli, tzn. raczej że np. powtarzam w myślach jedno zdanie, wyraz, że aż robi mi się niedobrze, straszne to jest. Wtedy staram się np, liczyć oddechy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich. Czy ktoś z obecnych tutaj cierpi na zaburzenia odżywiania? Po raz kolejny nie poszłam na terapie, mam ochotę się pochlastać taka ciężka się czuje i tak bardzo nienawidzę na siebie patrzeć. Umówiłam się z terapeutą w poniedziałek, do tego czasu schudne jeszcze. Wierzę.

A już miałam buty i kurtkę ubrana a tu jeden impuls - lustro... Już do końca dnia zostanę w łóżku zawinięta w kokon.

Cała drżę, ale na szczęście mam jeszcze benzo i mam nadzieję, że zasnę i obudzę się w lepszej formie, bez tego okropnego ciężaru.

Życzę wszystkim miłego dnia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hasselti, ja.

Robię wszystko, żeby sobie nie zaszkodzić. Może trochę histerycznie ale zawsze. Mam w sobie jakiś zaczątek spokoju, nie chcę tego stracić, rozładowania ostatnio są kosztowne :roll:

Jem (liczę &szykuję) ćwiczę pracuję.

Miłego dnia robaczki kochane, piszcie koniecznie, trzymam kciuki za wszystkich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam zaburzeń odżywiania (ale miałam w wieku 13 lat), ale ogólnie samoocenę mam niską (czasami tylko mam takie dni, "jest super :great: ") i staram się po prostu nie patrzeć w lustro. Maksymalnie 2 razy dziennie. Chyba, że mam dobry dzień i samoocena mi się podwyższa.

 

Miłego dnia, a Tobie, hasselti, powodzenia. Ja miałam ochotę się ostatnio pociąć w sobotę wieczorem, ale przyjaciel mi powiedział, zebym pokazała sobie, że jestem silna i nie pocięłam się i potem byłam z siebie dumna :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Naemo, ech szkoda gadać. Chyba kwintesencja była jak rzuciła sfrustrowana pieczątką kolo mnie. Nie we mnie, i w ramach rozładowania tylko, wiem ale noe lubię jak ktoś tak robi. Boje się, z dzieciństwa. Przegadałyśmy to i odpuściło. Ale moja złość była przerażająca.

Więc może serio ta agresja we mnie to lęk, ale w takim razie jest WIELKI. Tak na codzień.

Teraz umiarkowanie, siedzę u K, pewnie spijemy po drinku i obejrzymy coś w tv czy co.

Co u Was?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co myslisz chojrakowa o Twoim piciu? Jest w normie i pod kontrolą? [jakby ktos mi coś takiego napisał to bym się wkurzyła, więc przepraszam jak coś...] Bo często o piciu wspominasz.

 

U mnie... W zasadzie stabilnie :-| Cały dzień takie trochę przygnębienie, ale i momentu śmiechu miałam i tak "zwyczajnie", tylko zmęczona się czuję ludźmi trochę.

 

A... I miałam problem z partnerem na studniówkę, bo dziwnym trafem nie miałam głowy się tym zajmować ( :roll: ) i dzisiaj poprosiłam takiego fajnego typa z niższej klasy :great:

Tylko jeszcze kupić buty i sukienkę... Studniówka za tydzien w sobotę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Naemo umiarkowanie myślę. Nie mało, z pewnością ale na picie pozwalam sobie już tylko w towarzystwie w sumie. Bo bywało różnie :roll:

Cholera, kiedys było inaczej. Potem afetamina i... Wio. Cud ze nie wciagam :roll:

 

Naemo masz typ kiecki i butów na ten bal?

Carica, nawrót czego? Depresji?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×